Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

kaab
kaab - Bojowniczka · 6 lat temu
A czemu tak? Rzucasz palenie, czy jak?o_O


--
chodzenie po bagnach wciąga :)

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Nie, nie Żadnego rzucania, tylko troszkę ograniczyć muszę.

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

m_niebieski
m_niebieski - Woził Niemca dla statusu · 6 lat temu
do zera ogranicz, warto

--
Mój nick bardziej naukowo brzmi tak m_heksacyjanożelazian(II) potasu żelaza(III) TU ŹRÓDŁO

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Bez przesady

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

kaab
kaab - Bojowniczka · 6 lat temu
Zapaliłabym

--
chodzenie po bagnach wciąga :)

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Ja też, najwcześniej za 15 minut

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

m_niebieski
m_niebieski - Woził Niemca dla statusu · 6 lat temu
i znowu o trzeciej paliłeś

--
Mój nick bardziej naukowo brzmi tak m_heksacyjanożelazian(II) potasu żelaza(III) TU ŹRÓDŁO

kaab
kaab - Bojowniczka · 6 lat temu
Ile Ci jeszcze zostało?

--
chodzenie po bagnach wciąga :)

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Właśnie wychodzę zapalić Dzisiaj jeszcze po szesnastej i siedemnastej

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Ostatni

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
TzTesla - Superbojownik · 6 lat temu
Nawet nie napiszę na głos co bym zrobił za papierosa...

smutne

--
Żartowałem.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Nowy Detektyw niebawem

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Djbanan
Tsst! Wilki na Woodstocku a potem THE DEAD DAISIES & ORKIESTRA FILHARMONII GORZOWSKIEJ

--

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
TzTesla - Superbojownik · 6 lat temu
Wilki? Bidne sie jeszcze zatrują jak zjedzą za dużo nieświeżego mięsa
Edyta:
Ale wszystko gra- wpadają wilki, a potem to już tylko martwe stokrotki i orkiestra gra marsz żałobny
Ostatnio edytowany: 2017-08-03 22:40:28

--
Żartowałem.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Macie wersję przed korektą i poprawkami

W szlachetnej sprawie.

Matko jedyna, jak mnie, kurwa, wszystko boli. To była moja pierwsza myśl po podniesieniu ociężałych powiek. Początkowo zrzuciłem to na karb wczorajszej imprezy. Pyszczek, czy jak kto tam woli, Franek, kończył pierwszy rok życia, więc należało to odpowiednio opić. Co też zrobiliśmy, zgodnie z prawidłami sztuki. Spodziewałem się srogich konsekwencji, ale ból jaki mnie przeszył po przebudzeniu był… jakiś taki inny. Spojrzałem w lewo, w prawo, przed siebie. Dlaczego te ściany są białe? Gdzie, do ciężkiej cholery, jestem? Ściany powinny być zielone i znacznie bliżej łóżka.
Ja pierdolę. Kolejna światła myśl tego poranka. Zobaczyłem nogę w gipsie podwieszoną na jakiejś dziwnej konstrukcji. To moja? A kurwa, czyja, bałwanie? Najwyraźniej jacyś dranie postanowili mnie unieruchomić. W jakim celu? Jeszcze nie wiedziałem, ale mogli być pewni, że dowiem się i spotka ich za to zasłużona kara. Ze mną się nie pogrywa.
Z tych rozważań wyrwała mnie zbliżająca się postać w białym kitlu. Niebrzydka kobitka, jak oceniłem na pierwszy rzut oka.
- Nu, obudził się wreszci – zaświergotała. – Długo tak zamierzał spać?
- shiee ja to kuhfy nesy jesem – wychrypiałem ciężko. No, słowami tego nazwać raczej się nie dało.
- W gardle zaschło? Napije się troszku – podsunęła mi pod usta szklankę z wodą. Łapczywie przyssałem się do naczynia. Zbyt łapczywie, jak się okazało. Mało nie utopiłem się po pierwszym łyku. Po chwili uspokoiłem się troszkę i już delikatniej siorbałem życiodajny płyn.
- Gdzie ja jestem? – Spuściłem nieco z tonu. Najwyraźniej ta oto niewiasta nie miała złych zamiarów.
- W szpitalu, a myślał, że gdzi?
Jakim, do stu tysięcy uschniętych kutasów, szpitalu?
- Jakim szpitalu?
- Nu, naszym. Monieckim. A gdzie miałby być? W Białymstoku? Po co?
Szpital. Ładnie się dorobiłem. Ostatnia kwestia. Jakieś dwa słowa, za co tu trafiłem?
- A co się stało? – Pytanie, być może trochę głupie, ale chyba dość naturalne w tej sytuacji.
- Przedwczoraj w nocy przywieźli, samochód potrącił, niedaleko dworca.
Zaraz, samochód mnie potrącił, a impreza była przedwczoraj? Najwyraźniej straciłem jakąś dobę z życiorysu, a złota zasada, w myśl której Pijanego Pan Bóg Strzeże, była nieco na wyrost.
Ręce chyba miałem w porządku, dawało się nimi, choć z bólem, ale jednak manewrować. Odruchowo poprawiłem kapelusz. Wyszło to marnie, bo tylko przeczesałem się po włosach.
- A kapelusz gdzie? – Zapytałem.
- W depozycie.
- Byłaby siostra tak uprzejma i przyniosła?
- A stan zdrowia to niważny?
- I tak pewno muszę czekać na felczera. – Usłyszawszy to, piguła się uśmiechnęła.
- Ano, musi poczekać – potwierdziła moje przypuszczenia. – Nu, mogę w ostateczności przyniść.
Już po chwili czułem się nieco lepiej, mając nakrycie głowy na dyńce. Jeszcze tylko papieros i będzie w porządku. Odruchowo sięgnąłem za pazuchę, ale nie odnalazłem kieszeni. No tak, szpitalne fatałaszki. Gdzie moje fajki? To jednak pozostało bez odpowiedzi. Pielęgniarka poszła do innych pacjentów, a ja zostałem sam. Chciałbym powiedzieć „na placu boju” ale pasowało tylko „w lazarecie”.
Po godzinie, na obchodzie zjawił się łapiduch.
- Jest i nasz Detektyw, przytomny jak widzę. Jak się czujesz?
- Parszywie, jak… A właściwie, nie będę bluzgał tu od rana. – Ci ludzie chcieli mi pomóc, nie było sensu raczyć ich podwórkową łaciną.
- I tak straty nie są wielkie – stwierdził lekarz.
- Jak to niewielkie?
- No, stan w jakim tu trafiłeś sugerował, że chirurg będzie miał co robić. Ale po pełnych badaniach wyszło, że złamana prawa noga, trochę wewnętrznych, niegroźnych dla życia urazów i kilkadziesiąt szwów to niska cena za próbę staranowania samochodu. Na piechotę. – Zakończył niedługi wywód doktorek.
W mordę, coś zaczynało mi świtać w głowie. Powrót z imprezy, jakieś światła przede mną. Klakson, skok, uderzenie… Fakt, chyba przeszarżowałem. I teraz jakiś biedny drań będzie miał przez moje wyczyny problemy. No nic, pogadam z kim trzeba i załatwię, żeby go nie ścigali. Ale to później.
- Panie doktorze, proszę mi powiedzieć rzecz najważniejszą.
- Kiedy wyjdziesz? Ciężko w tej chwili wyrokować. – Wpadł mi w słowo.
- Nie, nie. To drugorzędna sprawa. Kiedy będę mógł zapalić papierosa?
Doktorek zrobił oczy jak pięć złotych. Zabawne, o nałogach nigdy nie słyszał?
- Słucham? – Zapytał z niedowierzaniem.
- Palić papierosa. Jarać szluga. Kopcić fajkę. Strzelić w płuco – wymieniałem w ponurym tonie.
- Jest to niewskazane.
Gość zaczynał mi działać na nerwy.
- Panie doktorze, jestem pana pacjentem. Od nikotyny zależy czy będę pana upierdliwym pacjentem. – Miałem nadzieję, że wyrażam się jasno. Chyba tak, bo lekarz ciężko westchnął.
- Siostra przyniesie kule.
- Dziękuję.
Felczer zniknął a po niedługim czasie pielęgniarka przyniosła wspomagacze chodzenia. Zacisnąłem zęby i spróbowałem wstać. Pierwsze podejście nie było udane. Opadłem na łóżko. Druga próba okazała się skuteczna. Co prawda okupiona znacznym bólem i wysiłkiem, ale czego nie robi się dla nałogu. Pokuśtykałem w stronę windy. Coś musiało być na rzeczy z tymi obrażeniami wewnętrznymi. Czułem jakby ktoś poprzestawiał mi ograny a te próbowały wracać na własne miejsce. Mało przyjemne uczucie. Za to nagroda rekompensowała wszystkie trudy. Stałem, zastanawiając się co ja tu będę, do cholery, robił. Nie znoszę bezczynności, chyba że takiej z własnego wyboru. To co innego. Ale bycie uziemionym było mi wybitnie nie w smak.
Jak przypuszczałem, zajęć zbyt wielu tu nie było. W szpitalnej bibliotece jakieś przestarzałe kryminały. Bajki dla dorosłych, jeśli mnie zapytać. Telewizja jest, za dwa złote. Ale i tam nuda i marazm. Nie jest dobrze. Chyba zaczynałem popadać w lekkie otępienie, gapiąc się bezmyślnie przez okno. Z tego jakże kreatywnego zajęcia wyrwał mnie głos pielęgniarki.
- Nu, jak się teraz czujemy?
- Gównianie. – Skwitowałem i szybko skarciłem się w myślach za taką odpowiedź. – Wybaczy siostra, nie najlepiej znoszę takie sytuacje.
- Ni szkodzi, ni szkodzi. Ni takie rzeczy słyszałam. Panie Detektyw, sprawę mam – dodała niemalże szeptem.
Cudownie. Nie spodziewałem się, ale zapłonęła iskierka nadziei. Może jednak nie będzie tak całkiem nudno?
- Jak mogę siostrze pomóc, siostro…?
- Marylciu – dokończyła lekko się czerwieniąc.
- Ok, siostro Marylciu. Proszę mówić.
- Czasem ni mogę się doliczyć tych mocniejszych proszków.
- Co takiego?
- Nu, tak jakby ginęły z apteczki. Siostra Oddziałowa nic jeszcze ni wi. A jak się dowi, to mnie pewno z roboty wyrzucą. I gdzie ja się podzieji? – Po policzku spłynęła jej łza.
Łza na obliczu kobiety, to jak trąby wzywające do frontalnego ataku. Nie ma, kurwa, że boli, że będą straty trudne to oszacowania. Że wróg dobrze umocniony, więc spróbujmy taktycznie. Oj nie. Marylci trzeba było pomóc. I to jak najszybciej.
- Dobrze. Niech siostra powie, kiedy zauważyła kradzież?
- Po nocnych dyżurach. Ostatnich dwóch czy może trzech.
- I nikomu siostra o tym nie mówiła, prawda?
- Nu, ni, Detektyw jest pierwszy.
- Wspaniale, nikt nie będzie się kręcił przy sprawie, jeśli zadziałamy odpowiednio szybko. Z kim siostra miała te dyżury?
- Z Oddziałową, ale chyba ni ona?
- Tego się dowiemy. Kiedy macie następny wspólny dyżur?
- Jutro w nocy.
- Do tego czasu proszę się zachowywać normalnie. Jakby nic się nie stało.
Z mojej celi wyszła jakby trochę spokojniejsza. Widziałem dwie możliwości. Albo Oddziałowa kręci jakieś biznesy na boku handlując rozweselaczami, albo ktoś w szczwany sposób dobiera się do zamkniętej apteczki. Miałem niecałą dobę na przygotowanie się do akcji.
Wykorzystałem ją mądrze. Kuśtykałem po szpitalnych korytarzach nasłuchując plotek i ploteczek. Nie przynosi to dumy mojemu zawodowi, ale czasem nie ma innego wyjścia. Trzeba rozciągać ucho do granic możliwości. Efekty jakieś tam były. Okazało się, że Oddziałowa jest kobietą z bardzo luźnym zestawem zasad moralnych. A nie owijając w bawełnę, po prostu lubi jak ją dobrze wygrzmocić. Fakt, że ma męża nie stanowił jakiegoś wielkiego problemu. Cały szpital o tym wiedział, a że szanowny małżonek niedoinformowany? Cóż, plotki o tym, że w małym miasteczku wszyscy wszystko wiedzą są bardzo przesadzone.
Za cenę połowy paczki fajek zakupiłem też kolejną przydatną informację. Wszystkowiedzącym w tym przybytku był naturalnie cieć. Po krótkich negocjacjach handlowych zdradził mi, że obecnym buhajem Oddziałowej jest Henio, palacz z kotłowni.
Henia wziąłem na obserwację. Nie zdarza się chyba zbyt często, żeby palacz odwiedzał sale z chorymi. A tu mieliśmy właśnie taką sytuację. Do sali naprzeciw mojej, Henio zachodził trzy razy w ciągu dnia. Pofatygowałem się tam by stwierdzić, że jedynym pacjentem jest jakiś dziadek o nieobecnym wyrazie twarzy. Już miałem teorię. Teraz wystarczyło zaczekać…

Przyszedł nocny dyżur siostry Marylci. Do dwudziestej trzeciej nic się nie działo. Chwilę po jedenastej Marylcia rozpoczynała swój zwyczajowy obchód po chorych. Sprawdzała czy wszyscy śpią, czy ktoś czegoś nie potrzebuje. Taka piguła z powołaniem. Umówiliśmy się wcześniej, że da mi znać jak tylko wyjdzie z pokoju pielęgniarek. I tak też się stało.
Po umówionym znaku, poszła piętro wyżej, a ja zwlokłem się z wyra i możliwie cicho wyczłapałem z sali. Oddziałową przyłapałem akurat na zamykaniu swojego królestwa. Szybkim krokiem udała się w stronę zejścia do piwnicy. Cóż, ja szybkim krokiem nie dysponowałem, ale na tyle na ile pozwoliły możliwości polazłem za nią. Nie było zaskoczeniem, że skierowała się do kanciapy Henia. Również nie było zaskoczeniem, że w tej kanciapie działy się cuda, które nie śniły się autorom podręczników do bzykania. Ciuchy porozrzucane, nogi siostrzyczki również. Podglądaczem nie jestem, więc stanąłem w małym załomie przed niedomkniętą kanciapą i czekałem na rozwój sytuacji.
I tu niespodzianka. Cichaczem w stronę miejsca schadzki skradał się dziadek z naprzeciwka. Przed drzwiami kucnął i zaczął iść na czworaka. Wśliznął się do pokoju i gmerał przy rzuconym na podłogę białym kitlu. Henio ostro gmerał za to w Oddziałowej, więc ta niczego nie zauważyła. Dziadek wymknął się z pomieszczenia i pognał na górę. Ja ruszyłem za nim. I już bez niespodzianki stwierdziłem, że skierował się do pielęgniarek.
Cwanie to sobie obmyślili. Wiedzieli, że siostra Marylcia wypuszcza się na dłuższe obchody. Dziadek miał sporo czasu, żeby skorzystać z niepilnowanych leków. Zaopatrzył się w co trzeba i poleciał odnieść klucze. Ja już nic więcej nie potrzebowałem.
Dwie godziny później poszedłem do pokoju pielęgniarek.
- Dobry wieczór, szanowne panie. – Uchyliłem kapelusz.
- Co też pan robi na nogach? – Oburzyła się Oddziałowa. – Proszę natychmiast wracać do łóżka.
- Za moment z przyjemnością to zrobię. Ale najpierw musimy załatwić pewne sprawy. Siostro Marylciu, jeśli jest siostra wrażliwa na ciężki język, prosiłby o zostawienie nas na moment samych.
Marylcia wyszła bez słowa.
- Dobrze, to teraz tak. Nic mi do tego, że siostra chadza do Henia na dymanie. Siostry sprawa, nie moja.
Oddziałowa spojrzała na mnie z mieszaniną agresji i nienawiści. Nie przejmowałem się tym.
- Nic mi też do tego, że na pani dyżurze z apteczki giną głupie jasie. – Kontynuowałem. – Za to już mi bardzo nie po drodze z faktem, że po ujawnieniu strat, zapewne po dupie oberwałaby Bogu ducha winna Marylcia. Na to zgodzić się, kurwa, nie mogę. Więc teraz mamy takie opcje. Albo siostra łaskawie wyjaśni sobie z Heniem kwestie podpieprzania siostrze kluczy przez pewnego pacjenta, albo jutro pogadam z ordynatorem.
Powiedziała tylko dwa słowa.
- Załatwię to.
Następne dni mijały w spokoju. Czułem się coraz lepiej, otoczony troskliwą opieką siostry Marylci. Oddziałowa unikała mnie jak ognia. Henio kilka razy minął mnie z miną życzącą mi jak naj gorzej. Ale jego się absolutnie nie musiałem obawiać. Reputacja wśród lokalnych szemranych dawała mi sporą ochronę, a ten bałwan był typową moniecką płotką. Nic groźnego, nic strasznego.
Mury szpitalne opuszczałem z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Gdzieś tam w oknie złowiłem czułe spojrzenie Marylci. Czy coś więcej z tego będzie? Nie, raczej nie ma takiej możliwości…



--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Triskal
Triskal - Bojownik · 6 lat temu


hmmm... nie wyświetla mi się okejka którą dałem ciekawe czemu.
Ostatnio edytowany: 2017-08-04 09:04:00

--
All we see or seem is but a Dream within a Dream. Ashes to Ashes but Dust won't be Dust...

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
A nie wiem Może znów coś naprawiają i popsuli

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Triskal
Triskal - Bojownik · 6 lat temu
ale na Mięsnych okejkę pokazuje. A tutaj nie. Więc na pewno coś popsuli

Edyta: a jadnak na mięsnych też nie pokazuje. choć jak kliknąłem to pokazało +1OK ale po wyjściu z wątku i wejściu ponownie już nie pokazuje. Zdecydowanie coś się spsuło
Ostatnio edytowany: 2017-08-04 10:12:42

--
All we see or seem is but a Dream within a Dream. Ashes to Ashes but Dust won't be Dust...

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
:triskal, na mięsnych nie widzę ani jednej okejki

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
i zaraz fajrant

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

m_niebieski
m_niebieski - Woził Niemca dla statusu · 6 lat temu
OKejki wrócili

--
Mój nick bardziej naukowo brzmi tak m_heksacyjanożelazian(II) potasu żelaza(III) TU ŹRÓDŁO

Triskal
Triskal - Bojownik · 6 lat temu
:m_niebieski no nie do końca bo nadal nie widać tej którą dałem na poprzedniej stronie pod postem z Detektywem. A jak próbuję kliknąć jeszcze raz to standardowy komunikat: Przyjmujemy tylko jedno zgłoszenie na komentarz. Więc jeszcze nie wszystko naprawili

--
All we see or seem is but a Dream within a Dream. Ashes to Ashes but Dust won't be Dust...

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 6 lat temu
, super akurat miałam co czytać jak w korku staliśmy
Mojej okejki też nie widać.


--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Triskal
Triskal - Bojownik · 6 lat temu
spracy

--
All we see or seem is but a Dream within a Dream. Ashes to Ashes but Dust won't be Dust...

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 6 lat temu
z pociągu, niestety powrotnego

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Triskal
Triskal - Bojownik · 6 lat temu

:paula już po urlopie?

--
All we see or seem is but a Dream within a Dream. Ashes to Ashes but Dust won't be Dust...

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 6 lat temu
Niedo
Niestety już po urlopie. A pierwszą osobą, którą zobaczyłam w pracy był awanturujący się klient. To nie będzie lekki poniedziałek

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 6 lat temu
a jak Ci idzie ograniczanie palenia?

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Paulka, ograniczam tylko w pracy. W piątek 7 sztuk, dzisiaj trzy, ale za kilka minut mam czas na czwartego. Wczoraj pół dnia spędziliśmy w Sochaczewie (Muzeum Kolei Wąskotorowej i ruiny zamku książąt mazowieckich ) wypaliłem ze cztery (od 15:00 do 21:00) Przy piwie bez zmian, nie ograniczam się i nie mam takiego zamiaru Ach, i od obudzenia się do rozpoczęcia pracy wypalam dwa zamiast trzech

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj