Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

10 przykładów jak niedrogo spełnić motoryzacyjne marzenia I

100 820  
311   52  
Spieszmy się kochać samochody, tak szybko zabija je Unia. Już wkrótce za posiadanie auta z silnikiem większym niż 2,0 UE wysyłać będzie do więzienia. Najwyższy więc czas realizować dziecięce marzenia, zanim ekolodzy i tego nam zabronią. Oto 10 legendarnych samochodów, które kupić można za relatywnie niewielkie pieniądze.

Subaru Impreza

Subaru Impreza. Ryczący potwór w obowiązkowym granatowym kolorze, stojący na złotych felgach i dumnie prezentujący gigantyczny spojler na tylnej klapie – to marzenie niejednego miłośnika motoryzacji. Marzenie, które można niezbyt wysokim kosztem spełnić. Imprezę pierwszej generacji można kupić już za jakieś 6 tysięcy złotych, przy czym będzie to kombi z silnikiem 1,6. Zdolne co najwyżej do tego, by ścigać się z Polonezem i – co gorsza – wyścig ten z kretesem przegrać.

Wystarczy jednak dołożyć drugie 6, by stać się posiadaczem Imprezy GT – z 2-litrowym doładowanym silnikiem o mocy przekraczającej 200 KM. Tak jak dobry bóg motoryzacji przykazał. Kiedy dołoży się kolejne 6 tysięcy, można już przebierać wśród naprawdę interesujących egzemplarzy, a kwota rzędu 18-20 tysięcy złotych (skąd już blisko nawet do 280-konnego STI) za spełnienie motoryzacyjnego marzenia to w dalszym ciągu baaardzo niewiele.

Mitsubishi Lancer


Tam, gdzie pojawia się Subaru, nie może zabraknąć jego głównego konkurenta, wieloletniego rywala na odcinkach specjalnych rajdów całego świata. Odpowiednikiem WRX ze stajni Subaru była seria EVO, która zmieniała skrajnie nudne Lancery w żądne krwi śmiertelników potwory. Na pamiętającego czasy dinozaurów Lancera w wersji pozbawionej napędu (bo czym jest wolnossące 1,6?!) wystarczą 2 tysiące złotych – i znów trudno oprzeć się porównaniu do Polonezów.

Wersja EVO to ze zrozumiałych względów większy wydatek, choć wciąż całkiem realny. Już za 25 tysięcy złotych można wejść w posiadanie modelu Lancer EVO IV z 2-litrowym silnikiem pod maską i mocą 280 koni mechanicznych. Minus? Brak bulgotu silnika typu bokser, ale to przecież rzecz gustu.

Ford Mustang


Nie wszystko złoto, co japońskie. Także Amerykanie mają na koncie kilka kultowych samochodów, które po dziś dzień (po dziś noc?) w mokry sposób śnią się miłośnikom motoryzacji. Palmy pierwszeństwa w tej kategorii nie można odmówić Fordowi. Mustang to legenda, w przypadku której zrobiono wiele, by zlikwidować ostatnim modelem resztki uroku poprzednika. Jednak tanie w USA Mustangi kosztują w Europie krocie, ale od czego jest rynek wtórny?

Jak powiedziałby Miro-handlarz, "w rozsądnych pieniądzach" kupić można obecnie Mustanga IV generacji, a więc już niestety mało przypominającej poprzedników oraz na szczęście jeszcze mało przypominającej obecne Fordy. Pod maską zgodnie z tradycją same silniki widlaste o raczej umiarkowanych - jak na pojemność - mocach i zdecydowanie nieumiarkowanym spalaniu. 15-20 tysięcy złotych wystarczy zarówno na wersje coupe, jak i cabrio.

Chevrolet Corvette


Nie do wszystkich alergicznie reagujących na wszystkie "ecoboost" i "greenline" musi przemawiać akurat Ford Mustang. Ameryka podarowała światu jeszcze inne cacko, za którym odwracają się głowy dosłownie wszystkich mijanych przechodniów. To Chevrolet Corvette, maszynka do zabijania, którą wiele osób uważa za nieosiągalne marzenie. Niekoniecznie.

W tym wypadku 20 tysięcy złotych to absolutne minimum, dopiero wyasygnowanie 30 tys. pozwala na jako taki wybór - spomiędzy kilku, kilkunastu dostępnych w miarę szybko egzemplarzy, niemniej jednak to w dalszym ciągu duża okazja. Chevrolet Corvette C4 z 5,7-litrowym silnikiem V8 to nie tylko idealna recepta na kryzys wieku średniego, ale i na spełnienie dziecięcych snów.

BMW Serii 8


Przenieśmy się jednak do Niemiec. Wraz z upałami pojawiły się na polskich drogach nieznane większości BMW Serii 8. Niezbyt długo i w niezbyt dużych ilościach produkowane coupe, przez niektórych uważane za jeden z najpiękniejszych modeli w nowożytnej historii bawarskiej marki. 5 litrów, 300 koni i astronomiczne przebiegi - tak w skrócie wygląda oferta BMW na rynku wtórnym. Wyboru dużego nie ma, ale dla chcącego nic trudnego.
30 tysięcy złotych powinno z powodzeniem wystarczyć do zakupu egzemplarza, który posłuży jeszcze przez kilka lat rekreacyjnej i niekoniecznie rekreacyjnej jazdy. A plotki, że w BMW Serii 8 miały być montowane silniki MacLarena, choć zdementowane, dodają autu sportowej aury.

Porsche Boxster


Mimo że ilu miłośników motoryzacji, tyle ulubionych modeli samochodów, chyba każdy choć przez chwilę marzył o posiadaniu własnego Porsche. Czy to genialnego 959, czy klasycznego w kształcie 911. Właściwie każdy model wzbudzał morze entuzjazmu, który ostygł poniekąd w momencie, w którym niemiecki producent zajął się masowym rzeźbieniem SUV-ów i limuzyn.

30 tysięcy złotych to zdecydowanie za mało, żeby pozwolić sobie na Porsche 911, już jednak na nadającego się przyzwoicie do jazdy Boxstera powinno wystarczyć. I choć nie będzie to najbardziej poważane Porsche w historii, sama świadomość posiadania auta tej marki niejednemu motomaniakowi zapewni uśmiech na wiele lat.

Lancia Delta


Motoryzacyjna podróż na południe Europy, do Włoch, to spore wyzwanie dla miłośników motoryzacji. To w Italii spotkać można najbardziej egzotyczne i unikalne samochody świata, a zaraz potem zapłakać rzewnie nad ich niewyobrażalnie nędznym stanem. Sprowadzenie auta z Włoch to zatem propozycja dla odważnych, ale czasem warta poważnego rozważenia. Tak jak w przypadku Lancii Delty, która - podobnie jak dwie pierwsze propozycje na tej liście - dominowała niegdyś w rajdowych klasyfikacjach.

Za kwotę zbliżoną do 30 tysięcy złotych przy dużej dozie szczęścia znaleźć można Deltę HF Integrale, a więc cywilną wersję rajdowej Lancii. Ma 2-litrowy silnik i moc przekraczającą 200 koni mechanicznych. Do tego surowy wygląd, którego nie sposób pomylić z żadnym innym pojazdem, oraz charakterystyczny dźwięk, przy którym wprost nie można się nie uśmiechnąć. Podobnie zresztą jak do rachunku na stacji paliw.

Alfa Romeo Spider


Nie zawsze chodzi jednak o to, by podróżować najszybciej. Czasem lepiej jest jechać wolniej, ale za to z klasą. Na to właśnie pozwala Alfa Romeo Spider i wcale nie mowa tu o nowszym modelu (dość dziwnie wyglądającym coupe, do którego trudno nawet wsiąść), a o pamiętającym lata 80. kabriolecie. Dość wolnym, to fakt, bo 130 koni mechanicznych z 2-litrowego silnika nie pozwala na wiele, ale tak bardzo urodziwym, że wszystkie inne niedoskonałości można mu wybaczyć.

I z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć można, że na widok tego akurat modelu życzliwi sąsiedzi darują sobie stereotypowe komentarze dotyczące posiadaczy Alf. W przedziale 20-30 tysięcy złotych można znaleźć Spidera z końca lat 80., utrzymanego w niezłym stanie, a już w najbliższym czasie nadającego się do rejestracji jako samochód zabytkowy, co dla wielu może być dodatkowym atutem.

GAZ-21 Wołga


Jaki jest najlepszy samochód, by przejechać się nim gdzieś w pobliżu wschodniej granicy Polski, przyprawić kilka moherowych matron o stan przedzawałowy i - może - porwać jakieś dziecko? Oczywiście dar ZSRR, GAZ-21 Wołga, czyli samochód niegdyś bardzo popularny, dzisiaj już zapomniany, nadgryziony zębem czasu. Zapewne jest wiele miejsc, gdzie kupić można resztki takiej wołgi za kilkadziesiąt złotych lub, co prędzej, butelkę wódki. Nie w tym jednak rzecz, by przez kolejne trzydzieści lat odrestaurowywać auto i na dodatek nie mieć wcale pewności, że efekt okaże się wart zachodu.

Dlatego można kupić Wołgę, przy której ktoś już zdążył posiwieć, przywracając radzieckiemu autu dawny blask. Na idealny egzemplarz wystarczy jakieś 20-25 tysięcy złotych, czyli tyle ile trzeba zapłacić za przeciętny nowożytny samochód używany, by cieszyć się budzącą strach aurą oficjela ZSRR.

FSO Warszawa


A skoro na zakończenie trafiliśmy i do tej części Europy, dlaczego by nie sięgnąć po relikt polskiej motoryzacji? Podobnie jak w przypadku Wołgi, Warszawy kupić można i za grosze, i za pieniądze, których wielu osobom byłoby szkoda na kilkuletnie BMW czy Audi. Cóż, stwierdzenie "dobre, bo polskie" może nie mieć w tym wypadku szczególnego zastosowania, ale różne są gusta. Na dodatek zachowana w idealnym stanie Warszawa powinna już tylko zyskiwać na wartości.

Ale gdzie taką znaleźć? I za ile? Za podobną kwotę, jak Wołgę - 20-25 tysięcy złotych za egzemplarz po renowacji to, wydaje się, uczciwa cena. I kolejne dziecięce marzenie spełnione, bo i dlaczego by nie? W końcu emerytury będą coraz wyższe, służba ochrona zdrowia bezpłatna... i na co tu oszczędzać?

Źródła:
 123

Oglądany: 100820x | Komentarzy: 52 | Okejek: 311 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało