Pacjent - Volvo 850, benzynowy 2,5l.
Rok temu z okładem pewnego dnia po prostu nie odpalił. Szybko wyszło na jaw, że braku mu iskry. Kable wysokiego napięcia, rozdzielacz i świece wymienione wcześniej (oryginalne 20 lat wytrzymały ) a komputer walił błąd - czujnik wałka rozrządu.
Wymieniłem, ale nie pomogło. Kumpel ma prawie to samo - stare V70 - więc pożyczając od niego części znalazłem, że winę ponosi czujnik położenia wału (ten od obrotów, na kole zamachowym). Wymieniłem i było cacy... prawie.
Od tamtej pory, od czasu do czasu był problem z odpaleniem. Co ciekawe, tylko wtedy, gdy silnik był ciepły i postał kilkanaście minut. Na zimnym problemów nie było nigdy, na ciepłym, zaraz po zatrzymaniu się i zgaszenie też nie. Do tego głównie latem, gdy było ciepło.
Ponieważ było to mało upierdliwe, zwłaszcza w Norwegii, gdzie głównie jest zimno - zabierałem się za to dość ospale. Dzięki diodzie podpiętej do cewki zapłonowej szybko odkryłem, że wina leży po niskonapięciowej stronie układu zapłonowego. Gdy nie chciał odpalać - cewka nie dostawała impulsów, więc nie było iskry.
Układ ten składa jest w sumie dość prosty - na podstawie sygnałów z czujników wału i wałka rozrządu komputer wylicza, i wysyła impuls na sterownik cewki, ten go wzmacnia (i izoluje kompa od cewki) i posyła na cewkę.
Ponieważ czujniki były wy mieniane z podejrzanych zostały cewka wraz ze sterownikiem (no też stara i prosiła się o wymianę) a także komputer i kable spinające to wszystko do kupy. Jak pisałem dość ospale starałem się jednak znaleźć przyczynę. Bez powodzenia.
Wreszcie nadszedł dzień, gdy po po prostu auto w ogóle nie odpaliło. Objawy identyczne jak poprzednio. Ponieważ nie mam już blisko kumpla z Volvem - musiałem części kupować. Wymieniłem najpierw cewkę, potem czujniki (błąd na kompie wciąż ten sam). Posprawdzałem wreszcie wszystkie kable - teraz to miało sens, bo w ogóle nie odpalał, wcześniej, kiedy przez większość czasu działał, trudne byłoby zgadnąć, czy kabelek np. przerywa, gdy się nagrzeje.
Wreszcie z Polski, z allegro ściągnąłem koputer zapłonowy z rozbitka... i też nic. Cały układ zapłonowy sprawdzony i co się dało wymienione (oba czujniki, cewka, komputer, kable) i nic. Miałem się już poddać, ale spytałem wujcia gógla ostatni raz. I trafiłem na objawy podobne do moich. Tknięty przeczuciem, poprosiłem kumpla o pomoc. Z holu odpalił niemal natychmiast.
Winnym okazał się rozrusznik. Co rozrusznik ma wspólnego z układem zapłonowym? Nic. Ale, gdy szczotki mocno są już zużyte rozsiewają dookoła mnóstwo elektromagnetycznego śmiecia. Te śmieci (zakłócenia znaczy) zakłócały pracę czujnika położenia wału podczas prób odpalenia (czujnik jest dość blisko rozrusznika).
Wymieniłem rozrusznik i odpala bez problemów.
Rok dywagacji, prawie dwa tygodnie intensywnego sprawdzania i nic. Volvuś był już bliski udania się w ostatnią podróż na szrot. Uratował go dość szczęśliwy traf w googlu.
Po co o tym piszę? A bo w sumie dawno nic nie napisałem. A przyczyna awarii dość dziwna i niespodziewana, to pomyślałem, że się podzielę
Rok temu z okładem pewnego dnia po prostu nie odpalił. Szybko wyszło na jaw, że braku mu iskry. Kable wysokiego napięcia, rozdzielacz i świece wymienione wcześniej (oryginalne 20 lat wytrzymały ) a komputer walił błąd - czujnik wałka rozrządu.
Wymieniłem, ale nie pomogło. Kumpel ma prawie to samo - stare V70 - więc pożyczając od niego części znalazłem, że winę ponosi czujnik położenia wału (ten od obrotów, na kole zamachowym). Wymieniłem i było cacy... prawie.
Od tamtej pory, od czasu do czasu był problem z odpaleniem. Co ciekawe, tylko wtedy, gdy silnik był ciepły i postał kilkanaście minut. Na zimnym problemów nie było nigdy, na ciepłym, zaraz po zatrzymaniu się i zgaszenie też nie. Do tego głównie latem, gdy było ciepło.
Ponieważ było to mało upierdliwe, zwłaszcza w Norwegii, gdzie głównie jest zimno - zabierałem się za to dość ospale. Dzięki diodzie podpiętej do cewki zapłonowej szybko odkryłem, że wina leży po niskonapięciowej stronie układu zapłonowego. Gdy nie chciał odpalać - cewka nie dostawała impulsów, więc nie było iskry.
Układ ten składa jest w sumie dość prosty - na podstawie sygnałów z czujników wału i wałka rozrządu komputer wylicza, i wysyła impuls na sterownik cewki, ten go wzmacnia (i izoluje kompa od cewki) i posyła na cewkę.
Ponieważ czujniki były wy mieniane z podejrzanych zostały cewka wraz ze sterownikiem (no też stara i prosiła się o wymianę) a także komputer i kable spinające to wszystko do kupy. Jak pisałem dość ospale starałem się jednak znaleźć przyczynę. Bez powodzenia.
Wreszcie nadszedł dzień, gdy po po prostu auto w ogóle nie odpaliło. Objawy identyczne jak poprzednio. Ponieważ nie mam już blisko kumpla z Volvem - musiałem części kupować. Wymieniłem najpierw cewkę, potem czujniki (błąd na kompie wciąż ten sam). Posprawdzałem wreszcie wszystkie kable - teraz to miało sens, bo w ogóle nie odpalał, wcześniej, kiedy przez większość czasu działał, trudne byłoby zgadnąć, czy kabelek np. przerywa, gdy się nagrzeje.
Wreszcie z Polski, z allegro ściągnąłem koputer zapłonowy z rozbitka... i też nic. Cały układ zapłonowy sprawdzony i co się dało wymienione (oba czujniki, cewka, komputer, kable) i nic. Miałem się już poddać, ale spytałem wujcia gógla ostatni raz. I trafiłem na objawy podobne do moich. Tknięty przeczuciem, poprosiłem kumpla o pomoc. Z holu odpalił niemal natychmiast.
Winnym okazał się rozrusznik. Co rozrusznik ma wspólnego z układem zapłonowym? Nic. Ale, gdy szczotki mocno są już zużyte rozsiewają dookoła mnóstwo elektromagnetycznego śmiecia. Te śmieci (zakłócenia znaczy) zakłócały pracę czujnika położenia wału podczas prób odpalenia (czujnik jest dość blisko rozrusznika).
Wymieniłem rozrusznik i odpala bez problemów.
Rok dywagacji, prawie dwa tygodnie intensywnego sprawdzania i nic. Volvuś był już bliski udania się w ostatnią podróż na szrot. Uratował go dość szczęśliwy traf w googlu.
Po co o tym piszę? A bo w sumie dawno nic nie napisałem. A przyczyna awarii dość dziwna i niespodziewana, to pomyślałem, że się podzielę