Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Dziwne rzeczy, w które ludzie kiedyś wierzyli

184 992  
358   74  
Ziemia jest okrągła, owoce są zdrowe, a słońce z deszczem daje tęczę. Pewne rzeczy są po prostu niepodważalne. Oczywiście do momentu, kiedy zjawi się ktoś, kto jednak bezczelnie je podważy, sprawiając, że to, w co od zawsze wierzyliśmy, można będzie o kant zupy potłuc.
Oto kilka rzeczy, w które ludzie wierzyli i byli bardzo zdziwieni, gdy okazało się, że „to nie do końca tak...”

Palenie jest zdrowe

Podczas podboju Ameryk przybysze zauważyli, że Czerwonoskórzy raczą się dymem z pewnej aromatycznej rośliny. Tytoń, bo tak ów chwast nazwano, okazał się towarem, na którym można było zbić fortunę na Starym Kontynencie.

I tak też palenie tytoniu stało się cudownym lekiem na bóle głowy, przeziębienia, chroniczne zmęczenie, a nawet służyło jako środek przeciwbólowy. Sprzedawcy reklamowali tę roślinę jako „święte ziele” czy „boże lekarstwo”, a w XVII wieku zaczęto nawet stosować... tytoniowe lewatywy, które rzekomo miały mieć niesamowite właściwości lecznicze.
Jeszcze w pierwszej połowie XX wieku papierosy reklamowane były jako produkt przeznaczony dla tych, którzy cenią sobie swoje zdrowie...

Planeta, której nie było

W XIX wieku francuski astronom Urbain Jean Joseph Le Verrier doszedł do wniosku, że wewnątrz orbity Merkurego znajduje się jeszcze jedna planeta. Nazwał ją Wulkanem. Wszystko rozchodziło się o pewne niezgodności z przesuwaniem się peryhelium Merkurego – naukowiec uznał, że odpowiada za to jeszcze jedno ciało niebieskie.


Dopiero po latach, kiedy technika poszła naprzód i można było bardziej dokładnie obserwować nasz układ słoneczny, okazało się, że po Wulkanie nie ma żadnego śladu. Dodatkowo sformułowana przez Alberta Einsteina teoria względności i zjawisko zakrzywienia się czasoprzestrzeni wytłumaczyło nietypowy ruch Merkurego.
Intrygujące jest jednak to, że jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku niektórzy astronomowie zaklinali się, że zaobserwowali tajemniczą planetę położoną gdzieś w bliskim sąsiedztwie Merkurego.

Układ słoneczny kończy się na Saturnie, a Słońce jest zamieszkane

Pod koniec XVIII wieku każdy światły umysł wiedział, że Saturn jest ostatnią planetą w naszym układzie słonecznym. Dopiero astronom i konstruktor teleskopów William Herschel, bawiąc się swoim nowym wynalazkiem, zauważył w gwiazdozbiorze Bliźniąt mały, przesuwający się punkcik, który początkowo uznał za kometę. Dopiero dzięki bliższym obserwacjom na jaw wyszło, że badacz miał do czynienia z kolejną planetą – Uranem.


Ten sam William Herschel zasłynął też z hipotezy, że Słońce jest pokryte lodem, a jej wnętrze zamieszkują rozumne istoty przystosowane do wytrzymywania całkiem wysokich temperatur...

Złe powietrze to źródło chorób

Zanim w XVIII wieku odkryto istnienie bakterii, europejscy lekarze uważali, że takie choroby jak cholerę czy chorobę weneryczną chlamydię można złapać nie poprzez kontakt z innymi chorymi, a przez skażone środowisko. Co więcej – uważało się, że „złe powietrze” występuje szczególnie po zmroku, dlatego ówczesne konowały odradzały pacjentom spacery pod osłoną nocy.


Brzmi niedorzecznie? No, cóż – przypomnijcie sobie, kiedy ostatni raz troskliwi rodzice kazali wam ubrać się ciepło przed wyjściem na dwór, coby przeziębienia nie złapać.;)

Owce, które rosły na drzewach

Wkładasz do ziemi nasionko, podlewasz wodą i czekasz, aż krzaczek, który wyrósł, zakwitnie i obrodzi pięknymi, radośnie beczącymi ow(o)cami... Takimi co to mają kopytka, dają wełnę i żują trawę, a z łodygą połączone są za pomocą pępowiny.
Legenda o owcy, co to z ziemi wyrastała, ma swoje korzenie w żydowskim folklorze, aczkolwiek wzmianki o takim dziwnym stworzeniu pojawiały się też w innych podaniach. O tym dziwnym stworzeniu mówili też na przykład podróżnicy, którzy bywali w Indiach. W 1887 roku angielski przyrodnik Henry Lee pokusił się nawet o napisanie całej naukowej książki poświęconej temu tematowi.


Roślina miała wyrastać z nasion przypominających melony, natomiast rosnące na niej owce miały mieć kości i krew, jak każde inne zwierzęta. Z czasem, pod wpływem ciężaru, łodygi przechylały się ku ziemi, pozwalając owieczkom posilać się rosnącą na niej trawą. Po śmierci owcę można było zjeść (podobno smakowała jak miód), a z jej wełny zrobić sobie gruby sweter, czapkę tudzież zgrabne ponczo.


Lód to źródło wszystkiego

Na początku XX wieku austriacki inżynier Hans Horbiger wysnuł teorię, która mówiła, że zamrożona woda jest uniwersalnym budulcem całego Wszechświata. Największe i najbliższe nam złoża lodu miały znajdować się na Księżycu i na Drodze Mlecznej.


Horbiger twierdził, że wszystkie planety, ale także i ich mieszkańcy wywodzą się z tej właśnie substancji. Inżynier bardzo ekspansywnie swoją teorię propagował, mając nadzieję, że zostanie ona zaakceptowana przez środowiska naukowe. Produkował więc filmy, pisał pseudonaukowe publikacje i prowadził radiowe audycje. Można powiedzieć, że połowicznie Horbiger sukces osiągnął – teorię lodową, niczym pelikany, łyknęli... naziści (z Adolfem Hitlerem na czele). Dla nich była to rozsądna odpowiedź na teorię względności, której autorem był Albert Einstein – fizyk pochodzenia, psia jego mać, żydowskiego.


Przemierzając galaktyki na skorupie wielkiego żółwia

Zawsze myśleliśmy, że teoria płaskiej Ziemi, spoczywającej na skorupie wielkiego żółwia dryfującego po kosmicznym oceanie to wymysł Terry'ego Pratchetta – gościa, który znany jest z histerycznie absurdalnego poczucia humoru. A jednak tak nie jest (znaczy się autor „Świata Dysku” ciągle tryska ekscentrycznym dowcipem, ale to nie on wymyślił tego cholernego żółwia).


Otóż postać tego potężnego stworzenia została dokładnie opisana przez niejakiego Jaspera Danckaertsa – żyjącego w XVII wieku założyciela jednej z północnoamerykańskich kolonii. Mężczyzna spędził sporo czasu wśród wielu indiańskich plemion, gdzie z zainteresowaniem wysłuchał ich legend i wierzeń.
Co intrygujące – nie tylko spotkani przez Danckaertsa Indianie twierdzili, że świat spoczywa na żółwiej skorupie. Identyczny mit pojawiał się w dawnych chińskich i indyjskich kulturach. W Indiach żółw zwany był Akuparą, a w utrzymaniu na swej skorupie całego świata pomagały mu wielkie słonie...


Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6
8

Oglądany: 184992x | Komentarzy: 74 | Okejek: 358 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało