Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Szkoła gotowania i przetrwania XIV

35 566  
96   5  
Kliknij i zobacz więcej!Dziś będzie trochę szkoły przetrwania. A w zasadzie test odpornościowy żołądków po spożyciu kilku dziwnych rzeczy. Wynik niestety dla żołądków niekorzystny.

Dziś opowieść o dwóch osobnikach płci męskiej w kuchni czyli sam na sam z makaronem.
Ja osobiści byłem w wieku mocno-wczesnoszkolnym, mój ojciec w wieku bardziej dojrzałym. Natomiast Pani Matka była wyjechana (jakoś służbowo albo co). Zostawiła po sobie sosik, polecając ugotować makaron i obiadek gotów. W domu stwierdziliśmy - taka mała paczka makaronu na dwóch chłopów - MAŁO. Myknąłem do sklepu - dokupiłem jeszcze pół kilo. Zaczęło się wielkie gotowanie.
Zwykły garnek, zmiana na większy, potem na jeszcze większy, później dołożony drugi i żeby się nie wylewało to trochę do trzeciego.
Możecie wierzyć lub nie - makaron po czterech dniach (3 razy dziennie) jeszcze mi smakuje.

by JPW

* * * * *

Pewnego pięknego razu, po powrocie z "nory" (knajpa, którą tak przezywamy) stwierdziłem, że należy przystąpić do operacji "Gotuj z Michałem", a że jestem totalnym fanem wszelkiego rodzaju tostów to niejeden już toster zajeździłem. Szybko zerknąłem do lodówki i wyciągnąłem kilka składników: oczywiście żółty ser, masło, cebula, papryka i puszka śledzi w pomidorach. Nie pamiętam ile wypiłem w  "norze", ale pamiętam, że tosty naprawdę mi smakowały.

by NiksMT @

* * * * *

Było to kiedyś, urządziliśmy sobie z kilkoma kumplami domówkę, tzw. "Gej-Party" (bo nie było przedstawicielek płci pięknej - chcieliśmy się ot tak, spotkać, pogadać o męskich sprawach, naturalnie wszystko przy napojach wyskokowych). Następnego dnia, kiedy już wszyscy się obudzili i zdążyli wyssać połowę wody z kranu (wiadomo, susza) stwierdziliśmy, ze mamy mały problem - wszyscy byliśmy głodni, a w lodówce może i było trochę produktów, jednak wybitnie nie nadawały się one do łączenia ze sobą. Ale od czego jest inwencja? Wymyśliliśmy, że zrobimy sobie "zupę ze wszystkiego" - czyli, jak to ładnie określił mój kolega, "pachliopku" (podoba mi się ta nazwa :D). A więc woda do gara, włączamy płomień i... trzeba było coś dodać. Żeby miała jakikolwiek smak, wrzuciliśmy do niej sporo koncentratu pomidorowego. Dodaliśmy też najróżniejszych przypraw w dużych ilościach, coby była wyrazista (m. in. choćby cynamonu - chwytaliśmy się wszystkiego). Wtedy ktoś trafił w szafce na dwudniową bagietkę. No to od razu wszyscy pomyśleli, żeby i ją wrzucić do zupy. Pokroiliśmy ją w pseudokostkę, celem zrobienia grzanek. Niestety, w domu nie doświadczyliśmy niczego, na czym by to można usmażyć. Wrzuciliśmy zatem do zupy tak, jak była. Kiedy w końcu specjał skończył się gotować, rozlaliśmy i zaczęliśmy jeść. Zupa była niemiłosiernie pikantna, nie miała prawie żadnego podłoża smakowego, a rozmokła bułka ciągnęła się jak wydzielina nosowa. Jeden z moich kumpli, celem zmniejszenia pikantności swojej porcji, wrzucił do niej trochę powideł śliwkowych. Muszę przyznać, że wtedy była trochę lepsza, jednak od tamtej pory zawsze po imprezie zamawiamy pizzę.

by Boruwczyk

* * * * *

Zbieraliśmy się niegdyś całą rodziną na jakiś wyjazd; rodzice świeżo po pracy, ja z siostrą zaraz po szkole, a czas goni, więc nie było zbytnio czasu na przygotowywanie jakiegoś wymyślnego obiadu. Do gara z osolonym wrzątkiem trafiła najszybsza w przygotowaniu rzecz, czyli wyjęte z zamrażarki pierogi z nadzieniem truskawkowym. Po ugotowaniu zostały polane stopionym masełkiem, posypane obficie cukrem oraz cynamonem i tak podane. Niestety okazało się, że w środku zamiast nadzienia truskawkowego było mięsne... Po spłukaniu cukru i cynamonu jakoś dało się zjeść.

by Michube

* * * * *

Kilka lat temu, gdy jeszcze człowiek ochoczo uczestniczył w każdej "dyskotece", wróciłem pewnego razu coś koło 3 nad ranem taki, hmm, "lekko trafiony". Tata wstał napić się chyba, usiadł ze mną w kuchni na chwilę. Ja sobie nakroiłem kanapek z dżemem. Czym tu popić, patrzę, a tu kompot z jabłek. To dawaj 2 kawałki chlebka z dżemikiem i szklanka kompotu, mmm pychota, a to może jeszcze 2 i kolejna szklanka. Już mam iść spać, ale myślę, zjem jeszcze te jabłka. Nabijam na widelec, hmm coś twarde. Jak się okazało mama zostawiła kilka obranych ziemniaków we wodzie na noc. Ja nic nie zauważyłem..

by Nemo23

* * * * *

Nie jestem studentem, ale mieszkam sam i co za tym idzie sam sobie gotuję, wybredny nie jestem, bo przeważnie nie mam czasu na gotowanie albo chęci. No, ale piersi z kurczaka z frytkami w końcu mogą trochę obrzydnąć, wtedy nadchodzą zmiany. Właśnie podczas takiej zmiany ugotowałem spaghetti bolognese. Wiadomo, sos osobno, makaron osobno, jednak na koniec i tak wszystko razem wymieszałem w jednym garnku. Obiadek pycha! Jednak głodomór, który nadszedł  znienacka wieczorem, spowodował, iż na szybo musiałem coś wymyślić, a terrorysta głód był gotowy na wszystko! Generalnie jak dogadają się mój knur z tasiemcem, to zamykajcie kuchnie i chowajcie wszystko ze stołów, bo jedzenie znika szybko, jak pieniądze w polskiej służbie zdrowia. Ale do rzeczy, powodowany strasznym ssaniem postanowiłem podgrzać to, co zostało z obiadu. Powiedzmy, że była to mała porcja i do całości wbiłem 6 kurzych jaj. I tak powstała pierwsza na świecie jajecznica bolognese. Możecie wierzyć lub nie, ale była pyszna. Mimo wszystko nie polecam na romantyczne kolacje.

by Lajtowiec

* * * * *

Standardowa historia (wydarzyła się za gnoja - ja miałem z 10 lat, a brat 13). Rodzice jadą na działkę i pada prosta komenda "jak coś, to odgrzejcie sobie zupę.". Zupa nam wyraźnie nie podchodziła, ale mieliśmy za to chęć na hot dogi. Parówek nie było, no cóż weźmiemy kiełbasę i sru na patelnię. Ale na sucho zaraz się spali, no to szukamy oleju. W końcu wygrzebałem skądś rycynowy (o jego medycznym atucie dowiedziałem się dopiero od matki). Jakiś taki gęsty i nie bardzo podchodził, ale ok. W końcu to umęczyliśmy i zjedliśmy, ale nigdy nie byłem po obiedzie tak szybko głodny i "wypompowany"...

by Ptack7 @

* * * * *

Było to kilkanaście lat temu, kiedy to jako mały dzieciak miewałem rożne zachcianki. Całą rodzinką siedzieliśmy oglądając jakiś film w telewizji. Nagle bach, reklamy. Na jednej z nich jakaś fajna pani mówiła coś o jogurciku. Oczywiście zachciało mi się jogurtu. Biegiem do lodówki - nie ma. Postanowiłem sam zrobić sobie jogurcik smakowy. Wlałem do kubka maślankę, dolałem mleka, troszkę jagód ze słoika i laskę wanilii. To wszystko następnie zmiksowałem i wypiłem.
Powiem tak. Było pyszne, lecz całą noc i cały następny dzień spędziłem na tronie z rozwolnieniem stulecia.

by Jopkentaki

* * * * *

Kiedyś, będąc bardzo głodną i mając zaledwie 12 lat chciałam przygotować znaną sałatkę z zupek chińskich. Tylko coś mi nie wyszło. Zupkę przygotowałam według przepisu. Przyszedł czas na majonez. Jako że go nie było, postanowiłam go zastąpić śmietaną. Ogórki kiszone, kawałki kurczaka... Oczywiście go nie było. Zastąpiłam je parówkami drobiowymi. Sól, pieprz, odrobina chilli. spróbowałam. Dodałam trochę mleka. Posoliłam. Spróbowałam. Jak najszybciej pobiegłam do WC. Szczególnie nie polecam. Szkoda było tych parówek, bo mogłam je zjeść normalnie...

by. Karolka03 @

* * * * *

Z Malutką mieszkamy razem. Był czas przedświąteczny, a że obydwie pochodzimy z poza Warszawy to trzeba było zrobić porządki w lodówce na czas naszej nieobecności. To co się dało to upchnęłyśmy do zamrażalnika, a resztę wypadało skonsumować, coby się nie zmarnowało. Na pierwszy ogień poszedł łosoś wędzony, bo szkoda by było wyrzucić taki rarytas. Po kolejnym otwarciu lodówki znalazłyśmy w pojemniczku, własnej roboty sernik na zimno z truskawkami. No grzechem byłoby go nie zjeść. Sernik popiłyśmy pitnym jogurtem truskawkowym, który idealnie się z nim komponował. W trakcie pałaszowanie sernika z jogurtem rzucił nam się na oczy kawałek kartoflaka (dla tych co nie wiedzą to babka ziemniaczana, coś a la placki ziemniaczane, tylko pieczone w blaszce). Pyszota! Oczywiście wszystkie te produkty spożyłyśmy jeden po drugim. Zadowolone z porządków w lodówce zajęłyśmy się swoimi popołudniowymi sprawami. Chyba nie trzeba wspominać, jaką miałyśmy rewolucję żołądkową. Dodamy tylko, że jedna po drugiej biegała do łazienki i oblane potem modliłyśmy się, aby to się skończyło. Gorąco nie polecamy takich eksperymentów!

by Malutka & KaiKa @

Próbowałeś eksperymentów w kuchni? Robiłeś jakieś dziwne drinki od widoku których innym robiło się mdło? Jeśli tak - to klikaj tu i ślij do mnie. W jako temat wpisz SAM GOTUJĘ!

Uwaga! Znaczek @ widnieje przy nickach osób, które jeszcze nie mają konta na tej najlepszej stronie na świecie!

Oglądany: 35566x | Komentarzy: 5 | Okejek: 96 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało