Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CDLXXIX - Historia pewnej dziewczyny

64 639  
387   38  
Witajcie w kolejnych autentykach. Z powodu marnej ilości autentyków na naszym forum posiłkujemy się historyjkami z zaprzyjaźnionego serwisu piekielni.pl. Dziś o pewnej babci, kilku literach, Panu Mariuszu oraz o pewnej dziewczynie.

WARTO SŁUCHAĆ RAD STARSZYCH


Mam sąsiadkę, na oko po 70-ce, taką klasyczną, podręcznikową osiedlową, nieszkodliwą wariatkę. Z wyglądu przypominającą Hogatę ze Smerfów. Ot, "ekscentryczna" starsza pani, która z nadmiaru czasu i braku zajęć a to w niewybrednych słowach ponarzeka na studentów, a to na psy sikające pod klatką, a to pójdzie dokarmiać piwniczne koty rozmawiając z nimi o życiu, a to poudziela dobrych rad napotkanym sąsiadom.
Jest zagorzałą przeciwniczką palenia i zawsze, gdy widzi mnie z papierosem, powtarza jak mantrę:
"Łojej, panie, aj panu mówię, to już lepiej kostkę czekolady albo szklankę piwa, niż to świństwo! Łojej!"

Dziś rano wracam ze sklepu. Stoję jeszcze z zakupami pod klatką i dopalam papierosa. Wychodzi babinka Hogata:
H: Łojej! Panie, jak to cuchnie! Po co pan pali, no? To już lepiej czekoladę, albo szklankę piwa...
Ja: Mhm.
H: ...albo marychę już lepiej zapalić niż to!
Ja: ???
H: Łojej! No tak! Bo marycha to przynajmniej ładnie pachnie, nie jak to świństwo!
Ja: Ale trochę w głowie miesza, prawda?
H: A tam, co pan mówi! Marycha przynajmniej smakuje i w ogóle...
(chwila zawieszenia, wzrok w pustkę)
H: ...i w ogóle... jakaś taka fajna jest... Łojej! Iść muszę! Do widzenia!

Teraz już wiem, czemu rozmawia z kotami.

by Sylian

* * * * *

NOWY W PRACY


właściciel zatrudnił nowego pracownika. Oczywiście na głodowej stawce, płaconej z dwumiesięcznym opóźnieniem, bez żadnych dodatków, premii czy bonusów.
Idealna umowa dla wiejskiego pracownika.
Pierwszy dzień. 7.00 - cała brygada dzielnie oczekuje na placu na polecenie wyjazdu a Nowego nie ma.
Czekają kwadras, drugi... Szef wqrwiony, w końcu telefonuje.
- Panie Twardochleb, jaja se robisz! O siódmej zaczynamy!!! Gdzie pan jesteś!?
- Panie Szefie, myśli pan że tak łatwo, za piętnaście ósma rower na wiosce pożyczyć.

by Lasowy

* * * * *

SKOMENTOWANIE TEMATU

Kumpel studiuje na IV roku filologii polskiej, sytuacja miała miejsce na seminarium magisterskim. Jako, że na pierwszym spotkaniu pani profesor po zapoznaniu się z zainteresowaniami swoich seminarzystów nakazała im zgłębić dany temat tak aby każdy mógł się zadeklarować co do tematu pracy.
Koleżanka, która poprzednio zapowiedziała, że zamierza pisać o motywie żydowskim (holocaust)  w polskiej kinematografii, zostaje poproszona o skomentowanie tematu.

Koleżanka (całkiem na poważnie): "...jednak po sprawdzeniu większości polskich produkcji, doszłam do wniosku, że skoncentruję się na okresie powojennym, ponieważ zrealizowano wtedy o wiele więcej filmów o holocauście, niż przed wojną."

by chakierek


* * * * *

KILKA LITER

Na wakacjach jakoś tak w pracy zacząłem się przekomarzać ze znajomą. Dogryzaniu nie było końca i tak temat zszedł na miejsce pracy mojej rodzicielki czyli sklep. Znajoma kąsa:
Z: W tym sklepie to pewnie można nawet salmonellę znaleźć!
Tutaj popatrzyłem na nią jak na niespełna rozumu i ze spokojem odpowiadam:
- Oczywiście że można, przecież to normalny sklep, mają różne wędliny. Czasem nawet mama przyniesie salmonelli na kolacje, to się podsmaży i dobrze jest.
Dopiero jak przestała się śmiać jak opętana, uświadomiła mnie, że jednak chodziło mi o MORTADELĘ. Oj tam kilka literek, każdemu się może pomylić.  

by Szuder

* * * * *

A teraz chwila przerwy na stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 300 odcinków. Tak, to się działo prawie 6 lat temu.

UNIKALNY TATUAŻ


Przypomniała mi się pewna historia opowiadana przez znajomego tatuażystę. Szczerze mówiąc, uważam że to nic innego jak "Urban legends", ale znajomek mój, jako że w branży tatuaży siedzi już od lat, mówił mi że to się działo na prawdę. A było to tak:
Paru znajomych ku sobocie, wybrało się na wspólną imprezę do jednego z nich. Tak się akurat złożyło, że goszczącym ekipę był tatuażysta. W późnych godzinach nocnych, a raczej wczesnych porannych, już dosyć porządnie wstawieni, jeden z nich zwraca się do wspomnianego wcześniej tatuażysty:
- Ty, chciałbym mieć na plecach taki naprawdę zaj**isty tatuaż, taki jakiego nikt nie ma, unikat jednym słowem! Coś dużego i oryginalnego.
Jak tylko wymówił te słowa, padł nietomny opierając się o stół.
Kolega tatuażysta, po chwili zastanowienia, nieco rozweselony wypitymi wcześniej trunkami, wziął się do roboty.
I tak rankiem, tatuowany koleś się budzi i czuje, że coś go plecy napier... Nie bardzo pamięta co się mogło stać zeszłej nocy, ale coś tam sobie przypomina, że zażyczył sobie tatuaż - coś dużego i oryginalnego.
Idzie do łazienki, staje tyłem do lustra i patrzy... A tam, na całych plecach, wymalowana w idealnych szczegółach, z uwzględnieniem najmniejszych detali...
... pralka automatyczna Polar...

by darkdante


* * * * *

KOMINIARZ


Drrryń! Dryyyń!
Otwieram drzwi.
- Dzień dobry! Kominiarz! Mam coś dla Pani...
- Nieee dziękuję. Jestem niewierząca.

by Rudamaupa

* * * * *

07 ZGŁOŚ SIĘ


Na ostatnie dni otwarte Telewizji Polskiej wybraliśmy się, bo maluchy na głowę wchodziły i męczyły żeby Domisie z bliska zobaczyć, no to wyjścia nie było. Tam oczywiście ludź na ludziu, ledwo się do środka można dostać. Na zewnątrz różne grille, bbq, gofry, frytki itp. Mnóstwo profesjonalnej ochrony, jak na lotnisku - naprawdę robili wrażenie. Końcowy etap całej wycieczki po TVP, przy wyjściu stoi wielki chłop na czarno, mnóstwo różnych małych kieszonek na klacie i po bokach, radio w garści, aż miło popatrzeć na profesjonalną ochronę. Jednakże gdy mijaliśmy naszą czwórką owego bodyguarda, usłyszeliśmy krótki szum w radiu i niezbyt głośną, krótką rozmowę pomiędzy naszym ochroniarzem, a jego kolegą po fachu:
- Co jest?
- Golonka i dwa uda. Przychodzisz?
- Tak. Bez odbioru.

by tatulo


I powracamy do autentyków teraźniejszych:


* * * * *

PAN MARIUSZ


Mamy na Oddziale Ratunkowym najazd studentów Ratownictwa.

Między innymi studenci uczą się cewnikować pęcherz moczowy. Dla niezaznajomionych z tematem - polega to na wprowadzeniu gumowej rurki do cewki moczowej.

Pewnej studentce trafił się piekielny pacjent - lekko podpity, niezbyt atrakcyjny pan koło 40-tki.

Tłumaczę studentce co ma zrobić, ona lekko blada, trzęsące się ręce. Za to pacjent coraz bardziej zadowolony... W pewnym momencie:

P: Oj tak, nie mogłem lepiej trafić, taka ładna laseczka mnie będzie za ptaszka trzymać... dalej maleńka, nic się nie bój, on lubi takie pieszczoty, tylko bądź delikatna, to razem dobrze skończymy.

Mi opadła szczęka, studentka czerwona jak burak, panika w oczach. Trzeba ratować sytuację. Ale ktoś mnie ubiegł.

Pan Mariusz (180 wzrostu, 120 kg wagi, wiek pod 60-tkę): Uuu panie, jak pan lubisz takie pieszczoty, to super. Ja też lubię. No już, kochanieńki, nie chowaj się, ja ci dobrze zrobię. Dawać ten cewnik.

Co jak co, ale lekcję cewnikowania i studentka, i pacjent zapamiętają do końca życia.

by Traszka/piekielni.pl

* * * * *

STARSZA PANI I AUTOBUS

Wracam sobie jak co wieczór autobusem do domu. Ludzi mało, usiadłam sobie na samym przedzie koło kierowcy. Przystanek dalej dosiadła się do mnie starszawa kobieta, której już od samego początku wszystko nie pasowało. A to siedzenie za wysoko (mnóstwo wolnych "niskich" miejsc w dalszej części busu), na nogi za mało miejsca, torebki nie ma gdzie położyć, za gorąco, za wolno jedzie... i tak dalej. W pewnym momencie zaczął jej przeszkadzać dźwięk wydawany przez uchylony szyberdach:

- No co ten autobus tak wyje i wyje?!

Odpowiedź kierowcy była natychmiastowa:

- Proszę pani, to z rozpaczy. Wioząc takich pasażerów też bym zawył, ale mnie nie wypada.

I nastała błoga cisza.

by Hette/piekielni.pl

* * * * *

RYSUNEK TEMATYCZNY

Siedmioletni bratanek mojej żony, który w tym roku rozpoczął edukację w pierwszej klasie, wziął jakoś w zeszłym tygodniu udział w konkursie plastycznym.

Temat brzmiał jakże uroczo: "Moja rodzina za sto lat".
Po dwóch dniach od złożenia pracy rodzice w trybie nagłym zostali wezwani do szkoły; na obrazku bowiem widniały cztery nagrobki.

Chłopcu gratuluję żelaznej logiki.
A organizatorom przemyślanego wyboru tematu.

by Nidaros/piekielni.pl

* * * * *

HISTORIA PEWNEJ DZIEWCZYNY
Czyli niech żyje inteligencja


Jak to ludzie łatwo przyzwyczajają się do cudzej własności.

Trzy lata temu znalazłem bardzo dobrą pracę ładny kawałek od domu. Wiadomo, że wiąże się to albo z uciążliwymi dojazdami, albo z koniecznością wynajęcia czegoś. Z początku plan był taki, że wynajmę pokój, ale mój rodziciel doszedł do wniosku, że zamiast płacić miesięcznie kilkaset złotych obcej osobie za wynajem, lepiej kupić mieszkanie na kredyt i spłacać go tymi pieniędzmi. Rodzice obiecali, że finansowo pomogą, dziadek też obiecał się dołożyć jedynemu wnukowi (ma 8 wnuczek ;D). No po prostu sielanka. Mieszkanie znalezione, formalności kredytowe załatwione. Wszystko pięknie, ładnie i bezboleśnie.

Po jakiś dwóch miesiącach mieszkania stwierdziłem, że nie ma sensu aby jeden pokój stał pusty, skoro może na siebie zarabiać. Dałem ogłoszenie. Odzew był taki sobie, ale po kilku dniach znalazła się dziewczyna zdecydowana wynająć pokój. Wpłaciła kaucję i z góry czynsz za najbliższy miesiąc. Ogólnie problemów z nią nie było, spokojna, miła, pieniądze zawsze były na czas. Z czasem między nami zaczęło "iskrzyć" i siłą rzeczy powstało coś, co można nazwać związkiem. Mimo to, kosztami mieszkania nadal dzieliliśmy się jak dotychczas. Do czasu, aż moja "wybranka" znalazła sobie na boku jakiegoś przystojniaka. Stwierdziła, że jednak razem być nie możemy, że mieszkać też już razem nie będziemy, bo to sytuacja bardzo niekomfortowa i tak dalej. W tamtym momencie byłem pewien, że zamierza się wyprowadzić.

Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy pewnego dnia wróciłem z roboty i znalazłem wszystkie moje rzeczy ładnie spakowane na klatce schodowej, a zamek w drzwiach wymieniony. Jej argumentacja? Ona płaciła tak samo jak ja, więc jej tak samo się należy. Cóż miałem zrobić. Zadzwoniłem po dzielnych stróżów prawa i poinformowałem o całej sprawie (nie miała u mnie meldunku, nie podpisywaliśmy umowy na wynajem - jednym słowem - przebywała u mnie nielegalnie). Muszę przyznać, że policjanci zadziałali bardzo profesjonalnie, bo już po jakiś dziesięciu minutach moje rzeczy znajdowały się w moim mieszkaniu, za to jej - na korytarzu.

Sprawa nie byłaby aż tak bardzo piekielna, gdyby nie jedna perełka - w zeszłym tygodniu znalazłem list z kancelarii prawnej. Moja była domaga się ode mnie połowy mieszkania... Bo jej się należy... Idioci, wszędzie idioci.

To nie koniec tej historii. Po kilku dniach autor dopisał:


W nawiązaniu do historii o mojej byłej. Okazało się, że ona, bądź jej przydupas, czytają piekielnych. Kilkanaście minut temu wpadli do mnie jak burza (to znaczy próbowali, wpaść pies nie pozwolił) z wielką awanturą, krzycząc na lewo i prawo żem jest "męski narząd rozrodczy i damski również". Żądali w trybie natychmiastowym usunięcia historii z serwisu i zaproponowali, że jak skończę ten cały cyrk który zacząłem (ja zacząłem?) to za 20 tys zł są skłonni zrezygnować ze sprawy w sądzie.

Dalsza argumentacja wręcz mnie powaliła. Powinienem jej zapłacić bo... "przecież byłam warta tych 20 tys, prawda?".
Nie, nie byłaś. I mam nadzieje, że to właśnie czytasz "samico psa".

Koniec historii? A gdzież by tam?

Dziewczyna po rozstaniu generalnie ostro zalała mi za skórę. Ostatnio konflikt bardzo mocno przybierał na sile. Dziś przekroczone zostały wszelkie granice. Gdy wróciłem z roboty do domu, na parkingu przed blokiem moim oczom ukazał się mój ukochany wręcz skuter zdemolowany kompletnie. Urwane lusterka, wyrwany kufer, rozbite wszystkie światła, poprzecinane opony, połamane wszystkie owiewki. Koszmar dla człowieka, który maszynę dostał rozbitą w bardzo opłakanym stanie i przez trzy lata składał to w piwnicy do kupy. Nie chodzi tu o wartość materialną (która wbrew pozorom jest bardzo wysoka - mimo iż to skuter, to spora ilość części była przeze mnie zamawiana bezpośrednio u producenta, niektóre były dorabiane ręcznie, żeby nadać maszynie indywidualny charakter). Bardziej chodziło o masę pracy i serca włożone w stworzenie czegoś wręcz od podstaw. Ta kretynka zniszczyła to w kilka minut.
Mimo, że jestem dość silnym facetem, łzy poleciały mi z oczu jak małemu dziecku. Same z siebie. W pierwszej chwili chciałem zabić. Wiadomo, emocje, działanie wręcz instynktowne. Na szczęście zdrowy rozsądek wziął górę.

Pozbierałem co było do pozbierania, zabrałem do domu. Poszedłem do administracji z prośbą o obejrzenia nagrania z monitoringu. Nie myliłem się. Moja eks ze swoim przydupasem zdemolowali kompletnie trzy lata mojej ciężkiej pracy. W kilka chwil. Bawiąc się przy tym niesamowicie.

Z tego miejsca chciałbym serdecznie pozdrowić moją byłą - jesteś kretynką, skoro nie skojarzyłaś, że na naszym parkingu jest monitoring. Sama chodziłaś ze mną po sąsiadach zbierać podpisy pod petycją do administracji. Gratuluje inteligencji. Jutro wizyta u prawnika.

by Jednoslad/piekielni.pl

Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM W tytule maila wpisz Autentyk.


Oglądany: 64639x | Komentarzy: 38 | Okejek: 387 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało