Zaledwie kilkanaście dni temu świat dowiedział się o niejakim Jamesie Robinsonie, który codziennie, od 10 lat, maszeruje do pracy 32 kilometry! Dziś jest on w Stanach prawdziwym celebrytą, a dobrzy ludzie postanowili przyjść mu z nieoczekiwaną pomocą...
Swój codzienny marsz do fabryki 56-letni Robertson zaczynał codziennie o 8 rano. Część drogi był w stanie przebyć środkami komunikacji miejskiej. Niestety, większą część musiał przebyć pieszo. O 14:10 meldował się w fabryce i zaczynał swoją zmianę. Po skończonym 9-godzinnym dniu pracy czekał go kolejny "spacerek"... nocą... przez nieciekawe dzielnice Detroit, m.in. słynną 8 Milę, gdzie już raz padł ofiarą napaści. Drzwi od domu otwierał około 4 rano. 4 godziny snu i... znowu do roboty.
"Tak, to prawda, odsypiałem w weekendy, ale nie mogę sobie wyobrazić, że mógłbym nie pracować" - twierdzi najnowszy bohater Ameryki. Żaden z jego kolegów z pracy nie mieszka blisko niego, więc okazja do "podwózki" zdarza się niezwykle rzadko. Mimo tak wielkiego dystansu, James Robinson nigdy nie opuścił ani jednego dnia pracy!
Na nowy samochód go nie stać. W fabryce Schain Mold & Engineering, która mieści się na przedmieściach Rochester Hills, zarabia 10,55 dol. na godzinę, co miesięcznie daje mu około 1700 dolarów. 10 lat temu posiadał jeszcze starą Hondę, a gdy samochód się zepsuł, przeliczył, że nie stać go na kupno nowego auta. Z biegiem czasu organizm przyzwyczaił się do takiego wysiłku, że Robertsonowi aż ciężko będzie się przyzwyczaić do nowej sytuacji.
Gdy tylko świat usłyszał pierwsze nieśmiałe wzmianki o "The Walking Man", 19-letni Leedy, student Wayne State University, założył fundację, której celem była zbiórka około 5000 dolarów na zakup używanego samochodu dla Robertsona. Z każdym przedrukiem historii 56-latka, z każdym jego wywiadem i kolejnym zdjęciem zamieszczanym na łamach coraz to popularniejszych gazet, tempo wpływania pieniędzy na konto wzrastało wykładniczo. W piątek, 6 lutego 2015 roku, na koncie było już około 310 tysięcy dolarów! A pieniądze wpływają dalej...
Jakby tego było mało, dzięki pomocy studenta Evana Leedy'ego i bankiera Blake'a Pollocka, Robertson dostał nowy samochód - Ford Taurus z 2015 roku, którego wartość to około 37000 dolarów. Plus na jego koncie wciąż widnieje ładna sumka ponad 300 tysięcy dolarów
W przeciągu dwóch tygodni z człowieka modlącego się każdego wieczoru o szczęśliwy powrót do domu 56-letni pracownik fabryki stał się zamożnym człowiekiem. Na czym polega jego fenomen?
Najlepiej wyjaśnił to niejaki Edward Klkotka, który stwierdził:
"To jest facet, którego Ameryka obecnie potrzebuje. Facet, który ciężko haruje i poświęca się dla swojej pracy. Facet, który ma taki charakter, o jakim marzą wszyscy pracodawcy."
Co zrobi z pieniędzmi James Robertson?
Większość wyda na opiekę medyczną i dentystę, a także na długoterminowe zobowiązania związane z utrzymaniem samochodu (paliwo, ubezpieczenie itp.)
Blake Pollock, bankier, który po raz pierwszy opowiedział mediom o Robertsonie, który zaprzyjaźnił się z nim 2 lata wcześniej i od czasu do czasu podwoził go do domu, obiecał pomóc Robertsonowi w zarządzaniu swoim funduszem.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą