Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Zasłyszane w aptece, czyli autentyczne teksty, jakie słyszą farmaceuci III

290 569  
959   124  
Po raz kolejny sięgamy na fanpage Będąc Młodym Farmaceutą. A tam... No cóż, wszystko, co się w aptekach dzieje. I miej tu cierpliwość do takich klientów.

Hardkorowa sytuacja mojej kumpeli z dziś:
"Nie chciałam sprzedać panu antykoncepcji bez recepty dla jego dziewczyny.
Powiedział do mnie wtedy: Ty wyuczona, katolicka zdziro!".

* * * * *

Parę dni temu przyszła do mnie kobiecinka po 60. i mówiła, że w zasadzie to nic jej nie dolega, ale jej mocz trochę "jedzie". Po krótkiej dyskusji owa pani wyciąga pojemnik na mocz wypełniony złocistym płynem i mówi:
- Ja przyniosłam próbkę, by pani magister sama oceniła ten smród.
Całe szczęście, że kilka godzin później poszłam na urlop...

* * * * *

Do apteki przychodzi ojciec z nastolatką i mówi:
- Dzień dobry. Poproszę Aviomarin dla tego potwora.

* * * * *

Sytuacja sprzed chwili. Do apteki wchodzi miła (na oko), starsza pani. Uśmiecham się do niej serdecznie i mówię: "Dzień dobry, zapraszam panią".
A ona do mnie:
- Niech się pani do mnie nie uśmiecha! Już ja znam te wasze zagrywki!

* * * * *

Dziś pierwszy raz w mojej (krótkiej bo krótkiej) karierze zawodowej straciłam cierpliwość i pysknęłam do pacjentki.

Pani przyszła wydębić Bellergot bez Rp. Usłyszałam m.in., że w tej aptece już go kiedyś dostała, że jestem bez serca itd. Gnębiła mnie już dobre kilka minut i na koniec mówi:
- Ale to jest przecież lek roślinny!
A ja niewiele myśląc odparowałam:
- Strychnina też jest z rośliny.
Panią zatkało. Kontrargumentu zabrakło. Wyszła obrażona krzycząc, że w aptece obok to jej na pewno dadzą. Standard.

Tak się zastanawiam, czy jeśli coś jest roślinne, to dla ludzi jest równoznaczne z bezpiecznym?

* * * * *

Pani podaje mi receptę, biorę w rękę, cała jakaś taka pomiętolona, mokra, że prawie się drze.... Myślę - deszcz pada, może kobiecinie zmokła..... O! Nieee, nieee... Otóż pani z najszczerszym uśmiechem na świecie wypaliła do mnie:
-Ojjj, trochę mokra ta recepta, bo mi się mocz w torebce wylał....

* * * * *

Przyszedł pan i prosi o coś bez recepty na ZGON. Ja myślałam, że coś źle usłyszałam. A pan dalej, że na śmierć i koniec. Myślę sobie - facet chce się zabić, może coś się stało, więc pytam delikatnie, czy nic mu nie jest i dlaczego chciałby to zrobić. A on mi na to, że to na lisy, bo mu kury zjadają.

* * * * *

Kilka tygodni temu miałam pana, który stał grzecznie w kolejce i gdy przyszła jego kolej, powiedział pełnym głosem na całą aptekę: "Ja mam taki problem z nasieniem. Bo jego albo jest bardzo mało, albo wcale. Od czego tak może być?". Powiedział to mega poważnie, a uwaga wszystkich zgromadzonych skupiła się na mnie. Niemniej jednak była to bardzo ciekawa rozmowa, gdyż po dokładnym wywiadzie znalazłam prawdopodobną przyczynę stanu rzeczy - pan brał od kilku dni nowy lek (Uprox).

* * * * *

Miałam pacjentkę, która przyszła po maść na oczy. Więc ja dwoję się i troję, bo maść ma kosztować 3,50 zł. Sytuacja lekko się zaostrzyła, bo ja nie wiem o jaką chodzi, a pacjentka twierdziła, że była tutaj kupowana, sąsiadka była z nią w tamtym tygodniu, bo miała to samo". Zwątpiłam, aż tu podpowiedź od zainteresowanej, że pani wyciągnęła z tej tu szuflady. Więc otwieram, szukam. Pani zagląda przez stół, aż nagle "Jest, jest, to ta". Clotrimazolum. Na jakie objawy miała być ta maść? "Na opuchnięte, lekko swędzące".

* * * * *

Miałam kiedyś pacjentkę, która przyszła się zapytać po ZJEDZENIU całego Gyno-Femidazolu, jak go używać. Doczytała słowo "dopochwowe" i nabrała wątpliwości. Nie była pewna, czy jej pomogą.

* * * * *

Pacjentka na pytanie koleżanki o gęstość wydzieliny z nosa powiedziała: "Nie wiem, o taka" i przeciągnęła palcem po nosie, podtykając koleżance wydzielinę pod same oczy.

* * * * *

Podchodzi pacjent do mojej koleżanki farmaceutki:
- Poproszę coś na gardło dla mojego małego.
- Ile pana mały ma?
- Średnią europejską.
I była jeszcze dalsza część rozmowy. Pan powiedział, że 10, koleżanka chcąc oddalić się od skojarzeń powiedziała:
- Bo wie pan, przychodzą tu tacy, którzy mówią "dla małego", a okazuje się, że mały ma 40.
- To chyba Murzyn tu był...

* * * * *

Dzwoni telefon.
- Apteka, słucham?
- Dzień dobry, ma pani maść z krokodyla?
- ???
- A nie, przepraszam, z węża...
- ???
- Ojjj nie, ze żmii...

* * * * *

Wczoraj miałam pacjenta (starszego pana), który kupił pojemniczek na kał, a następnie na stoliku z ulotkami zaczął przekładać zawartość wyciągniętego z kieszeni słoika do tego właśnie pojemniczka...

* * * * *

Podchodzi starsza pani:
- Poproszę test ciążowy.
Nic nie pytam, podaję jej. Babcia po chwili się tłumaczy:
- Bo ja to w sumie dla krowy chciałam. Myśli pani, że tak można?

* * * * *

"Poproszę spirytus komfortowy"
"Poproszę plaster z antybiotykiem na ból pleców"
"Poproszę Dupahec". (Doppelherz)
"Pani, a gdzie tu można kupić cebulę i boczek?"
"Ma pani te tabletki antykopcyjne?"
"Witaminy dla gołębi"
"Czy jest suszony por?"
"Wkłady do lodówki turystycznej"
"Czy dostanę mleko Debilon?"
"Poproszę Striptiz intensywny na bolące gardło (Strepsils Intensive)"
"Płyn do płukania jamy intymnej"
"Poproszę Aspirynę z Bayernu"
"Po ile macie Pensasexal? (Pentohexal)"
"Poproszę nasienie koziorożca (kozieradki)"
"Poproszę KAZIRODKĘ" (OMG)
"Poproszę czopki nitroglicerynowe dla dorosłych"
"Poproszę olejek z osiołka"
"Poproszę sól filozoloficzną"
"Poproszę 3 kompresory 10x10 cm"
"Proszę Hepapistilin"
"Maść na świąd osobisty"
"Test przeciwciążowy"
"A jak jest test przeciwciążowy - to było również pytanie o majtki przeciwporodowe!"
"A ja dostałam karteczkę od pani: Poproszę takie tabletki dla syna, żeby synowa po wiosce się nie puszczała"
"Poproszę Supermen (Supremin)"
"Poproszę coś na pocenie się mózgu"
"Stoperan do uszu"
"Nie chcę tego tranu, bo mi po nim łuski rosną"
"Poproszę Esenszionale forte"- (wiecie, tak zachodnio!)
"Maść z zęba diabła (maść z czarciego pazura)"
"Poproszę Sex (miał być Zyx)"
"Aleoz z miążem"
"U mnie hitem był HALOPIERDOL (Haloperidol)"
I na koniec jak zawsze mały trolling:
"Nie pamiętam, jak to się nazywało, ale jak mi pani pokaże, to będę wiedział, że to ten lek".

* * * * *

Do apteki dzwoni telefon:
- Dzień dobry, apteka.
- Czy macie krople Inoziemcowa?
Tu nastąpiła konsternacja z mojej strony. Bo kiedyś ta nazwa obiła mi się o uszy, ale te krople były dostępne chyba z 50 lat temu... W życiu się z nimi nie spotkałam, w bazie też nie było.
- No niestety, przykro mi. Nigdy takich kropli nie miałam na stanie, ani nie widzę ich w bazie leków.
- To kiedy pani farmację kończyła?!
LOL
- A 2 lata temu - odpaliłam niewiele myśląc.
- Nie chce mi się wierzyć.
I rzuciła słuchawką.

Co się dzieje z tym światem?

A tak na marginesie: krople Inoziemcowa były powszechnie dostępne w aptekach w XX wieku. W składzie miały oprócz rzewienia, kozłka lekarskiego i olejku miętowego ekstrakt strychninowy i opium!

* * * * *

I na koniec: jak to jest pracować w aptece dyżurnej?
Ludzie przychodzą na dyżur nocny wyłącznie po długopis/nożyczki/żeby im zadzwonić po taksówkę.
Hitem była pani, która przyszła tylko po to, żeby przez okienko wpuścić do apteki jej pieska, żeby sobie pochodził po aptece - piesek bardzo to lubi!
Albo pan mówi: "O nie, zostawiłem portfel w drugich spodniach!" po czym bach, ściąga spodnie, pod spodem miał drugie (a w nich portfel). Przeżyłam chwilę grozy...

W poprzednich odcinkach
12

Oglądany: 290569x | Komentarzy: 124 | Okejek: 959 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało