Jak wywołaliśmy II wojnę światową

Napis na czapce świneczki ”Jaśnie Wielmożna Polska”
Na plecach pana w kepi “Francja”
Świneczka trzyma w łapce kartkę z napisem „Granice z 1772 roku”

Podpis: Świnia tresowana w Paryżu!

Tak było, przyznajmy to ze wstydem.
Wkrótce potem pokazaliśmy światu jeszcze gorsze oblicze.


Napis na czapce taki sam, ale tym razem spoczywa ona na głowie psa. I to nie byle jakiego psa, lecz, jak głosi napis:

”Najgorszego psa Ententy”.

Aby zwiększyć grozę tego faktu, ten kto owym odkrywczym plakatem zdarł maskę z naszej wrednej gęby, dopisał wyjaśnienie dla mniej subtelnych:

„Polscy panowie chcą zdusić robotniczo chłopską Rosję. Śmierć polskim panom!”

No, może to i ostre, ale zasłużyliśmy sobie na to. Polscy panowie wręcz marzyli o tym by powybijać wszystkich robotników i chłopów i siedzieć sobie spokojnie w swoich majątkach.
Kto miałby w nich pracować, plakat nie wspomina .
Kolejny także nie, choć stawia problem naszych win jeszcze ostrzej.


Napis u góry podaje, że to co widzimy to “Ukraiński chleb”

Ta wstrętna, zakazana gęba rozwalona na workach pełnych ziarna, krwi i potu włościan to „polski obszarnik”

A Pismo „Wieśniak”, które ten obrazek zamieściło, zadaje retoryczne, nie ukrywajmy, pytanie:

„Co należy zrobić z polskim panem, który zagrabił twój chleb?”

Odpowiedź narzuca się sama.

Świat nie miał pojęcia jak zbrodniczy reżim polski gnębi wzdychające do szczęścia i wolności narody. Na szczęście był ktoś kto te nasze zbrodnie ujawnił, skrupulatnie wyliczając w procentach własność polskich gnębicieli i rdzennej ludności.



Okazało się np., że polski przemysł stalowy dlatego tak dobrze przed wojną się rozwinął, że produkował łańcuchy, kajdany i inne okowy mające zniewolić wszystkich dookoła.




Nie dziwota przeto, iż wśród ludu dojrzewała myśl o wyzwoleniu. Prosta, jak to u ludu bywa.



Nareszcie lud znalazł siłę, która mogła go wyzwolić. Związek Radziecki. Jakże wspaniałe było to państwo! Szczęście i radość przepajało wszystkich od najmłodszych lat.


Zaś dzielny żołnierz radziecki niósł wolność światu i stał na jej straży.



Kiedy agresja Polski wobec sąsiadów i własnego ludu stała się wręcz nie do zniesienia, żołnierz radziecki nie zawiódł. Nie mógł , bo jak głosi napis na tym plakacie:




Ze świętym się nie wygra, wiadomo.

Lud poczuł się wyzwolony. Niektórzy bardziej niż inni.

Parad równości wtedy nie organizowano, bo z młócką czekać nie było można.



Przebywający na urlopach lub L4 nie mieli na co liczyć, niestety.

Za to bardzo sprawnie zorganizowano humanitarne transporty dla tych Polaków, którzy uznali swoje błędy i postanowili więcej nie krzywdzić ludzi pracy.



Na wszelki wypadek odwieziono ich na bezpieczną odległość od owych ludzi żeby zapobiec ew.  pokusom.

Na pamiątkę zaś owego szczęśliwego dnia wydano znaczki pocztowe tak ociekające szczęściem, że ponoć od listów się odlepiały.




Napis na znaczkach brzmi:
I na tym w zasadzie można by zakończyć tę opowieść z happy endem gdyby nie znana polska wredność, która zatruła szczęsną chwilę.

Kłamliwa polska propaganda narzuciła światu pod groźbą krwawego podboju swoją wizję historii. Toteż nic dziwnego, że w prasie zachodnioeuropejskiej i amerykańskiej ukazały się obrazki mające zohydzić piękne dzieło, którego dokonał radziecki żołnierz.

W niedopuszczalny sposób zrównano faceta, który chciał być podobno muezinem



...z przyjaznym, sympatycznym, serdecznie do ludzi nastawionym wodzem świata pracującego.




Podłość, chamstwo i krzycząca niesprawiedliwość obiegała świat jako obowiązująca prawda.










Bezduszni handlarze sprzedawali maski tow. Koby na Halloween i to w tej samej cenie co Mussoliniego. No, czyż nie draństwo?




Na szczęście dziś w Rosji jest się komu upomnieć o prawdę historyczną. Są ludzie, którzy przypomną światu, że Związek Radziecki nie miał przed sobą innych celów niż oczyszczenie kuli ziemskiej z niepotrzebnych śmieci.




Uznając nasze historyczne winy nie możemy, niestety, zapewnić, że nie będziemy ich powtarzać. Wszak naszym w geny wręcz zapisanym marzeniem jest marsz na wschód połączony z gnębieniem, rabowaniem, niszczeniem i w ogóle.


A tak Rosjanie starali się zachęcić ludność Kresów do współpracy ze sobą. Pisownia oryginalna.


My, Polacy, jesteśmy niereformowalni, za co, rzecz jasna, nikogo przepraszać nie zamierzamy.