Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Charles Boycott - pechowy Anglik, któremu zawdzięczamy słowo "bojkot"

60 392  
249   25  
Od zarania dziejów pracujący na roli chłopi psioczyli na właścicieli ziemskich, którzy żądali zbyt wysokich opłat za dzierżawę ziemi, stosowali brutalne metody tłumienia buntów i nakładali na biednych rolników horrendalne podatki.

Z reguły to właśnie ci ostatni z góry byli na straconej pozycji – aż do dnia, w którym ktoś wpadł na pomysł wprowadzenia całkiem nowej, na swój sposób okrutnej, ale jednocześnie pozbawionej przemocy formy protestu.

Północna Irlandia, druga połowa XIX wieku. Większość uprawnych terenów znajdowała się wówczas w rękach potentatów, którzy dzierżawili swoje ziemie farmerom każąc im płacić absurdalnie wręcz wysokie czynsze, a do tego przymusowo – bezpłatnie uprawiać pola należące do właścicieli tych ziem. Jako że zazwyczaj chłopi byli katolikami, to wyzyskujący ich protestanccy kapitaliści dodatkową, sadystyczną przyjemność czerpali z gnębienia „pieprzonych papistów”.


Jednym z takich lordów był Earl Erne, który posiadał przepastne tereny na ziemiach hrabstwa Mayo. Aby utrzymać swój biznes w ryzach, potentat wyznaczył jako swoją prawą rękę Anglika - Charlesa Boycotta, który dotąd pełnił służbę wojskową w Irlandii, a teraz zapragnął osiąść tam na dłużej. Nowy nadzorca miał zajmować się regularnym ściąganiem czynszów od wszystkich 35 dzierżawców zamieszkujących włości należące do Erne’a.


Na nieszczęście Boycotta, pracować mu przyszło w najgorszym okresie – od kilku lat panował ogromny nieurodzaj, a przed stłamszonymi chłopami stanęło widmo głodu. Jedynym ratunkiem przed klepaniem skrajnej biedy było nakłonienie Erne’a do obniżenia czynszów. Inną bolączką dla farmerów był kategoryczny zakaz wprowadzenia jakichkolwiek zmian i rozwiązań mogących usprawnić pracę na polu. Dlatego też przy okazji domagali się oni dania im większej swobody w wykonywanej przez nich robocie.


Chłopi prosili o obniżenie czynszów o 25% przynajmniej na czas trwającego nieurodzaju. W tym samym czasie na terenie innych hrabstw również dochodziło do protestów, a często i regularnych zadym i potyczek pomiędzy rozjuszonymi farmerami, a zbrojnymi siłami wynajętymi przez ciemiężycieli.
Earl Erne nawet nie chciał słyszeć o pozbawianiu się ćwierci swoich wpływów i kategorycznie nakazał Boycottowi wywieranie nacisku na chłopów oraz eksmitowanie tych, którzy odmawiać będą płacenia pełnej kwoty.


Dzierżawcy wiedzieli do czego może doprowadzić ich postawa, bowiem dochodziły do nich wiadomości o krwawym tłumieniu podobnych buntów przez armię oraz zaostrzaniu kar dla wszczynających awantury chłopów. Potrzebne więc było inne rozwiązanie, nowa forma protestu, która bezpośrednio uderzyłaby w ciemiężcę i jego przydupasa – Charlesa Boycotta.
Tego ostatniego można było zabić, boleśnie postrzelić lub też… odmówić mu whisky!


Ta ostatnia metoda w gruncie rzeczy nie była wcale głupia. Zamiast uciekać się do przemocy, wystarczyło przecież traktować znienawidzonych dręczycieli niczym powietrze. Z taką propozycją wyszedł podczas swojej przemowy w 1880 roku Charles Stuart Parnell – prezydent Irlandzkiej Ligii Ziemi.

Nowa taktyka była strzałem w dziesiątkę. Chłopi przestali uprawiać pola należące do Enre’a, powodując tym samym ogromne straty w jego wpływach. Najgorzej dostało się jednak Boycottowi, który przecież sam był farmerem mieszkającym w sąsiedztwie protestujących dzierżawców. Z dnia na dzień ludzie przestali z nim rozmawiać, praczki nie przyjmowały jego brudnych ubrań, właściciele sklepów odmawiali obsługiwania go, a listonosz szerokim łukiem omijał jego dom. Nikt nawet nie chciał koło niego usiąść podczas niedzielnych mszy.


Tymczasem pracownicy Boycotta, którzy mieli informować niesfornych farmerów o ich niezwłocznej eksmisji, witani byli kamieniami, kulkami z błota i obelgami ciskanymi przez kobiety.

Aby ratować dogorywające uprawy Erne'a, sprowadzono ludzi z sąsiedniego hrabstwa. Zapewniono im też ochronę w postaci regularnej, królewskiej armii. I tak też aby zebrać uprawy warte 500 funtów, trzeba było zainwestować 10 tysięcy funtów. Mimo znacznej pomocy ze strony rządu, potentat musiał przyjąć na klatę ogromne straty. W 1880 roku upokorzony do granic możliwości Boycott zmuszony został do opuszczenia Irlandii. Niedługo potem ówczesne gazety, które z wielkim zaangażowaniem śledziły tę sprawę, zaczęły używać słowa „bojkot” jako określenia dotąd nie stosowanej formy protestu.


Niedługo po tych wydarzeniach do Londynu przyjechał młody Hindus - Mohandas Karamchand Gandhi. Młodzieniec, który na brytyjskiej ziemi pragnął zdobyć edukację, a z czasem stał się naczelnym twórcą państwowości indyjskiej i propagatorem walki o wyzwolenie się Indii spod kolonialnego zaboru. Jedną z metod walki z brytyjską hegemonią była tzw. polityka swadeshi, czyli właśnie nowa forma bezkrwawego buntu nosząca nazwę po niesławnym przydupasie właściciela ziem w hrabstwie Mayo. W tym przypadku protest polegał na bojkotowaniu brytyjskich towarów i stawianiu na indyjskie wyroby.


A tak przy okazji - to również z brytyjskich wysp przypłynął do nas inny wyraz, czyli "chuligan". Najprawdopodobniej jego genezy trzeba doszukiwać się w nazwisku Patricka Hoolihana - londyńskiego zakapiora znanego ze wszczynania awantur, wybijania zębów oraz dopuszczania się drobnych kradzieży.

Źródła: 1, 2, 3
2

Oglądany: 60392x | Komentarzy: 25 | Okejek: 249 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało