Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Nierozwiązane zagadki 7 tajemniczych osób II

140 165  
764   22  
O ciekawych, często niemalże „paranormalnych”, przypadkach tajemniczych osób już raz pisaliśmy. Temat ten jest jednak na tyle obszerny, że warto uzupełnić to „Archiwum X” o kilka innych przykładów ludzi – zagadek.

#1. Zielone dzieci z Woolpit

Jak donoszą kroniki pochodzące z XII wieku, w jednej z angielskich wsi, Woolpit, pojawili się niecodzienni goście. Było to rodzeństwo, które poza pewnymi szczegółami wydawało się być całkiem normalną parą dzieci. Zarówno chłopiec jak i dziewczynka mówili w dziwnym, niezrozumiałym dla mieszkańców wioski językiem oraz odżywiali się tylko i wyłącznie fasolką strączkową. Był jeszcze jeden drobiazg – tajemnicze małolaty miały skórę w kolorze... zielonym.

 Wkrótce chłopiec zmarł. Tymczasem jego siostra zadomowiła się w nowym środowisku. Zmieniła dietę, została ochrzczona i nauczyła się języka angielskiego. Jej skóra odzyskała „zdrowe” kolory, a sama przybyszka chętnie opowiadała o swoim pochodzeniu. Otóż zarówno ona jak i jej gorejący zielenią brat-nieboszczyk, wychowali się w krainie Świętego Martina - podziemnym świecie zamieszkiwanym przez zielonoskórych obywateli.
Istnieje kilka teorii wyjaśniających sprawę fasolkowych dzieci. Ta najbardziej oczywista sugeruje, że posługiwały się one językiem flamandzkim, a niecodzienny kolor ich skóry związany był z anemią wywołaną ich specyficzną i mało urozmaiconą dietą.

Jako że mowa tu o dwójce dzieci, tytuł artykułu brzmieć powinien: "Nierozwiązane zagadki 8 tajemniczych osób". ;)

#2. Tańczący mężczyzna

Spontaniczny, pełen radosnej ekspresji taniec Australijczyka, który właśnie dowiedział się o zakończeniu II Wojny Światowej, stał się jednym z najbardziej znanych symbolicznych gestów tamtej epoki. Reporter, który był świadkiem tej sceny, poprosił mężczyznę o powtórzenie swego tańca – w ten sposób udało się tą słynną scenę utrwalić na filmie. Uważa się, że tancerzem-amatorem był pewien emerytowany adwokat, Frank MCAlary. Pewności jednak nie ma.

https://www.youtube.com/watch?v=i5IL_fbvDfM

#3. Gil Perez

24 października 1593 roku na głównym placu miasta Meksyk pojawił się pewien jegomość. Przybysz odziany był w szaty typowe dla straży filipińskiego Pałacu Gubernatora. Co robił ów żołnierz w miejscu oddalonym o 16668 kilometrów od Manili, stolicy Filipin? Tego nie wiedział nawet sam zainteresowany – Gil Perez.
Przesłuchiwany opowiedział o tym, że zmęczony wielogodzinną służbą, oparł się o jeden z murów i zmrużył na moment oczy. Kiedy je otworzył ze zdumieniem stwierdził, że znajduje się w zupełnie innym miejscu. 
Nie wierzył, że znajduje się w Meksyku. Tłumaczył, że to absurd – jak mógł się tu znaleźć, skoro dzień wcześniej pełnił jeszcze swą służbę w Manili? 

Na wszelki wypadek umieszczono przybysza w więzieniu, gdzie został szczegółowo wypytany przez inkwizycyjny trybunał (a nuż to szatan jaki?). Jedyne co udało się ustalić to fakt, że mężczyzna odbył podróż z Manili do Meksyku „w tempie szybszym niż pianie koguta”.

Scottie - teleportuj mnie - czyli jedno z wyjaśnień tej szybkiej podróży

Dwa miesiące później do Meksyku dotarł filipiński statek. Rewelacje zaginionego żołnierza okazały się prawdą. Znalazł się nawet świadek, który dałby sobie rękę obciąć, że widział Pereza pełniącego swą służbę w dniu 23 października. Sprawa nie została wyjaśniona, a strażnik popłynął statkiem do ojczyzny, gdzie wrócił do swych dawnych obowiązków.

#4. Morderca Czarnej Dalii

Czarna Dalia to pseudonim nadany pośmiertnie kobiecie, która w rzeczywistości zwała się Elisabeth Short i uważana była za dziewczę wyjątkowo urodziwe. Nic więc dziwnego, że często zmieniająca miejsce swojego pobytu Elisabeth prawie zawsze otoczona była wianuszkiem adoratorów. Short pracowała jako kelnerka, jednak w głębi duszy marzyła jej się kariera aktorska. Trafiła do Kalifornii, gdzie jak głoszą niepotwierdzone wieści, miała zarabiać na życie jako ekskluzywna prostytutka (w nadziei, że kiedyś spotka klienta, który otworzy jej drogę na szczyt).

Przecięte na pół ciało Elisabeth znalezione zostało w 1947 roku w jednym z parków Los Angeles. Short została zamordowana z wyjątkowym okrucieństwem (zafundowano jej nawet tzw.”uśmiech z Glasgow” czyli usta poszerzone, od ucha do ucha, za pomocą noża).

Kim był morderca? To jedna z większych zagadek kryminalnych ostatniego wieku. Podejrzanych było ponad dwieście osób, a tysiące zostało przesłuchanych. Wokół sprawy narosło wiele legend, głównie napędzanych przez żądne sensacji media, które niejednokrotnie utrudniały śledztwo fałszywymi tropami. Ostatecznie do zbrodni przyznało się przeszło 50 osób...

#5. Donnie Decker

Pewnego dnia 1983 roku Decker przebywał w domu swoich przyjaciół. Podczas tego towarzyskiego spotkania, Donnie wpadł w przedziwny trans, któremu zaczęły towarzyszyć zjawiska jeszcze bardziej niezwykłe. Mieszkanie wypełniło się mgłą, a z sufitu poczęła kapać woda.
To nie jedyne niewytłumaczone wydarzenie, którego bohaterem był Decker. Podczas jednego z wypadów do restauracji, nad stolikiem Donniego i jego znajomych zawisła najprawdziwsza chmura, z której po chwili lunął deszcz. Właściciel lokalu czym prędzej wygonił sprawiającego metrologiczne kłopoty gościa, sugerując mu, że jest opętany i przydałaby się mu opieka dobrego egzorcysty.
Przemoczone towarzystwo wpadło więc do domu swych przyjaciół. Tych samych, którzy mieli już kiedyś do czynienia z deszczem wywołanym przez Donniego. Tym razem gwoździem programu była lewitacja Deckera, zwieńczona jego głośnym plaśnięciem o podłogę w kuchni.

Innym razem, mężczyzna wywołał prawdziwą powódź w więzieniu. Aresztowany za jakieś drobne przestępstwo, siedział w celi w towarzystwie kilku innych zatrzymanych, którzy nie za bardzo wierzyli w to, że Donnie jest w stanie wywołać deszcz za pomocą siły swej woli.

Po wyjściu z aresztu, Decker podobno znalazł pracę jako kucharz, a miejsce jego obecnego przebywania pozostaje nieznane (mimo że wielu chciałoby osobiście zbadać sprawę słynnego wywoływacza opadów).

#6. Człowiek w żelaznej masce

Ten oto więzień „mieszkał” w wielu francuskich więzieniach, włączając to okryte złą sławą więzienie w Bastylii. Według oficjalnych źródeł, nikt nigdy nie widział twarzy tego mężczyzny, ponieważ nakazano mu noszenie ciemnej, jedwabnej maski (legenda nieco historię tą ubarwiła, zakrywając oblicze tajemniczego więźnia maską wykonaną z żelaza).
Do niewoli trafił on w 1669 roku – jeden z ministrów króla Ludwika XIV oddał tego zagadkowego jegomościa w opiekę gubernatora więzienia w mieście Pignerol, informując go, że mężczyzna nazywa się Eustache Dauger, a jego cela spełniać musi pewne niecodzienne warunki – aby nie uniemożliwić więźniowi jakikolwiek kontaktu z ludźmi, pomieszczenie to miało być zaopatrzone w wiele drzwi. Jedynie gubernatorowi wolno było widywać się z tym enigmatycznym człowiekiem i tylko on mógł przynosić aresztowanemu jedzenie do celi. Z kolei więzień miał jedno niezmienne prawo – miał bezwzględnie milczeć. Po śmierci Człowieka w żelaznej masce, jego osobiste rzeczy zostały zniszczone.
Do dziś nie wiadomo kim był mężczyzna, którego tożsamość tak pieczołowicie chroniona była przez władze. Według pisarza oświeceniowego – Woltera, więzień był bliźniaczym bratem Ludwika XIV. Pomysł ten spodobał się innemu pisarzowi, który wplótł tę postać w jedną ze swych powieści o przygodach pewnych wąsatych muszkieterów.

#7. A. William Underwood

W 1882 roku, mieszkający w niewielkiej mieścinie w stanie Michigan dr L.C. Woodman został poinformowany o pewnym ciekawym przypadku czarnoskórego mężczyzny, który za pomocą własnego oddechu jest w stanie rozpalać ogień. Naukowiec uznał tę sprawę za bzdurę i pewnie by się nią nie zainteresował, gdyby nie Underwood, posiadacz tego niecodziennego talentu, który osobiście zapukał do jego drzwi.
Dr Woodman zlecił przeprowadzenie kompleksowych badań, które szybko potwierdziły nieprawdopodobne, uważane za wymysł ludzkiej wyobraźni, doniesienia.

„Badany myje dokładnie usta oraz ręce, przechodzi bardzo rygorystyczne i szczegółowe oględziny, aby wykluczyć możliwość jakiegokolwiek oszustwa, a następnie za pomocą własnego oddechu potrafi spowodować, że papier lub tkanina staje w płomieniach” - pisał Woodman do „Medical Michigan News”.
Przypadek ten stał się głównym tematem dyskusji na łamach wielu innych poważnych magazynów medycznych i do dziś nikt nie potrafił naukowo wyjaśnić tego fenomenu. Jedna z teorii zakładających, że niezwykłe zdolności Underwooda to nic innego jak sprytna machlojka, mówi, że badany umieszczał w swoich ustach niewielki kawałek fosforu. Dyskretnie wypluwał go na materiał, a następnie dmuchając ciepłym powietrzem i delikatnie trąc materiał, doprowadzał do zapłonu. Fosfor spala się w powietrzu kiedy osiągnie temperaturę nieco ponad 30 stopni Celsjusza.

Źródła: 12345678


Oglądany: 140165x | Komentarzy: 22 | Okejek: 764 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało