Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

O co tyle krzyku, czyli 10 najgłupszych fragmentów "Wielkiej księgi siusiaków"

167 283  
130   22  
Dan Hojer w przedmowie jednej z bardziej kontrowersyjnych książek ostatnich lat twierdzi, że w całym życiu miał tylko jedną godzinę wychowania seksualnego, przez co podczas eksperymentów pomylił prezerwatywę z tamponem i długo męczył się z założeniem. Niestety - a może na szczęście - nie zdradza ani szczegółów technicznych, ani zakończenia tej historii.

"Wielka księga siusiaków" obok "Wielkiej księgi cipek" i kilku innych zbliżonych tematycznie tworów to książki usilnie lansowane przez zwolenników tzw. gender i jak najwcześniejszej edukacji seksualnej. Mają służyć za pomoce naukowe, podręczniki, poradniki. Już jednak sam ich widok w księgarniach rozjusza przeciwników "seksualizacji dzieci", promowania zboczeń. Sięgają po najróżniejsze argumenty, nierzadko uciekając się nawet do oskarżeń o pedofilię. Ile w tym prawdy? Najwyższy czas sprawdzić osobiście - by nie powtarzać wyssanych z palca argumentów tych, którzy żadnej z powyższych książek nigdy na oczy nie widzieli, a mają o nich najwięcej do powiedzenia.

W skrócie

Sama "Wielka księga siusiaków" Dana Hojera z wielkością nic wspólnego nie ma. To kilkadziesiąt stron mniej lub bardziej sensownych informacji często odbiegających od głównego tematu. Wbrew obawom katolików, nie ma w niej ani szatana, ani też szczególnej propagandy zachęcającej do jak najwcześniejszego rozpoczęcia współżycia. Jest za to sporo kontrowersyjnych "faktów", a właściwie rzuconych w eter stwierdzeń, których nie sposób udowodnić. I które już z samego tego powodu być może nie powinny być prezentowane najmłodszym.

Złote myśli "Wielkiej księgi siusiaków" (w kolejności występowania)



W Biblii wielu mężczyzn przysięga na swoje klejnoty. Ale w nowszych przekładach zamiast jąder są biodra.

Jest taka stara zasada mówiąca, że kluczem do dobrej historii jest połączenie czterech wątków - sekretnego, arystokratycznego, erotycznego i religijnego. Jak widać, nic nie straciła ze swojej aktualności, a kontrowersyjne odwołanie się do religii bardzo skutecznie "robi szum". Czy "Wielka księga siusiaków" straciłaby coś, gdyby autor już pierwszego punktu nie rozpoczął od Biblii? Zapewne godzinę czy dwie zainteresowania w telewizji. Bo treść by nie ucierpiała - a zapewne mogłaby nawet zyskać.

Jak ujawnił francuski tygodnik "Express", Mick Jagger ubezpieczył na półtora miliona dolarów swojego siusiaka.

Według innych źródeł na pół miliona, za to głos wycenił na 3,5 miliona zielonych. Ale to bynajmniej nie największa z fanaberii podstarzałego rockmana.

Temu, kto się na przykład wybiera na wakacje za granicę, mogą się przydać nazwy siusiaka w różnych językach.

Ze wszystkich słów na świecie, to akurat wydało się autorowi najpotrzebniejsze za granicą, w związku z czym uraczył czytelników listą siusiaków w trzydziestu językach. Dla ciekawych egzotyki: po indonezyjsku to kintol, a w jidysz - putz.

Tobias myśli wtedy [podczas brandzlowania - dop. Adieu] o różnych dziewczętach. Zaliczył już wszystkie z klasy i nauczycielkę.

Być może wydźwięk tego zdania to gratis podarowany przez tłumacza polskiego wydania - trudno powiedzieć. Niemniej można było się jednak powstrzymać od podzielenia z najmłodszymi wizją własnych fantazji.




Próbowałam sobie wyobrazić, jak bym się czuła z siusiakiem, i włożyłam kiedyś skarpetkę w majtki - mówi Jessica. - Ale to było bez sensu.

Równie bez sensu jak przytoczenie tej anegdoty. Gwoli sprawiedliwości, duża część pozostałych historyjek wspomnianych w książce jakieś przesłanie jednak ma.

W Indonezji mężczyźni z wyspy Seram wystawiali siusiaki podczas sztormów, które uniemożliwiały im łowienie ryb. Dzięki temu wiatr powoli zamierał.

Z całą pewnością właśnie dzięki temu.




Siusiaka trzeba myć równie często, jak się myje zęby - rano i wieczorem. Wystarczy go opłukać wodą albo zamiast mydła użyć naturalnego jogurtu.

W razie trudniejszych zabrudzeń do jogurtu można wkroić szczypiorek.

Większość dorosłych mężczyzn rzadko pamięta, jak się nazywał najbystrzejszy albo najgłupszy kolega z klasy. Ale bez szczególnych problemów potrafią sobie przypomnieć, kto miał największego siusiaka.

Ja na przykład pamiętam, kto najlepiej grał w piłkę albo kto (dziewczyna akurat) jeździł najfajniejszą terenówką... A powyższy cytat to przykład bezczelnej manipulacji niepopartej absolutnie żadnymi dowodami. Typowo dziennikarski bełkot. Prawdopodobnie najbardziej jaskrawy w całej książce, ale zdaniem wielu* całkowicie ją dyskwalifikujący.

* - Na identycznej zasadzie co "większość...": nieoficjalnie mówi się; powszechnie wiadomo; oczywiste jest; jak wszyscy wiedzą; nie ulega wątpliwości; zdaniem wielu - czyli pustosłowie mające uwiarygodnić sąd stworzony dziesięć sekund wcześniej przez piszącego.

Słowo onanizm pochodzi z Biblii [Księga Rodzaju 38,4], ale nie ma związku z onanizmem, tylko z niedotrzymaniem obietnicy.

Słowo onanizm nie ma związku z onanizmem? To, że masturbację błędnie nazywa się onanizmem, nie znaczy bynajmniej, że onanizm to nie onanizm, czyli stosunek przerywany.




Co by było, gdyby na pierwszych chrześcijańskich obrazach pojawiła się dumna Matka Boska trzymająca na rękach nagą dziewczynkę? Na pewno byłoby inaczej.

Na pewno byłoby inaczej, gdyby książka dla dzieci pozbawiona była wydumanych teorii godnych Dana Browna, który jednak wcale nie ukrywał, że zależy mu wyłącznie na (zyskach z) popularności.

Słowo wyjaśnienia

"Wielka księga siusiaków" nie jest tak głupia, jak można by wnioskować po powyższych fragmentach. Zaryzykuję stwierdzenie, że mogłaby być nawet cennym zbiorem informacji o własnym ciele, gdyby autor darował sobie próby zaatakowania religii czy wspomniane wcześniej stwierdzenia bez pokrycia brzmiące niemal jak "wszyscy jesteśmy homoseksualistami, bo tak mi się podoba". Wydawnictwo, które zdecydowało się przenieść książkę na polski rynek, dostarczyło mediom tematu do wałkowania, ale raczej fortuny - mimo promocji przez "autorytety" TVN - nie zarobiło. Bo "Wielka księga siusiaków" to jeden z tych tworów, o których wszyscy słyszeli, a mało kto widział. W obecnej formie to nawet lepiej.

Na (oczywistej) podstawie:
Dan Hojer, Wielka księga siusiaków, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2009

Oglądany: 167283x | Komentarzy: 22 | Okejek: 130 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało