Przed godziną otwarcia:
Zanim sklep zostanie otworzony, ustawia się przed nim kilometrowa kolejka po łupy. Często są to zorganizowane grupy, cicho omawiające strategię. Patrzą na ciebie spod łba, bo przecież jesteś ich wrogiem i możesz, oby nie, pierwsza dobiec do upragnionych sandałków dla dzieci. Grupki są większe i mniejsze, składają się głównie z osób, które wybiegły z pobliskiego (jeszcze nie zbankrutowanego) zakładu, zwalniając się u kierownika: „Naprawdę muszę w urzędzie coś załatwić!”
Wybija godzina otwarcia i…
Drzwi się otwierają. Tłum pcha się do środka. Płynie wartko jak rwąca rzeka, zabierając wszystko po drodze. I teraz zaczyna się przedstawienie! Znaczy się walka o towar. Strategii jest kilka!
- „Na zaborcę” Delikwent biegnie do kosza z produktami, ogarnia ile może ramionami i wszystko wrzuca do koszyka.
- „Na podaj dalej” Delikwenci ze zorganizowanej grupy ustawiają się jak w zabawie w głuchy telefon, ten, który jest pierwszy przy towarze, łapie co popadnie i podaje dalej.
- „Na szabrownika” Delikwent krąży i tym co bardziej nieuważni zabiera rzeczy wprost z koszyków.
- „Na akrobatę” Delikwent uskuteczniając swoje zdolności akrobatyczne próbuje ponad kupującymi cokolwiek dostać z regałów.
To takie główne sposoby kupowania w Lidlu. Delikwenci, którzy dostaną towar, zbierają się w grupki i sprawdzają, co im będzie pasowało. Następuje czasem uprzejma wymiana rozmiarów między takimi grupkami! Ale uwaga! Szabrownicy nie przestają pracować do końca! Trzeba pilnować koszyka aż do kasy.
Tak to w dni promocyjne robi się u nas zakupy w Lidlu. Osobiście wracam do swojego sposobu „Na Leniwca” czyli dwa dni po promocji idę na wieczorny spacerek i leniwie przeglądam towar, często w zmasakrowanych opakowaniach i jeszcze przez to dodatkowo przeceniony.
Cóż, zdolności akrobatycznych nie mam, w bieganiu nie jestem zbyt dobra, szabrowanie nie leży w mojej naturze… I teraz buszuję po sklepach internetowych, by wyszukać odpowiednio tanie i dobre.
Ostatnio sprzedawczyni z Lidla sprzedała mi informację, że warto na drugi dzień po promocji przyjść na zakupy. Są tacy, co biorą po parę rozmiarów do domu, w domu przymierzą, zostawią odpowiedni, a resztę zwracają. Sprzedawcy muszą przyjąć ten towar, jeśli jest nieuszkodzony.
Ot, życie!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą