Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Jak ja kocham telemarketerów i akwizytorów

53 256  
169   27  
Dzień dobry, mamy dla pana świetną ofertę przygotowaną dla wybranych abonentów, starannie wyselekcjonowanych spośród milionów. Czy ten temat jest ci znany? Na pewno. Czasem nawet pukają do drzwi i zachwalają produkty. Dziś będzie troszkę o telemarketerach i akwizytorach.

Jako młodzieniaszek znudzony nędzną egzystencją postanowiłem wraz z kolegami zabawić się kosztem abonentów. Wybieraliśmy nazwisko z książki TP, sprawdzaliśmy adres biura obsługi TP dla wybranego miasta (jeszcze przed "Błękitną Linią"), po czym dzwoniliśmy:
- Dzień dobry. Tu XXXX Telekomunikacja Polska S.A.
- Dzień dobry.
- Proszę pani, dzwonię do pani aby poinformować, że pani numer telefonu wziął udział w konkursie przeprowadzanym przez zarząd TP S.A. Konkurs jest przeprowadzany wśród naszych abonentów terminowo uiszczających opłatę abonamentową, a pani numer został wylosowany do wzięcia udziału w finale.
- ???
- Główną nagrodą (to ich zawsze zachęcało do współpracy) w konkursie jest telewizor 32" marki SONY, jednak aby go otrzymać musi pani odpowiedzieć na trzy proste, konkursowe pytania. Czy wyraża pani zgodę na przeprowadzenie konkursu?
- Tak?!?
Tu zawsze następowała seria głupich pytań i mniej lub bardziej żenujących odpowiedzi. Wynik był jednak zawsze pozytywny. Potem następowały gratulacje. Następnie prosiliśmy zwycięzcę o stawienie się w lokalnej siedzibie TP S.A. przy ulicy Xxxx z dowodem osobistym w celu odebrania nagrody.

I wiecie co, w trakcie rozmowy nikt nie przyznał się, że co prawda abonament płaci, ale ostatnio mu się obsunęło za parę miesięcy...

* * * * *

A teraz będzie mało telekomunikacyjne, ale za to bardzo marketingowo.

Wszyscy pamiętają chyba sprzedawców nieśmiertelnej Encyklopedii PWN. Byli mistrzami w uśmiechu nr 5, a technikę podkradania się do ofiary opracowali nie gorzej niż wojskowy zwiad. Byli przy tym subtelni jak szarańcza. Trafił nam się jeden taki z ofertą w firmie.
Siedzimy we trzech i dłubiemy na kompach, a tu wpada młody, ambitny, w garniturze.

- Dzień dobry, przychodzę do państwa z fantastyczną ofertą wydawnictwa PWN... - tu następuje 5-minutowy potok słów jaka to ona naj i czego tam nie ma.
- Dziękuję, nie jesteśmy zainteresowani.
- No ale...
- Nie, dziękuję. Naprawdę nie.
- Ale może koledzy...
- Oni też nie chcą.
- Bo wie pan, jakby ktoś z pracowników był zainteresowany...
- Jesteśmy wydawnictwem, KRETYNIE, jak byśmy chcieli encyklopedię, to byśmy ją sobie wydrukowali. Do widzenia.

Poszedł.

Następnego dnia, zgadnijcie kto, z nowym zapałem i strategią, gotów głosić wiedzę i słowo? Pan z PWN! I tak jeszcze w różnych odstępach dwa razy! W końcu ktoś z nas wydrukował krwistą czerwienią na A3 i przykleił na drzwiach wejściowych napis:

"Akwizytorze! Omijaj te drzwi... szerokim łukiem."

Dwa dni wisiało. Przylazł znowu, niestety tym razem zaraz po "Dzień dobry" dostał z liścia. Pomogło.

by thinboy

* * * * *

Nie telefonicznie, bezpośrednio.
- Mamy dla pana superhiperizwentylem kartę kredytową!
- Tylko jedno pytanie. Jakieś warunki odnośnie zarobków?
- Tak. Wystarczy zarabiać tylko xxx PLN, żeby stać się właścicielem tego cudeńka!
- Pan pójdzie piętro wyżej. Jak pan już wynegocjuje u szefostwa moje nowe warunki płacowe, to pan zejdzie i biorę od ręki.
No i karp. Ni podwyżki, ni pana z powrotem.

by Bazyl3

* * * * *

Gwoli wyjaśnienia - siedzę w serwerowni, do której nie wolno wchodzić osobom nieupoważnionym, a stosowny napis na drzwiach aż razi po oczach.
Siedzę i tłukę jakieś statystyki do arkusza kalkulacyjnego, otwierają się drzwi serwerowni (zapomniałem zamknąć) i wpada dwóch "miszczów sprzedaży bezpośredniej" ze stertą książek pod pachą. Starszy chyba uczył młodego profesji, bo tylko on nawija, a młody patrzy lekko przestraszony:
- Dzień dobry. Reprezentuję wydawnictwo XXX, mamy dziś dla pana bogaty wybór najlepszej literatury ... ble, ble ble...
Nie odrywając oczu od klawiatury pytam:
- Wydawnictwo to tacy, co książki drukują?
- Tak, właśnie, i dlatego chcielibyśmy zaproponować panu...
- To znaczy, że czytać pan umie?
- ?
- Pan otworzy drzwi i przeczyta, co tam napisane. Do widzenia. Ciebie, młody, to też dotyczy...

by marekb

* * * * *

Do mojej mamy (na wsi mieszkającej - wtedy jeszcze tam cywilizacja w postaci internetu nie docierała) zadzwoniła kiedyś pani z tepsy i z radością oświadczyła, że już można się do sieci podłączyć i że mogą przysłać zestaw instalacyjny Nełostrady. Mama długo się nie namyślała, powiedziała, że OK, niech przyślą. Następnego dnia pojawił się kurier z przesyłką. Parę dni później przyjechałem, podłączyłem i poinstalowałem co trzeba - a tu dupa, internetu jak nie było, tak nie ma. Zadzwoniłem więc na błękitną linię (czy jak jej tam) z zapytaniem: o co cho? Co się okazało? "Nie ma możliwości technicznych!"

by gen_Italia

* * * * *

Co do świadków Jehowy, to miałem zdarzenie dość przyjemne. Przyszły do mnie dwie panie. Jedna stara szkarada, że szok, a druga przecudnej urody lalka. Normalnie modelka (skąd one się tam biorą nie wiem). Więc gdy otworzyłem drzwi, zaraz zacząłem przeszywać wzrokiem tę piękną kobietę po prawej, a na brzydką się nie popatrzyłem w ogóle.
Na pytanie, czy mogą wejść i porozmawiać o Bogu, nie odrywając wzroku od piękności, uśmiechnąłem się szelmowsko, oblukałem piękne stworzenie od dołu do góry, po czym maślanym wzrokiem patrząc w oczy laseczki wypaliłem do staruchy:
- Ona tak... ty nie.

Niby byłe oburzone moim zachowaniem, usłyszałem tylko, że jak śmiem dawać takie propozycje, ale ta ładna to się zarumieniła i zalotnie odprowadziła mnie wzrokiem, gdy stara ciągnęła ją do wyjścia. Ulotniły się i od trzech lat nikt mnie nie odwiedza.

by Misiakmic

* * * * *

Świadkowie Jehowy stracili rezon przy moim koledze, który na pytanie: "Jak pan myśli, kto może uratować dzisiejszy świat pełen wojen i nienawiści?" w tym czasie pokazując otwartą "Strażnicę" z obrazkami tego typu, odpowiedział:
- Stany Zjednoczone oczywiście.
Temat zakończony.

by funeral77

* * * * *

Cialdini w książce pt. "Wywieranie wpływu na ludzi" pisał, że takiego akwizytora trzeba zaskoczyć. On ma przygotowaną gadkę, którą zresztą sprawdził na niejednym naciągniętym kliencie, no i trzeba go zbić z tropu. Kumpel wypracował więc taki (ponoć skuteczny - nie sprawdzałem, bo do mnie jakoś akwizytorzy nie chodzą) sposób:

Akwizytor:
- Dzień dobry! Czy można...
Kumpel przerywa akwizytorowi w pół słowa:
- Wiem! Wiem! Chce mi pan sprzedać to cudo, co jest teraz w bardzo dużej promocji, coś bez czego żyłem na tym świecie przez 30 lat, a teraz nie mogę się obejść....
Akwizytor lekko zdezorientowany:
- Yyy... eee...
Kumpel:
- To sklep z bajkami jest za rogiem. Do widzenia!

* * * * *

Zadzwoniła do mnie pani (P) i sobie porozmawialiśmy - (Ja).

P - Dzień dobry, chciałam pana poinformować, że w Płocku (moje miasto rodzinne) w zajeździe XY 19 sierpnia odbędzie się spotkanie na temat profilaktyki zdrowotnej...

Ja - Dzień dobry. Niestety, ja nie dbam o zdrowie...

P - Ha, ha, dziękuję za rozmowę...

Po godzinie znowu telefon:

P - Dzień dobry, chciałam pana poinformować, że w Płocku w zajeździe XY 19 sierpnia odbędzie się spotkanie na temat profilaktyki zdrowotnej...

Ja - Przykro mi, ale ja nadal nie dbam o zdrowie...

by gespenst

* * * * *

A ja niestety telemarketerką jestem. Jedyny plus, że nie dzwonię do osób prywatnych, tylko do firm. Ale mniejsza o większość.
Ostatnio rozwaliła mnie babka - żona kotlarza.
- Dzień dobry, firma Y. Jesteśmy firmą (tu formułka, którą częstuję każdego), tydzień temu wysyłałam ofertę dla pana D....
- Przepraszam, ale w domu mamy ŚWIERZBA i to jest ważniejsze! - trzask słuchawki.
Nie wiem, czy ona tak na poważnie, czy tylko chciała mnie spławić. Ale aż taka szczerość jest mi niepotrzebna.

by my20
11

Oglądany: 53256x | Komentarzy: 27 | Okejek: 169 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało