Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

7 tajemniczych znalezisk archeologicznych

175 144  
652   55  
Wbrew temu, co się może wydawać, praca archeologa wcale nie polega na ganianiu po obsianych pułapkami ruinach, trzaskaniu biczem na lewo i prawo oraz regularnemu spuszczaniu łomotu brzydkim nazistom. To wymagające żelaznej cierpliwości, często nudne grzebanie w ziemi i wydobywanie zeń różnych mniejszych lub większych artefaktów. Czasem jednak badacze trafiają na znaleziska, które wprowadzają ich w niemałe zakłopotanie.

Mapa Stwórcy

W 1999 roku rosyjski profesor Aleksander Czuwirow został wezwany do domu pewnego mężczyzny, który to odkrył coś dziwnego w swoim ogrodzie. Była to kamienna tablica o wymiarach 1,5 na 1 metr i wadze przeszło tony. Początkowo mieszkańcy domu używali jej jako schodka leżącego u wejściowych drzwi... Badacze przyjrzawszy się tablicy doszli do wniosku, że jest to jakiś rodzaj trójwymiarowej mapy przedstawiający obszar Uralu, przełęcze oraz koryta rzek Biełaja, Sutolka i Ufimka - podobne techniki wizualizacji terenu stosuje się dziś w wojsku.

Żeby tego było mało kamień pokryty był inskrypcjami, które początkowo uznano za archaiczny język chiński. Później dopiero okazało się, że to jakieś hieroglificzne pismo o nieznanym pochodzeniu. Monolit skrywa też i inne tajemnice - wygląda na to, że płyta zbudowana jest z aż trzech różnych warstw, a właściwa „mapa” pokryta została porcelaną. Nie wiadomo kto jest autorem tego zaskakującego reliktu, ale zważywszy na jego wiek - 100 milionów lat, sugerujemy, że mógł to być jakiś wyprzedzający swój czas diplodok.

Skrzynia Jakuba

Dawniej istniał zwyczaj składania zwłok zmarłych Izraelitów w jaskini, a następnie po jakimś czasie zbierania kości nieboszczyka i upychania ich w kredowej skrzyni, która to później umieszczana była w rodzinnym grobowcu.

„Ya’akov bar-Yosef akhui diYeshua” - taki napis widniał na skrzyni znalezionej w pobliżu Jerozolimy. Inskrypcję sporządzono w języku aramejskim i została przetłumaczona jako „Jakub, syn Józefa, brat Jezusa”. W sumie to by się nawet zgadzało, bo wyniki datowania wskazują, że znalezisko liczy sobie dwa tysiące lat, więc teoretycznie bardzo możliwe, że artefakt mieścił w sobie kości brata Chrystusa.

Czaszka nr 5

Dawno, dawno temu pewien włochaty jaskiniowiec padł ofiarą wygłodniałego tygrysa szablozębnego. Nieszczęśnik nie wyszedł cało ze spotkania z tym drapieżnym kocurem - po przyjęciu kilku ciosów facet wyzionął ducha. Pokój jego duszy.

1,8 miliona lat później ktoś wykopał z ziemi pamiątkę po tym wydarzeniu - czaszkę pechowego nieboszczyka, która jak się okazało zapisała się w historii nie tylko jako jedno z najlepiej zachowanych tego typu znalezisk na świecie, ale także z innego powodu - czaszka może spowodować, że trzeba będzie na nowo pisać książki o naszej ewolucji.

Okazuje się bowiem, że należała ona do przedstawiciela gatunku człowieka, którego wcześniej nie znaliśmy - była to niska, chodząca w pozycji wyprostowanej i posiadająca dość mały mózg istota, która miała w sobie cechy typowe zarówno dla australopiteka, jak i dwóch innych naszych przodków (ostatnio podobne, tym razem żywe okazy odkryto w kilku łódzkich bramach!). Gdyby poszczególne elementy czaszki znaleźć osobno, to prawdopodobnie wzięto by je za szczątki kilku różniących się od siebie gatunków. Jeden z mocno zakłopotanych badaczy miał to znalezisko tak skomentować: „Właściwie to najlepiej by było, abyśmy tę czaszkę zakopali z powrotem w ziemi...”


Mózg z epoki żelaza

Wiele nieźle zachowanych pamiątek z przeszłości znaleźć można w ziemi, ale raczej nieczęsto zdarza się, aby w tak dobrym stanie dotrwał do naszych czasów ludzki mózg... Z nasiąkniętego wodą dołu, gdzieś w Wielkiej Brytanii, wydobyto ludzką czaszkę. Jako że nie odnaleziono reszty ciała zmarłego - uznano, że głowa należy do ofiary jakiegoś makabrycznego rytuału. Po bliższych oględzinach czaszki okazało się, że w jej wnętrzu spoczywa sobie prawie nienaruszony mózg.

Wygląda na to, że beztlenowe, płynne środowisko pomogło tak ładnie go zakonserwować. Można by rzec, że to najstarszy marynowany mózg na świecie - liczy on sobie 2680 lat.

Groby wampirów

W czasach, gdy wampiry wywoływały autentyczny strach i bardziej kojarzyły się z przerażającymi krwiopijcami niż wypucowanymi lalusiami bez charakteru, ludzie robili wszystko, aby umarli z grobu nie wstawali i swoją obecnością żywym humorów nie psuli. Najwyraźniej plaga wampirów była sporym problemem dla bułgarskich mieszkańców okolic Morza Czarnego w XIV wieku. Na tym terenie znaleziono, jak dotąd, przeszło sto „wampirzych” grobów.

Ciała w nich spoczywające wbijane miały żelazne kołki wprost w serce. Okazuje się, że taki zwyczaj zabezpieczania się przed atakiem potencjalnego wampira istniał w bułgarskich wsiach jeszcze na początku XX wieku. Tymczasem Czesi radzili sobie z tym problemem jeszcze inaczej - archeolodzy znaleźli tam 3000 grobów ze szczątkami przyduszonymi ciężkimi głazami (ażeby sukinsyn nie wstał!).

Zmasakrowani wikingowie

Jak wszyscy wiemy z historii - wikingowie mieli to do siebie, że często organizowali sobie wycieczki typu all-inclusive, gdzie głównymi atrakcjami były masowe gwałty, rzeź niemowląt, czy palenie wiosek wraz z ich mieszkańcami. Trudno się więc dziwić, że ten rodzaj turystów nie był szczególnie lubiany przez mieszkańców odwiedzanych przez wikingów ziem. Jednym z dowodów na to jest odkryty w Wielkiej Brytanii masowy grób, w którym spoczywało 51 wikińskich ciał.

Wygląda na to, że przybyli tam w okolicach 1000 roku wojownicy zostali wzięci do niewoli i brutalnie zabici - na jednym stosie leżały bowiem głowy zabitych, a na drugim reszta ich ciał. Ciekawe jest to, że inaczej niż w podobnych przypadkach egzekucji, wikingowie ścięci zostali stojąc twarzą do swoich katów. Historycy uważają, że skandynawscy brodacze byli ludem zbyt dumnym, aby tchórzliwie odwracać się plecami do egzekutora.

Rzymska główka z Meksyku

W 1933 roku meksykański archeolog José García Payón wraz ze swoją ekipą natrafił na ślad azteckiego grobu z przełomu XV i XVI wieku. Badacze wydobyli z ziemi mały skarb - troszkę złota, kilka ceramicznych naczyń, jakieś tkaniny oraz tę oto malutką, kamienną główkę wyrzeźbioną w starożytnym Rzymie (jakoś tak koło II wieku n.e.).

Główka jak główka - nie takie rzeczy już się wykopywało. Pytanie tylko co ten przedmiot robił w prekolumbijskim Meksyku? Hernan Cortez przybył do „nowego lądu” dopiero w 1519 roku. Nawet jeśli któryś z badaczy pomylił się w obliczeniach i grób jest o parę dekad młodszy niż przypuszczano, to przecież raczej mało prawdopodobne, aby hiszpańscy konkwistadorzy targali ze sobą antyczne pamiątki z Rzymu...

Źródła: 1, 2, 3, 4

Oglądany: 175144x | Komentarzy: 55 | Okejek: 652 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało