Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CCLXXIII - Budowa piekarnika

54 133  
298   11  
Kliknij i zobacz więcej!Zawiłości lingwistyczne będą dominować w dzisiejszych Autentykach. I nie mówimy tylko o znajomościach języków obcych. Czytajcie i giętkość języków ćwiczcie.

KULTURA


Tytułem wstępu: jestem ja sobie adminem systemów unixowych na jednej z prywatnych uczelni w Polsce. Niestety muszę się w miarę do pracy ubierać, czyli marynareczka, krawacik, koszulka są na porządku dziennym.

Historia właściwa:
Wychodzę ja sobie dzisiaj z pracy gdzieś koło godziny 7 wieczór. Tradycyjnie jak co piątek zapalam sobie papieroska, gadam o głupotach z ochroniarzami, aż tu w końcu przypałętał się jakiś [Ż]ulik i zagaja do mnie:
[Ż] - panie profesorze, którą to godzinę mamy?
w tym momencie mnie gościu zażył i raczej nie tą godziną, ale tytułem, ale odpowiadam grzecznie:
[J]a - 7 wieczór.
[Ż] - Ale ja nie rozumiem, to którą to godzinę mamy?
[J] (zakładając, że chyba trzeba po 24godzinnemu powiedzieć) - 19 proszę pana.
[Ż] - Ale ja dalej nie rozumiem...
[J] (zniecierpliwiony) - 7 wieczór k**wa!
[Ż] - No, a mówią, że to ja tak brzydko się wyrażam. Dziękuję bardzo.

by umarakuku

* * * * *

EH... CI DOKTORZY...

Wczoraj kończyłem robotę o 18.00. Już się pakowałem do domu kiedy do gabinetu kroczyła z mopem Pani Sprzątaczka. Żując gumę spojrzała przeciągle w prawo... potem w lewo... i stwierdziła (brakowało mi tylko strzyknięcia śliną):
- No wie Pan, Panie Doktorze... Mógłby Pan tu czasem porządek zrobić... Normalnie aż robić tu niemiło.
Wymiękłem. Normalnie obiecałem poprawę.

by Brunner

* * * * *

LINGWISTA

Byłem wtedy jakoś w wieku przedszkolnym, gdy w moim domu pojawiło się dwoje równie młodych Niemców (w tej chwili nie mam już zielonego skąd się wzięli, jakaś znajoma przyprowadziła czy coś). Siedzą sobie u mnie w pokoju i rozmowa się delikatnie mówiąc nie klei... Idę do ojca i pytam:
- Tato jak ja mam z nimi rozmawiać ?? Oni nic nie kumają po polsku tylko szwargocą coś do siebie i ja nic nie kumam.
- No nie wiem. Wymyśl coś...
Jako, że tata mi zbytnio nie pomógł, przypomniałem sobie parę kwestii z Czterech Pancernych i Klossa. Wpadam zatem do pokoju i krzyczę:
- Hende ho! Heil Hitla!

by zbylon80

* * * * *

HISTORIA ŚW. TERESY

W liceum znałam tylko dwóch dumnych posiadaczy video - moją przyjaciółkę i księdza z naszej parafii.
I laska, i ksiądz wymieniali się kasetami, wszystko przyzwoicie, pod kontrolą rodzicielską i biskupią.
Któregoś razu przyjaciółka, nazwijmy ją Gosią, zaprosiła mnie na ploty, po których to plotach miałyśmy skoczyć na plebanię powymieniać kasety z dobrodziejem. Gośka przerzuca kasety, układa, bla bla bla.
Nagle robi się letko blada.
- O kurwa - cedzi przez żeby - trochę mi się pomieszały pudełka. Ksiądz nie dostał Historii św. Tereski od Dzieciątka Jezus...
- ???
- Caryce Katarzynę mu dałam...
Wyrwałyśmy jak wariatki do kościoła, na plebanie, znowu do kościoła, całe w pąsach, purpurze i wizji wiecznego potępienia oraz smażenia się w ogniu piekielnym. Znalazłyśmy wreszcie naszego księżula zamotanego w konfesjonale, wysłuchującego grzechów jakiegoś trzecioklasisty.
- Niech będzie pochwalony... - zaczęła Gośka bezgłośnie
- O, dziewczyny! - roześmiał się tubalnie nasz ksiądz. - Mam spowiedź... Albo chwila...
Ku naszemu zgłupieniu dobrodziej wstał, wymotał się ze stuł, otworzył drzwiczki konfesjonału, syknął w stronę klęczącego małolata i objąwszy nas bezceremonialnie, wyprowadził poza obręb zdziwionej, zawiniętej kolejki grzeszników.
- Bo, proszę księdza, ja właśnie się pomyliłam - zaczęła Gocha...
- Taaaak?
- I te kasety... Boże! Niech ksiądz ich nie ogląda! Tej jednej nie, o błogosławionej Teresce...
Ryk śmiechu zastopował kilku przechodniów. Dobrodziej dawał upust nagromadzonym emocjom zapewne.
- Już obejrzane - powiedział - Dwa razy...

by konwalia

* * * * *

POPRAWNI POLITYCZNIE

Brat opowiadał. Do hotelowej restauracji gdzie pracuje (a hotel z tych z wysokiej półki) przyszedł Murzyn. Zamówił kawę. Kelner lekko skonsternowany musiał zadać sakramentalne pytanie:
- Białą czy czarną?
Na co Murzyn bez mrugnięcia okiem
- Poproszę z mlekiem.

by poop_ek

* * * * *

PARAGON

Przypomniało mi się, jak byłem kiedyś na meczu reprezentacji w polskim Klubie w Londynie. Serwowali bigosik do piwka, więc grzech było nie zjeść kapuchy.
Zapłaciłem i dostałem paragon z kasy fiskalnej, a na nim:

* BeeGees Staropolski .............. L 3.50

by telesfor

* * * * *

NO WŁAŚNIE... PO CO?

Koleżanka dość często przybywa na uczelnie z kłopotliwymi i z natury banalnymi pytaniami. Zaznaczyć warto, że uczelnia karmi nas trującą piersią na chemików przyszłych.
Godzina późnonocna haniebnie przyjęta za początek dnia wszystkich uczących - ósma rano. No może troszkę wcześniej.
Męczona przez widma niedawnych snów i walcząca z rozziewającą się dolną drogą oddechową, połykając łapczywie powietrze łudząc się, że choć tyć-tyć obudzą te chałsty brudnych wyziewów gęb wszelorakich, zostałam zaatakowana pytaniem:
- Ile stopni ma koło?
W głowie prawdziwa burza mózgu, iskrzy się i przepalają się styki. Zaraz! Na uczelni jesteśmy! Toż to musi być pytanie chemika do chemika. Ile stopni? Koło? Absurd!
Odpowiedziałam więc zgodnie z logiką zaspanego umysłu, choć wcale nie odpowiedzieć chciałam lecz zająć jej umysł kolejnym pytaniem:
- Po kiego ch*ja gotować koło?

by Avidia

* * * * *

DUŻE AUTO

W mojej firmie mamy takiego pozytywnie zakręconego kolegę, którego pasją są amerykańskie samochody z lat 60-tych; czyli wiadomo 8 metrów długości silnik 20 litrów itd.) i z tymże kolegą (1) oglądamy sobie zdjęcia i opisy tych krążowników szos na jakimś poświęconym temu portalu . Oczywiście Kolega1 ekscytuje się tym co widzi i co i rusz podsumowuje: "o ten super" , "mmm ale cacko" , " o takim właśnie marzę" . "Natenczas" pojawia się u nas Kolega2 (tzw. lubiany inaczej) i oczywiście nie znając sprawy i kontekstu rozmowy, widząc te zdjęcia rzuca starym tekstem:
- No wiesz stary co się mówi o facetach z takimi autami, duże auto, mały członek.
Każdy z nas popatrzył na Golluma z politowaniem i nawet ripostować się nam nie chciało, ale nie naszej koleżance, która to postanowiła jednak nie odpuścić i tako rzekła:
- Jakby było tak, jak mówisz, to byś musiał TIR-em jeździć...

by rewident

* * * * *

NOWE ZGŁOSZENIE

Po namiętnie spędzonych chwilach leżymy przytuleni. Moje Słonko zamyślone rzecze tak:
- Sąsiedzi nas znienawidzą. Wezwą policję.
Chwila ciszy...
- Albo nie. Zgłoszą nas do Mam talent.

by Aishaa

* * * * *

PRAWIE ODKRYTY TALENT

Mam kolegę Dja, który ma kolegę - również Dja. Tzn. z tych Dji, którzy za bardzo nie umieją grać (tzn. może i umie, ale jak dla mnie ma strasznie wypaczony gust muzyczny, a jedyne miejsca w jakich dają mu grać to zadresione tańc-budy, w których równie dobrze zamiast Dj mogłaby grać w kółko VIVA (ble) lub eska (po stokroć ble). No więc kolega ten może i osobiście jest sympatyczny i sprawia wrażenie miłego, jednak wciąż o gada o tym jakim to nie jest najlepszym w swym fachu, jakich to nowych remiksów Mandaryny nie pościągał, ile to panienek nie wyrwał na deki (kompakty, o zgrozo - żeby jeszcze na analogi podrywał), jakich to samochodów by nie miał itp. itd. wpadliśmy jednak na pomysł, żeby zamknąć go na troszkę i dać do myślenia. Mam znajomego lekarza, który mi w tym troszeczkę pomógł... No i doszło do wieczoru, w którym mój znajomy pozwolił mu zagrać na jego imprezie krótkiego, półgodzinnego seta. Rozradowany przyleciał po wszystkim do baru podniecony, w kółko powtarzając jak dobrze mu poszło. Wtedy wyciągnąłem wcześniej przygotowaną kopertę i dałem mu ją:
- Słuchaj, jakiś koleś zostawił to u mnie, jak grałeś i prosił, żeby Ci przekazać... Chciał osobiście, ale się strasznie spieszył, więc zostawił to i prosi o kontakt.
Trzeba było widzieć jego minę... Urósł jakieś 15 centymetrów, uśmiechnął się. Pewnie myślał, że ktoś poznał się na jego "talencie" i proponuje mu angaż czy coś w tym stylu...
Niestety rzeczywistość szybko go odnalazła, bo z koperty wyciągnął wypisane na jego nazwisko skierowanie na badania do laryngologa...

by telesfor

* * * * *

PALIMY

Sytuacja miała miejsce jeszcze na wakacjach. Odbywałem wtedy praktyki w pewnym ciekawym mieście na Podkarpaciu. Wyszedłem już z zajęć, dowlokłem się na dworzec i czekam. W końcu uwagę mą przykuł bus, na którym widniała nazwa miasta, w którym właśnie byłem. Konkluzja, pewnie skończył trasę i zaraz będzie wracał do Rzeszowa. Podchodzę do kierowcy i pytam:
- To cudo (ogórek pamiętał jeszcze chyba zabory) wraca jedzie do Rzeszowa?
- Tia, tylko jeszcze będę palił.
Generalnie w to mi graj, też miałem ochotę na dyma, więc mówię:
- No i elegancko.
Wyciągam papierosy, już chce odpalać, a tu kierownik się odzywa z tekstem, który wyrwał mnie z butów:
- Nie nie, pan pcha, ja próbuję odpalić tego trupa...

by Pitar

* * * * *

BUDOWA PIEKARNIKA

Moja małżonka ma w pracy koleżankę w stanie błogosławionym. Ich koledzy z biura określają to dość subtelnie - "ciasto rośnie w piekarniku".
Wczoraj rozmawiamy sobie w drodze z pracy, a że to pociąg podmiejski pełen ludzi, to niektóre sprawy omawiamy trochę na około, żeby nie wszyscy dookoła od razu wiedzieli w czym rzecz. I [M]ałżonka mówi o rzeczonej koleżance:
[M] - Wiesz, ona nawet nie bardzo tyje, tylko rośnie jej...
tu zamilkła jakoś tak na moment, więc [J]a kończę:
[J] - Piekarnik...?
[M] - No tak... I pokrętła...

by Talbot


Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM

Oglądany: 54133x | Komentarzy: 11 | Okejek: 298 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało