Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Majtki, robaki i parasolki - niecodzienne maszyny sprzedające

75 350  
432   31  
Automaty sprzedające różnej maści produkty spożywcze stały się w ciągu ostatniej dekady częścią naszego krajobrazu. Niestety, drzemie w nich ciągle niewykorzystany potencjał.
Czemu jeszcze nikt nie wpadł na zainstalowanie w akademikach maszyny oferującej ekonomiczną wódkę z tanią zagrychą? Chociaż, może to nie jest najlepszy pomysł – biegli w praktycznym wykorzystaniu zdobytej wiedzy studenci pewnie by w mig znaleźli sposób na wypicie zawartości automatu, bez konieczności uiszczania stosownej opłaty.

Oto kilka niepopularnych jeszcze u nas zrobotyzowanych sprzedawców:

 Wkrótce znikną z ulic budki z fast-foodowym menu oferującym m.in. hamburgery z nieznanym sanepidowi kawałkiem mamuciego mięsa, a także ociekające przedwojennym tłuszczem frytki. Tego typu atrakcje gastronomiczne już teraz zastąpione zostają przez bezzałogowe roboty serwujące równie toksyczne (ale ładniej zapakowane) żarcie. Wystarczy tylko wrzucić monetę.

 
Jeśli uważasz się za zapalonego wędkarza, ale na samą myśl o grzebaniu w ziemi i poszukiwaniu robactwa na przynętę robi Ci się słabo, to powinieneś rozejrzeć się za maszyną z żywą przynętą.


 
Ceny złota wahają się z miesiąca na miesiąc. Dlatego ci, którzy myślą o zakupie tego cennego kruszcu, a następnie sprzedaniu go w chwili kiedy jego wartość rynkowa odpowiednio wzrośnie, powinni skorzystać z usług takiego oto robo-lichwiarza. Gdzie? W Zjednoczonych Emiratach Arabskich.


 
W stanie Kalifornia dozwolone jest stosowanie marihuany jako środka leczniczego. Pozwolenie na zakup tego suszu wydaje lekarz. Każdy uprawniony do konsumpcji rozweselającego krzaczka może poprosić o wydanie specjalnej karty, zawierającej odcisk linii papilarnych pacjenta. W ten sposób otwarte 24 godziny na dobę automaty ustalają, że klientem jest właściwa osoba, a nie np. jakiś zbłąkany student, który krąży po mieście w poszukiwaniu dilera.


 
Ktoś ma ochotę na pizzę?


 


Największą fantazją w wykorzystaniu możliwości automatów sprzedających wykazują się mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni. Zacznijmy od maszyny oferującej... żywe żuki. Ten rodzaj owada (potocznie określany mianem żuka-nosorożca) stał się wyjątkowo popularny wśród japońskiej dzieciarni. Małoletni hodowcy nie tylko dbają i karmią swoje niewielkie zwierzaki, ale i organizują efektowne owadzie pojedynki. Taki okaz można złowić sobie samemu, nabyć w wyspecjalizowanym sklepie lub zakupić w jednym z takich właśnie automatów.




 
O ile kupno żuczka wiąże się z chęcią opieki nad tym pociesznym stworzonkiem, to już skorzystanie z maszyny opychającej ludziom żywe skorupiaki jest oznaką bardziej kulinarnych pobudek. A żeby było jeszcze ciekawiej, to czy na obiad czeka Cię zupa z raka zależne jest tylko i wyłącznie od Twej zręczności – podobne automaty służą u nas do „połowu” pluszowych miśków.


 
Skoro jesteśmy przy posiłkach – jeśli czujesz się skrępowany kupowaniem ryżu w sklepie, w którym za kasą siedzi całkiem żywa ekspedientka, zawsze możesz poszukać sobie takiej maszyny.


 
Ryżu ci będzie tu dostatek – i to w ośmiu różnych odmianach.

A jeśli uznasz, że taki obiad będzie zbyt mało zróżnicowany - niedaleko znajdziesz też automatycznego sprzedawcę jajek...


 
 Do tego może jeszcze świeżutki chlebek wprost z konserwy o wiecznie aktualnej dacie ważności?


 
Świetnym pomysłem okazały się też parasolki sprzedawane w tokijskim metrze.


 
Oraz produkt pierwszej potrzeby czyli...papier toaletowy.


 
Ci, którzy wstydzą się kupować seksowną bieliznę (co ludzie pomyślą!), mogą pod osłoną nocy udać się do automatu z majtkami.


 
Elektroniczni sprzedawcy nie boją się handlować w pobliżu miejsc religijnego kultu. Omikuji to w buddyjskiej tradycji małe papierowe paski z zapisanymi na nich krótkimi przepowiedniami losu osoby, która po uiszczeniu „ofiary” wyciągnie jedną taką karteczkę z pudełka. Tradycja spotkała się jednak z nowoczesnością. Obie panie wyjątkowo się polubiły. Dziś o swym przeznaczeniu dowiesz się po wrzuceniu monety do takiego przyklasztornego automatu.


 
Pewna japońska firma obuwnicza, Onitsuka Tiger, postanowiła wejść szturmem na brytyjski rynek, zalewając ulice Londynu produktami sprzedawanymi za pomocą stojących tu i ówdzie automatów. Każdy, po zapłaceniu, może wybrać sobie jeden z sześciu rozmiarów tych butów.


 
Kiedy złość powoduje, że człowiek telepie się od nadmiaru negatywnej energii, a jego dusza wrzeszczy opętana prymitywną żądzą niszczenia, palenia i demolowania wszystkiego co się da, należy czym prędzej zlokalizować maszynę służącą do „uwalniania złości” autorstwa duetu artystycznego Yarisal - Kublitz. Do wyboru mamy tu śliczne, kruche talerzyki, urocze, ręcznie malowane kotki, słodkie figurki pięknych szczeniaczków i majestatyczny wazon (prawie) z czasów dynastii Ming. A wszystkie te ociekające pięknem i kurtuazyjnym przepychem dzieła sztuki masz Ty, znerwicowany mieszkańcu dużego miasta, z wściekłością roztrzaskać o beton. Czyż to nie najdoskonalszy w swej prostocie pomysł? 

A wy jakie automaty najchętniej widzielibyście na ulicach polskich miast?


Oglądany: 75350x | Komentarzy: 31 | Okejek: 432 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało