Kolega wjechał dziś w tyłek jadącego przed nim samochodu. Nie wyhamował, wydawałoby się: kolizja, jakich w Wawie wiele - pogięte zderzaki, nikomu nic się nie stało. Kolega proponuje właścicielowi stukniętego samochodu napisanie stosownego oświadczenia z przyznaniem się do wina, ale facet kategorycznie żąda wezwania Policji: Nie pozwolę, żeby ktoś bezkarnie we mnie wjeżdżał!
Po kilkudziesięciu minutach przyjeżdżają funkcjonariusze drogówki, trochę zdziwieni, że zostali wezwani do banalnej kolizji. Skoro jednak już są, przystępują do standardowych czynności i zapowiadają rutynowe przebadanie uczestników alkomatem. Kierowca stukniętego pojazdu gwałtownie protestuje: To jest naruszenie moich praw i wolności obywatelskich! Policjanci tym chętniej go badają. Wynik ? Nieco ponad 1 promil alkoholu we krwi
PS Kolega okazał się trzeźwy jak niemowlę i w jego przypadku skończyło się na pouczeniu
Po kilkudziesięciu minutach przyjeżdżają funkcjonariusze drogówki, trochę zdziwieni, że zostali wezwani do banalnej kolizji. Skoro jednak już są, przystępują do standardowych czynności i zapowiadają rutynowe przebadanie uczestników alkomatem. Kierowca stukniętego pojazdu gwałtownie protestuje: To jest naruszenie moich praw i wolności obywatelskich! Policjanci tym chętniej go badają. Wynik ? Nieco ponad 1 promil alkoholu we krwi
PS Kolega okazał się trzeźwy jak niemowlę i w jego przypadku skończyło się na pouczeniu