Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Rekordy, których nikt z nas nie chce pobić

134 256  
258   31  
Fajnie być zapamiętanym przez historię rekordzistą. Facet, który przespał się z największą ilością kobiet naraz musi pękać z dumy. Tego typu rekordy chciałoby się pobić. Niestety, są też i takie osiągnięcia, którymi wcale nie chciałoby się chwalić, a na pewno już próbować osiągnąć lepszy wynik.

Najwięcej amputacji przeprowadzonych na tej samej kończynie

Stracić rękę to tragedia, ale czy wyobrażacie sobie sytuację, w której lekarze kilkukrotnie usuwają nam tę samą kończynę? Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało - tego typu horror wcale nie wymaga podróży w czasie i kilkukrotnego przeżycia tej samej operacji.

Nieszczęsny rekordzista: Pochodzący z Nowej Zelandii Clint Hallam był pierwszym na świecie odbiorcą przeszczepu ręki. W 1984 roku Clint stracił kończynę w wyniku nieostrożnego obsługiwania piły tarczowej. Lekarze po długiej operacji zdołali mu rękę przyszyć na swoje miejsce. Niestety, przeszczep został odrzucony i trzeba było po raz kolejny kończynę amputować. W 1998 roku sztab chirurgów podjął się operacji przyszycia Hallamowi ręki od zmarłego dawcy. Wszystko poszłoby jak trzeba, gdyby nie to, że Clint z jakiegoś powodu przestał brać leki przeciwodrzutowe i w 2001 po raz kolejny trafił na stół operacyjny, gdzie trzeci już raz lekarze amputowali mu rękę.


Największa ilość spłodzonych dzieci

Nie ma takiego, który chciałby się zmierzyć z rekordem w płodzeniu dzieci. Nie żebyśmy mieli coś do samego procesu prokreacji, ale jak wiadomo, z wielką przyjemnością jaką jest seks, często idzie przykry efekt uboczny w postaci noworodka.


 
A to przecież płacze, ślini się oraz załatwia pod siebie, spać nie daje i do pracy, zarabiać na siebie jak każdy cywilizowany człowiek, iść nie chce. Mówimy tu o jednym dziecku, a nie o całym żłobku - taki bowiem los czeka tego, który zechce udowadniać światu, że zasługuje na tytuł najjurniejszego mężczyzny pod słońcem.
 
Nieszczęsny rekordzista: Niezmiennie, od lat wielu - Feodor Vassilyev, rosyjski chłop, który trudy pracy na polu regularnie odreagowywał w sypialni swoich żon. Feodor był dwukrotnie żonaty. Jedna z jego małżonek wydała na świat aż 69 potomków! Facet dorobił się gromadki 87 dzieci. W skład tej efektownej grupy wchodziły 4 zestawy czworaczków, 9 serii trojaczków i 22 pary bliźniąt.


Najwięcej nieszczęśliwych wypadków w ciągu jednego dnia

Są takie dni, gdy człowiek wstaje lewą nogą i cały dzień już od samego jego początku szlag trafia. Być może bicie rekordów w ilościach nieszczęść, które w ciągu jednego z takich dni potrafią się przytrafić, będzie traktowane jako dyscyplina olimpijska, póki co jednak pozostaje nam cieszyć się, że nasz pech to nic w porównaniu z prawdziwymi mistrzami w tej dziedzinie.


Nieszczęsny rekordzista: Kundel Dosha, który został zapisany w Księdze rekordów Guinnessa jako „najszczęśliwszy pies świata”. W ciągu jednego dnia ten 10-miesięczny szczeniak został potrącony przez pickupa, następnie postrzelony w głowę przez policjanta, który chciał skrócić psu cierpień, a na końcu zamknięty w plastikowej torbie i umieszczony w weterynaryjnej chłodni. Dopiero po dwóch godzinach ktoś zorientował się, że pies żyje i oprócz skrajnego wyziębienia i niezbyt groźnej rany na głowie, nic mu nie dolega...

https://joemonster.org/images/vad/img_28525/0ffaae0f1e863810050f7ee1fb0d1908.jpg
 

Najdalszy przelot tornadem

Różne ekstremalne sporty ludzie uprawiają, ale jeszcze nie słyszeliśmy o kimś, kto chciałby mierzyć się z tego typu gniewem natury. Swoją drogą szczerze polecamy film „Sharknado” - jeśli ktoś zastanawiał się, jak wygląda spotkanie z tornadem wypełnionym bardzo niezadowolonymi rekinami, to tu znajdzie odpowiedź...

 
Nieszczęsny rekordzista: Spotkanie z potężnym, powietrznym wirem przeżył dziewiętnastoletni Matt Suter. Chłopak przeleciał prawie 400 metrów i ocknął się na polu z lekkim jedynie zadrapaniem głowy.


Najgrubsze” miasto na świecie

Dzięki odpowiedniej postawie i zaangażowaniu wszystkich obywateli miasta osiągnąć można naprawdę wiele... cały tylko problem w obraniu odpowiedniego celu. A na pewno nie jest nim tytuł „najgrubszego” miasta na świecie. Taka ambicja nie świadczyłaby dobrze o jego mieszkańcach. Ktoś chce się zmierzyć? Może Sosnowiec?

 
Nieszczęsny rekordzista: Miasto Huntington, Zachodnia Virginia, USA (kto by się spodziewał..?), gdzie przeszło połowa obywateli cierpi z powodu chorobliwej otyłości, a samo miasto przoduje w liczbie zawałów i cukrzycy.


Ofiara wypadku samochodu jadącego z największą prędkością

Tego rekordu pobić nikt nie chce, aczkolwiek wiele osób się stara... Najczęściej na próbach się kończy - przy wypadkach spowodowanych zderzeniami samochodów jadących z dużymi prędkościami rzadko kiedy z wraku wyciąga się kierowcę w jednym kawałku.


Nieszczęsny rekordzista: Donald Campbell - gość, który postanowił bić rekordy prędkości zarówno na lądzie, jak i na wodzie. W 1960 roku planował rozpędzić specjalnie do tego skonstruowany bolid BlueBird CN7 do 800 km/h! Po kilku testach na torach wyścigowych maszyna przetransportowana została na solną pustynię wstanie Utah. Tam Donald przemieszczając się z szybkością 580 km/h stracił nad pojazdem kontrolę i rozbił się. Konstrukcja kabiny była na tyle wytrzymała, że Campbell zdołał przeżyć. Wyszedł z wypadku z przebitą błoną bębenkową i pękniętą czaszką.


Największa ilość złamanych kości

Skoro mówimy o następstwach przykrych wypadków, to na myśl przychodzi bicie rekordów i w tej dziedzinie. Na szczęście tego typu osiągnięciami mogą pochwalić się głównie maniacy adrenalinowych zastrzyków.

 
Nieszczęsny rekordzista: Robert Craig Knievel - amerykański kaskader motocyklowy, który oprócz pobicia kilku znaczących dla swojej dziedziny rekordów zapamiętany został również jako gość, który miał niemałego pecha do kontuzji. Przez cały okres swej owocnej kariery Knievel doznał 433 złamań.


Najwięcej nieudanych podejść do egzaminu na prawo jazdy

O tym, że zdać egzamin na prawo jazdy nie jest łatwo wie pewnie niejeden ze zmotoryzowanych szanownych Bojowników. Ile razy słyszeliśmy historie o nierównej walce młodych pretendentów do tytułu kierowcy z egzaminatorami uwalającymi wszystkich taśmowo? Możemy sobie narzekać, że w Polsce łatwość otrzymania prawa jazdy porównywalna jest z próbą zdobycia Mount Everestu za pierwszym podejściem, będąc odzianym jedynie w szlafrok i crocksy. Na szczęście nie tylko u nas są tacy, którzy i w tej dziedzinie mogą pochwalić się symbolicznym wpisem na oficjalnej liście ambitnych pechowców.


Nieszczęsna rekordzistka: Pochodząca z Południowej Korei pani Cha Sa-Soon. Ta uparta starsza pani najpierw wytrwale prowadziła walkę z egzaminem teoretycznym. Zdała dopiero za 950 razem i to z dużym szczęściem (na 100 punktów pani Cha zdobyła 60). Nieco lepiej poszło jej z praktyką - tu sukces przyszedł już za 10 razem! Aby pogratulować Koreance wytrwałości, seniorka oficjalnie nagrodzona została kwiatami, ogromną ilością urzędniczych uścisków oraz... nowiutką Kią Soul.


Pomimo szczerych uśmiechów gratulujących jej rodaków, wszyscy w głębi duszy mają nadzieję, że pani Cha nigdy nie wsiądzie za kółko swojego nowego auta...

Źródła: 1, 2

Oglądany: 134256x | Komentarzy: 31 | Okejek: 258 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało