Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wielka księga zabaw traumatycznych CXCIX

28 952  
50   1  
Kliknij i  zobacz więcej!Snowpark to całkiem fajna zapowiedź przeżyć traumatycznych. Ojciec jako wdzięczny obiekt do naśladowania także może się przyczynić do bólu. Bycie posłusznym synem to także zapowiedź całkiem sporej traumy.

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

SNOWPARK


Mieszkam w górach, więc jedną z moich pasji jest narciarstwo. Miałem jakieś 15 lat, wybraliśmy się z tatą poszusować do Czech, znaleźliśmy się w miejscowości gdzie jest świetny snowpark. Wszystko było ok, dopóki nie postanowiłem skorzystać z hopek.
Zaczynamy od najmniejszej, najazd z dobrą prędkością, jestem już na samej krawędzi i nagle. O cholera, jaka ona wysoka! Odchyliłem się do tyłu i spadłem na tyłek i plecy, kijek jakoś dziwnie wygiął mi rękę, ale nie bolała mocno, na dole stwierdziliśmy, że chyba kciuk jest wybity i trzeba go nastawić. Zęby zaciśnięte na rękawie, szarpnięcie i "Aaaaaa!" ale po chwili jakby lepiej, ok, śmigamy dalej. Ręka pobolewała, ale jak to mówi pradawne słowiańskie powiedzenie "Twardym cza być, nie miętkim", więc nic o tym nikomu nie mówiłem.
Już skończyliśmy jeździć, przebieramy się przy samochodzie i nagle zdaję sobie sprawę, że już od kilku minut próbuję ściągnąć rękawiczkę i nie mogę sobie z tym poradzić, dzięki pomocy taty i jeszcze dwóch osób udało się to w końcu zrobić. Okazuje się, że ręka jest spuchnięta jak balon i bez rękawiczki, która ją uciskała boli dużo bardziej, ale i tak jeszcze nie ma tragedii, jednak była z nami pani, która na co dzień pracuje jako pielęgniarka i poradziła wizytę na pogotowiu. Po drodze zrobiliśmy jeszcze małe zakupy, do szpitala dotarliśmy ok 17. Po prześwietleniu okazało się, że od godziny 9 rano mam złamaną jedną z kości śródręcza. Wolę nawet nie myśleć co by było gdybym tak upadł znów na tą rękę. Od tamtego felernego wyjazdu ubezpieczamy się za każdym razem, nawet jeśli jedziemy poszusować tylko jeden dzień. Na szczęście złamanie nie było poważne i już po tygodniu znów śmigałem na nartach, choć gips trochę przeszkadzał.

by quask @

* * * * *

SPRAWDZIŁ DOŚWIADCZALNIE

Gdy byłem mały, to całe wakacje spędzałem u babci w domu. Babcia ma duży ogródek, więc całymi dniami bawiłem się taką dwulufową strzelbą na korki ze sznurkami, oczywiście kiedyś postanowiłem to zmodyfikować, po usunięciu korków zacząłem ładować rzeczoną broń kamieniami. Zabawa była przednia, ale po jakimś czasie postanowiłem sprawdzić jaką ta broń ma moc, leżąc w łóżku w babcinym domu włożyłem do strzelby wykałaczkę i nie znalazłszy wzrokiem niczego w co mógłbym tym strzelić i zobaczyć efekty, przyłożyłem broń do kolana i strzeliłem. Bólu wielkiego nie było, ale wykałaczka utkwiła na około centymetr w kolanie, więc wstałem z łóżka i poszedłem do rodziców, którzy siedzieli ze znajomymi w pokoju obok. Pamiętam tylko przerażenie mamy i taty.

PRÓBUJĄC DOROSNĄĆ

Gdy byłem bardzo mały, to czasem irytowało mnie to, że nikt nie traktuje mnie poważnie, więc chciałem dorosnąć. Najlepszym obiektem do naśladowania był ojciec (który zresztą po dziś dzień jest niedoścignionym i najlepszym obiektem do naśladowania). Z różnych reklam czy filmów wiedziałem, że dorośli się golą maszynkami, więc kiedyś podkradłem się do łazienki i znalazłszy cel moich poszukiwań zacząłem go badać. Znalazłem na tym tajemniczym urządzeniu, ponad ostrzami, przycisk, do tej pory nie wiem co mną powodowało, ale wsadziłem maszynkę do ust i uwolniłem ostrza. Pamiętam tylko, że z moich ust leciało bardzo dużo krwi i mama prawie zawału dostała, gdy mnie zobaczyła w takim stanie. Na szczęście nie mam dzisiaj żadnych śladów po wymienionych przygodach.

by Koone

* * * * *

POMACHAŁY

Mieszkam niedaleko torów. Z moją koleżanką, za młodu (10 lat), machałyśmy do ludzi jeżdżących pociągami. Często nawet odmachiwali, a pan mechanik trąbił. Pewnego razu siedziałyśmy na murku przy torach we 3 i zauważyłyśmy w oddali po prawo pociąg nadjeżdżający na 2 torze licząc od nas (warto wspomnieć, iż po lewej stronie był ostry zakręt i drzewa). Nie zastanawiając się długo wstałyśmy i podeszłyśmy jak najbliżej się da, by móc machać pociągowi... Stałyśmy tuż przed pierwszym torem. Pomyślałam:
"Stanę bliżej" i zrobiłam krok na pierwszy tor.
I w tym momencie nie wiem dlaczego od razu załączyło mi się:
"W sumie, wrócę tam gdzie stałam - z koleżanką" (przed torem...)

Dosłownie sekundę później (bez żadnego trąbienia i ostrzeżenia trzeciej koleżanki) poczułyśmy gigantyczny podmuch wiatru, usłyszałyśmy dźwięk pociągu... Nadjechał niespodziewanie z lewej strony. Podmuch był tak silny, że prawie się przewróciłam. Koleżanka trzecia, która nie machała, była blada jak papirus.
30 cm w przód i pociąg zmiótłby mnie. Do dziś sama sobie dziękuję, że wróciłam ten jeden krok.

by coffinka

* * * * *

ZABAWY W MUSZKIETERA

Kiedyś, mając z 9 lat, bawiłem się z siostrą w muszkieterów - parasolkami. Rozrabiając tak przez chwilę siostra postanowiła zadać mi ostateczny cios - efektem tego była złamana jedynka, ponieważ parasolka miała stalową końcówkę.

by woziu

* * * * *

ZDOBYWANIE MOUNT EVERESTU

Byłam wtedy jeszcze w przedszkolu. Hitem była zabawa w zdobywanie Mount Everestu. Opierało się o framugę drzwi i podciągało go góry, żeby zawisnąć w powietrzu. Wtedy (chociaż mam to do dziś) nie było dla mnie żadnych blokad. Oparłam się plecami o jedną część, a o drugą nogami. Nie zdobyłam tym razem Mount Everestu. Gruchnęłam o ziemię. Pomijając to, że trzy godziny nie mogłam się ruszać, było nawet fajnie.

CO ROBIĆ U KOLEŻANKI?

Miałam coś około dziesięciu lat. Co można robić u koleżanki? Chodzić po drzewach. Miała cudowny orzech, ale było po deszczu. Zadecydowałam jednak, że przejdę na gałąź oddaloną o około półtora metra. Przyciągnęłam ją do siebie. No i zawisłam w powietrzu. Chwila szoku i już byłam na ziemi. Nabiłam się po drodze na nogę stolika, który nie wiadomo skąd tam się wziął, po czym upadłam na jakieś grabie (niezły bajzel miała w tym ogródku). Nie mogłam normalnie mówić i oddychać przez jakieś kilkanaście minut, ale obyło się na kilku bliznach i krwiakach.

by nieprzystawiajsiedomojejzony @

* * * * *

KUZYN POSZEDŁ

Kiedyś, gdy miałem 7 albo 8 lat, razem z kuzynem (rok starszym) grałem w piłkę, naszą bramką była brama. Niestety, uderzyłem piłkę tak mocno, że piła przeleciała nad bramą. Kuzyn zadeklarował, że wespnie się na bramę i przyniesie piłkę. Niestety, gdy chciał już postawić na niej nogę poślizgnął się i nadział na kolec. Kuzyn zaczął głośno krzyczeć. Strasznie się wystraszyłem i szybko pobiegłem po wujostwo. Zadzwonili po karetkę. Na szczęście kuzynowi nic się nie stało, została mu tylko blizna.

by Gruta @

* * * * *

POSŁUSZNY SYN

Zabawa to nie była, ale podzielę się z wami moją historią. Był piękny, słoneczny, wakacyjny dzień. Dziadkowie mieli przyjechać na lody, jakaś uroczystość rodzinna była. Jako że było ciepło, to na trawę wystawiony był plastikowy stół i krzesła. Mama coś tam szykowała, potem wpadła na pomysł, żeby stół ceratą przykryć. Wyszła na dwór z ceratą i zawołała do mnie, żebym przyniósł jej nożyczki i taśmę. Ja, jako posłuszny 12-letni syn, wziąłem co potrzeba i poszedłem. Niestety, zapomniałem o jednej rzeczy. Podłoga (z płytek) była umyta kilka minut temu, toteż bardzo śliska była, a ja szedłem w klapkach. Oczywiście się poślizgnąłem i upadłem.
Efekt? Do dziś mam blizny wielkości czubków nożyczek na lewym nadgarstku. Krwi się mało polało, ale musiałem mieć niezłego farta, jeden czub nożyczek wbił się 1-2 milimetry od żyły, a drugi zahaczył o mięsień, czego skutkiem był lekki niedowład w tej ręce.

by Cunarix

* * * * *

W CIECHOCINKU

Pojechaliśmy na tężnie do Ciechocinka. Kto był, ten wie, że jest tam parking. Bardzo blisko tężni zresztą. Powierzchnia rzeczonego parkingu równa nie jest i chyba nigdy nie była. Byłem na etapie hulajnogi, więc zapindzielam nią po całym parkingu. Rozpędziłem się do szczytu umiejętności i nagle poczułem, że lecę (przez jakąś sekundę). Potem pamiętam ciemność. Obudziłem się przy samochodzie. Okazało się, że rączka hulajnogi uderzyła mnie w oko. Niby nic nie bolało, ale przez rok oko zmieniało kolory. Na wszystkie możliwe. Zainteresowanie było spore. Teraz na to oko widzę gorzej, chyba przez to.

by Dobuch66

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten link i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

Oglądany: 28952x | Komentarzy: 1 | Okejek: 50 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało