Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych CLXXXIII

31 489  
50  
Kliknij i zobacz więcej!Jeśli szukasz tu czegoś, z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom o dziwo udało się przeżyć w komplecie.

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

NÓŻ DO TAPET


Miałam może z 7 lat i byłam u babci na wakacjach. Z braku zajęć szukałam w piwnicy różnych ciekawych rzeczy. Znalazłam, jak się później okazało, nóż do tapet. Postanowiłam go wypróbować, przecinając gazetę w rozmaite poprzeczne wzorki. Cięłam szybkimi, zdecydowanymi ruchami, dopóki nie poczułam bólu na palcu wskazującym, lewej ręki.
Przecięłam paznokcia w poprzek, jedna połowa wisiała na ostatniej skórce. Wrzask na widok krwi, szybka interwencja babci. Po uspokojeniu emocji okazało się że wraz z gazetą pocięłam ceratkę, ozdabiającą stół. Paznokieć odrósł, ale nie zapomnę zdziwionej miny babci.

by Murderondancefloor @

* * * * *

MISKA

Miałam wtedy może 4 albo i 5 lat. W przedpokoju stała jakaś duża, plastikowa miska. Nie zastanawiając się długo weszłam do niej i do tego czasu nie wiem jak, ale chyba wypadłam na podłogę. Efekt końcowy był taki, że rozwaliłam sobie brodę. Do dziś mam małą bliznę.

KARUZELA

To było na początku pierwszej klasy podstawówki. Miałam jeszcze 6 lat. Pewnego słonecznego dnia idę z tatą i siostrą na targ, po drodze mijając plac zabaw. Gdy wracaliśmy, uparłam się, by iść na karuzelę. Przypominała krzesełka na metalowych rurkach. Poszłam z siostrą się pokręcić. Trwało to chwilkę. Gdy siostra schodziła to chyba przypadkiem zrzuciła mi buta. Zeszłam i się po niego schyliłam i poczułam krótki ból. Straciłam przytomność. Musiało to trwać bardzo krótko, ponieważ gdy się ocknęłam zobaczyłam stojącą nade mną śmiejącą się siostrę, że się położyłam na piasku. (wokół karuzeli było trochę piasku). Całą drogę do domu bolała mnie głowa, ale chcąc być dzielna udawałam, że wszystko jest OK.

by Timek0 @

* * * * *

LODOWISKO

Święta Bożego Narodzenia. Kiedyś to zawsze w grudniu było pełno śniegu i był mróz. Rodzice przed domem zrobili dla dzieci lodowisko (całkiem spore), ja i trójka rodzeństwa ślizgamy się, radocha była ogromna, ale ja kochane dziecko wymyśliłam, że wezmę psa (wilczura niemieckiego), przywiąże do niego sznurek, on będzie biegł a ja za nim trzymając się tego sznurka będę się ślizgać. Niestety skończyło się to tak, że pies z rozpędu wbiegł mi pod nogi a ja uderzyłam brodą w lód. Karetką na sygnale do szpitala a tam 4 szwy i po sprawie. Blizna trzyma się dobrze.

SPORTY ZIMOWE TO PODSTAWA

W szkole podstawowej w czasie zimy nauczyciele zawsze zabierali nas na górkę na sanki. Jako że jestem bardzo pechowym dzieckiem, to tata kupił mi takie saneczki z kierownicą, żebym w drzewo żadne nie wjechała. Tak więc wzięłam te saneczki na klasowe zjeżdżanie, zaprosiłam koleżankę żeby zjechała ze mną. Ja siedziałam z przodu a ona z tyłu za mną, więc nic nie widziała. Kierownicą niestety nie umiałam jeszcze dobrze kręcić i saneczki zaczęło znosić w bok, na nieszczęście (dla koleżanki) górka była ogrodzona takim płotkiem wiejskim (pomiędzy dwa bale była przybita deska, wyglądało to jak literka H) ja zdążyłam uchylić głowę, a koleżanka niestety uderzyła w tę deskę aż zmiotło ją z sanek, w efekcie zgubiła dwie jedynki. Choć raz to nie ja ucierpiałam.

WAKACJE NA WSI

Miałam chyba z 12 lat i poszłam z kolegami do lasu wspinać się na drzewa. Ja oczywiście najodważniejsza wchodzę pierwsza, a za mną jeszcze czterech kolegów. Niestety, trafiliśmy na drzewo, gdzie dzikie pszczoły miały swoje gniazdo i zaczęły nas atakować. Zejść szybko się nie dało, bo kolejka do schodzenia. Jako że na drzewo weszłam pierwsza, to musiałam zejść ostatnia. Kiedy już z niego zeszłam to biegłam do domu machając rękoma, bo te pszczoły leciały za mną. W efekcie cała twarz spuchnięta przez tydzień. Na szczęście uczulona na jad nie jestem.

by Magda11-85@

* * * * *

WYBIEGŁ

Bajka krótka, ale bolesna. Gdy miałem ze 4 lata to dzień jak co dzień wybiegałem z klatki na podwórko. Zdążyłem przebiec ledwo kilka metrów i potknąłem się. Pech chciał, że na miejscu mojego lądowania leżały rozbite butelki po piwie, w które wylądowałem kolanami i rękami. Podczas gdy z rękami nie stało się nic poważnego, tak z kolanami już było gorzej. Nie pamiętam już teraz dokładnie ile czasu to trwało, ani jak poważne były rany, jednak pamiętam, że parę dni przeleżałem w łóżku, z paskudnie poranionymi kolanami, w które wdało się chyba zakażenie, bo pamiętam ropę broczącą z ran razem z krwią. Na pamiątkę zachował mi się szereg blizn na kolanach.

MNIEJ NERWÓW!

Byłem nerwowy już od najmłodszych lat, gdyż dwa razy zdarzyło mi się wybić szybę w drzwiach od pokoju gołą pięścią. Pierwszą kiedy byłem jeszcze w przedszkolu, a potem drugą w podstawówce. Za pierwszym razem jedynie miałem mocno rozciętą rękę i bandaż przez 2 tygodnie. Za drugim razem mały kawałek szkła wbił mi się parę milimetrów pod okiem, w rękę także wpakował się kilkucentymetrowy kawał. Tak się wtedy mocno zamachnąłem, że straciłem równowagę i mało brakowało, aby kawał szkła, który został w drzwiach wbiłby mi się w brzuch.

CHIPSY

Historia z gatunku tych, po których nie nosi się blizn, jednak pamięta na całe życie. Gdy miałem około 6 lat moja siostra wraz z koleżanką (miały po 9 lat) postanowiły zabawić się w małe kucharki. Koleżanka zaproponowała szałowy przepis na chipsy, którego ponoć nauczyła się od ojca. Wątpię jednak, aby jej ojciec wlewał do garnka niemal całą, półtoralitrową butelkę oleju, co właśnie niedoszłe kucharki uczyniły. Nie minęło parę minut, kiedy z garnka zaczęły się wydobywać niewielkie płomienie. Normalnie w takim przypadku najrozsądniejszym wyjściem było by przykryć płomienie pokrywką, jednak wtedy nie przyszło to nam do głowy. Siostra pod wpływem impulsu postanowiła... zalać płomienie szklanką wody. Rezultatem była największa ściana ognia, jaką w życiu widziałem, która zamieniła parę sekund w wieczność, a nowo wyremontowaną kuchnię w pobojowisko. Na szczęście żadnemu z nas nic się nie stało, ani nie było pożaru, jednak horror jaki wtedy poczułem był tak silny, że do dzisiaj pamiętam całe zajście w najdrobniejszych szczegółach. Matka nas oszczędziła...

TATA RZUCIŁ

Miałem jakieś dwanaście lat. Zapomniałem zabrać ze sobą żołnierzyka (twardy jak skurczybyk, wysoki na ok. 10 cm) kiedy szedłem na podwórko, a że mieszkałem wtedy na 9. piętrze wieżowca, zwyczajnie nie chciało mi się już wracać, więc poprosiłem ojca, żeby rzucił mi go z balkonu. Stałem na samym środku chodnika, kiedy tata wykonał rzut. Zahipnotyzowany śledziłem wzrokiem frunący kawałek plastiku i dopiero w ostatniej chwili zrozumiałem, że leci prosto na moją twarz. Jakimś cudem dostałem tylko w nos i trochę w czoło, chociaż po oględzinach w lustrze okazało się, że zabrakło paru milimetrów, a chodziłbym dzisiaj jak pirat z przepaską na oko. Efekt: trochę zgarbiony nos.

KUSIŁ LOS

W rok później, na wakacjach, poszliśmy z siostrą i kolegami oraz naszymi rodzicami nad jezioro. Jako że nie potrafiłem wtedy pływać, zostawałem ciągle bliżej brzegu. Kusiłem jednak los, starając się wyjść dalej i dalej, ledwo trzymając stopy na dnie. Za którymś razem w końcu stało się - trafiłem na jakąś dziurę i straciłem grunt pod nogami. W panice zacząłem się szamotać i nie byłem już w stanie odnaleźć podłoża. Dopiero po chwili kumpel zauważył, że coś jest nie tak (nie krzyczałem), ale na początku zaczął się śmiać myśląc, że się zgrywam. Dopiero kiedy dostał przez łeb od mojej siostry, to ruszył mi na ratunek. Było blisko...

by Majk @

Uwaga konkursik.

Konkurs na najciekawszą zabawę traumatyczną, ale nie taką, w której na końcu coś sobie robimy. To ma być prawdziwa zabawa z ogniem, wybuchem, zalaniem wodą lub kompletną demolką. Najbardziej traumatyczna zabawa zostanie nagrodzona koszulką (jedną do wyboru z listy). Warunki udziału w konkursie są dwa. Pierwszy to musisz być zarejestrowanym bojownikiem, a drugi - tytuł maila MUSI brzmieć WKZT konkurs. Czas nadsyłania zgłoszeń upływa 6 stycznia 2010 roku.



Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten link i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

Oglądany: 31489x | Komentarzy: 0 | Okejek: 50 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało