Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Autentyki CCCLXXIV - Oznaczenie przesyłki kurierskiej

93 010  
295   12  
Kliknij i zobacz więcej!Dziś o imprezie, rejestrowaniu pojazdu w Anglii, rozmowie dziadków w tramwaju i nerwowej mamie za kierownicą. Zapoznasz się też z ciężką pracą kuriera...

IMPREZA


Impreza u kumpla w kamienicy wymknęła się trochę spod kontroli. Darcie ryja, ktoś szczał przez okno i takie tam...
Trzecia nad ranem, pod klatkę właśnie zajechał radiowóz. Ktoś ścisza muzykę i słychać, że do drzwi napierdziela wku**iony sąsiad. Gospodarz śpi nawalony, a tylko on ma klucze. W końcu udało się go dobudzić. W chacie cisza jak makiem zasiał, słychać tylko:
- Eee. Sąsiad puka do drzwi.
Obudzony świeżo koleś:
- Po**bało go? O tej porze?

by zbylon80

* * * * *

PARĘ SZTUCZEK

Zlecenie. Pani zdradza pana. Teoretycznie standard. Tyle, że zdradza z panią. Dodatkowo pani jest panią psycholog. Dobrze się kamufluje i pilnuje. Klientowi zależy, by znaleźć miejsce gdzie panie się spotykają. Zadanie z cyklu nietypowych, ale ponieważ panu nie zależy na dowodach dla sądu podjąłem się tego. W zasadzie po to by przeszkolić ludzi i pokazać im parę sztuczek... Pierwszego dnia siedzimy z "Młodym" w wozie. Obczajamy. Tłumaczę mu, że niekiedy trzeba improwizować. Muszę go zapoznać z celem, bo kolejnego dnia będzie z Aśką (naszą stażystką). Pada szereg pytań typu "A co?" "A jak?" itp. w końcu mówię: "Babka idzie na was, więc łapiesz Aśkę i się całujecie...", na co Młody: "A jak teraz babka na nas wyjdzie?", spojrzałem na niego i mówię: „No to zaczniemy się całować..." Jego mina bezcenna.

by bartosz_k

* * * * *

A ZAREJESTROWAĆ TRZEBA

Słyszałem kiedyś, dawno temu, jak to pewien obywatel bodajże Anglii składał sobie swoje wymarzone Ferrari, gdyż nie stać go było na zakup samochodu. Pięknie się wszystko zaczęło, części dostawał, lecz trzeba zauważyć, że nie wszystkie do konkretnego modelu. Skończył po sporym czasie i aby go zarejestrować otrzymał informacje:
"Aby zarejestrować ten samochód, należy wykonać testy"
No i oczywiście jest lista, na końcu najważniejszy test - crash test...

by michals1221

* * * * *

SZKOLENIE WIELOJĘZYKOWE

Byliśmy z "Młodym" na szkoleniu. Szkolenie wielonarodowe, bo i Brazylijczyk, i Amerykanin, Francuz, kilku Rosjan i Polacy. Dlatego wykłady były po polsku, rosyjsku i angielsku. Na ćwiczenia przydzielili nas do "ruskich". Ale ci byli lekko nieufni w stosunku do nowych. Zwłaszcza, że oni byli już razem prawie dwa tygodnie, a my wbiliśmy się na sam koniec. Nieufni byli do śniadania, gdy puściłem z komórki "Lube" i ich utwory "kombat" i "soldat". Zaraz też musiałem im je poprzesyłać. Grunt, że chłopaki się rozkręcili, a my z "Młodym" wracając do domu gadaliśmy po rosyjsku. Przestawiliśmy się na szerokie tory.

by bartosz_k


* * * * *

KLUB


Z moim dobrym fumflem postanowiliśmy spędzić weekend w Berlinie. Zdecydowaliśmy się pójść do klubu "Alte Kantine", gdzie zabawa miała trwać od 22. Dotarliśmy na miejsce pół godziny później - klub nadal zamknięty (okazało się, że otwierali go po 23). Spragnieni wrażeń i złocistego trunku poszliśmy do najbliższego pubu. Ten w stylu latynoskim (wystrój + muzyka) od razu spodobał się mojemu kumplowi, który niemal od razu złożył zamówienie na jakieś piffko. Po 5 minutach czekania kelnerka przynosi dwa pokale i z szerokim uśmiechem na gębie rzuca:
- Fur Liebe! [za miłość!]
Zdębiałem. Kumpel tym bardziej. Pobladły pytam się:
- Gdzieś ty mnie kuffa zaprowadził?!
Ten równie blady tylko rzucił półgębkiem:
- Stary, ale na prawo to ty nie patrz...
Taa, po widoku dwóch gości wpijających się w siebie potwierdziły się moje najgorsze przypuszczenia, gdzie wylądowaliśmy...

Wiecie co było najgorsze? Na zewnątrz zaczęło lać i mus było zostać w tym przybytku do momentu otwarcia klubu...

by meszamorum

* * * * *

SIOSTRA I UNIWERSJADA

W 1993 roku przebywałam z rodzicami i siostrą na feriach w Zakopanem. Odbywała się tam wtedy zimowa uniwersjada. Kupiliśmy bilety na rozpoczęcie. Widowisko na Wielkiej Krokwi się rozpoczęło, potem, jak łatwo zgadnąć, się skończyło i włączono muzyczkę. Atmosfera zrobiła się luzacka, ludziska przeskakiwali przez barierki i zaczęli tańczyć na murawie. Zabawa super. Niestety, po kilkunastu minutach muzykę nam wyłączono. Wzburzony tłum uniósł ręce w górę, zaczął klaskać, skandując MUZYKI, MUZYKI... Podniosłam ręce i ja, drę sobie mordę idąc za głosem tłumów; nagle parę metrów dalej dojrzałam moją siostrę. Ręce również podniesione do góry, morda takowoż rozdarta, niby wszystko OK, zaciekawiło mnie jednakże spłoszone, wręcz maniacko zdziwione spojrzenie mej sis. Podchodzę bliżej i słyszę jak młoda elegancko skanduje "Murzyni! Murzyni!"...

by BigSoczewa

* * * * *

ZGŁOSZENIE KRADZIEŻY

Koleś dostaje telefon:
- Panie dzielnicowy. Bo mi kanister z ropą ukradli... Ale wie pan... bo ja ten kanister poznam, bo wcześniej ukradłem go z PGR-u i on był cały w smole, a ja chciałem szpachelką to zedrzeć i teraz jest od spodu porysowany...
Koleś zgłoszenie przyjął. Powiedział, że sprawą się zajmie i luz.
Następnego dnia wybrał się na wioskę, by przepytać ludzi w spawie innego zdarzenia. Łazi od zagrody do zagrody i przepytuje ludzi... Tam przepytuje, spisuje dane, by w notatce więcej figurantów podać. Trafia do jednego gościa. Ten oczywiście nic nie wie, więc kumpel tylko spisuje dane i idzie. Nagle dostaje po stacji hasło, by poszedł do gospodarza T. i przypomniał mu, że ten ma jutro stawić się na przesłuchaniu. Okazało się, że chodzi o tego, u którego chwilę wcześniej był. Wrócił więc i zauważył, że ten dolewa paliwo do traktora z kanistra opisanego dzień wcześniej przez pokrzywdzonego. Przypomniał więc gospodarzowi o przesłuchaniu i poszedł do tego, co zgłaszał kradzież. Cieszył się już, że wykrywalność 100% i takie tam. Tymczasem zgłaszający postanowił nie zgłaszać oficjalnie kradzieży i lipa. Następnego dnia widzi na komisariacie pana T. z lekko pokancerowaną twarzą. Udał zaskoczonego i pyta:
- Co się panu stało?
- Aj tam. Szwagrowi coś odbiło. Wpadł do mnie i mi mordę obił...

by bartosz_k

* * * * *

A teraz chwila przerwy na stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 300 odcinków.

NORMALNA PRACA


Mój brat ma dwa warsztaty samochodowe, a w związku z tym, że jeżdżę Polonezem Caro (albo PoLdOsTrZaŁą jak kto woli), wpadam do niego dosyć regularnie i znam się dobrze z jego mechanikami. Jakoś przed świętami zjawiam się w warsztacie na regulację silnika. Chłopaki szybko zaczynają zajmować się samochodem, zaczyna się gadka szmatka... blablabla..."święta idą"...itp. Dawno nie byłem w filii, czyli drugim warsztacie, więc pytam chłopaków jak prosperuje:
Ja: - Jacek, a co tam nowego w "dwójce"?
Jacek: - Spadło teraz trochę śniegu, więc ludzie przyjeżdżają opony zmieniać na zimówki.. ogólnie jest jakiś ruch...
Ja:  - A kto tam teraz siedzi? Cały czas Andrzej?
Jacek: - Nie... Andrzej się zwolnił, bo stwierdził, ze niczego nie da się ukraść i postanowił poszukać... jak on to powiedział??... aaa... już  pamiętam... że postanowił poszukać:
...NORMALNEJ PRACY.

by Maciek007

* * * * *

ELEGANT

Pan docent w przerwie wykładu wyjaśniał skąd u niego przejściowe problemy z kostką...
- Otóż dnia wczorajszego wracałem, moi państwo, z przyjęcia imieninowego. Pogoda paskudna - tzw. plucha, czyli lód na chodniku pokryty śniegiem i wodą. Jeden fałszywy, nieskoordynowany ruch i leżę... I co? Kostka skręcona, adidasy brudne, garnitur porwany...

by telesfor

I powracamy do autentyków teraźniejszych.


* * * * *

ZABEZPIECZENIE IMPREZY

Impreza. Byliśmy na zabezpieczeniu stadem, więc raczej mieliśmy pewność, że będzie spokojnie, ale mimo wszystko trzeba było zadbać o bezpieczeństwo dziewczyn, więc wszystkie trzy ustawiłem na tyłach budynku, by pilnowały parkingu i tylnego wejścia. Potem słyszę taką akcję. Do dziewczyn idzie gostek na autopilocie, kiedy przed nim wyrasta nasza Ania.
- Mogę w czymś pomóc? - zapytała.
- Chciałem porozmawiać z tamtą panią (tu wskazuje na Asię), ale pani się boję...

by bartosz_k

* * * * *

DZIADKOWIE W TRAMWAJU

Rozmowa dwóch dziadków w tramwaju, rozmawiają na temat wczorajszych wydarzeń w siedzibie PiS-u w Łodzi. Spór jest ostry, bo jeden świętojebliwy, a drugi raczej czerwony.
W pewnym momencie ryk na cały tramwaj słychać.
- A co ty mi tu za bzdury opowiadasz! Gościowi normalnie odp***ło!
- Tak! Ale w słusznej sprawie!

by amiz74

* * * * *

PODANIE O URLOP

Leżę i kwiczę... Dlaczego? Otóż dostałem przed kilkoma minutami mail od kolegi z pracy, w którym prosi o jednodniowy urlop.
Mail brzmiał:

Drogi Panie Michale,
piszę do Pana, gdyż na sercu leży mi nie tylko dobro i interes firmy, ale i ojcowizny, którą prawo ziemskie i boskie dało mi w posiadanie. A żeby prawom owym zadość uczynić, muszę mieć sposobność na zachodnie rubieże Rzeczypospolitej się udać, przed obliczem sądu tam się stawić i obowiązku legislacyji dokonać.
Zatem zważ Drogi Pani Michale, bym w dzień 12 listopada obowiązkom firmowym nie był przypisan.
Kłaniam się,
XXX

Btw. Nie było rady. Urlop został "udzielon".

by radziczek

* * * * *

SZCZERE ŻYCZENIA

Koleżanka z pracy niedawno urządzała poczęstunek z okazji zejścia na złą drogę (w sensie zamążpójścia). Standardowe życzenia, wśród których nadzwyczaj często przewijało się: "Powodzenia na nowej drodze życia". Kiedy wypowiedział je kolega stojący przede mną w kolejce, koleżanka żartobliwie skwitowała:
- A gdzie ta droga prowadzi?
Nie ugryzłem się w porę w język i półgłosem odpowiedziałem:
- Do kuchni.

Ech, całe szczęście, że to spojrzenie nie było w stanie zabić.

by -uki-

* * * * *

W SZPITALU LEKKO NIE MA

Dla wyjaśnienia dodam - nie psychiatria, a interna (chociaż czasem można się zastanawiać...). Jestem na korytarzu, słyszę wołanie z sali:
- Paaaani, pani tu przyjdzie.
No to idę, chory nie mój, tylko koleżanki, aczkolwiek dał mi do wiwatu na wczorajszym dyżurze - była psychoza, ale pomału dochodzi do siebie, teraz leży płasko na łóżku i wyraźnie ma problem.
- Tak, słucham?
- Pani mi pomoże, bo ja zapomniałem jak to uruchomić, nie wiem jak pokierować.
- Ale co uruchomić?
- No, to - kopnięcie w łóżko- nie chce jechać. Nie wiem gdzie nacisnąć. Żeby jechało.
- Hm, ale to w ten sposób nie pojedzie, tak samo. A gdzie pan chce jechać tym łóżkiem?- wnikam.
- No, do domu. Na papierosa.
- Ale tym się nie da.
Przyjął to do wiadomości, choć nieufnie.
W gabinecie mówię do koleżanki prowadzącej:
- Słuchaj, twojemu pacjentowi zepsuło się łóżko...
- Tak, wiem. Sprzęgło nie działa.

by pszczola_m

* * * * *

I WSZYSTKO JASNE


Rozmawiam z dawno niewidzianą znajomą i jednym z tematów była praca. Trochę sobie ponarzekaliśmy na korporacje, na lizusów i tym podobne indywidua, które spotyka się w każdej firmie (wyjątek stanowią jednoosobowe, no chyba że ktoś cierpi na rozdwojenie jaźni).
- Słuchaj, jest u nas taka babka z działu PR, która robi niemal wszystko pod publiczkę, a jak zarząd przyjedzie, to nie odstępuje ich na krok. A prezesowi to niesamowicie do tyłka wchodzi.
- No ale to jasne przecież - padł komentarz.
- ? - zapytała moja twarz.
- No przecież to PR.
- Czyli?
- Per rectum.

by futurysta

* * * * *

MAMUŚKA ZA FAJERĄ

Kocham tę moją mamuśkę. Babeczka jest temperamentna kierowca naprawdę jak mało kto i i kochana kobita. Mogłabym słuchać godzinami jej komentarzy zza kółka. Na przykład ostatnia sytuacja:

Madre podrzucała mnie do fryzjera.
Wiadomo, jak trzeba się sprężyć to tu korek, to tam światła, tu babunia przez przejście przechodzi.
Mamuś nie należy do ludzi cierpliwych, więc oczywiście nie kryła niezadowolenia, kiedy na jej drodze pojawiła się wolno jadąca panda.
- Facet, jak masz tak jeździć to weź wysiądź i sobie go pchaj albo ciągnij! Przynajmniej paliwa nie zmarnujesz! No patrz jak się gramoli taki skur*ysyn, człowiek przejechać nie może!
- No mamo, a jakby twoje córuś tak jechało, bo dopiero zrobiło prawko, albo co?
Rodzicielka z wyraźnym zadowoleniem:
- To też bym zwyzywała od skur*ysynów. Tyle że byś i tak nie usłyszała, bo szyba by była zakręcona.
- To po co tak przeklinasz jak i tak gość nie słyszy i to jeszcze przy własnym dziecku?
Mamuśka popatrzyła na mnie. Oczy jej zabłysnęły, usta ukształtowały się w solidnego banana, a głowa zadarła z dumy i satysfakcji.
- Bo lubię.

by sSstylish

* * * * *

OZNACZENIE PRZESYŁKI KURIERSKIEJ

Wysyłałem w zeszłym tygodniu paczkę kurierem. Zawartość - oszklona rama do obrazu, 100x60 cm. Okleiłem całość taśmami "Uwaga, Szkło, Ostrożnie, Nie Rzucać". Kurier przybył, poleciałem po paczkę, postawiłem obok furtki i pogadałem chwilę z kurierem. Miły gościu, wyluzowany. Poleciałem po portfel, kurier zdążył paczkę ustawić w aucie. Przez okno widziałem, jak oglądał sobie podeszwy butów. Przyszedłem, a ten już nie jest wyluzowany. Pytam delikatnie o co chodzi, bo zależy mi, żeby przesyłce się nic nie stało, więc lepiej nie drażnić kuriera. Otóż stawiając paczkę obok furtki ulokowałem ją w wyjątkowo śmierdzącym i rozlazłym psim gównie... Przy wsadzaniu paczki do auta gówno rozlazło się na inne przesyłki. Nie mogłem opanować śmiechu, a kurier na to:
- Trzeba było napisać "UWAGA, GÓWNO", a nie "Szkło"! Albo "MATERIAŁ NIEBEZPIECZNY", k****!!!
Powycieraliśmy co się dało, a feralne miejsce na mojej przesyłce zostało szczelnie zalepione taśmą pakową... Mam nadzieję, że odbiorca nie odklejał tej taśmy w poszukiwaniu faktury...

by Vates

Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM W tytule maila wpisz Autentyk.


Oglądany: 93010x | Komentarzy: 12 | Okejek: 295 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

16.04

15.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało