Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CDVIII - Logistyka w wojsku

65 055  
365   23  
Dziś o uniwerku, o pani w sklepie i panu w punkcie ksero, mocnym uzasadnieniu oraz o tym kogo i za co spotka dopust Boży.

MURZYN NA UNIWERKU


Opowiedziane przez mojego znajomego:
- Wzruszyła mnie dzisiaj pewna sytuacja.
Siedzę na ławce na UW, trochę dalej siedzi dwóch Arabów-studentów i głośno gadają po swojemu. W pewnym momencie mija mnie Murzyn, też dumny student UW, patrzy na Arabów i wcale głośno mówi pod nosem piękną polszczyzną z obcym akcentem:
- Pierdolone brudasy.

by sadj

* * * * *

W SKLEPIE

Stoję w tej kolejce w sklepie z typu art. spoż, przem. wszystko co chcesz a za mną jakaś babinka się przepycha, zasuwa na bezczela bo ona tylko pułapkę chce. Ok. Jedna rzecz, nie będę się awanturował. Wpuszczam starowinkę, niech kupuje. Akurat pułapki były na wystawie, więc Starownika, żeby przyśpieszyć sama wzięła i podała sprzedawczyni za ladą.
- A jaka cena była na tej pułapce? Głośno, powoli i wyraźnie pyta pani sprzedawczyni.
- Złoty trzydzieści stanowczo odpowiada starowinka.
- A kod (kot)? Tu już nieco ciszej, bo coś tam już wstukiwała na kasę.
- Aj pani, daj pani spokój. Taki sam nierób skurwysyn, jak mój stary!

by leepsky

* * * * *

PAN Z PUNKTU KSERO

Sytuacja miała miejsce na uczelni, w punkcie ksero na jednym z wydziałów, gdzie pracuje miły starszy pan, który słucha starych przebojów. Do dziadka podszedł student z Afryki i poprosił o wydrukowanie jednego dokumentu, na co pan zapytał go bez namysłu:
- Na czarno czy na kolorowo?

by Goferr

* * * * *

JAJCOWY

Podbija do mnie latorośl (lat coś koło 11) z zapytaniem:
- Tatooooo, a czemu Rex (nasza psiakrew) nie chce moich jajek wylizać?
Lekko odurzonym był, na karb tego złożyłem więc karpia, szarpany oddech i na szczęście brak słów.
- Eeeeeee??? - tom wydusił, choć słowa zgoła nieco inne we w mózgowiu się lęgły.
Dopiero zapach z kuchni mi uświadomił, że młody się jajcami kuręcymi posilał, a kundel ma w zwyczaju krążyć dookoła stołu przy każdym posiłku, czekając, aż mu coś się z dziurawego pyska uleje.

I kurde faktycznie... czemu nie chciał? Tak mnie to teraz, po opamiętaniu do łba przyszło.

by specmaniek

* * * * *

Z LEKKA EROTYCZNY


Siedzę wczoraj w swoim kantorku i z powodu braku klientów, czytam w Internecie wszystko, co się wydaje interesujące.
Nagle, przed okienkiem zjawia się postać młodej kobiety, bogato obdarzonej przez naturę w to, co tygryski lubią najbardziej, a stare tygrysy dopiero! Dopasowana bluzka z głębokim dekoltem zastąpiła teraz całkowicie mój monitor.
- Chciałam wymienić tysiąc euro na polskie!
- Proszę bardzo!
Sięgnąłem po euro, które położyła, lecz wzrok miałem wciąż przyklejony do pięknych pagórków, a bardziej do wisiorka spoczywającego między nimi.
Był wykonany z metalu, trzy kwadraty wykonane z grubej blachy, umieszczone jeden pod drugim z centymetrowymi przerwami, połączone ze sobą prętami po obu stronach, a środek każdego kwadratu zdobił okrągły czerwony kamień.
Oczywiście pierwsze skojarzenie, które mi przemknęło przez głowę to światła przy skrzyżowaniu.
Wklepując do komputera transakcję kupna, mówię:
- Piękny wisiorek. Podobny do świateł na skrzyżowaniu!
- Ciekawe skojarzenie.
W tym momencie sama z uśmiechem rzuciła na niego okiem.
- Zastanawia mnie tylko, dlaczego na wszystkich jego poziomach występuje czerwone światło? Aż tyle zakazów naraz?
- No niestety!
Wypłacając pani złotówki, ze wzrokiem wbitym ciągle w dekolt dodaję:
- Nie wierzę, przecież zawsze są jakieś objazdy!
Kiedy przeliczała otrzymane złotówki, zauważyłem, że pod bluzeczką zarysowały się dwa małe jak naparstki wzniesienia.
- Nie jest tak jednak źle - mówię, patrząc na te miejsca - bo pojawiły się dwa przyciski do zmiany świateł!
- Myli się pan! Do widzenia!
I zostawiła mnie w niepewności. Czy to sprawił mój urok osobisty, czy złotówki, które tak dokładnie liczyła?
Myślę, że jednak złotówki.

by Samorodek

* * * * *

A teraz chwila przerwy na stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 300 odcinków. Tak, to się działo prawie 6 lat temu.

JAKOŚ TRZEBA SOBIE RADZIĆ


Miałem awarię w kiblu - zapchał się, woda ciekła etc.
Przyjechało dwóch facetów, 11 wieczorem - ale humory dopisują. Wkręcili taką żmijkę - coś jest! Wyciągają, a tu jakaś szmata okręcona. Jeden z nich zaczyna ją ściągać, szarpać i mówi:
- K**wa, majtki.
i szarpie dalej, ciężko mu idzie.
Drugi do niego:
- Rychu, zębami!

by Chicken

* * * * *

TERAZ DZIWNIE NA NIEGO PATRZĄ NA OSIEDLU

Zasłyszane na imprezie:
Znajomy (Z) robił w średniej wielkości sklepie zakupy (alkohol, boczek na grilla itp.). Do zapłaty miał 200,90 zł, a w portfelu jedynie 200. Wszystko, co kupił dostał spakowane w gustowne, przezroczyste reklamówki.
[Z] - Czy mogę zapłacić kartą?
Młodziutka ekspedientka (E):
- Niestety nie ma takiej możliwości, ale może pożyczy pan od kogoś 90 groszy?
[Z] (rozglądając się dookoła) - ???
[E] (wspinając się na palce) - CZY KTOŚ POŻYCZY TEMU PANU 90 GROSZY NA JEDZENIE???

by iwa2

* * * * *

ALE JĄ ZASKOCZYŁ!

Działo się to w Sopocie. Miejsce - pub, godziny wieczorne, weekend.
Siedzieliśmy we trzech, popijając złocisty napój. Przy barze zmęczony życiem jegomość...
Od stolika obok wstało miłe oku dziewczę i podchodzi do baru w celu uzupełnienia zapasów. My (jak na samców przystało) okiem za nią...
Jegomość mierzy ją wzrokiem i gdy podeszła do baru, głosem w tonacji sznapsbaryton rzecze:
- Kochanie... Ja wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale ja naprawdę jestem wolny...

by synthex

I powracamy do autentyków teraźniejszych.


* * * * *

WINKO

Aqua vitae commune - ergo jaki alkohol postawiony pomiędzy ludźmi, ten jest wspólny. Toteż się poczęstowałem zacnym winkiem. Po raz pierwszy - dla smaku. Po raz drugi - bo warto. Po chwili słyszę pełen nienawiści, złowieszczy francuski akcent zza pleców:
- Ty wiesz, czyje wino podpijałeś?!
- Nie wiem, ale naprawdę dobre jest...
- I takiej właśnie odpowiedzi oczekiwałem!
Po czym właściciel złowieszczego francuskiego akcentu dolał mi nieco tejże ambrozji, a następnie poszedł dalej straszyć ludzi.

by meszamorum

* * * * *

UZASADNIENIE

Mam ci ja na roku Murzynkę. Czarna jak smoła, pełne bioderka i te sprawy. Do tego też nazywa się jak rodowita Afrykanka (w imieniu i nazwisku pełno "krzaczków" i innych takich), także nie ma opcji, żeby nie zorientować się, że jest obcokrajowcem. Ostatnio dziewucha wybrała się na przedtermin z interny do naszej jakże ulubionej wykładowczyni (tej samej, która doprowadzała mnie codziennie po trzy razy do płaczu podczas zajęć). Została oblana. Pomijam fakt całych zawirowań (bo ja dziewczynie to 6 do indeksu bym wpisała, ale nieważne) ale dwa w indeksie jest i koniec.
Jak uzasadniła to pani doktor?
- No, proszsz, opalać się to miałaś czas, a nauczyć się to nie było komu!

by hrabinadesroutoutou

* * * * *

DOBRZE MIEĆ SĄSIADA

W sumie to dobrze mieć sąsiada, ale takiego, który bardziej niż swoim podwórkiem interesuje się cudzym, to już niekoniecznie.
Pewnego pięknego dnia rąbałem sobie na podwórku drewno do kominka, czyli takie dosyć konkretne kawałki. Ni stąd, ni zowąd napatoczył się rzeczony sąsiad, którego już sama obecność nieco podnosi mi ciśnienie. Nie byłby sobą, gdyby nie zadał jakiegoś głupiego pytania:
- Hej, sąsiad! Czemu robisz takie duże klocki?
Niewiele myśląc odpowiedziałem:
- Bo dobrze się odżywiam.

Odpowiedź najwidoczniej go usatysfakcjonowała, ponieważ obrócił się na pięcie i bez słowa odszedł. Od tego czasu, nie wiedzieć czemu, o wiele rzadziej nas nawiedza.

by pleban2

* * * * *

DOPUST BOŻY

Dnia wczorajszego (12.06) siedzę grzecznie w pracy i przyjmuję szczekająco-miauczące towarzystwo. Niedziela, więc ruch nieduży. Jako jedna z ostatnich pojawia się Pani w typie miłej staruszki. Problem jak się okazuje nieduży: piesek kaszle, przyciąć pazurki, chwilę pogadać. Skończyłem, Miła Pani (MP) zapłaciła, ale jeszcze siada.
MP - Doktora to dopust Boży czeka...
J - Przepraszam?
MP - To strasznym bezbożnikiem trzeba być, nie dość że niedziela, to jeszcze Zielone Świątki, a doktor w pracy. Już tam szatan kocioł szykuje. Do widzenia doktorowi.

I teraz nie wiem gdzie ja się z tą Miłą Panią mam zobaczyć?

by scrapper

* * * * *

LOGISTYKA W WOJSKU

Kolega mi to sprzedał.

Lata 80-te, jednostka wojskowa marynarki wojennej, gdzieś nad Bałtykiem. Szef zaopatrzenia dostaje nagły telefon że pod Katowicami ma do odebrania na stan kompani dwa głośniki 2 tonowe.
Star za słaby, po konsultacjach wysłali Kraza - solidna sojusznicza robota, da radę przywieźć 4 tony przez niemal całą Polskę. Podróż trwała trzy dni.
Kierowca wysiada, w ręku karton.
- Głośniki dwutonowe, dwa tony: ding i dong.

by Lasowy

Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM W tytule maila wpisz Autentyk.


Oglądany: 65055x | Komentarzy: 23 | Okejek: 365 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało