Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Za chwilę dalszy ciąg programu - spotkania z doktorem Wernerem

38 026  
4   11  
Nie wiem jak bardzo spodoba wam się transkrypcja fragmentu ZCDCP, ale nie mogłem się powstrzymać, by nie podzielić się z wami moim ulubionym (ostatnio) odcinkiem z doktorem Wernerem. Swoją drogą to TV mogłaby pomyśleć i wydać jakąś Golden DVD Collection z tym najlepszym polskim programem rozrywkowym wszechczasów...

Czołówka programu telewizyjnego ze zdjęciami profesora przy pracy,
uśmiechniętego, zajętego. I ziewającego. Głos z offu opowiada o bohaterze programu.

Głęboka wiedza, bezinteresowność, humanitaryzm do granic ludzkich możliwości, wielki syn wielkiego narodu, patriota i lekarz, znakomity skrzypek, mąż, ojciec i dziad, profesor doktor Jerzy Klemens Werner

Prowadzący program
(Materna - straszny wazeliniarz wobec dobrodusznego profesora)

- Witam pana, panie profesorze, no i cóż, nie tylko dzisiaj spotkanie z telewidzami mamy tez gości w studiu zgodnie z pana życzeniem i tysiącami listów. A więc od czego zaczniemy panie profesorze?

Profesor
(Mann - spokojny, powolny, mówi z radosnym natchnieniem wizjonera):

- Myślę, że tym razem nie będziemy roztrząsać jednego wybranego problemu i skorzystamy z państwa obecności i pozwolimy państwu powiedzieć to, z czym do nas państwo do nas przyjechali.

Prowadzący

- A wiec kto pierwszy zacznie?

Uczestnik
(
Arnoldzik)

- Panie profesorze jeszcze nie dawno moje ciało, bo pokryte jakimiś planami, i o dziwno od czasu kiedy namówił pan nas do regularnego mycia plamy te zaczęły schodzić i w zasadzie zeszły już wszystkie poza jedną... w takim jednym miejscu... ale obiecałem sobie że i z tą sobie poradzę... tak sobie powiedziałem (wyczekując aprobaty).

Prowadzący (wesoło)

- No coż brawo!

Profesor (z sympatią)

- Myślę, że duże brawa dla pana, no a o tym miejscu porozmawiamy później, bo to może da się przyspieszyć...

Prowadzący:

- Proszę kto następny?

Uczestnik programu
(Szczęśniak)

- Szanowny panie profesorze jeszcze pół roku temu byłem żołnierzem...

Głos z offu:

- A teraz?

Uczestnik

- A teraz, z tego miejsca chciałem podziękować panu w imieniu własnym i całej jednostki. Odkąd uświadomił nam pan, że onuce można prać atmosfera w kompanii uległa diametralnej zmianie, a ja taki zwyczaj przeniosłem nawet do cywila...

Prowadzący

- Dziękujemy panu, no to jest już coś.

- No to kto teraz? Może panie?

Uczestniczka programu

- Chciałam tutaj, z tego miejsca, podziękować panu w imieniu moim i mojej matki, bo od kiedy zaczęła oglądać pana program zaczęła używać dezodorantu po myciu i teraz może przebywać razem z nami w pokoju telewizyjnym... i zrobiła się taka pogodniejsza.
Zresztą pewnie teraz też właśnie nas ogląda... albo się myje...

Profesor i prowadzący machają, prowadzący:

- No to my też pozdrawiamy i pomachamy.

Profesor
(z szerokim natchnionym uśmiechem):

- Ładnie

Prowadzący

- Kto teraz?

Uczestnik programu
(Wasowski)

- Moja matka też się pogodna zrobiła.

Prowadzący:

- No może powie pan coś więcej

Uczestnik

- To było tak, kiedy włączyliśmy telewizor zobaczyła pana doktora...

Prowadzący
(ze złością):

- Pana profesora!!!

Profesor

- Doktora też, bo doktorem też przecież jestem, proszę dalej...

Uczestnik

- No, pan profesor pokazywał, co należy robić z jamą gębową i to żeśmy zaobserwowali, i zaczęliśmy stosować i od tej pory atmosfera 180 stopni się zmieniła w domu. Matka jak na wstępie wspomniałem zaczęła się uśmiechać, ojciec dostał podwyżkę, a do siostry wrócił pierwszy narzeczony.

W związku z tą pogodna atmosfera robimy sobie takie tooth-party, gdzie szczotkujemy sobie nawzajem zęby na wyścigi kto pierwszy i kto najwięcej zębów wyszczotkuje ten wygrywa kwiaty.

Profesor

- Brawo! No to nawet krok naprzód w stosunku co do tego co mówiłem.

Prowadzący

- A i jednocześnie to zabawa.

Profesor

- I o to chodzi - połączyć dbałość o zdrowie z zabawą.

Uczestnik Wasowski

- I pogodą ducha.

Profesor

- Bardzo ładnie pan to powiedział.

Prowadzący

- No cóż, a teraz czas zakończyć część pierwszą gdy słuchaliśmy państwa, panie profesorze, a teraz poprosiłbym pana o taką wypowiedź podsumowującą to dzisiejsze spotkanie.

Profesor (z namaszczeniem)

- Tak. Po tym co usłyszałem radość miesza się z żalem i szczęście, że takie słyszę głosy, a nie inne, przyćmiewa nieco coś o czym właśnie zaraz powiem. Otóż opuszczam Państwa teraz.

Uczestnik

- Ale nie na zawsze panie profesorze?

Profesor

- To jest sprawa niewyjaśniona.

Podczas ostatnich spacerów uznałem, że moja misja jest zakończona. Polska stała się krajem ludzi zdrowych czystych i pogodnych, bakteria nie ma już wstępu do naszego kraju. Ludzie są zdrowi czyści uśmiechnięci.

Panie redaktorze, czy uwierzy pan, że wjazd autobusu na przystanek zwiastuje chmura zapachu?

Prowadzący

- Uwierzę, bo przecież wącham nieraz.

Profesor
(z namaszczeniem)

- Po zapachu można nawet poznać, która linia nadjeżdża....

Widziałem też zdrowe zwierzęta, widziałem też człowieka, który uleczył chorego ptaka. Ptak był skapcaniały i kapało mu z dzioba. Podszedłem i okazało się, że ptak był zagraniczny. Jestem więc tu niepotrzebny.

Bobry wesoło gryzą drewno, szczury biegają za myszami, lśnią im oczki, bo żadnej choroby już w nich nie ma.

Nawet jeleń zwykle tak podatny na bakterie nie może zachorować i pełną gębą je siano, Ludzie będą rodzili zdrowych ludzi, jesteśmy już nie tylko w Europie, ale chyba nawet w kosmosie.

Dziękuję państwu bardzo.

OKLASKI

KONIEC


Oglądany: 38026x | Komentarzy: 11 | Okejek: 4 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało