:fuleren , trochę Cię nawet rozumiem, bo priorytety zmieniają się wraz z zaspokojeniem innych potrzeb, często są one jednak ekwiwalentne. Trudno myśleć o podróżach, jakby tanie nie były, jeżeli liczy się każdą złotówkę wydaną w sklepie. Wtedy priorytety są inne, a zaoszczędzone 300 złotych szkoda wydać na cokolwiek, choć w efekcie i tak się przysłowiowo przepierdala.
Są jednak ludzie, którzy nie są wcale bogaci ale i zaspokajaniem bieżących potrzeb nie muszą się specjalnie przejmować. Tych nie rozumiem, oczywiście wtedy gdy narzekają. Bez problemu oszczędzają na nowy telefon, telewizor, cokolwiek, ale kiedy myślą o wakacjach to wszystko urasta im do niesamowitego problemu, wszystko wydaje im się ultra drogie, choć często tego nawet nie sprawdzają. Dajmy na to za cenę nowego iPhone można pojechać na tydzień do Dubaju i mieszkać w 5* hotelu ze śniadaniem, we dwoje. Kiedyś kolega powiedział mi, że nie rozumie mnie i nigdy by tyle nie zapłacił. Zapytałem go, czy telefon lub cokolwiek innego, co ma będzie pamiętał przez całe życie, będzie robiło to na nim wrażenie albo będzie o czym opowiadać? A tak, mimo że to tylko tydzień, wrażenie będzie niezapomniane. A telefon w kieszeni... no cóż. Każdy lubi rzeczy ładne, ale to raczej nie to samo. Oczywiście są osoby, które w ogóle nie cenią sobie podróży i ważniejsze są dla nich gadżety i inne takie, rozumiem.
I dotyczy to wielu rzeczy - ludzie zbierają na samochody, choć często nie są im potrzebne. I to też rozumiem, są fani motoryzacji itd., ale nie rozumiem kiedy wzdychają ciężko, że pojechaliby/polecieli tam i tu. To nie takie trudne. Najlepsza grupa osób to tacy, którzy twierdzą, że "na nic ich nie stać", że na dalekie wakacje jeżdżą tylko bogacze, ale bez problemu potrafią wydać stówkę albo i więcej na alkohol w weekend (jak pracowałem dawno temu na dyskotece, to ludzie, którzy prawdopodobnie nigdy za powiat nie wyjechali, zostawiali pod wpływem alkoholu swoje tygodniówki). A przecież bez problemu można się bez tego obejść.
Ludziom zwyczajnie brakuje wyobraźni, chęci, planowania. Chętnie narzekają, wzdychają, wszystko im przeszkadza. Świat się zmienił, ciekawe rozrywki nie są już tylko dla bogatych, skomercjalizowały się na całego, tak żeby jak najwięcej osób mogło skorzystać. Niestety niektórzy żyją filmami z lat 90' i nawet głupie narty są dla nich jakimś luksusem. Jeszcze kilka lat temu, kiedy byłem studentem i zarabiałem ułamek tego co teraz, pojechałem z dziewczyną na sylwestra na narty, na 5 dni. Za dojazd i powrót (z drugiego końca Polski), nocleg, karnety i wypożyczenie sprzętu zapłaciliśmy niecałe 700 złotych za osobę. A dało się jeszcze taniej, wystarczyło mniej wybrzydzać i wcześniej się zorganizować.
Ostatnio edytowany:
2016-08-27 19:59:45