Musiało upłynąć sporo czasu, aby stwierdzić, że Betty Hill nie blefowała. Narysowana przez nią droga do "domu kosmitów", którą podobno opisali jej obcy, przedstawia rzeczywistą konstelację gwiazd - rzecz w tym, że w czasach kobiety jeszcze nikt o jej istnieniu nie wiedział.
Mapa z dokładną lokalizacją istot pozaziemskich od razu stała się obiektem kpin naukowców, którzy nie wzięli jej na poważnie. Dopiero teraz jeden z astronomów postanowił poświęcić chwilę tej sprawie, aby odkryć, że niedokładny rysunek pokazuje konstelację Zeta Reticuli (oddaloną ok. 40 lat świetlnych od słońca), która rzeczywiście w tamtym czasie była nieznana.
Zza oświetlonej szyby dało się dostrzec sylwetki podobnych do ludzi postaci. Chwilę później zauważyli, że kilku z nich stoi przed maską ich samochodu i blokuje dalszy przejazd. Była to ostatnia rzecz jaką dobrze kojarzą. Kiedy się ocknęli, byli z powrotem na miejscu i ostatnie 3 godziny pamiętali tylko wybiórczo.
Przed śmiercią w 2004 roku, Betty zdecydowała się na ostatni wywiad w swoim życiu, w którym wyznała, że na statku kosmitów została poddana badaniu w innym pomieszczeniu niż jej mąż. W pierwszej kolejności sprawdzili jej oczy, uszy, nos i gardło, a następnie położyli na stole i włożyli w pępek podobny do igły przedmiot. Pamięta, że sprawiało jej to ból, co spowodowało, że igłę szybko wyciągnięto.
Zapytała go skąd pochodzi. Miała powiedzieć - "wiem, że nie jesteś z tej planety, skąd więc jesteś?". Mężczyzna miał jej pokazać wówczas mapę i wskazać palcem konkretną lokalizację.
Ponieważ kobieta wszystkie wydarzenia na pokładzie pamiętała przez mgłę, nie mogła przypomnieć sobie wyglądu miejsca. Sprawa nabrała innego obrotu, kiedy poddano ją specjalistycznej hipnozie. To dzięki niej przypomniała sobie dokładny wygląd mapy i udało jej się ją narysować. Linie ciągłe na rysunku miały oznaczać "szlaki handlowe", a przerywane, miejsca do których obcy rzadko podróżują.
Oczywiście matematyka mówi co innego i wskazuje, że jest możliwe, aby kobieta losowo trafiła w taki układ, ale jest to wyjątkowo nieprawdopodobne. Naukowiec jest przekonany, że nie mówimy tu o dziwnym przypadku, a o niepodważalnym dowodzie na to, że mówiła prawdę.
Notatka z miejsca porwania potwierdza, że kobieta miała podartą sukienkę, która była pokryta dziwnym, różowym proszkiem. Późniejsze badania sklasyfikowały go jako 'materiał nie będący pochodzenia organicznego'. Wokół ich samochodu,a konkretnie bagażnika, znajdowały się dziwne kręgi. Zwrócono również uwagę na to, że położony w pobliżu kompas zaczął dziwnie się zachowywać - igła przez cały czas obracała się w kółko.
Byli zdesperowani i wymagali ciągłej pomocy specjalistów. Ich sytuacja polepszyła się dopiero wtedy, kiedy trafili pod skrzydła dr Benjamina Simona - psychiatry, który dokonał zaskakującego odkrycia. Okazało się, że zarówno kobieta jak i mężczyzna, poddani hipnozie regresyjnej, są w stanie odtworzyć przebieg wydarzeń z dokładnymi szczegółami. To właśnie wtedy mąż Betty narysował przybliżony wygląd jednego z kosmitów.
Betty była przekonana, że śmierć w tak młodym wieku była skutkiem owego przerażającego doświadczenia. Po jego odejściu miała sporo problemów z agentami specjalnymi, którzy zaczęli ją nachodzić bez podania konkretnych powodów.
Do końca życia przekonywała wszystkich, że wszystko to miało miejsce naprawdę i nic nie zostało wymyślone.
I nawet jeśli podejdziemy do niej sceptycznie, wciąż brzmi bardziej wiarygodnie niż to...