Taka sobie prosta zagadeczka, opowiedziana w przerwie na kawę: Sklepikarz sprzedaje czapkę. Czapka kosztuje 10 zł. Podchodzi klient i mierzy czapkę. Jest skłonny ją kupić, ale ma przy sobie tylko banknot 25-złotowy (możemy sobie chyba taki banknot wyobrazić?). Sprzedawca wysłał syna do sąsiadki, by ten rozmienił 25 złotych. Chłopiec przybiegł i oddał ojcu 10 zł +10 zł +5 zł.
Sprzedawca podał kupującemu czapkę oraz wydał 15 zł reszty.
Po pewnym czasie przybiega sąsiadka z rewelacją, że 25 zł było fałszywe i krzyczy do sprzedawcy, by zwrócił jej pieniądze.
Cóż było począć? Sprzedawca rad nierad otworzył kasę i zwrócił kobiecie pieniądze.