Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Najbardziej szaleni władcy w historii

169 834  
614   31  
Każde państwo potrzebuje silnego, mądrego i co najważniejsze - reprezentatywnego władcy, który zapisze się na kartach historii tak dobrze, że jeszcze nasze praprawnuki będą miały z kogo być dumne.

Gorzej, gdy miłościwie panujący okazuje się niestabilnym umysłowo, ekscentrycznym dziwakiem, psychopatycznym dewiantem lub niegodnym swego urzędu pijakiem. O takich władcach najlepiej zapomnieć. Dlatego właśnie dziś Wam o nich przypomnimy.

#1. Karol VI Szalony - szklany król

Ten rządzący Francją na przełomie XIV i XV wieku władca mógł pochwalić się dwoma rzeczami - wyjątkową płodnością (jego wysokość dorobił się 12 potomków) oraz przydomkiem "Szalony", na który to Karol VI zdecydowanie zasłużył. Choroba psychiczna, niczym grom z jasnego nieba, spadła na króla w chwili gdy ten odbywał podróż do Orleanu. Znienacka Karol wpadł w szał i wymachując mieczem zaatakował swoja świtę. Udało mu się nawet zabić jednego z rycerzy, zanim reszta królewskiej ekipy zdołała zapanować nad oszalałym monarchą.
Dalej było już tylko gorzej. Królowi trzeba było co chwile przypominać kim jest i jak się nazywa, bo biedak cierpiał na kłopoty z pamięcią. Pewnego razu strzelił focha i odmówił mycia się oraz zmieniania odzieży. Przez wiele miesięcy nikt nie był w stanie nakłonić go do jednego chociaż odstępstwa od tego postanowienia. Niekiedy też odklejała mu się klepka i władca wrzeszcząc biegał po korytarzach swej rezydencji. Dla jego własnego dobra pozamykano niektóre drzwi...
 

Jednak najciekawszym odjazdem Karola VI był dzień, w którym król stwierdził, ze jego ciało wykonane jest z delikatnego szkła. W związku z tą kłopotliwą przypadłością, władca nosił mięciutkie, wyściełane poduszeczkami ubranie i zabraniał komukolwiek dotykania swej szklanej osoby. Choroba Karola VI nie opuściła go aż do śmierci.
                                                                                 ↓

 

#2. Sułtan Ibrahim I i otyłe baby

To jeden z najbardziej znanych przedstawicieli dynastii Ottomanów. Historia pamięta go jako władcę, który niemalże doprowadził Imperium do upadku. Ibrahim cierpiał na głęboką depresję i nerwicę. Nie lubił się też dzielić - gdy usłyszał plotkę, że jego kochanki zostały "naruszone" przez innego mężczyznę, kazał utopić wszystkie 280 mieszkanek swego haremu w morzu . Sułtan, mimo że wykazywał się też wyjątkowym, bezdusznym okrucieństwem, miał jednak potrzeby serca i zapragnął znaleźć żonę, którą mógłby obdarzyć najgłębszym z uczuć...

Warunek był jeden - wybranka władcy musiała być najbardziej otyłą kobietą, jaka po ziemi chodziła. Znaleziono taką kandydatkę gdzieś w Armenii i z wielkim wysiłkiem przywleczono sułtanowi pod nos. Ibrahim I był zachwycony i nazwał ją Sheker Pare, czyli "cukiereczkiem".
 


 

#3. Cesarz Zhengde - seks i alkohol

Przenosimy się do Chin z okresu rządów dynastii Ming. Zhengde był z całą pewnością czarną owcą i prawdziwą zakałą całego monarszego rodu. Wstąpił na tron jako czternastolatek i dość szybko zachłysnął się wszystkimi dobrodziejstwami płynącymi z posiadania władzy. Zhengde nie tylko podejmował idiotyczne i nieprzemyślane decyzje, ale i głównie skupił się na zaspokajaniu własnej chuci, niźli na rządzeniu. Pijany do nieprzytomności władca nie tylko notorycznie odwiedzał wszystkie okoliczne burdele, ale i sam tworzył takie.


Imperator miał też i całkiem dziecinne zachcianki. Raz nakazał stworzyć wewnątrz swego pałacu całą handlową dzielnicę miasta, gdzie jego słudzy, żołnierze i eunuchowie, przebrawszy się za ulicznych sprzedawców, odgrywali przypisane im role, podczas gdy Zhengde kroczył pomiędzy straganami udając zwykłego przechodnia... W 1521 roku władca, nawaliwszy się alkoholem srogo, wpadł do kanału i mocno się poobijał. Wkrótce zmarł w wyniku infekcji, które wdały się do jego ciała.

#4. Norton I

A tego pana nie znajdziecie na oficjalnej liście osób rządzących Stanami Zjednoczonymi, bo człek ten był władcą - samozwańcem. Brytyjczyk Abraham Norton przybył do Stanów w 1849 roku z nadzieją szybkiego pomnożenia swego (i tak już niemałego) majątku. Niestety, biznesmenem Norton był lichym i cała kasa, którą posiadał, szybko ulotniła się. Wraz z kurczeniem się fortuny rósł jego ekscentryzm. I tak też w 1859 roku, klepiąc skrajną biedę, ogłosił się on oficjalnym władcą Stanów Zjednoczonych. Mimo że prasa uznała to początkowo za żart, to Norton I znalazł grupę oddanych fanów z San Francisco. Ci uszyli mu piękne szaty i publicznie zwracali się do niego tytułem "wasza wysokość".


Początkowo jego rządzenie polegało na bezustannym wysyłaniu rozkazów i edyktów. Kiedy jednak okazało się, ze jego rozporządzenia są ignorowane, Norton I skupił się na sprawach lokalnych. Zajął się m.in. inspekcją dróg i budynków oraz głoszeniem długich przemów do ludu. Jadał za darmo w najlepszych restauracjach i miał zagwarantowane miejsce w pierwszych rzędach teatrów w San Francisco. Norton I wyprzedził też swą epokę - głosił, że należy stworzyć Ligę Narodów stojącą na straży pokoju oraz że trzeba zbudować most pomiędzy Oakland i San Francisco. Oba plany samozwańczego władcy zostały wprowadzone w życie wiele lat później.

Norton I był, mimo swoich dziwactw,* lubianą i szanowaną głową państwa. Wielkim smutkiem dla obywateli jego ziem była śmierć władcy. Na pogrzebie stawiło się 30 000 osób (orszak wlókł się podobno przez 3 km!).

* Jednym z dziwnych rozporządzeń Nortona I było to dotyczące słowa „Frisco”, będącego skrótem od „San Francisco”. Władca wyjątkowo pogardzał tym wyrazem i zarządził, że każda osoba, z której ust on padnie, ukarana zostanie grzywną 25 dolarów. Norton planował tez poślubić królową Wiktorię...


#5. Ludwik II Bawarski

Władcę Bawarii cenimy za to, że był pacyfistą, mecenasem sztuki i miłośnikiem pompatycznych brzmień Wagnera (które absolutnie nie kojarzą się nam z pacyfizmem, a raczej z germańskimi hymnami wojennymi). Ludwik II, podobnie jak inni tu opisani władcy, był wyjątkowym dziwakiem. Chcąc zamienić dzień z nocą, kazał namalować na suficie swej sypialni nieboskłon usiany gwiazdami, a w środku nocy wybierał się na wielogodzinne przejażdżki swą karocą. Król ten uważał się za wcielenie jednego z legendarnych rycerzy Okrągłego Stołu. Pod osłoną nocy potrafił przez siedem godzin jeździć swoim koniem w kółko tylko po to, aby zasymulować długą, heroiczną podróż z jednego miasta do drugiego. Czas takich wojaży obliczony był co do minuty.


Pod koniec swych rządów władca odseparował się od świata i większość czasu spędzał w jednej ze swych licznych posiadłościach alpejskich. Do dziś nie wiadomo, czy za dziwactwa Ludwika II odpowiadała choroba psychiczna, czy stres.

#6. Qin Shi Huang

Ten władca to przede wszystkim cesarz, któremu udało się zjednoczyć walczące przez blisko ćwierć milenium chińskie królestwa. To również pierwszy cesarz rozpoczynający dynastię Qin. Był to człowiek obsesyjnie bojący się śmierci. Miał ku temu powody - nie brakowało wrogów dybiących na jego życie. Sporą część swego żywota Qin Shi Huang spędził poszukując klucza do nieśmiertelności. Korzystał z pomocy wróżbitów, lekarzy i uduchowionych mędrców.


 
Cesarz nigdy nie spał w tej samej lokacji dwa razy, a ujawnienie miejsca jego przebywania było uznawane za najgorsze z przestępstw. Władca przemieszczał się pomiędzy swoimi pałacami za pomocą specjalnych przejść podziemnych. Qin Shi Huang bał się, że jego wrogowie mogą przeszkadzać mu nawet po śmierci. Zlecił więc wykonanie wielkiego grobowca, na straży którego stanęło 8000 żołnierzy wykonanych z terakoty. W grobowcu umieszczono też miniaturowa makietę Imperium - dzięki temu cesarz z zaświatów mógł rządzić państwem.


 

#7. Jerzy III Hanowerski

Mówiąc o obłąkanych głowach państw, trudno nie wspomnieć o Jerzym III - władcy Wielkiej Brytanii i Irlandii. Był to najdłużej panujący król na tych ziemiach, ale i jednocześnie człowiek o niespotykanej pamięci - podobno znał z imienia wszystkich swych najbliższych poddanych, niezależnie, od odźwiernych po farmerów. W ostatnich latach życia Jerzy III zaczął mieć problemy ze zdrowiem - wszystko wskazuje na to, że za jego pogarszający się stan psychiczny odpowiadała porfiria - choroba, która prawdopodobnie uaktywniła się w wyniku zatrucia się przez władcę arszenikiem. Arszenik stosowany był w XVIII wieku jako jeden ze składników pudrów stosowanych do upiększania peruk.


I tak też pewnego dnia Jerzy III wymyślił sobie, że odtąd każdą wypowiedź kończyć będzie słowem "paw". Podczas przemówienia do członków parlamentu rzekł: "Moi drodzy lordowie... i pawie." Raz też ubrał się w czarne szaty i poinformował wszystkich, że nosi żałobę po zmarłym królu Jerzym III.

Król prowadził też czasem wielogodzinne rozmowy ze znajomymi aniołami. Raz też wdał się w pogawędkę z dębem, uścisnąwszy wcześniej, w powitalnym geście, jego gałąź. Jerzy był przekonany, że ma przed sobą samego króla Prus...


Niestety, nie napiszemy tu o pewnym prezydencie, który obiecał wszystkim obywatelom po 100 000 000 starych złotych. Tę historię i tak już każdy zna.
 
Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6

Oglądany: 169834x | Komentarzy: 31 | Okejek: 614 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało