Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Historia swastyki, czyli jak naziści zniszczyli uniwersalny symbol szczęścia

72 254  
282   78  
To znak, na widok którego od razu staje nam przed oczami nieduży pan z obciachowym wąsikiem.

Pochodzący z Austrii niespełniony malarz przez wiele lat ciężko pracował, aby cały świat szczerze znienawidził zarówno używany od tysięcy lat symbol, jak i obciachowe wąsiki, które to również były noszone jeszcze długo przed tym, zanim Adolf doszedł do wniosku, że Żydzi są be.

Nie będziemy dziś jednak mówić o męskim zaroście, ale skupimy się na swastyce, która zdecydowanie nie zasłużyła sobie na swój parszywy los. W błędzie jesteście jeśli myślicie, że wódz III Rzeszy obudził się pewnej nocy, pełen natchnienia chwycił za ołówek i w swoim kajeciku nabazgrał oryginalne logo, które to miało się stać znakiem rozpoznawczym jego partii. Adolf sięgnął po symbol bardziej wyeksploatowany niż "Takie tango" i najzwyczajniej w świecie – w tamtym czasie modny. Nazistowska propaganda robiła jednak wszystko, aby swastyka utożsamiana była tylko i wyłącznie z jedyną właściwą doktryną polityczną.

W 1941 roku Niemcy zajęli część Ukrainy. W Kijowie młodzi żołnierze zaczęli plądrować muzea. Jakże wielkie było ich zdziwienie, kiedy na ceramicznych wazach sprzed 7 tysięcy lat zobaczyli znany im symbol. Uznając te trofea za ewidentny dowód obecności na tych ziemiach przedstawicieli rasy aryjskiej, żołnierze kradli te eksponaty na potęgę.


W rzeczywistości charakterystyczny znak wykonywany był na naczyniach przez neolityczną kulturę Vinca i dzięki niemu swastyka rozprzestrzeniła się po całym kontynencie. W epoce brązu symbolem tym posługiwało się wiele europejskich ludów.
Swastyka pojawiała się też zarówno wśród celtyckich, jak i greckich ornamentów.
Tymczasem w nordyckich mitach charakterystyczny łamany krzyż jest często kojarzony z Odynem lub młotem Thora – Mjöllnirem. Dlatego też swastykę, obok runicznych inskrypcji, często można dostrzec na miedzianych amuletach i kamiennych posągach sprzed wieków. Znak ten był najczęściej lewostronny – 卍 (chociaż nie zawsze). Badacze przeszłości twierdzą, że dla dawnych germańskich ludów swastyka mogła być powiązana z tak zwanym słonecznym krzyżem lub też z krzyżem celtyckim – innym znanym na całym świecie symbolem.


Również i mieszkańcom Azji symbol ten był doskonale znany. W hinduizmie na przykład znak ten był przypisany Ganapatiemu – bóstwu o głowie słonia. Zresztą i sama nazwa swastyki wywodzi się właśnie z Indii. W sanskrycie, czyli martwym już indyjskim języku literackim, swastyka oznacza dosłownie „przynoszące szczęście”.


Z kolei w buddyzmie jest to oznaka wieczności, a symbol jest bardzo często dodatkiem do rzeźb Buddy, z którym to właśnie swastyka jest wiązana.


Przenieśmy się teraz na amerykański kontynent, gdzie swastyka miała się dobrze jeszcze zanim nowy ląd skolonizowany został przez białych najeźdźców. Dla Indian Navajo jest to Tsil-ol-ni, czyli „wirująca kłoda” i bezpośrednio odnosi się do legendy o pewnym wyrzutku, który zanim odnalazł na swej drodze wiernych przyjaciół, musiał przebyć wiele kilometrów spływając w dół rzeki na wydrążonym balu. Ten głęboko zakorzeniony w kulturę tego plemienia symbol traktowany jest jako jeden z najczęściej spotykanych ornamentów naczyń i tkanin.
Na początku XX wieku pewien przedsiębiorca związany z przemysłem kopalnianym w Nowym Meksyku przywłaszczył sobie swastykę jako swój znak firmowy. Nie był to pierwszy przedstawiciel zachodniego świata, który uznał, że symbol kojarzony ze szczęściem i powodzeniem jest wprost stworzony do bycia biznesowym „amuletem”. Jednocześnie w tym samym czasie coraz więcej Europejczyków podróżowało do Indii. Wracając ze swoich eskapad przywozili do domów przedmioty udekorowane znanym od tysięcy lat symbolem mającym zapewniać im pomyślność. Nie trzeba było długo czekać, aby łamane krzyże zalały rynek. W 1925 roku firma Coca Cola Company rozpoczęła produkcję swastykowych breloczków z napisem „Pij Coca Colę w butelce. Za 5 centów.



Łamany krzyż stał się też popularnym znakiem wśród amerykańskich skautów. Ba, nawet ich harcerski magazyn nosił nazwę „The Swastika”.


Miłośnicy piwa tymczasem raczyli się Carlsbergiem, na którego etykiecie wydrukowano efektowny „symbol szczęścia”. W 1881 roku Carl Jacobsen zaadoptował ten hinduski symbol jako logo dla swojej marki „NY Carlsberg”.


Rok po wybuchu II Wojny Światowej przedsiębiorca szybko zmienił logotyp. Nie zdecydował się jednakże na usunięcie sprzed siedziby swojej firmy dwóch naturalnej wielkości słoni przyozdobionych swastykami.


Również i piloci wierzyli, że swastyka przyniesie im szczęście w boju i ochroni przed kulami przeciwnika. Wiele samolotów fińskich i brytyjskich sił lotniczych miało namalowane na swoich kadłubach pokaźnych rozmiarów łamane krzyże. Szczególną popularnością cieszył się ten znak podczas I Wojny Światowej, chociaż źródła donoszą, że jeszcze w 1939 roku na niektórych brytyjskich samolotach RAF-u dostrzec można było swastykę.


Zanim i Polakom symbol ten na dobre zbrzydł, także i u nas swastyka była dość szeroko eksploatowana. Znana była ona jako „krzyż niespodziany” lub „swarzyca” - pogański symbol, który szczególnie często spotkać było można na Podhalu i w Małopolsce. Uważało się, że ma on moc ochronną dla wędrowców, a umieszczony na murach domu chroni jego mieszkańców przed złem.


Swarzyce stały się też ważnym symbolem wśród żołnierzy pułków podhalańskich. Wiele z odznaczeń zawierało w sobie swastykę, a także i na polskich samolotach nierzadko można było charakterystyczny krzyż dostrzec.


Heinrich Schliemann – tak zwał się facet, który rozsławił swastykę wśród niemieckich budowniczych nazistowskiego ładu. Ten archeolog-amator zasłynął m.in. jako odkrywca Troi. Wiele skarbów tam znalezionych poszukiwacz nielegalnie przemycił do Berlina. Wśród odkrytych przez niego artefaktów były również i ozdoby ze swastykami. Schliemann słusznie stwierdził, że krzyż ten mógł być istotnym symbolem religijnym dla naszych przodków. Efekt wieloletnich prac archeologa przyprawiał o dumę niejednego niemieckiego patriotę. Po dostaniu się do władzy nazistów, równocześnie z gloryfikowaniem wielkich przedstawicieli narodu, zaczęto też „pisać historię na nowo”. Wkrótce swastyka stała się symbolem aryjskiej tożsamości, który to niemiecka partia nazistowska zaadoptowała w 1920 roku jako Hakenkreuz, czyli „zakrzywiony krzyż”.


Sam Adolf Hitler jest autorem znanej nam dziś czerwonej flagi ze swastyką wpisaną w biały okrąg – z tego dzieła zresztą Fuhrer był niezwykle dumny.


W ten sposób znak pierwotnie utożsamiany z pomyślnością stracił swoje znaczenie. Symbol szczęścia i bezpieczeństwa jest dziś kojarzony ze śmiercią dziesiątków milionów ludzi i raczej trudno oczekiwać, aby się to szybko zmieniło.
Warto jednak na koniec wspomnieć, że swastyka miała swój mały renesans parę dekad temu, w Wielkiej Brytanii, kiedy to łamany krzyż zaczął być eksploatowany przez młodą, anarchistyczną gówniarzerię utożsamiającą się z punkową subkulturą.


W koszulkach ze swastyką występowali na scenie zarówno członkowie Sex Pistols, jak i Siouxsie Sioux – wokalistka Siouxsie and the Banshees. I nie chodziło tu o promowanie szkodliwej ideologi, a raczej o szokowanie i nade wszystko – doprowadzanie do szału przedstawicieli pokolenia, które przeżyło piekło wojny. A tym byli przecież zatrwożeni rodzice młodych, zbuntowanych przeciwko systemowi, edukacji i konserwatywnym zasadom punkowców.


Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
3

Oglądany: 72254x | Komentarzy: 78 | Okejek: 282 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało