Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Inteligentna jazda > Czy wszystkie granice znikną?
Samorodek
Wczoraj przed pracą wciśnięto mi do ręki - bo jak inaczej można nazwać - brukowiec "Metro".
Żałowałem później, że przeczytałem artykuł o biednych posłach bo ścisnęło mi żołądek z nerwów.
Dowiedziałem się, iż niektórzy posłowie są tak biedni, że nie mają nawet na chleb!
Prawo jednak jest tak pięknie skonstruowane dla tych panów, że mogą oni ubiegać się o zapomogę 2 tys. złotych lub niskooprocentowaną pożyczkę do 20-tu tys. I co tam wyczytałem?
Otóż prawie wszyscy nie mają na chleb! Nawet posłowie, którzy zasiadali w Sejmie tzw. kontraktowym też przychodzą po jałmużnę.
Szczytem dla mnie była wiadomość, że pan marszałek Komorowski posiadający niezły kapitał również podreperował swój marny majątek pożyczką dwóch dyszek.
Podobno posłowie zastanawiają się nad ustawą, dającą im dożywotnie zapomogi w wysokości średniej krajowej.
Normalnie ręce odpadają. Gdzie jest umiar u takich ludzi?
Czy brak już jest w społeczeństwie normalnych, skromnych ludzi?
Przecież właśnie posłowie powinni tworzyć takie prawo by całe społeczeństwo mogło w równym stopniu korzystać z lepszego bytu.
Celowo nic nie wspominam o preferencjach politycznych by nie zawężać obrazu. W tym przypadku interesuje mnie wyłącznie fakt braku hamulca i granicy własnej wartości człowieka, któremu zaufał jakiś wyborca.

--
Gwóźdź, żeby się przebić dostaje w łeb, a człowiek żeby się przebić, musi czasem dostać porządnie w dupę.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami
Ilekroć się nad tym zastanawiam, dochodzę do wniosku, że winni są posłowie. Nie jest to tak trywialne zdanie, jak mogłoby się wydawać. Winny nie jest poseł Kowalski, Nowak, Iksiński, ani oni wszyscy naraz. Winien jest fakt istnienia posłów.

Oraz ordynacja, powodująca, że wyborca nie może zaufać posłu, bo musi partii. Niektórzy twierdzą, że taka jest dobra, bo doprowadza do nierozdrobnienia się partii. Ja twierdzę, że jest zła, i proponuję analogię (uwaga! brutalną):

AUNG, San Suu Kyi (MYA)
DZIERŻYŃSKI, Feliks (POL)
FALLACI, Oriana (ITA)
HITLER, Adolf (GER)
MUSSOLINI, Benito (ITA)
RATZINGER, Joseph (GER)
SHWE, Than (MYA)
WOJTYŁA, Karol (POL)

Proszę z powyższych osób wybrać tę, która Państwa zdaniem najlepiej przysłużyła się dla sprawy praw człowieka na świecie, pamiętając, że Państwa głos w pierwszej kolejności oddawany jest na kraj, a dopiero potem na osobę. Oraz zakładając, że w sondażach prowadzą ex aequo Dzierżyński, Hitler, Mussolini i Shwe, zaś wyniki będą decydowały o tym, w jaki sposób na całym świecie postrzegane będą prawa człowieka przez najbliższe 5 lat.

Widać wady ordynacji?

Oczywiście posłowie nie powinni mieć żadnej możliwości rozdziału pieniędzy budżetowych na cokolwiek, co nie jest państwu jako bytowi potrzebne do przetrwania. Być może potrzebna jest państwu edukacja i opieka medyczna, natomiast powiem brutalnie, albo zapytam brutalnie: na cholerę państwu niepracujący ludzie w wieku produkcyjnym? Jeszcze póki są to np. kobiety rodzące przyszłych pracowników, rozumiem, że państwu się przydają. Dlatego popieram państwowy socjal w bardzo ograniczonym zakresie. Ale żuleria herbu "budka z piwem"? Nie mówię, że należy ich zagłodzić, tylko że ich potencjalnemu zagłodzeniu powinni przeciwdziałać dobrzy ludzie, a nie państwo. Z pełną świadomością, że dobrych ludzi może braknąć i wówczas się mu nie zapobiegnie. Nawet wtedy państwu od tego wara.

Przy tym posłowie przyznają sobie coraz to nowe przywileje, i wcale mnie to nie dziwi. Jak ich słucham, to jestem przekonany, że w normalnych warunkach nie nadawaliby się do żadnej pracy i na wolnym rynku po prostu zasililiby rzesze bezrobotnych (nieotrzymujących, rzecz jasna, żadnego zasiłku, bo nie od tego jest wolny rynek). Dlatego chcą, aby nie można było ich zwolnić z pracy przez 2 lata po ustaniu mandatu, biorą niskooprocentowane pożyczki, zapomogi, i cholera wie, co jeszcze. Zresztą, zapomogi trzymają się nawet kupy: jak się tyle wydaje na loty, taksówki, wielkie domy, samochody, prywatne szkoły dla dzieci, kawior, etc. to na chleb rzeczywiście może już nie wystarczyć. Zaśmiał się po francusku.

Aha, można spytać, co zamiast posłów, skoro winą jest samo ich istnienie. Niech będą, tylko niech będą to ludzie z powołaniem dla ojczyzny. Dobre prawo praktycznie nie wymaga zmian - góra raz na rok. W związku z tym wynagrodzenia posłów powinny być w miarę wysokie, ale w przypadku przegłosowania jakiejkolwiek ustawy obniżane (jednorazowo) dla wszystkich głosujących za. Jeśli będą odpowiednio wysokie, ludzie z powołaniem, zarabiając ze dwieście tysięcy rocznie, poświęcą parę tysięcy raz na parę lat, żeby uchwalić coś naprawdę ważnego. Ludzi bez powołania można eliminować inaczej, na przykład posłem przestaje być ten, kto przez rok nie zagłosował "za" w żadnym wypadku. Za to prawie na pewno ludzie tacy nie uchwalą żadnej pierdoły.

Pozdrawiam,

--
Pietshaq na YouTube

strzelec
strzelec - Przeklęty Gypsy King · przed dinozaurami
Władza deprawuje. Posłowie ją mają i często wykorzystują nie tak, jak powinni, nadużywając jej. Ktoś wcześniej uchwalił takie a nie inne prawo, istnieją takie możliwości i niestety posłowie skwapliwie z nich korzystają, choć moralnie i etycznie jest to złe. W obecnym systemie możemy liczyć przede wszystkim na to, że podobne przypadki będą ujawniane a naszym zadaniem jest w następnych wyborach eliminować takie osoby. Trzeba także wywierać presję, by tego typu durne przepisy były usuwane.


W związku z tym wynagrodzenia posłów powinny być w miarę wysokie, ale w przypadku przegłosowania jakiejkolwiek ustawy obniżane (jednorazowo) dla wszystkich głosujących za. Jeśli będą odpowiednio wysokie, ludzie z powołaniem, zarabiając ze dwieście tysięcy rocznie, poświęcą parę tysięcy raz na parę lat, żeby uchwalić coś naprawdę ważnego.

Obawiam się, że to by prowadziło do korupcji. Zawsze się znajdą tacy, dla których nigdy zarobki nie będą na tyle duże, by nie mogły być większe ;) "Słuchaj, zagłosuję za tym, ale na tym stracę, więc będzie mi to trzeba jakoś zrekompensować". I obawiam się, że zamiast prawa propaństwowego zaczną powstawać przepisy korzystne dla wybranych grup. Dla tych, które oczywiście będą mogły posłom zrekompensować obniżkę ich pensji. Inna kwestia: często powstają przepisy, chociażby dostosowujące nasze ustawy do norm unijnych, które nie wzbudzają kontrowersji i dla zdecydowanej większości jest jasne, że trzeba je poprzeć. Każdy będzie wychodził z założenia, że skoro i tak dany przepis będzie przegłosowany na TAK, to dlaczego on ma akurat głosować i narażać się na utratę części pensji. I może to prowadzić do paradoksu, gdzie dany przepis upadnie, bo nikt nie chciał wyjść na tego, któremu utną pobory.

--
..:.. mistrz EZB 2013 2014 2015 | wicemistrz PLT 2013

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
bragol - Superbojownik · przed dinozaurami
W sumie dość prostym rozwiązaniem byłoby przekształcenie stanowiska posła w typowy zawód. Wiem że kłóci się to z ideą samego posła jako wybrańca i członka narodu. I mam to gdzieś, bo nie mam ochoty żeby rządził mną ktoś, kto nie ma o tym zielonego pojęcia.
Zawód ma do siebie to, że ceni się w nim fachowców. Im lepszy fachowiec, tym więcej zarabia. Nie jest to raczej rewolucyjne stwierdzenie ;) Zawodowy polityk musiałby wykazać się określonym wykształceniem i umiejętnościami. (Wiem że istnieje kategoria ludzi określonych jako zawodowi politycy; mimo tego często gęsto co do ich kompetencji to mógłbym mieć poważne wątpliwości).
A co by to dało? To, że taki polityk byłby wiarygodny - jeżeli idziemy do lekarza to jesteśmy pewni że lekarz ma odpowiednie kwalifikacje aby nam pomóc. Dlaczego nie mamy mieć takiej pewności w przypadku polityków?
Oczywistym byłby również fakt, że polityk zajmuje się swoją pracą dla korzyści materialnej. Tym samym większy nacisk można by kłaść na rzeczywiste umiejętności takich osób. Jeżeli chcę zbudować dom, wynajmuję dobrego murarza. Nie zatrudniam gościa który wie jak wygląda kielnia i na tym kończy się jego wiedza. Tak samo powinno być z politykami. W końcu my, naród, w jakiś sposób jesteśmy pracodawcami dla rządzących nami. Politycy mają dbać o nasze interesy, i mają to robić dobrze. Jeżeli chcę by ktoś rządził tym państwem, to logicznym jest że osoba rządząca powinna mieć do tego przede wszystkim odpowiednie umiejętności. Analogicznie: mam gdzieś czy mój lekarz ma powołanie czy leczy mnie dla kasy, dopóki robi to dobrze.
Jeżeli osoby sprawujące stanowiska państwowe miałyby ku temu odpowiednie wykształcenie, odpowiednią wiedzę i odpowiednie umiejętności, to nie mam nic przeciwko temu żeby te czynniki były dobrze opłacone. Opłacone według unormowanych stawek, właśnie bez względu na preferencje polityczne czy przynależność do partii. Najzwyklejsza w świecie pensja. Może być odpowiednio wysoka, czemu nie. Ale bez żadnych dodatków, ulg i innych wodotrysków. I byłby porządek właśnie z tego względu, że taki poseł by normalnie na siebie zarabiał jak każdy inny człowiek.
A co do pomysłu z wynagrodzeniem liczonym na podstawie chociażby wyników głosowań lub innej aktywności uważam, bez urazy, że jest kompletnie chybiony. Właśnie dlatego, że oferuje to zbyt dużo możliwości manipulacji i kombinowania, jak zgarnąć więcej kasy.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
KoX - Superbojownik · przed dinozaurami
Nie nowość. Są cztery sposoby wydawania pieniędzy; mówimy tu o trzecim, a warto zauważyć, że w Eurosojuzie mocno trzyma się też czwarty.


:bragol

Kiedyś takiego kogoś, kogo od maleńkości uczono rządzić państwem i prowadzić politykę, nazywało się "następcą tronu".

--
Czajnik. Kupiłem czarny czajnik. Pojemność – dwa czterysta.
Pojemność – dwa czte… Sie-dem je-den ma do set-ki!

Moosehead
Moosehead - ObersturmbahnModerator · przed dinozaurami
polecam lekturę:
https://62.121.129.121/book.php?id=879

Ja wiem, że "na polityce to się wszyscy znają" (i również dlatego nasza klasa polityczna składa się w znacznej mierze z dyletantów).
Sam odczuwam na własnej skórze tę (dość polską) przypadłość. Ja z fizykami albo iżynierami budownictwa lądowego nie wchodzę w dyskusje dotyczące ich materii i nie wykłócam się, że mam rację. A oni ze mną o polityce zawsze.

Męczy mnie, jeśli w każdym wątku dotyczącym polityki pojawiają się sążniste posty, okraszone efektownymi, ale funta kłaków niewartymi przykładami, które robią tylko wodę z mózgu pozostałym.

Ad rem:
W Niemczech, niedługo po ostatnich wyborach, parlametarzyści zaplanowali podnieść sobie uposażenia (dość znacznie, ale bez przesady). Sytuacja w samym Bundestagu była po temu korzystna, albowiem Wielka Koalicja (CDU/CSU + SPD), a więc obie "partie kanclerskie" niemieckiego systemu partyjnego (czyli te, które są w stanie wyłaniać kanclerza i utworzyć rząd), działała w tej materii zgodnie. W "normalnych" warunkach (jedna partia kanclerska u władzy, druga w opozycji) byłoby to znacznie trudniejsze.

Ale sprawa się rypła, ponieważ podniosła się wrzawa medialna i parlamentarzyści nie zaryzykowali narażenia się elektoratowi - mimo iż do końca kadencji i kolejnych wyborow prawdopodobnie mało kto by o tym pamiętał.

[Temu między innymi służą wolne media.]

Jeśli u nas tak się nie dzieje, to znaczy, że MY jako elektorat, jako posiadający czynne prawo dyborcze jesteśmy za słabi, aby ci, którym przekazujemy nasze zaufanie, liczyli się z nami w tych kwestiach.

Co do ordynacji wyborczych - jest ich taka mnogość odmian, że trzeba by określić wpierw, jaką z nich ma się na myśli sadząc durny przykład.
Nadmieniam, że niektóre z przytoczonych tam osób wygrały całkiem demokratyczne wybory (stosując niecałkiem demokratyczne techniki perswazji). I nie mam na myśli Ratzingera czy Wojtyły.

Ja osobiście dążyłbym do systemu okręgów jednomandatowych, z ograniczoną pulą tzw. "listy krajowej" (chociaż tu znowu mógłby ktoś zaraz wyskoczyć z durnym argumentem, że z listy krajowej mógłby wejść HitlerStalin&Pinochet).
Co do systemu prawnego i systemu tworzenia prawa - anglosaski system prawa precedensowego wydawałby się spełniać oczekiwania przedmówców, jednak i on nie jest pozbawiony wad. Jedną z nich jest konieczność hodowania kasty prawników, bez których normalny żywot staje się trudny.
System "kontynentalny" nie jest taki całkiem bez sensu, jaby się wydawać mogło. Oczywiście usprawniać można go zawsze i na różne sposoby. I nad tym możemy podyskutować dłużej.

Ale jestem zdania, że jesteśmy zbyt niedojrzałym ustrojem i zbyt słabo rozwiniętym społeczeństwem obywatelskim, abyśmy na obecnym etapie mogli oczekiwać, że zjawiska niezdrowe i patologiczne nie będą miały miejsca (albo będą incydentalne).

Przypominam - taką mamy władzunię, jakąśmy se wybrali. Argument "ja ich nie wybierałem" uznaję za niepoważny. Chcesz zmiany - głosuj. Uważasz, że nie masz na kogo - sam startuj.


--
Że tak wprawdzie jest obecnie, jak jest, ale nikt nie powiedział, że tak koniecznie być musiało ani że tak zawsze być musi, ten wyścig opętańczy, w którym człowiek, który sobie siądzie i się zagapi, stał się przestępcą wobec epoki swojej, bo nie powinien ani posiedzieć na przyzbie, ani się zagapiać, ani herbatkę wypić spokojnie, tylko zaraz lecieć i coś rozwijać. Mrożek do Lema AD 1963 (sic)

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami


1. Dlaczego mój przykład uważasz za "durny"? On tylko pokazuje, co jest możliwe w ordynacji większościowej.
2. Co było "nie całkiem demokratycznego" w technikach perswazji, jakich użył Hitler, by osiągnąć władzę?
3. Co "durnego" jest w argumencie, że z listy krajowej mógłby wejść Hitler?
4. Oczywiście mógłby, gdyby taka była wola większości. Co oznaczałoby, że powierzenie władzy Hitlerowi jest demokratyczne, a niepowierzenie mu władzy - niedemokratyczne. Nie ma to nic wspólnego z tym, co jest słuszne, a co nie.
5. Równie dobrze mógłby wejść z okręgu jednomandatowego, skoro o tym mowa. Albo zostać wybrany na doradcę przez króla. Żaden ustrój ani żadna ordynacja nie chroni przed otrzymaniem władzy przez nieodpowiedzialnych ludzi.
6. "Ja ich nie wybierałem" jest bardzo sensownym argumentem. Chcę zmiany, więc głosuję. I mam na kogo. I jest to moim zdaniem znakomity kandydat, a nie tylko "mniejsze zło". I ten ktoś nie dochodzi do władzy. Jakim prawem odbierasz takiemu argumentowi w moich ustach powagę?

Pozdrawiam,

--
Pietshaq na YouTube

Moosehead
Moosehead - ObersturmbahnModerator · przed dinozaurami
1. bo zestawiasz niezestawialne. przykład poprawny wyłącznie z matymatycznego punktu widzenia.
2. bojówki w brązowych koszulach na ulicach, par example
3. vide 1
4. nie trzeba gdybać. tak było. pozostałe dwa zdania to tautologia.
5. to też tautologia, a nie wyjście do dyskusji.
6. "ja ich nie wybierałem" jest argumentem niepoważnym, jeśli na nim kończy się refleksja, jeśli zamyka dyskusję (i o to mi chodziło). jeśli twoj kandydat nie wygrał, to znaczy, że twojej wysokiej jego oceny nie podzieliła wystarczająca ilość pozostałych głosujących. możliwych dalszych ciągów jest wiele, ale nie o nich chciałem mówić.

I wierz mi, , nie zamierzam odbierać niczego czemuś, co masz w ustach ;) pomyśl jednak, czy absolutnie wszystko, co znalazło się w twoich ustach, musi ukwiecić każdy post na IJ ;) jesteś inteligentny facet, spróbuj powstrzymać się przed sofizmatami


--
Że tak wprawdzie jest obecnie, jak jest, ale nikt nie powiedział, że tak koniecznie być musiało ani że tak zawsze być musi, ten wyścig opętańczy, w którym człowiek, który sobie siądzie i się zagapi, stał się przestępcą wobec epoki swojej, bo nie powinien ani posiedzieć na przyzbie, ani się zagapiać, ani herbatkę wypić spokojnie, tylko zaraz lecieć i coś rozwijać. Mrożek do Lema AD 1963 (sic)

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami
1. Dla mnie różnica jakościowa między Dzierżyńskim a Wojtyłą tylko nieznacznie przekracza różnicę jakościową między Wojciechem Olejniczakiem, a Piotrem Gadzinowskim. Niemniej oddając głos na Gadzinowskiego muszę się liczyć z tym, że mój głos pomoże w dostaniu się do sejmu Olejniczakowi.

2. O ile mi wiadomo, Hitler legalnie zdobył władzę, po czym również legalnie (choć za pomocą niesamowitych kruczków prawnych) przerobił ją w dyktaturę, a dopiero potem jako dyktator - cały czas legalnie! - używał bojówek.

3. Hitler doszedł do władzy w wyniku demokratycznych wyborów naprawdę, a nie "tylko z matematycznego punktu widzenia".

4. Sam się zresztą z tym zgadzasz, więc nie rozumiem, jakim cudem Twoje "1" ma świadczyć o durności mojego pierwszego "3".

5. Przyznaję Ci rację.

6. Rozumiem, że "ja ich nie wybierałem" w moim wydaniu jest argumentem jak najbardziej poważnym?

7. Często używam sofizmatów (niecelowo, zwracają mi na to uwagę Dyskutanci po fakcie), ale akurat tutaj ich nie zauważyłem. Pomijając dobór nazwisk: wszystko, o czym pisałem, mniej lub bardziej kiedyś było. A historia to nie sofizmat.

8. Nie ukwiecam każdego posta. Na niektóre tematy się w ogóle nie wypowiadam, bo i nic do powiedzenia na nie nie mam.

9. Dziękuję bardzo za docenienie mojej inteligencji

Pozdrawiam,

--
Pietshaq na YouTube

sunnivva
Dyskutując tu i ówdzie na temat naszego cyrku na Wiejskiej wpaadłam na pomysł:

A gdyby posłowie dostawali służbowe uposażenie w postaci samochodów, telefonów, kompletu garniturów i materiałów biurowych, które są im potrzebne do funkcjonowania jako reprezentant Polaków;
gdyby musieli się z tych dóbr rozliczać kwartalnie, maksymalnie raz do roku;
gdyby ponadto mieli możliwość korzystania z wszelkich publicznych środków lokomocji za darmo, pod warunkiem posiadania tzw. "polecenia wyjazdu" (kto jeździ w delegacje, ten wie);
gdyby ich obecność lub nieobecność w Sejmie weryfikowana była tak, jak dzieje się to w każdym przedsiębiorstwie;
gdyby istotnie mieli możliwość, jak w każdym większym przedsiębiorstwie, wzięcia niskooprocentowanej pożyczki, którą mają spłacić W CIĄGU ROKU;
oraz, oczywiście w przypadkach losowych, mieli możliwość ubiegania się o zapomogę z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych;
gdyby oprócz tego ich wynagrodzenie wynosiło tyle, ile mediana w sektorze przedsiębiorstw prywatnych plus ewentualne, wypracowane nadgodziny...

Może to utopia, ale odnoszę wrażenie, że wtedy bardziej ceniliby to, co mają i staraliby się bardziej, by mediana w sektorze prywatnym rosła;)

--
Jest dla mnie przewidziane specjalne miejsce w piekle. Tron

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami
- niestety, nikt nie powinien być sędzią we własnej sprawie, bo dzieje się, jak się dzieje.

Twoje rozwiązanie mi się względnie podoba. Kiedyś proponowałem podobne: żeby wynagrodzenie posła nie mogło być wyższe niż wynagrodzenie, które pobierał w pracy zanim został posłem (żeby nie szedł do sejmu dla pieniędzy) plus jakieś dodatki przeciwko przekrętom. "Względnie podoba" - bo dodatkowo legitymizuje takie potwory jak Zakładowy Fundusz Świadczeń S***alnych.

Natomiast żeby to wszystko wprowadzić, trzeba byłoby zabrać posłom możliwość decydowania o własnych zarobkach. A to jest, niestety, chyba niemożliwe.

Pozdrawiam,

--
Pietshaq na YouTube

coyte
coyte - Superbojownik · przed dinozaurami
Pensja posłów powinna być uzależniona od PKB ;] Im większe PKB, tym więcej zarabiają ;] Może przez to starali by się bardziej... ;]

Poza tym posłowie powinni zarabiać więcej, ale bez zadnych dodatków, typu samochody służbowe, jakieś tanie kredyty.. Ja bym nawet zgodził się, żeby poseł zarabiał 100 tysięcy na miesiąc, ale z karą smierci za korupcje - jako zdrade ojczyzny. To takie luźne przemyślenia.. Są naturalnie i wady tego rozwiązania..

YourEvilTwin
Demokracja pośrednia zawsze służyła i będzie służyć najlepiej klasie rządzącej, a nie tak jak powinna - całemu narodowi. Przez wieki spopularyzowała się w całej Europie i poza nią nie dlatego, że jest dobra, tylko najciężej ją obalić. Na tyrana można wysłać sprawnego zabójcę bądź uknuć spisek sięgający góra kilkudziesięciu ludzi. Co, gdy przy władzy znajduje się cała klasa społeczna, która zrobi wszystko (włączając w to mamienie prostego ludu propagandą, obietnicami i odwracaniem uwagi od istotnych spraw), by taki, sprzyjający jej, stan rzeczy [demokrację] zachować? No właśnie... Wartości takie jak wolność, równość i braterstwo już dawno zatraciły znaczenie wśród polityków ustroju, który na tych wartościach wyrósł, tak samo jak wartości Thomasa More'a i Karla Marxa nie miały znaczenia w świecie Stalina, Castro i Mao. Monarchie patriarchalne, absolutne i despotyczne w naturalny sposób ustąpiły miejsca nowym ideom, wg których każdy obywatel powinien mieć wpływ na to, jak mu się żyje w swoim kraju. Te idee jednak zaprzepaszczono i nic nie zwiastuje upadku takiego porządku rzeczy...

Ująłem sprawę cokolwiek apokaliptycznie, ale myślę, że tak właśnie to działa, a 'zwykli' ludzie mogą sobie co najwyżej na decyzje i moralność 'rządzących' ponarzekać wieczorkiem na takim forum jak to...
Forum > Inteligentna jazda > Czy wszystkie granice znikną?
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj