Skrótową historię montażu filmowego już poznaliście, więc wiecie, że relacje między reżyserem a montażystą są szczególne. Zdarza się jednak tak, że wchodząc w spór z reżyserem, montażysta tworzy sceny, których nie zakładał scenariusz, a które przeszły do historii.
Po nakręceniu
Szczęk Spielberg zauważył, że sceny z rekinem nie wyszły tak dobrze, jak się tego spodziewał. Verna Fields – montażystka pracująca przy filmie – zatrzymywała maszynę przewijającą taśmę filmowa na klatce, którą chciała wyciąć. To samo robił Spielberg. W wielu przypadkach zatrzymywali maszynę mniej więcej na tym samym miejscu, jednak nie zawsze się zgadzali. Wszystkie sporne miejsca dotyczyły ujęć z rekinem. Verna uważała, że im mniej, tym lepiej. Spielberg chciał natomiast przemycić choć jedną klatę więcej. Ten spór trwał przez dwa dni i okazało się, że rekin wygląda dobrze jedynie na 36 klatkach, a nie, jak sądził Spielberg, na 38 klatkach (dla niezorientowanych: w tamtych czasach jedna sekunda na taśmie filmowej odpowiadała 24 klatkom). Jak sam później przyznał reżyser, te 2 klatki stanowiły ogromną różnicę. Bez nich rekin był przerażający, z nimi wyglądał jak pływająca gumowa kupa łajna.
Zaczynając pracę nad swoim pierwszym filmem Quentin Tarantino chciał, żeby montażem zajmowała się kobieta. Uważał, że kobieta lepiej zrozumie jego myśli i nie będzie musiał się z nikim kłócić. Wybór padł na
Sally Menke. Od czasu
Reservoir Dogs Tarantino i Menke pracowali razem przy każdym filmie. Podczas montowania
Pulp Fiction (za które Sally została nominowana do Oscara) Menke stopniowo przekonywała Tarantino do swoich racji. Jak sama przyznała, film na początku był bardzo długi, a reżyser nie za bardzo kwapił się do usuwania czegokolwiek. Dopiero po namowach montażystki Tarantino zgadzał się wycinać niektóre ujęcia do momentu, w którym stwierdził, że jeszcze jedna usunięta klatka zepsuje mu cały film. W ten sposób udało im się dojść do idealnego porozumienia pomiędzy długością filmu a jego treścią. Sally niejednokrotnie wspominała, że dziwi się, że pomimo spędzania ze sobą takiej ilości czasu wciąż się z Quentinem lubią. Zwłaszcza że gdyby tyle czasu spędzała z mężem, już dawno przestałaby się z nim spotykać. To jak niezwykła była to relacja możecie zobaczyć w jednej ze składanek „pozdrowień dla Sally”. To specjalne zarządzenie Quentina Tarantino, żeby montażystka za bardzo się nie nudziła.
https://www.youtube.com/watch?v=Ts9_5331qOkNiestety
Bękarty Wojny były ostatnim filmem, przy którym Quentin Tarantino i Sally Menke pracowali razem. Montażystka zmarła w 2010 roku.
Reżyser filmu Alexander Payne chciał pociąć scenę, w której oszustwo nauczyciela wychodzi na jaw na wzór
pojedynku spojrzeń z filmu
Dobry, zły i brzydki. Montażysta Kevin Tent zasugerował jednak pocięcie sceny w szybkie ujęcia. Payne nie zgodził się, więc Tent zaproponował mu w zamian... 25 dolarów. Reżyser nie zgodził się, więc Tent podbił stawkę do 50 dolarów. Po kolejnej odmowie Payne już sam zaproponował stawkę... 75 dolarów. Końcowy efekt zakładu możecie zobaczyć w poniższym klipie.
https://www.youtube.com/watch?v=wPSEC3PpLuM Oczywiście nie neguję zdolności aktorskich pani Stone, jednak wszyscy wiemy po jakim filmie zrobiło się o niej głośno. Słynna scena przesłuchania z
Nagiego instynktu jest w dużej mierze zasługą montażysty Franka Urioste. Scenariusz w ogóle nie zakładał takiego zmontowania ujęć, spojrzeń, a już na pewno nie przekładania nóg przez Sharon Stone. Aktorka oglądając później tę scenę zażądała jej usunięcia. Montażysta i reżyser stwierdzili jednak, że tak zmontowana scena przejdzie do historii i przyniesie Sharon światową sławę. Teraz już wiecie czyje zdrowie wypić.
https://www.youtube.com/watch?v=nCltE-dXjBs Nie sposób wybrać najbardziej emocjonalnej sceny w filmie traktującym o Holocauście. Jedną z najważniejszych dla samego reżysera była jednak scena, w której Stern zgadza się napić z Schindlerem. Ona również powstała w montażowni. Nie było jej w scenariuszu, nie nakręcono jej też specjalnie. To Michael Kahn zdecydował jak długo bohaterowie będą na siebie patrzeć i tym samym określił emocjonalny wydźwięk całej sceny. Jak sam mówi:
Lubię, jak ludzie na siebie patrzą, kiedy ich spojrzenia się spotykają. Czuje się wtedy porozumienie.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą