Oto co się stało: władze brazylijskiego miasta Santa Catarina zaprosiły do siebie Mikołaja. Prawdziwego, wielkiego, brodatego. Wywołało to wielkie poruszenie w mieście, każdy chciał go dotknąć... zebrał się wielki tłum... zaczęła impreza...
...no i atmosfera zaczęła się robić naprawdę gorąca.
Mikołaj mówił - hej, tu jest Brazylia, tu jest gorąco, dajcie mi chociaż trochę odetchnąć, przecież ja mam gruby czerwony płaszcz....

Niestety... nie posłuchali. Zgrzany do granic możliwości Mikołaj po prostu zajął się ogniem... wrażliwych prosimy o nieoglądanie dalszych scen...

...jeśli więc w tym roku nie dostaniesz prezentów pod choinkę, albo one będą gorsze od oczekiwań, to już wiesz dlaczego...
[*] Św. Miko
[*] jego druh bałwanek
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą