Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wielka księga zabaw traumatycznych CXCV

25 891  
56   1  
Kliknij  i zobacz więcej!Dziś bohaterowie traumy będą się integrować, będą także uzyskiwać odpowiedź na pytania, dowiadywać się co to świecące coś i będą się kąpać nocą.

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

INTEGRACJA

Pewnego pięknego dnia na obozie "ekstremalnym" w Bieszczadach, było to chyba z 9 lat temu. Mieliśmy sobie sami zorganizować czas tzn. rozkładanie namiotów, zapoznanie się z terenem itp. Był na to przeznaczony cały dzień, a jak to młodzież w wieku dorastającym trzeba się zintegrować to dla niepoznaki większość rozbijała obóz, a kilku śmiałków udało się do najbliższego miasteczka po napoje wyskokowe. Po ich powrocie zaczęła się integracja... Jako że dzień był bardzo upalny, a niedaleko znajdował się basen należący do ośrodka kolonijnego, to trzeba było się ochłodzić.
Udaliśmy się całą grupą na basenik i z rozpędu wszyscy hop do wody, ale jakoś wszyscy wyhamowali a ja nie, bo okazało się, że w basenie wody brak, a moje kolano doznało poważnego uszczerbku (zerwana łękotka, zwichnięte, wybite). Na początku nie bolało, dopiero następnego dnia na pogotowie, ale w gips sobie nie dałem włożyć. Jakoś przeżyłem turnus i we Wrocławiu znowu na pogotowie, do szpitala - bez gipsu się obeszło, ale boli do dzisiaj.
PS Wszyscy mi gratulowali, że nie skakałem na główkę

by bobinek86 @

* * * * *

DOŚWIADCZALNIE UZYSKAŁ ODPOWIEDŹ

Działo się to parę lat temu, w czasach gimnazjum. Niedaleko miejsca gdzie mieszkałem, mieściła się szkoła chemiczna, na której boisku przesiadywaliśmy. Niedaleko boiska były warsztaty, na których tyłach znajdowała się beczka ze zużytym olejem. Tak się złożyło, że akurat miałem przy sobie zapałki. Zapytałem kumpla - czy olej się pali? Otrzymałem odpowiedź przeczącą, więc odpaliłem zapałkę i wrzuciłem ją do środka przez mały otwór, oczywiście gapiąc się w ten oto otwór. Usłyszałem tylko szum i po chwili leżałem w śniegu ku radości kolegów. Po zdjęciu okularów, które były całe czarne i nie wiem czy nie uratowały mi wzroku, ujrzałem piękną czarną smugę na ścianie warsztatów. Po powrocie do domu ujrzałem swoją piękną czarną twarz. Na pytanie ojca co się stało - powiedziałem, że wpadłem do kałuży. A cholerstwo ładnych kilkanaście minut zmywałem.
Pamiętajcie, dzieci - olej się pali.

by myszoon

* * * * *

ZEMSTA SZAFKI

Gdy miałam 10 lat moi rodzice postanowili kupić nową szafkę na buty. Była dość wysoka, na samej górze stały dwa wazony. Na samym środku miała drzwiczki, a za nią buty. Nad nią i pod nią były szuflady. Następnego dnia, gdy wybierałam się do szkoły, otworzyłam te drzwiczki i pociągnęłam, opierając się w ten sposób o ścianę, która była za mną. Szafa przewróciła się, uderzyła mnie w głowę i oparła o ścianę. Nie stałoby się nic wielkiego, gdyby nie fakt, że gdy po paru sekundach odwróciłam głowę wprost w kierunku szafy, z której czubka znienacka spadł mi na głowę jeden wazon, drugi się zbił. Po chwili wysunęła się szuflada, miażdżąc mi nos. Obudziłam się w szpitalu, noga zmiażdżona, podobnie jak złamany nos, skręcona kostka u drugiej nogi, 9 szwów na głowie od wazonu i niezły siniak na pół twarzy.

by Charline

* * * * *

ŚWIECĄCE COŚ

Będąc małym bachorem (2 lata) wybrałem się z siostrą i ojcem do parku na spacer. Miałem taki fajny wózek, coby ojciec okiełznał mnie i moją siostrę. Na miejscu zostałem wypuszczony i moje oczka zobaczyły kota. Oczywiście pobiegłem za nim, ale skubany nie chciał poczekać. Wbiegłem do lasu i zauważyłem takie małe świecące coś. Postanowiłem pokazać to ojcu, który odpoczywał na ławeczce. Tym świecącym czymś okazało się szkło z rozbitej butelki. Ręka we krwi i ojciec pędzący sprintem do domu (2 km w 6 minut - całkiem nieźle jak na 35 lat). Skończyło się na przeciętym nerwie i mam do tej pory niedowład w palcu serdecznym. Ale do butelek urazu nie mam.

by kooler_12 @

* * * * *

ZAPALILI

Działo się to może 3 lata temu w zimie.. Było po nowym roku i zostały petardy z sylwestra. Mieliśmy wtedy z kolegą takie dupne petardy o kształcie walca, który miał gdzieś średnicę 5 cm i wysokości jakieś 15 i rzucaliśmy nimi. Zabawy było co niemiara, do czasu, kiedy jedna petarda nie wypaliła. Uznaliśmy, że była za droga żeby ją wyrzucić. Złamaliśmy ją i wysypaliśmy proch na pobliską ławeczkę i próbowaliśmy zapalić (przyp. autora. było około godz. 17 w zimie, więc było ciemno), a że było ciemno, a w okolicy żadnej lampy, to niewiele myśląc pochyliliśmy się z głowami na około 20 cm od kupki wysypanego prochu. No i w końcu zapalił. Efekt? Pozbawiło nas brwi i połowy włosów na głowie, a twarze mieliśmy opalone jak po solarium, poza tym przez jakieś 5 minut nic nie widzieliśmy. A w domu powiedziałem, że jak przykładałem do pieca to mi buchnął ogień i mnie spaliło.

by grzecho32 @

* * * * *

POWISIAŁ

Rzecz działa się gdy chodziłem do podstawówki. Pewnego słonecznego popołudnia wybrałem się z kolegą powłóczyć się po osiedlu. Do głowy wpadł mi pomysł, by wspiąć się na bramkę. Powisiałem na niej parę chwil, po czym zeskoczyłem. Na ziemi stwierdziłem, że zahaczyłem nogą o złamane kółko do mocowania siatki. Podwinął nogawkę, aby ocenić ewentualne obrażenia nogi. Spodziewałem się zobaczyć co najwyżej małe zadrapanie, ale ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem wielką dziurę w nodze. Całe boisko zleciało się zobaczyć ranę i stwierdzić, że "kość mu widać". Jak się potem okazało żadnej kości nie było widać, a jedynie tłuszcz, który jak powiedział lekarz uratował mój mięsień przed rozszarpaniem. Cała historia skończyła się dwugodzinnym zszywaniem nogi oraz dwumiesięcznym zwolnieniem ze szkoły.

by nicramek

* * * * *

POKAZAŁ (PRAWIE)

Jako młody ośmioletni podrywacz, chciałem zaszpanować moim turbo-pojazdem (czyt. rower) przed grupą całkiem ładnych koleżanek, rozpędzając się chciałem im pokazać, że jazda na przednim kole jest możliwa. Rozpędzając się z górki, małej bo małej, ale jednak, chciałem postawić rower na przednim kole przy pomocy hamulca, wszystko byłoby pięknie, gdyby nie mała puszka po napoju, która w jakiś sposób dostała się miedzy "widelec" a oponę. Ja przeleciałem nad kierownicą ładnych parę metrów, potrzaskałem głowę, skręciłem kostkę, ale rower ocalał! Krzyki dziewczyn pamiętam do dziś.

by kapsel19901 @

* * * * *

PANIE PILOCIE

Lat miałam sześć, może siedem. Był upalny, letni dzień. Z racji tego upału cała rodzina wytoczyła się na dwór, żeby sobie pokontemplować w cieniu o różnych dziwnych rzeczach. Ponieważ moja familia dzieliła wtedy dom z familią stryja, było nas dużo. Ja z resztą młodych biegałam beztrosko po podwórku, kopiąc od czasu do czasu jakąś piłkę, kamień, czy brata (przez przypadek, oczywiście!). Ogólnie było nudno. I nagle. Na nieboskłonie pojawił się samolot! Fantastyczna okazja, żeby powrzeszczeć do Pana Pilota o dziurze w samolocie. Zadarłam swój głupi łeb do góry i zaczęłam biegać po podwórku, drąc się najgłośniej jak potrafiłam. Zabawa była przednia, wszyscy się śmiali, aż do momentu, gdy na mojej drodze stanął wóz, którego dyszel trzepnął mi w głowę. Ja w płacz, matka panikuje, reszta młodych - przeraźliwy śmiech. Przez tydzień chodziłam z wielkim, fioletowym limem. Rodzinka do tej pory się z tego śmieje. Ja za to staram się patrzeć gdzie biegnę.

by lolo1408 @

* * * * *

JAZDA CIĘŻARÓWKĄ

Czasy wczesnoprzedszkolne (ze 3-4 lata miałem). Wśród wielu zabawek w przedszkolu były tam też takie małe drewniane ciężaróweczki. Wraz z fumflami wpadliśmy na pomysł wyścigów nimi. Zabawa polegała na tym, ażeby przednie ręce oprzeć na kipie tej ciężaróweczki i w takiej schylonej pozycji, wywijając nogami, biec. Oczywiście jak każdy chciałem wygrać, więc nie bacząc na nic dałem z siebie maksimum koni mechanicznych i nawet prowadziłem przez pewien czas, aż do momentu, kiedy w jakiś sposób ciężarówczka skręciła i moja lewa rączka poleciała szybciej do przodu niż prawa. Wygięcie ciała w ten sposób doprowadziło do pęknięcia obojczyka . Była druga połowa lat 80. i polska chirurgia pozostawiała wiele do życzenia, więc spędziłem wiele tygodni w wielkiej gipsowej kamizelce na górnej części tułowia, ale się pozrastałem i już jest cacy.

MAŁY MECHANIK

Miałem lat pewnie niewiele więcej. Tata grzebał przy naszej rodzinnej gablocie - maluchu, a ja mu pomagałem. W pewnym momencie stwierdziłem, że już wystarczy, bo strasznie ubrudziłem sobie rączki. Poszedłem więc do łazienki, by spróbować się domyć. Szło ciężko, więc wpadłem na genialny pomysł, aby sobie pomóc usunąć ten brud golarką taty (taką na zwykłe żyletki). Zacząłem od kciuka. Efekt? Z płaczem poleciałem do taty, aby pokazać mu zdjęty skalp z palca, który cały pokrył się krwią. Ale śladu już nie ma.

NOCNA KĄPIEL

Lat 20. Lato, działka, godzina 1:00 w nocy. Mieliśmy ze znajomymi taki zwyczaj, że chodziliśmy o tej godzinie pokąpać się do pobliskiego stawu. Po drodze dopiłem 10 browarka. Nie muszę wspominać, że "wiatr wiał" już wtedy dosyć mocno, ale jakoś doszedłem nad ten staw i wskoczyłem z dwoma kumplami do wody by popływać. Staw był mocno zasyfiony. W pewnym momencie przystanąłem i poczułem przeszywający ból w dużym palcu u stopy. Wylazłem na brzeg, gdzie okazało się, że zawartość palca zwisa sobie z niego swobodnie. Znajomi doprowadzili mnie jakoś na działkę, gdzie jedna koleżanka zabawiła się w doktor Quinn i próbowała coś zaradzić. Niewiele to dało, bo krew ciągle leciała. Zadzwoniłem więc do rodziców, żeby przyjechali, bo nie mogę zatamować krwi, więc można by się udać na pogotowie, żeby to zszyli. Rodzice zrozumieli to zbyt dosłownie i tak się przejęli, że w niecałe 10 minut ubrali się (spali gdy dzwoniłem), poszli otworzyć mamy aptekę, by wziąć opatrunki, wyciągnęli auto z garażu i przyjechali na działkę 7 km. Ostatecznie skończyłem na ostrym dyżurze. Zapomniałem wspomnieć panu doktorowi, że znieczulenie miałem już właśnie i że nie musi mi wbijać wielkiej igły centralnie w ranę. Na szczęście moje znieczulenie było niezawodne i nic nie czułem. Skończyło się na 4 szwach, ale z palcem do tej pory nie wszystko jest ok.

by stephanek @

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten link i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

Oglądany: 25891x | Komentarzy: 1 | Okejek: 56 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało