Z pamiętnika porypanego przedszkolaka V

Dzień dziesiąty
Ale numer! W zyciu nie myślałem że w przedszkolu może być tak ciekawie! Ale po kolei. Dziś jak tylko mama przyciągnęła mnie do przedszkola, pani ogłosiła że zabiera nas na wycieczkę. I to żeby było jeszcze straszniej ta wycieczka miała być na wieś do jakiegoś gospodarstwa, żebyśmy sobie pooglądali jak wyglądają żywe zwierzęta. To już nie można było iść do zoo? Tam jest znacznie bezpieczniej bo te zwierzaki stoją w klatkach, a nie łażą po łące bez żadnego nadzoru. No ale skoro to pani decyzja to trudno. Wsiedliśmy do pociągu i po godzinie byliśmy na miejscu. No kto by się spodziewał że ta wieś jest aż tak daleko za miastem. No ale do rzeczy. My ustawiliśmy się w parach na łące a pani poleciała porozmawiać z szefem tego całego bałaganu który nazywał się pan Rolnik. Na odchodne powiedziała że możemy podejść pooglądać sobie krówki. Podeszliśmy, i zamarliśmy z przerażenia - tam nie było ani jednej krowy, same byki, a co gorsza prawie każdy z nas miał na sobie coś czerwonego. Szybko zaczęliśmy zdejmować wszystkie czerwone rzeczy: skarpetki, koszulki i tak dalej. W końcu co niektórzy nie bardzo już mieli co zdjąć, bo okazało się że Baśka Smalec wszystko ma czerwone, łącznie z majtkami. Był jeszcze jeden problem z Grubym Arturem, bo jemu było gorąco, a jak jest mu gorąco to ma całą czerwoną gębę. Na szczęście Grzesio znalazł jakiś kubełek który założyliśmy Arturowi na głowę i poczuliśmy się trochę bezpieczniej. Po chwili wróciła pani i oczywiście zaczęła wrzeszczeć że mamy się ubierać z powrotem. Po naszych gorących protestach wyszło na jaw, że nie tylko byki mają rogi, krowy też. Trochę się uspokoiliśmy, ale dla pewności puściliśmy Kaśkę przodem, a Grubego Artura nie czyściliśmy zbyt mocno (ten kubełek był po węglu). Mimo wszystko te krowy tak się dziwnie na nas spod byka patrzyły. Po tej przygodzie przeszliśmy sobie do mieszkania z krowami które nazywało się obora. Tam dowiedzieliśmy się mnóstwa pożytecznych rzeczy: po pierwsze, że krowa nie daje mleka jak się ją pompuje za ogon, po drugie że to co wtedy ta krowa daje to wcale nie jest mleko, po trzecie, że tego co ta krowa wtedy daje nie powinno się pić bo się potem strasznie nieprzyjemnie odbija, i po czwarte że jak już krowa skończy dawać to coś to trzeba się szybko odsunąć i nie zaglądać pod ogon bo się będzie, jak Gruby Artur, cały dzień śmierdziało krowią kupą. Przy okazji dowiedzieliśmy się że świnie jedzą wszystko, łącznie z moim workiem na kapcie, i że krowy na łące zostawiają miny poślizgowe (Mariolka nawet na jedną trafiła).
Dzień jedenasty
...jak ciężko człowiekowi w wieku przedszkolnym rozwijać swój talent. Wczoraj naprzykład wymyśliliśmy że założymy zespół. Jeszcze nie bardzo wiedzieliśmy kto na czym będzie grał, ale to ustali się później. Największy problem był z nazwą. Za żadne skarby świata nic nie przychodziło nam do głowy. W końcu Grzesiu Klapidupa stwierdził że pamiętał jakąś fajną nazwę, ale właśnie uciekła mu z głowy. Domyśliliśmy się że daleko uciec nie mogła, więc powiesiliśmy Grzesia za nogi na wieszaku żeby mu wróciła. Niestety natychmiast zalał go taki tłok uciekniętych wcześniej myśli, że aż poszła mu krew z nosa. Kiedy już wróciła mu przytomność powiedział że sobie przypomniał: mieliśmy się nazwać NECROCANIBALISTIC VOMITORIUM *). Nazwa była bardzo fajna, ale okazało się że Grześ przeczytał ją w jakimś komiksie, i że taki zespół już był. No to klapa, wymyślamy coś innego. Ja wymyśliłem KARTOFEL BOFEL ale chłopaki powiedzieli że to głupia nazwa. W końcu pomogła nam siostra Gałązki: od tej pory naszą oficjalną nazwą było FAT ARTURUM AND LIGHT MANIECK. Zupełnie nie wiem co to znaczy, bo to po jakiemuś murzyńsku, ale bardzo fajnie brzmi. Potem zaczęliśmy przydzielać sobie instrumenty. Gruby Artur wziął perkusję, ja cymbałki, Gałązka gitarę swojej siostry a Letkiego Mańka daliśmy na wokal, bo jak śpiewał to brzmiało to mniej więcej tak jak te zagraniczne zespoły. Natychmiast zaczęliśmy nagrywać kasetę demo i pewnie nasza piosenka pod tytułem "zjedz swojego jeża" stałaby się przebojem, ale przyleciała sąsiadka i zaczęła opierniczać mamę że u nas jest taki hałas że jej mąż nie słyszy własnej wiertarki. No to mama zabrała nam perkusję, magnetofon i jeszcze nas ochrzaniła za pogięte garnki bo Artur strasznie mocno uderzał. Ciekaw jestem co powie siostra Gałązki jak zobaczy że została jej tylko jedna struna w gitarze. I miej tu człowieku talent....
Autorem tekstu jest Sheeva. Stronka autora:
https://www.sheeva.webpark.pl/
Oglądany:
19415x
|
Komentarzy:
17
|
Okejek:
4
osób
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
18.01
- Faktopedia DCCCXXI - Jaki masz typ osobowości po wypiciu alkoholu (75)
- Zatrzymane w kadrze CCCLXXVIII - Hitler z kumplami w wojsku (76)
- Rzeczy, których nie widuje się na co dzień CXXIV - 52-letni Tony Hawk w akcji (27)
- Zapomniane tajemnice, które dopiero niedawno udało się wyjaśnić! (22)
- 7 rzeczy, które powinieneś wiedzieć o swoim języku (12)
- Podróżowanie autostopem cz. 3 - stereotypy, ryzyko i opinie (10)
- Internauci polecają ważne życiowe umiejętności, których nauczysz się w mniej niż godzinę (45)
- Porażki ubraniowe, których nikt nie przewidział XI - Aż korci, żeby przybić żółwika (16)
- Te zdjęcia najchętniej puściliby w zapomnienie XI - Byłam 40-letnią kobietą w wieku 13 lat (6)
- Te zdjęcia to najlepszy środek antykoncepcyjny (28)
- To nie to, co myślisz XXXVIII - Pani w ciąży... a nie, czekaj (14)
- Dziewczyny w seksownej bieliźnie LVII (27)
- 10 najgorszych i najbardziej szalonych papieży w historii (105)
- 19 kłamstw, w które wierzyliście jako nastolatkowie (65)
- Pewna rodzina z Missouri zapłaciła 250 dolarów za profesjonalną sesję fotograficzną. Sprawdźcie, jak bardzo było warto... (60)
17.01
- Demotywatory CDXCIX - ach ta Emilewicz (271)
- Zazdrosna żona, kod domofonu i inne anonimowe opowieści (51)
- Fajne zdjęcia dla dorosłych XCI - Najważniejsze na zdjęciu widać, a niedoświetlona twarz... Kto by się przejmował twarzą (26)
- Karma to s*ka, a te przykłady są tego najlepszym dowodem (39)
- Najtwardsi superbohaterowie walczący z pandemią - wybierz swojego wojownika (30)
Jak to drzewiej bywało
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą