Ale zawsze możesz się zarejestrować.
Gościmy obecnie 2978 osób, w tym 103 rejestrowych bojowników walki z powagą.
Ostatnio dołączył do nas bojownik prdtx
- Niemiec: decyduje się na psychoterapię. W końcu Freud wyjaśni wszystko.
- Holender: po chwili zastanowienia decyduje się przyłączyć do igraszek żony i kochanka i stworzyć trójkącik.
- Portugalczyk: Jako prawdziwy macho zabija kochanka. A jako prawdziwy katolik pozostaje z żoną.
- Włoch: zabija kochanka, zabija żonę, wsiada do swego czerwonego Ferrari i jedzie na pizzę. Po tygodniu zakochuje się w żonie swojego najlepszego przyjaciela.
Otrzymaliśmy prośbę ciężko chorego konia z Mongolii o przesyłanie mu pocztówek z życzeniami końskiego zdrowia. Koń ów cierpi na nieuleczalną (odczłowieczą) chorobę - podatność na iluzję. Pozostało mu więc niewiele realności do przeżycia.
Dlatego jego największym marzeniem jest zostać przed śmiercią wpisanym do Księgi Rekordów Guinessa, jako adresata największej liczby pocztówek z życzeniami końskiego zdrowia. Prosimy więc o wsparcie mongolskiego konia przez wysłanie tego listu dalej w celu kontynuacji łańcuszka szczęścia.
Recepta na szczęście (podajemy na prośbę i w intencji Adresata):
Przyjacielu mój!
Chciałbym Ci opisać, jak zmieniło się moje życie po otrzymaniu i odesłaniu pewnych e-maili. Tym, co miało na mnie szczególnie wielki wpływ, są tzw. łańcuszki:
- Po pierwsze, już nie wychodzę wieczorami z domu: zbyt obawiam się uwiedzenia przez jakąś super blond laskę, która zaprosi mnie do siebie na kawę. Bo tak naprawdę to będzie wspólniczka złodziei organów, a ja nie chcę się obudzić w wannie pełnej lodu, z jedną nerką i napisem na lustrze: „Jak nie chcesz zdechnąć, dzwoń po pogotowie”. To prawda, do jasnej...! Mnie zależy, żeby mieć plecy w całości!
- Po drugie, przestałem chodzić do kina, bo nie chcę złapać AIDS siadając na strzykawce zostawionej przez jakiegoś zaćpanego narkomana . Poza tym dowiedziałem się, że kiedy jest się w kinie, to bandyci dzwonią do rodziny z informacją, że cię porwano i żądaniem okupu.Działo się to w małym , prowincjonalnym miasteczku zagubionym wewnątrz przepastnej Rosji. Miasteczku tak ulicokrętym i brukokoślawym jak gdyby jego jedynym projektantem i wykonawcą był Chagall.
W nieruchomym od słonecznego żaru powietrzu balansowały ponad ryneczkiem splecione w uścisku zapachy wódki, nawozu i kiszonych ogórków tworząc wręcz wymarzone tło dla skrzypków na dachu, łysych kogutów czy latających krów z parasolką.
Karczma Abrama cieszyła się jak codzień niesłabnącym powodzeniem. Wiadomo – w taki dzień wódka wsiąka w człowieka jak rosa w próchno.
W ogródku przed starozakonnym szynkiem siedział Wasilij Wasiliewicz z nabożeństwem wchłaniając dar boży wytwarzany przez miejscową gorzelnię.
Jego skupienie i uwaga z jaką oddawał się tej czynności nie znalazły najwyraźniej uznania w oczach zamiatającej ulice czarnymi jak kruk szatami prawosławnej mniszki. Rzucając mu spojrzenie na poły litościwe na poły gniewne po chwili wahania odezwała się doń w te oto słowa:
Kilka słów o dzisiejszej definicji:
A dzisiaj...
Definicja słowa: "Pacynka"
"DOBRA" ŻONA
Dziś pewna rozmowa telefoniczna zakończyła się dla mnie kompletnym zaskoczeniem. Otóż, jak to w medycynie bywa, co i rusz przekazuje się rozmaite informacje rodzinie pacjenta. Tym razem była to dobra (jak mi się wydawało) wiadomość, że pacjent jest już generalnie zdrów, wyleczony i wychodzi ze szpitala. Także dzwonie do żony Pana S***** i dzielę się tą radosną wiadomością, niech oczekuje w domu karetki, która przywiezie męża do domu. W odpowiedzi głucha cisza w słuchawce.....
Następnie z nutą głębokiego przerażenia:
- Już???
Później nieco refleksyjne:
- A wie Pan, jak ja bez tego dziada w domu odpoczęłam??
Pozostałem w głębokim osłupieniu.
by fryglas
* * * * *
ALE UGOŚCIŁ GO? UGOŚCIŁ!
Kiedyś mój dziadek, będąc w Warszawie, w celu zakupienia odkurzacza tudzież innego sprzętu AGD, przypadkiem spotkał swojego kolegę Zenka z wojska.Czasy breżniewowskie W ZSRR. Na akademii z okazji szafnadziestej rocznicy Rewolucyji konferansjer zapowiada występ międzynarodowego kwartetu smyczkowego :
- Przed Państwem zespół imienia Przyjaźni Narodów w składzie : Filipienko - Ukraina, Ajrapietrian - Uzbekistan, Musriepow - Armenia, Rabinowicz - skrzypce.
by w_irek
* * * * *
Policjant podchodzi do zatrzymanego samochodu, a kiedy szyba od strony kierowcy opadła bęc kierowcę pałką w głowę.
- Za co?! - zaprotestował kierowca obmacując guza.
- Tu jest Texas! Kiedy podchodzę do samochodu, dokumenty mają być przygotowane do kontroli. Zrozumiano...Sir?
- Tak jest.
Sprawdziwszy dokumenty policjant obszedł samochód i zastukał pałką w szybę od strony pasażera. Kiedy szyba opadła bęc pasażera pałką w głowę!
- A mnie za co?! - zaprotestował pasażer obmacując swojego guza.
Do dzieła! Po prostu wczuj się w sytuację i postaraj się rozbawić innych wymyślając oryginalną i zabawną treść dymka!
I tak w kwestii formalnej: Wrażliwi i niedowiarki niech sobie odpuszczą ten tekst, a tych co natura korci, niech nie powtarzają tego ani w domu ani w piwnicy ani na podwórku ani nigdzie indziej! Wszystkich innych zapraszam do czytania!
Jazda windą z parteru na 10 piętro i z powrotem , później wciskanie wszystkich guzików w windzie ,co sprawiało iż lokatorzy tegoż budynku mogli w nieskończoność czekać na transport. Po jakiś 20 minutach spotkał nas na 8-9 piętrze swojski jegomość który nie przebierając w słowach delikatnie nas opierd..... i stanowczo dał do zrozumienia abyśmy wypierd..... z tegoż bloku. Mój kumpel na to:
- Proszę Pana wie pan co? Z pana to jest kawał c h...a.
Jegomość nagle zmienił kolor twarzy z zwykłego na buraczkowy i za nami puścił się w pościg wołając ,że jak złapie to nam nóżki z wiadomej części ciała powyrywa. My uciekamy, mamy jakieś pół piętra przewagi nad facetem, ale powoli się ona zmniejsza. Mój kumpel w przerażeniu widząc naszą klęskę zaczyna krzyczeć:
- Proszę Pana ja tylko żartowałem!
by Seba
* * * * *
Któregoś dnia z plebanii, która właśnie się budowała, zwędziliśmy kawałek karbidu (I odpuść nam nasze winy...). Po południu wybraliśmy się na wielką wyprawę do lasu. Puszka po farbie, woda w woreczku foliowym, zapałki - wszystko, czego potrzeba do szczęścia. Jakoś nikt się nie palił, żeby wystąpić w roli "cynglowego", więc pod otwór w puszcze podłożyliśmy lont, czyli trochę suchej trawy. Najpierw zajął się jałowiec,
Jak zwykle zalecamy powstrzymanie się od spożywania posiłków oraz napojów podczas lektury ;)
Zdarzyło mi się kiedyś (oprócz wielu innych życiowych błędów) że zawiesiłem spokojną pracę z Czerwonymi Brygadami i przeszedłszy na czasowy urlop bezpłatny poświęciłem się budowie autostrady z pewną firmą z południowego zachodu Europy.
Na temat tych naszych beżowych kolegów, ich kwalifikacji zawodowych, profesjonalizmu i podejścia do pracy można by napisać książkę i być może kiedyś to uczynię, a będzie to rzecz pośrednia między Jasiem Fasolą a Stephenem Kingiem z lekką nutką dekadencji w stylu Monty Pytona. Dość powiedzieć, że pod względem human relations praca w "Biedronce" przy tym była jak lunapark.
Doprawdy nie pojmowałem, po co warunkiem zatrudnienia na kierowniczym stanowisku była znajomość angielskiego. Większość beżowych nie kumała ni w ząb żadnego innego języka niż własny, a za tłumaczy pracowali Murzyni z Angoli, wykształceni i osiadli w Polsce. I to właśnie o jednym takim tłumaczu będzie.Trochę technicznie i naukowo
Zastosowanie procesorów sygnałowych:
Profesor H.:
- Dziś materiałów na ksero nie ma bo nie dałam... bo mi wczoraj laptop wpadł do wanny w trakcie kąpieli...
Nasz ulubiony dr "Łasic" - Al:
- Pierwszego twierdzenia nie będziemy dowodzić, gdyż jest oczywiste. Drugiego też nie, ponieważ wynika ono z pierwszego...
Na "drutach" pisał jakąś makabryczną Furiatę, dwie tablice zapisane, my nic nie kumamy, w pewnym momencie odwraca się do nas i mówi:
- I jak widzicie mamy tu jakieś 25 przedziałów całkowania.
Odwraca się aby to liczyć, wtem głos z sali (cichutko)
- O ja pier***ę.
Na co Muminek kładąc kredę:
Któregoś dnia oświadczył przed całym szczepem:
- Ktokolwiek od tej chwili nazwie mnie "Samotnym Kamieniem" - zginie! Tak powiedziałem!
Wieść szybko się rozeszła i od tej pory nikt nie ośmielił się więcej go tak nazywać.
Któregoś dnia pewna kobieta, nazywana w szczepie "Błękitny Ptak" zapomniała się i powiedziała:
"Turcy mają trzy problemy".
Nie trwało długo, stanął przed nim Turek, byczysko chłop:
- Ty, a w dziób chcesz?
- To jest pierwszy z waszych problemów - odpowiedział Rosjanin - agresja.
Ciągle szukacie zwady, nawet wtedy, kiedy nie ma żadnego powodu.
Dyskoteka się skończyła, Rosjanin wychodzi, a tam czeka na niego tłum Turków.- No, teraz się z tobą policzymy - warknęli Turcy gremialnie.
- A to jest drugi z waszych problemów - powiedział Rosjanin. - Nie potraficie załatwiać spraw po męsku sam na sam, tylko zawsze musicie zwoływać wszystkich "swoich".
- Zaraz nam to odszczekasz! - wrzasnęli Turcy wyciągając noże.
Akcja była na jednej z imprez.
Wpadam z ówczesna moją Lubą do mieszkania znajomego. W środku dopiero kilka osób bo byliśmy wcześniej coby pomóc troszeczkę. Gdy wszystko było gotowe kumpel stwierdził, że czas na wkręta - w pokoju obok (ja byłem w innym z oblubienicą) na stole wysypał tzw. ścieżkę. I zaprosił do degustacji.
Jako, że ja grzeczny chłopczyk jestem i najwięcej to trawkę paliłem to na zaproszenie grzecznie odmówiłem. Ale moja luba nie gdy wciągneła zaczęła strasznie kichać gdyż okazało się, że to mąka pszenna była.
Kiedyś chciałem ostro wystraszyć kumpla, w tym celu przygotwałem przed jego piwnicą mistyfikację wisielca. Wyglądało to tak, że kumpla piwnica była zaraz za zakrętem, i gdy osoba szła chodnikiem piwnicznym po prostu wychodziła na "wisielca". Wykręciłem żarówkę, by najbliższe otoczenie "wisielca" było skryte w mroku. Potem zadzwoniłem do niego i poprosiłem o pożyczenie wiertarki, którą wiedziałem, że trzyma w piwnicy. Kumpel jako, że bratnią duszą był - nie odmówił, powiedział tylko, że musi ją znaleźć w piwnicy. Szybko więc ukryłem się w załomie muru trochę dalej i czekałem na przedstawienie. Usłyszałem delikatny stukot bucików... potem jęk przerażenia i rumor... jakby zawaliło się pół piwnicy...
- Czego świat nie widział. Beret z daszkiem, krawat na watolinie, szelki do gumowców.
- No to jedźmy dalej: Kubek dla leworęcznych, okulary z wycieraczkami, mankiety do bezrękawnika.
- Drzwi frontowe do wanny, sufit w parku, albo wyprodukujmy Fiacika bez nadwozia i silnika, klimatyzacje do trumny.
- A lusterek bocznych do wanny nie kupisz? Tanio! I jest jeszcze wanna Zeptera, nie musisz nalewać do niej wody!
- Lędźwiorotor!
- Kobieta, która się nie puszcza.
- Kierunkowskazy do piłki, światło stopu do wanny.
- Slipy z golfem.
- Majtki z siatką na włosy.
- Majtki z koszykiem na jajka!
Otwock2 to jedyny w swoim rodzaju język - dziś w wersji oryginalnej, bez "spolszczeń" - a ponadto mocny, soczysty dowcip i błyskotliwe komentarze.
Bo Otwock2 nie tylko wrzuca dowcipy na forum...
Otwock paruje ciętą ripostą:
Dwa lata temu naukowcy odkryli mumie z Egiptu. Po zbadaniu znależli w jej dłon karteczke. Kartke zbadali w laboratorium, okazało się że był tam napisany powyższy kawał.
Prawidłowo interpretuje pojęcie "tax":
Może uratuje post ogłoszeniem "ja dziewca nie jestem, ale czynie cuda tel 0700..."
Wyjaśnia współużytkownikom zasady panujące na forum:
To jest stary sposób, chcą żebys była wściekła i żebys miała mściwe myśli, to sprawia że tak wkorzony/a bojownik/czka, zapierdala po necie w poczukiwaniu dobrych dzołków.
Podsuwa pomysły racjonalizatorskie:
Mam propozycje, może dyrektor skasowac wszystkie posty starsze niż tydzien.
Już nie będze wtedy gwożdze, stare i nowe dzołki, przynajmniej nie będą dowody.
Ale jednak przede wszystkim raczy Bojownictwo dawką świeżego humoru podanego w niepowtarzalnej formie:
Ambientalisći zarzucaja prezydentowi to że zniszci systematycznie zielen i parki w stolicy a na ich miejscu powstają hipermarkiety z obcym kapitałem. Ale jak mógłby Kaczynski kochać nature po tym co ona mu zrobiła!
* * * * *
-Jak przebiegł napad w banku?-wchodzilismy i od razu wychodzilismy
-aha to pestka tak?
-nie, obrotowe dzwi.
Szum brzóz w gaiku, szmer ruczajów, świergot szczęśliwych ptasząt.... ot, sielski obrazek ze środkowej Rosji... Wśród przetrawionych aromatów wczorajszej wieczerzy zbudził się pewien wieśniak z silnym postanowieniem skoszenia pólka pszenicy złocącego się nieopodal domostwa. Tarmosząc ramię śpiącego na ławie syna strofował go za poranny brak zapału.
- Wstawajże nareszcie ! Tyle pola do skoszenia... pospieszyłbyś się...
Syn wykazywał niewiele entuzjazmu.
- Tatulku....dzisiaj ? Daj spokój, nic z tego nie będzie...
Wieśniak był nieubłagany.
Proszę Pana, proszę Pani.
Są zawody - rzut bronami
I jak zawsze do zawodów
wzięto ludzi z trzech narodów
Przypominać ich nie muszę...
Koleś z USA, Polak, Rusek.
Pierwszy koleś z Ameryki
(ponoć sam kastruje byki)
Rzuca broną. Chować głowy!
Dziesięć metrów - rekord nowy!
Z archiwów JM |
|