Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Józef Stalin - najbardziej ekscentryczny z dyktatorów

115 232  
323   79  
Dobrze, że żyjemy w czasach, gdy za takie artykuły jak ten nie grozi całej redakcji natychmiastowy transport do syberyjskiego łagru… Dziś powiemy Wam to i owo o Józefie Stalinie, który oprócz pełnienia urzędu dożywotniego dyktatora ZSRR był również wyjątkowym ekscentrykiem.

Stalowy Józek

Zanim Amerykanie stworzyli swojego komiksowego „Człowieka ze stali”, Rosją rządziła już jego prawdziwa wersja. Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili – przyznacie, że to dość mało medialne nazwisko dla groźnego dyktatora. Dlatego też radziecki polityk, zmagający się z kompleksem niskiego wzrostu (liczył sobie ledwo ponad 160 cm), jeszcze przed rewolucją bolszewicką, bo w 1912 roku, postanowił nadać sobie pseudonim, który to budzić miał lęk i szacunek. Stalin – wyraz nawiązujący do ciężkiego metalu (Slayer, k#rwa!). Józef chciał być kojarzony z siłą i trwałością stali. Jak wszyscy wiemy – nie samą jednak ksywką zapracował sobie na miano człowieka pozbawionego ludzkich zachowań. Za czasów jego rządów życie straciło przecież 40 milionów osób!

Warto tu też dodać, że w podjęciu decyzji o przyjęciu takiego pseudonimu pomogło też oryginalne nazwisko dyktatora – otóż „dżuga” w języku gruzińskim oznacza właśnie stal.

Dziobata twarz

Wspomniany wzrost nie był jedynym kompleksem Stalina. W młodości zmagał się on z ospą, która to pozostawiła po sobie pamiątkę w postaci paskudnych blizn na całej jego twarzy. Dlatego też polityk nakazał, aby każda z fotografii przed upublicznieniem była zawsze poddawana retuszowi. I tak też – oprócz byłych „towarzyszy”, którzy to mieli pecha trafić do łagru, ze zdjęć usuwano też nierówną cerę dyktatora Związku Radzieckiego.


Podobno Stalin był tak bardzo przewrażliwiony na punkcie swojego wyglądu, że osobiście kazał rozstrzelać kilku fotografów, którzy to uwiecznili jego osobę w sposób „niewłaściwy”.

Planował napady na banki

Za młodu, należący do organizacji marksistowskiej Stalin pracował jako księgowy w obserwatorium astronomicznym położonym w gruzińskiej stolicy – Tbilisi. Aby zdobyć fundusze na swoją rewolucyjną działalność, gołowąs Stalin wraz z innymi bolszewikami (z Leninem na czele) organizował napady na banki.


Przyszły dyktator pozował wówczas na Kobę – wywodzącą się z gruzińskich legend postać pokroju naszego Janosika. Młody polityk-rozbójnik brał udział w pięciu takich akcjach, z czego najgłośniejszą był napad na pocztowy powóz. Zginęło wówczas 40 osób, a przeszło drugie tyle odniosło rany. Zrabowano 341 tysięcy rubli, czyli dzisiejszą równowartość 3,4 miliona dolarów. Cóż z tego, skoro kasy tej bolszewicy nie mogli używać, bo policja znała numery seryjne banknotów i szybko trafiłaby na ślad rabusiów…
Stalin zresztą regularnie wpadał w ręce sprawiedliwości. Za swoją działalność aż siedem razy zsyłany był na Syberię, skąd za każdym razem udawało mu się dać dyla.

Był kinomanem

Mimo że oficjalnie pogardzał zachodnią kulturą, Stalin miał swoje małe hobby, które usiłował utrzymać w tajemnicy. Otóż radziecki dyktator uwielbiał amerykańskie westerny! To z ich powodu kazał zbudować prywatne kino, do którego zapraszał swych najbliższych przyjaciół oraz… tłumacza, który w tym przypadku robić miał za lektora.

Nie pił wódki!

Taka mała ciekawostka – Stalin nie lubił mocnych alkoholi, dlatego też odmawiał picia wódki. Z chęcią sięgał za to po gruzińskie wino.

„Jedna śmierć to tragedia, milion – to statystyka”

To zdanie często przytaczane jest jako słowa Józefa Stalina, które w dość klarowny sposób pokazuje jaką logiką kierował się radziecki dyktator. W rzeczywistości cytat ten nie należy do niego, ale do Ericha Marii Remarque'a – niemieckiego pisarza i autora powieści „Na Zachodzie bez zmian”.
Prawdziwa natomiast jest ta wypowiedź Stalina: „Nieważne jest kto i jak głosuje, ale kto liczy głosy”. Polityk wypowiedział tę złotą maksymę w roku 1934, kiedy to był już dyktatorem absolutnym, karmiącym kulkami w potylicę każdego, kto mógłby mieć do jego władzy krytyczny stosunek.

Nie ma jeńców wojennych! Są tylko zdrajcy ojczyzny.

Takie słowa miał powiedzieć Stalin i trzeba przyznać, że nie zmienił on zdania nawet w chwili, gdy do niewoli dostał się jego własny syn. Porucznik Jakow Dżugaszwili, bo o nim mowa, zgłosił się do wojska w chwili, gdy Niemcy zaatakowali ZSRR. Podczas jednej z akcji na Białorusi Jakow i jego oddział dostali się do niemieckiej niewoli.


Kiedy wrogowie zorientowali się kim jest ich jeniec, czym prędzej wystosowali do Stalina propozycję zamiany jego syna na pojmanego przez Armię Czerwoną feldmarszałka Paulusa. Dyktator wyśmiał ten pomysł, uznając, że wymiana porucznika na marszałka to raczej średnio opłacalny interes.
Jakow, który w niewoli popadł w głęboką depresję, najwyraźniej chciał ze sobą szybko skończyć. Pewnego dnia rzucił się w stronę okalających obóz drutów kolczastych pod napięciem. Kiedy już zdołał tam dobiec, niemieccy żołnierze pomogli mu pożegnać się ze światem i wpakowali w niego kilka kulek.

Chciał „wyprodukować” armię zmutowanych szympansów

Brzmi to jak zdanie wyrwane z jakiegoś podrzędnego tabloidu, prawda? No, cóż – wiele "konspiracyjnych" źródeł sugeruje, że Józef Stalin – owładnięty chęcią dominacji nad światem szaleniec – rozkazał radzieckim naukowcom stworzenie wielomilionowej armii małpoludów, która to dowodzona przez znakomitych strategów ruszyłaby siać terror gdzie tylko się da.


Mimo że wygląda to na kolejną teorię spiskową, to jak się okazuje – nie jest to do końca fikcja.
Na początku XX wieku pewien radziecki biolog Ilja Iwanow zdobył międzynarodowe uznanie dzięki swoim badaniom nad sztucznym zapładnianiem ssaków. W ramach eksperymentów naukowiec stworzył na przykład hybrydę konia z zebrą, a w późniejszych latach – krzyżówkę krowy z bizonem. Sukcesy te sprawiły, że Iwanow nabrał pewności siebie i zwrócił się do radzieckich władz z prośbą o dofinansowanie najnowszego, przełomowego projektu – stworzenia hybrydy człowieka i… szympansa. Oprócz rządowych dotacji badacz dostał też wsparcie ze strony dyrekcji francuskiego Instytutu Pasteura. Dzięki temu Iwanow uzyskał dostęp do nieograniczonej liczby szympansów sprowadzanych do Paryża z Gwinei – ówczesnej kolonii francuskiej.


W drugiej połowie lat 20. gazety rozpisywały się o kolejnych sukcesach radzieckiego naukowca. Oto bowiem udało się przeszczepić pewnej szympansicy o imieniu Nora ludzkie jajniki! Wielki sukces miał być już na wyciągnięcie ręki.
Po kilku nieudanych eksperymentach Iwanow zmienił taktykę – tym razem planował zapłodnić szympansim nasieniem ludzkie kobiety. Do tego eksperymentu zgłosiło się pięć Rosjanek. Jednak na przeszkodzie stanęło... libido dostępnych do badań szympansów. Radziecki badacz postanowił więc wykorzystać nasienie pewnego podstarzałego orangutana. Ten jednak kopnął w kalendarz, zanim Iwanow na dobre rozpoczął swoją pracę. Po tej serii klęsk uczony stracił poparcie kręgów naukowych. W ramach kary za swoją porażkę, Iwanow zesłany został do Kazachstanu. Tam też rok później dokonał swego żywota.

Cenił sobie prywatność

Nikt nie lubi, gdy się mu zakłóca spokój. Szczególnie w tak prywatnym miejscu jak pokój, w którym się śpi. Stalin miał w związku z tym bardzo restrykcyjne żądania – nakazał, aby absolutnie nikt z osobistej straży nawet nie ważył się wściubić nosa do jego sypialni. Pod żadnym, ale to żadnym pozorem! Dyktator nie do końca jednak wierzył w to, że jego poddani uszanują to żądanie. Pewnego razu postanowił wystawić ich na próbę i będąc w swym pokoju zaczął drzeć się wniebogłosy. Strażnicy oczywiście ruszyli najdostojniejszemu z towarzyszy na ratunek. Tym samym podpisali na siebie wyrok śmierci. Stalin kazał ich rozstrzelać w trybie natychmiastowym.


Ten okrutny „prank” jakiś czas później odbił się w prawdziwie karmicznym stylu na samym polityku. W 1953 roku Stalin przebywając w swoim pokoju dostał wylewu. Współpracownicy nie odważyli się jednak zajrzeć do sypialni i sprawdzić stan jego zdrowia przez parę ładnych godzin. Ostatecznie, po 12 godzinach, jeden z odważniejszych strażników wszedł do Stalinowej komnaty i zastał półprzytomnego dyktatora leżącego w kałuży własnego moczu. Parę dni później radziecki polityk dokonał swego żywota.


Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11
14

Oglądany: 115232x | Komentarzy: 79 | Okejek: 323 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

28.03

27.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało