Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Jak to się robi w Szikago, czyli komisarz Sikora na tropie

12 569  
1   1  

Komisarz Sikora przechadzał się wolnym krokiem obok pobliskiego domu towarowego. Dziś był jego dzień, dziś złapie swego potężnego rywala. Plan dopracowany do najdrobniejszych szczegółów, wielokrotnie przez komisarza powtarzany zamarł mu zarówno w umyśle jak i na ustach. Niewielki ruch był tego wieczora, toteż Sikora sprytnie stojący po drugiej stronie ulicy postanowił przystąpić do akcji pod kryptonimem "Bałwanek". Ponieważ najlepiej jest by kryptonim nie miał najmniejszego związku z celem operacji.

Sikora miarowym krokiem przeszedł prawie przez całą szerokość ulicy. Jedynie przez ostatnie kilka kroków musiał podbiec, bo właśnie nadjeżdżał samochód. Dumnie wspiął się na krawężnik, stanął i dyskretnie rozejrzał się dokoła. Nic nie wskazywało na to, że właśnie tu, za chwilę będzie miała miejsce akcja stulecia, co tam stulecia ery, ujęcie jednego z najgro·niejszych przestępców od czasów Barabasza. Z prawej strony zbliżała się mało podejrzana familia, z lewej zaś widniała budka z hamburgerami i kręcąca się koło niej gromadka głodnych. Sikora sprawdził czy broń jest na swoim miejscu i ruszył w stronę drzwi wejściowych. Szedł spokojnie i tuż przed drzwiami nawet nie potknął się o schodek, a zawsze przecież to robił. Zdarzało mu się nawet zrobić to specjalnie by nie zmieniać obyczajów, bąd· nie wypaść z wprawy. Postanowił jednak tym razem nie wracać się, by ponowić przekraczanie schodka z oczekiwanym efektem, dziś ma co innego na głowie. Sięgnął do głowy i poprawił opadający mu na ramiona i zakrywający pół twarzy kapelusz.

Wiele czytał jak powinien ubrać się na samotną akcję, kierował się wskazówkami w różnych książkach zawartymi i to spowodowało jego ubiór - jak go dumnie określał - "incognito". To znaczy tak aby nikt go przypadkiem nie rozpoznał. Żal mu było rozstać się z mundurem, który niekiedy jeszcze budzi respekt ale cóż mus to mus. Według książek drugim podstawowym elementem człowieka "incognito" jest prochowiec. Komisarz już od dwóch tygodni je·dził po sklepach by kupić coś odpowiedniego toteż dziś ubrane miał na sobie niebieskie palto. Żona trochę odradzała mu kolor ale nie mógł jakoś odmówić sobie kupienia czegoś w jego ulubionym, a co najważniejsze również służbowym kolorze. Jedyną rzeczą, która minimalnie różniła się od typowego stroju "incognito" było obuwie, wziął służbowe po co ma swoje półbuty niszczyć, a nuż trzeba będzie ruszać w pościg.

Oszklone, elektryczne chyba, drzwi rozsunęły się bezszelestnie, komisarz szybko przeszedł by przypadkiem go nie przytrzasnęły i rozpoczął lustrację hali. Oślepiło go trochę bijące z wszech stron światło, lecz gdy założył wskazane w podręcznikach okulary przeciwsłoneczne wszystko wróciło do normy. Od wczoraj nic się nie zmieniło - pomyślał precyzyjnie i wolno przepychając się przez tłum skierował się w kierunku schodów. Tak, operacja "Bałwanek" rozegra się na wyższych kondygnacjach tego budynku. Jakkolwiek dotarcie do schodów przysporzyło mu kilku kłopotów tzn. kilkakrotnie spadły mu okulary i raz ktoś niefortunnie strącił mu z głowy sombrero, przybył na miejsce planowo i zgodnie z wyznaczonym przez siebie czasem. Dla upewnienia spojrzał na zegarek, skinął głową i począł wspinać się po schodach. Trochę dziwił panujący tu o tej porze ruch, brnął jednak do góry. Szło mu to raczej uciążliwie, choć tym razem pomny przeprawy od drzwi do schodów, jedną ręką trzymał okulary, a drugą kapelusz. W końcu tylko 4 minuty po czasie dotarł na szóste piętro . Po drodze rozmyślał o skorzystaniu z windy, lecz szybko rozstał się z tą koncepcją zdając sobie sprawę, że fala ludzi zmiażdżyłaby go gdyby próbował zboczyć w tamtą stronę. Postanowił nadrobić stracony czas i stanął w kolejce po koszyk bacznie rozglądając się dokoła w celu dokładnego upewnienia się co do dalszego, pozytywnego wykonania planu.

Wspominał wszystkie notatki dotyczące jego wroga. Jedno było najważniejsze, nie jest to zwykły człowiek. Informator komisarza, człowiek pewny i zaufany, dokładnie opisał Sikorze w jaki sposób dokonywane jest przestępstwo. Winny w podstępny sposób dostawał się na halę bez koszyka, a następnie w całkowicie niezauważalny przez nikogo wynosił stamtąd kartony z towarami. Co dalej działo się z nimi nie do końca wiadomo, dziś był jednak dzień komisarza Sikory i jego akcji na awans. Do momentu odebrania koszyka z rąk jednego z wychodzących klientów pozostało jeszcze kilka minut. Sikora cały czas konsultując się z umieszczonym na rękawie płaszcza z zegarkiem porównywał jego wskazania z czasem poszczególnych działań na pieczołowicie przygotowanym planie akcji.

Zawsze zastanawiał się, jak ci słynni z książek zawodowcy ubrani przepisowo mogli tak beztrosko spoglądać na zegarek, nie jest to takie łatwe. Wiążą się z tym poważne trudności i kilka działań, które trzeba wykonać równocześnie by dokonać odczytu z tarczy zegarka. Otóż w czasie podnoszenia jednej ręki do góry aby opuścić rękaw, drugą musimy ściągnąć okulary i uchwycić je tak aby nie upadły, w przeciwnym razie będą stracone. Konieczne jest również odgarnięcie kapelusza w taki sposób by nie upadł ani tym bardziej nie ukazał twarzy. Wielokrotnie ćwiczenia gestu lewej ręki zdejmującej lustrzanki i odsuwającej lekko kapelusz trenował komisarz zawsze po kolacji przed lustrem, z prawą ręką miał jednak mniej czasu, bo płaszcz kupił dopiero wczoraj i nie dopracował jej ruchu do końca. Postanowił więc jako, że w książkach nie było o czymś podobnym mowy zaimprowizować i umieścić zegarek na rękawie płaszcza.

Wreszcie dotarł do kasy, a ku niemu skierowano opróżniony i gotowy do dalszej eksploatacji koszyk. Sikora chwycił go zręcznie w locie tylko trochę zahaczając o półkę z gumami do żucia i ruszył w regały. Po chwili namysłu wybrał prawą stronę. Tam było bardziej dyskretnie. Ukryty za jedną z półek spojrzał na zegarek, jeszcze pięć minut do przybycia przestępcy i momentu kulminacyjnego operacji. Czas począł mu się dłużyć w nieskończoność, kilkakrotnie obszedł już swój dział i w większości jednak ukrywał się przed spojrzeniami wyłącznie tutaj spacerujących kobiet. Niestety tak musiało być chociaż ubolewał nad tym, że dział damskiej bielizny osobistej okazał się być najbardziej w prawo. Po przeczytaniu już niemalże wszystkich cen zmiarkował, iż godzina X wybiła.

Ruszał na spotkanie z Niezauważalnym. Bardzo podobał mu się pseudonim jaki wymyślił, lecz nie ma się co temu dziwić, metoda tego mającego być złapanym na gorącym uczynku przestępcy była zdumiewająca i niespotykana. Wyjrzał dyskretnie zza krawędzi półek. Jeszcze go nie ma ale Sikora wiedział, że nadchodzi, jego szósty zmysł, intuicja podpowiadały mu to z pewnością.
Zamarł w bezruchu koncentrując się, drzwi windy towarowej otworzyły się i pojawił się On , odwieczny rywal. Nie wyglądał na swoje 68 lat, młody, przystojny lecz Sikora czuł, że to on, nikt z wtajemniczonych go przedtem nie widział. Osobnik wyglądał złowieszczo ubrany we flanelową koszulę w kratę z podwiniętymi rękawami, sztruksowe, zielone spodnie oraz czapkę z daszkiem do tyłu. Ogorzała twarz wyrażała jednak skupienie i roztropność. Niezauważalny wziął głębszy oddech, Sikora widział to doskonale po to przecież przyniósł ze sobą teatralną lornetkę. W chwilę potem stało się coś czego komisarz z dawna oczekiwał, przestępca spokojnym krokiem, ba nawet uśmiechając się do kasjerek wszedł na halę bez koszyka i począł ładować kartony na wózek. Sikora zwinnie przekradał się w jego stronę. W myślach oddał dwa strzały ostrzegawcze w powietrze, a trzecim zza winkle ugodził przeciwnika. Przestępca upadł w trakcie wkładania na wózek czwartego pudła piłeczek pingpongowych. Komisarz niczym lwica dopadł ugodzonego i wyciągnął kajdanki. Dobrze, że nie leniuchował na lekcjach strzelania ugodził przestępcę prosto w oko co jak sobie wykoncypował ukróci mu zasięg widzenia podczas ewentualnej ucieczki.

- Wstawaj, jesteś aresztowany! - gestem lewej ręki odrzucił sombrero i okulary ukazując swoją prawdziwą twarz. W sklepie rozległy się krzyki i hałasy, Sikora nie był jednak tak rozentuzjazmowany jak szalejący za nim tłum. Przestępca nie miał najwidoczniej zamiaru się podnieść i odstawić na komisariat. Komisarz nie rozważył takiej możliwości postanowił jednak wymyślić coś naprędce. Kasjerka przeszkodziła mu jednak w tej bezcelowej walce z rzeczywistością, odepchnęła go na półkę z rondlami i doskoczyła do przestępcy z okrzykiem:

- Heniek, co on ci zrobił?..- Sikora wykonał przeskok myślowy - Współkompan, ta kasjerka jest podstawiona, to wszystko wyjaśnia. Bezpretensjonalnym ruchem podniósł broń, która upadła mu podczas lądowania na rondlach, wymierzył kobiecie w głowę i nacisnął spust. Krew bryznęła mu na palto i okoliczną podłogę, a kasjerka upadła dość gwałtownie. Komisarz Sikora zrozumiał teraz wszystko, spryt i precyzja to jego atuty, nie przez takie piekielne intrygi i machloje przechodził bez szwanku. W końcu nie jest jakimś tam tragarzem, czy innym fizolem tylko dwuręcznym aparatem władzy, stróżem i to prawa .....



Oglądany: 12569x | Komentarzy: 1 | Okejek: 1 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało