Wiele już takich żartów i gifów było, w skrócie - najlepszą motywacją dla biegacza jest jeśli goni go jakieś wkurzone zwierzę. Krokodyl, pies czy niedźwiedź... Niestety jedna z uczestniczek maratonu w Nowym Meksyku doświadczyła tego na własnej skórze.
Karen Williams w sobotę uczestniczyła w maratonie Valles Caldera Runs Marathon, którego część trasy prowadziła przez rezerwat narodowy Valles Calledra. Biegaczka napisała na Facebooku, że pokonała już 38 km, kiedy po przekroczeniu szczytu wzgórza zauważyła niedźwiedzia czarnego szarżującego wprost na nią. W pobliżu spostrzegła też małego niedźwiadka i domyśliła się, że to samica próbuje bronić swoje potomstwo.
"Nagle znalazłam się na ziemi i byłam szamotana pazurami i gryziona. Krzyczałam z bólu, ale niedźwiedzicy się to nie spodobało. Ponownie uderzyła mnie lewym hakiem, złapała pyskiem za kark i próbowała mną szamotać."
Williams zaczęła udawać martwą i przestała się ruszać. Dopiero po chwili niedźwiedzica zostawiła ją i odeszła wraz z młodym. Biegaczka została uratowana przez innych biegaczy, którzy od razu wezwali służby ratunkowe.
"Od lewego haka mam pęknięty prawy oczodół, wyrwane fragmenty powieki i brwi, uszkodzony lewy biceps oraz sporą ilość przekłuć i rozcięć. Ale przynajmniej żyję".
Strażnicy parku wytropili niedźwiedzicę odpowiedzialną za atak i zabili ją, aby można było przeprowadzić badanie na obecność wirusa wścieklizny. Teraz trwają poszukiwania młodego niedźwiadka, aby mogli nim się zaopiekować pracownicy schroniska dla dzikich zwierząt.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą