Opisywana technika ma wiele nazw jeśli chodzi o język angielski. Googlować można pod hasłami: Dolly zoom, Reverse Tracking Shoot, Zolly, Trombone Shot, Contra-Zoom albo właśnie "efekt vertigo", co także przyjęło się w Polsce. Vertigo oczywiście od sławnego filmu Hitchcocka, który bardzo lubił tę technikę i właśnie w tym filmie po raz pierwszy ją zastosował.
Anegdota głosi, że Alfred wpadł na pomysł takiego ujęcia przy okazji pewnego przyjęcia, podczas którego zdarzyło mu się... zemdleć. Po 1958 roku ujęcie na stałe wpisało się w kanon ujęć trikowych i spotkać można je w wieeelu filmach (i teledyskach), ale o tym później. Na początek...
Pomysł był genialny w swojej prostocie. Połączono dwa typy szkolnych ujęć, czyli jazdę kamery wraz ze zmianą ogniskowej, czyli popularnego zooma. Kamera fizycznie oddala się (lub przybliża) do tematu ujęcia, a operator jednocześnie zmienia ogniskową w odwrotnym kierunku. Poprawna synchronizacja tych dwóch czynności owocuje płynnym "zakrzywianiem" się brzegów ekranu, jednocześnie zostawiając temat ujęcia w tej samej skali. W wielkim skrócie: efekt sprytnie bazuje na ułomności obrazowania 3-wymiarowego świata na płaskim obrazie.
Breaking Bad, 2008
Ujęcie z racji swojej prostoty wykonania stało się bardzo popularne. Po Hitchcocku lubował się w nim także Spielberg (w "Szczękach" występuje kilkukrotnie).
Poltergeist (1982)
A na koniec zobaczmy kilka przykładów na filmach:
https://www.youtube.com/watch?v=sKJeTaIEldMI polskie wykorzystanie techniki:
https://www.youtube.com/watch?v=4Rps_-PD9ks