Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Kawały Mięsne > KONKURS: Wypadki domowe - part 1
joemonster
joemonster - Master of Habaneros · przed dinozaurami
Poszukujemy osób, które wiele przeżyły!

Jeśli przeżyłeś swego czasu traumatyczną przygodę w domu i jego okolicach, jeśli przetrwałeś pożar w kuchni, spowodowałeś zalanie łazienki, wysuszenie czegoś co powinno być mokre, ewentualnie zawalenie czegoś, co nie powinno się nigdy zawalać.

Jeśli cudem uniknąłeś śmierci, jeśli coś szczególnego wylądowało na twoim podwórku (np. Tir), jeśli wywoływałeś duchy i w ogóle przeżyłeś ekstremę w okolicy czterech ścian.

Jeśli jeszcze mogło to mieć dalekosiężne konsekwencje...

...to opisz swoją historię poniżej.

Tym prostym aktem zwierzenia się z grzesznej swojej (lub cudzej) przeszłości, dołączysz do aktywnych bojowników JM oraz włączysz się do konkursu DOMOWE WYPADKI (a tam będą pojawiać się nagrody, przez sponsora zapewnione)

--
Aero

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
To było w przydomowym garażu. Późnym popołudniem odkurzałem auto, a ponieważ była zima, to było już ciemno na dworze. W trakcie tego odkurzania mój tata wszedł do kanału pod garażem po jakieś narzędzia i poszedł do domu, a ja po skończeniu roboty postanowiłem zanieść odkurzacz na miejsce - nie zapalałem światła, gdyż pomyślałem "co mi się może stać we własnym garażu" ;), ale w pewnym momencie poczułem, że nie ma pode mną podłogi... Na szczęście udało mi się zaprzeć kolanem a tata wyjął tylko 2 deski przykrywające kanał, bo mogło to się skończyć na OIOMie jak nie gorzej...

zeol
zeol - Superbojownik · przed dinozaurami

Z mojej strony tez historia 'okołogarażowa'. W roli głównej moja zdolna (wtedy to nawet bardzo) siostra. Mimo wszystko, że każdy sobie w rodzinie zdaje sprawę, że kobieta za kierownicą to przeważnie nie jest dobry pomysł, to jednak siostrzyczka wyprosiła samochód od ojca no i.. Samochód (w miare duże i cięzkie volvo) stał sobie na podjeździe przed garażem. Podjazd lekko nachylony w dół w kierunku garażu, brama garażowa zamknięte. No więc siostra inteligentnie, zaciągnęła ręczny po wejściu do wozu (to się chwali akurat). Po czym odpaliła, wrzuciła bieg i dała duuuużo gazu (coby wjechać tyłem pod tą małą górkę). Problemem okazało się to, że wrzuciła jedynkę zamiast wstecznego, co jak się zapewne domyślacie w połączeniu z duuużo gazu i zamkniętymi drzwiami od garażu, nie przyniosło pożądanych efektów. Efekt - kompletnie zniszczone drzwi garażowe, w samochodzie zderzak i chyba lampa do wymiany, no i szlaban na samochód.. ;)

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
eLpe - Superbojownik · przed dinozaurami
Zdarzenie to miało miejsce wtedy kiedy uczyłem się jeszcze w gimnazjum. Była piekna zima, dużo śniegu a wraz z tym dużo głupot i przeróżnym pomysłów co by tu zrobić z białym puchem. Pewnego wieczora mamie zachciało się do fryzjera, ubłagała ojca żeby ją zawiózł no i pojechali Ja z bratem od razu z domu daliśmy nogę i na podwórko ulepić ogromną kulę śniegu. Męczymy się pchamy ogromną kulę ze sniegu, kiedy już nie mieliśmy sił, a kula była już dosyć sporych rozmiarów, postanowiliśmy zrobić w niej dziurę na wylot tak aby można było do niej wejść, zabraliśmy się do roboty, pomogła nam w tym łopata bo śnieg był dosyć twardy i rękoma było by za ciężko. Po zakończeniu prac na zmianę przechodziliśmy sobie z braciakem przez dziurę ze sniegu, szybko to się mojemu bratu znudziło i wpadł na niesamowity pomysł destrukcji naszego dzieła. Ja będąc w kuli do połowy ciałem, usłyszałem ostrzeżenie od brata, że będzie rozwalał kulę łopatą i żebym wyszedł. Zacząłem już się cofać kiedy poczułem okropny ból głowy, dostałem w baniaka z łopaty, wydarłem się w niebogłosy, wyszedłem z kuli w stanie, w którym mózg był wyłączony nie myślał i miał tylko za zadanie zniszczyć wroga, zacząłem rzucać w brata wszystkim co było pod ręką, garnki, deski kamienie, i nieszczęsną łopatą^^ kiedy już przeszła mi ta cała furia zdjąłem czapeczkę z głowy aby sprawdzić co mi jest.Krew popłyneła strumienień a ja mało co nie dostałem z tego powodu zawału serca, szybko powbiegłem z bratem do sąsiada, aby mnie zawieźli do lekarza. Sąsiadka widząc mnie od razu zemdlała, sąsiad przyzwyczajony do takich widoków(pracuje w stolarni i widok krwi to dla niego codzienność) zabrał mnie do łazienki i opatrzył, gdy zobaczyłem swoją twarz sam o mało co nie padłem, twarz miałem całą we krwi a na głowie wystawał kawałek skóry w miejscu w które oberwałą łopatą, wszystko skończyło się tym, że założyli mi 4 szwy i przez tydzień chodziłem z głową w bandażu, Mina rodziców po powrocie była bezcenna

lads
Zacznę od samiuśkiego początku... 7 lat temu tj, w 2000 roku przerpwadziłem się do domku jednorodzinnego na perferiach miasta. Od samego początku miałem tutaj psa. Wielkie bydle - owczarek staroniemiecki. Pies żył sobie spokojnie, az któregoś pieknęgo dnia na jego terzen wtargnął rudy wzierz kotem zwany No to jak tu sie ne zdenerwować!!!??? Cały czas szczekał na kota, ale ten nie podchodził tak blisko budy żeby mój pies zdołał coś mu zrobić. Do czasu. Kot poczuł się tak pewnie, że zaczął wchodzić na teren psa a ten ogłupiony nie wiedział co zrobić. Zawsze z rodzicami śmialismy sie, że pies nie da rady kotu, Dał. Pewnego dnia, kiedy kot beztrosko spacerowałsobie przy budzi psa stała się rzecz równie śmieszna ( dla mnie ) jak i straszna dla mojego kota. Pies udawał że śpi i czekał aż kot podejdzie dostatecznie blisko... To była sekunda. W tej sekundzie mój kot stracił coś, co było jego ozdobą - caluśki ogon A mój pies trzymał go w paszczy Za-mo-cno :P

--
twooj_stary

Adrian4u
Adrian4u - Superbojownik · przed dinozaurami
W zasadzie dwie historie - dwa upadki

1. HAMAK

Znajomy lat temu parę był na imprezie. całe towarzysto - jak to na imprezie - się pochlało. Pomijam zajścia, kto z kim i dlaczego, bo to co zrobił kolega M. przeszło do historii.
Czując nagłą potrzebę przewietrzenia się wyszedł na taras - taras z rodzaju tych rozłożystych. Jako, że mu się sennie zrobiło, poszedł spać na hamak - albo to, co jemu wówczas wydawałało się hamakiem. No i spał - do czasu, aż go ktoś nie próbował obudzić, bo wtedy poruszył sę gwałtownie i z tego "hamaka" zleciał.

Na drugi dzień zastanawiał się, czemu jest tki poobijany i poobdzierany - przecież z hamaka na taras droga (nawet w pionie) dość krótka...
No i się wyjaśniło dopero wtedy, jak wieczorem zaczęły się telefony z pytaniami czy żyje, czy jest cały i czy niczego sobie nie połamał.
Otóż owym "hamakiem" okazał się rozłożony wieszak/suszarka na ubrania (same sznurki, więcnie wiem, jakim cudem się tam utrzymał), a zleciał nie na taras, ale na sam dół... podjazdu do garażu (przynajmniej 3,5 metra w dół), bo ów "hamak" był przyczepiony do barierek tarasowych... na zewnątrz.

2. ALE WÓDKA CAŁA

Rzecz się działa na mojej 18-tce - w domu mym rodzinnym, jeszcze w trakcie "przysposabiania". I znów - hulanki, swawole, jakieś jaranie zielska w moim pokoju itp. No i wódka, któa się mroziła na balkonie (listopad zimny był), a po którą wyszedł kolega. Coś ów kolega chwilkę dłuższą nie wracał, za to jak wrócił.... cały poobcierany, za to z dumnym uśmiechem i flaszką w ręku.
Co zaszło?
- ten no, trochę się poślizgłem i wpadlem w krzaki, ale wódka cała!
Dodam tylko, że żadnych krzaków pod tarasem wówczas nie było, za to był (i jest do dziś) wjazd do garażu - tym razem tylko 3 metry w dół.

Za niedługo - "bo ja się trzymałem i wołałem", "bo tu wariaty jakie na nartach jeżdżą"...

A potem: "akademolka" i "siekierezada sylwestrowa"

--
bądź jak fajerwerk: żyj w pełniu blasku, umrzyj z hukiem.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Neily - Superbojownik · przed dinozaurami
Mieszkam z dala od zabudowań miejskich, mój dom jest jednym z 4 mieszczących się prawie że w lesie. Któregoś pięknego wieczora, ze znajomymi postanowiliśmy rozpalić ognisko, na miejsce wybraliśmy małą polankę mniej wiecej 50 m za domem. Późny wieczór, lekko podchmieleni, kiełbaski nadziane na patyczki skwierczą nad ogniem, a kolega w pewnym momęcie zauważa ognień buchający z mojego domu. Co mieliśmy zrobić? Zaczeliśmy biec tak jak staliśmy w kierunku domu. Pod domem stali moi rodzice, patrzyli jak płonie, a my staneliśmy z całą ekipą, w równym rządku obok nich. W pewnym momęcie przybiegają sąsiedzi i... widzą roztrzęsioną moją mame, wkur***ego tate, i... mnie razem ze znajomymi z patykami w rękach, na które były nadziane zarumienione już kiełbaski...mina sąsiada widzącego nasze "ognisko" na kiełbaski była dosłownie bezcenna.

Ps. Po chacie został tylko smród moczu i starych ludzi...

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
bialix - Superbojownik · przed dinozaurami
Jako do niedawna samotny student lubiłem zjeść coś na szybko. Ot, czasem jakieś hamburgery, pizzę, mrożonki etc. Tego dnia naszła mnie ochota na frytki z biedronki. Nasypując je do koszyka sypnęło mnie się lekko za dużo. Myślałem, że je zjem, wszak, żarłoczny byłem. Po jakimś czasie zostało mi ich ok. 30 na dnie michy. Czułem, że ewentualna, kolejna frytka spowodowałaby nieuchronny odruch wymiotny. Jako, że kosz miałem w kuchni, a bliżej WC, postanowiłem wysłać smażone bulwy do Bałtyku. Nie myśląc wiele, wrzuciłem je do kibla i pociągnąłem za spłuczkę. Po chwili muszla zamieniła się w wulkan, tyle, że miast lawy wyciekała ze wszystkich jego stron woda. Cóż było robić... zdjąłem błyskawicznie koszulę i wsadziłem całe ramię do odpływu, celem przepchania rury. 5 minut męczarni i gimnastykowania się przyniosły skutek... problem w tym, że w całym wucecie wody po kostki... I tak przeszedł mi na niczym kolejny dzień, w którym zamierzałem pisać referat ;)

--
:]

waber
waber - Superbojowniczka · przed dinozaurami
Kilka lat temu, przed remontem łazienki, tuż przy wannie na podłodze miałam takie ustrojstwo (niby to wykończenie płytek podłogowych - listwa z tworzywa sztucznego, lekko gumiasta). No i to ustrojstwo lekuchno się rozpękło, tak że kawałek odstawał, dokładnie w tym miejscu, w którym zazwyczaj stawało się przy wannie w celu dosięgnięcia do kranu. No i pewnego ranka, nepytomna jak codzień, zwlokłam się z pościeli i na oślep udałam się poczynić toaletę. Stanęłam w tym samym miejscu co zwykle. Kiedy (z zamkniętymi oczami) gibnęłam się z ręką wyciągniętą w stronę kranu, ten cholerny kawałek listwy znalazł się dokładnie pod moją stopą. W pięknym stylu i z niezłym speed'em dolna część mojego prężnego (he he) ciała odjechała wraz z ustrojstwem do tyłu, następnie wzbiła się w górę, natomiast przednia część z impetem runęła do wanny. Pech chciał, że na torze lotu mojej twarzy znalazł się kran, czego efektem było nadzianie się oczodołem na kurek. Oka nie straciłam, ale ten siniak "ala panda" wokół oka, schodzący lekuchno na policzek i nos, długo wzbudzał komentarze sąsiadów i znajomych. Dla jasności oświadczam, iż to nie ja pozowałam do plakatu z podpisem "bo zupa była za słona"

--
Zaufanie jest dobre - kontrola jeszcze lepsza ;)

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
monkeyo - Superbojownik · przed dinozaurami
To był pamiętny (przeze mnie) Sylwester 2003/2004, który postanowiłem urządzić w moim drewnianym domku letniskowym na wsi na działce. Cała impreza zapowiadała się bardzo spokojnie z racji tego, iż miałem ją spędzić z moją Kasią i parą znajomych. Dwa dni wcześniej pojechałem tam posprzątać, odkurzyć, ogółem - przygotować domek pod imprezę. Przy okazji wizyty na wsi poprosiłem mieszkającego nieopodal wujka Mietka, aby ten w dniu imprezy przyszedł rano i napalił w piecu (dokładniej starej "kozie"), cobyśmy w tą zimową noc nie pomarzli.

Jak poprosiłem tak zrobił - gdy weszliśmy do domku było ok. 30 st. C, a piecyk był napakowany węglem i rozgrzany !!dosłownie!! do czerwoności. Impreza na dobre się rozpoczęła - jedna wódka, śledzik, druga wódka, śledzik,.... i tak do północy. Na minutę przed dwunastą postanowiliśmy wyjść przed domek, aby obejrzeć pokaz fajerwerków odbywający się w oddalonym o 40 km rodzinnym Mieście Łodzi. Niestety okazało się, że ognie i to nie do końca sztuczne widoczne były zanim przekroczyliśmy próg - ściana i fragment dachu stał w płomieniach!

Jako gospodarz zadzwoniłem po straż pożarną, która nie dość, że wcale trzeźwiejsza od nas nie była to na dodatek potraktowała mój telefon jako żart. Po pół godziny - gdy padła instalacja elektryczna i musiałem oświetlać wszystko światłami samochodu, zjawił się olbrzymi strażacki Jelcz - auto zbyt duże by przecisnąć się przez wąski dojazd do domku. Strażacy zgłosili ten fakt przez radio i po kolejnych 30 minutach zjawił się..... Polonezik, którego kierowca - strażak, stwierdził: "ekhm... no Panie, faktycznie się zmieści". Minęła kolejna godzina (2 godz. po zgłoszeniu) i wreszcie pojawił się odpowiednich rozmiarów Lublin. Panowie z OSP odpalili oświetlenie i rozpoczęli gaszenie przy pomocy siekiery, kilofa i wody z węża ogrodowego (do hydrantu było "aż" 30 metrów). W międzyczasie położyłem spać pijanych gości i powiadomiłem rodziców, że ich domek się pali. O godzinie 7 rano akcja gaśnicza dobiegła końca, a ja przemarźnięty i przemoczony wróciłem wraz z moimi gośćmi do domu.

P.S. Zdjęcie z pożaru dostępne w foto opowieści

yankes102
Kilka lat temu miałem bierzmowanie. Przyszedł czas egzaminu trzeba sie było sie nauczyć pytań i odpowiedzi związanych z religia ogólnie takie bzdety. Po szkole miałem tylko czas zjeść obiad chwile usiąść przed kompem i na ten egzamin. Pech chciał ze gdy czekałem na obiad przypomniało mi sie coś ważnego, co musiałem coś na kompie zrobić. na kompie siedziała siostra która bawiła sie iluzjami optycznymi (animacje). Pokłóciłem sie z nią o kompa i wkur***** wybiegłem z pokoju krzycząc coś ze nie idę na egzamin i jeszcze inne głupoty na przeciwko mojego pokoju z komputerem jest duży pokój z dość duża szybą. chciałem otworzyć te drzwi uderzając pięścią obok szyby (jakieś 10 cm od szyby do ramy jest). Nie trafiłem, znaczy trafiłem ale w szybę ręka przeszła gładko. Wynik tego spotkania to 3 blizny na prawym nadgarstku, 8 szwów, jakieś 0,5 cm dalej i przeciął bym sobie tętnice, widok własnych ścięgien na nadgarstku - bezcenny. Szybki transport do szpitala na chirurgie, 240 zł odszkodowanie i przywilej nie pisania przez 3 tygodnia

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Tak się jakoś złożyło, że wypadki domowe jakie pamiętam związane były ze mną i z ogniem, w takiej czy innej postaci. Jakoś tak od maleńkości ciągnęło mnie do zapałek i sprawdzania co się pali a co nie. Szczerze mówiąc nawet nie pamiętam "pierwszego razu", bo jakoś towarzyszyło mi to przez całe dzieciństwo. A co najbardziej utkwiło mi w pamięci?
1. Gazeta, którą spaliłem kawałek po kawałeczku w ogromnej kryształowej popielniczce. W pewnym momencie do pokoju weszła mama i rzuciła się na popielniczkę z zamiarem wyniesienia jej z pokoju i ugaszenia mojego ogniska. Skończyło się na zamiarach. Miałem nie więcej niż 10 lat ale nawet ja już wiedziałem, że w takich okolicznościach popielniczka musiała się rozgrzać i nie należy jej dotykać. Mama dowiedziała się wtedy... Swoją drogą, że też mi to wtedy nie pękło...
2. Miałem w pokoju taki mały drewniany stołeczek, który służył mi za poligon doświadczalny i miejsce moich ogniowych eksperymentów, polegających na tym, że nakładałem na jego powierzchnię różne płyny, pasty, farby i co tylko wpadło mi w ręce, po czym podpalałem i obserwowałem czy pali się długo, jak intensywnie itp. Problem powstał pewnego razu bo wyjątkowo samo nie zgasło... Na szczęście jakoś to ugasiłem, za to innym razem podpaliłem na moim stołeczku papier. W pewnym momencie ktoś zaczął mi się wdzierać do pokoju więc postanowiłem zdmuchnąć ognisko. Pomysł okazał się średni, bo ognisko wylądowało na dywanie, który szczęście w nieszczęściu nie zapalił się tylko zaczął się topić. Co ciekawe nawet niespecjalnie zniszczyło to wzorek. Na pierwszy rzut oka ani śladu, tylko jak się ręką przejechało to można było wyczuć, że w jednym miejscu jest dziwnie szorstki...
3. Pamiętam też dwa eksperymenty z saletrą. Raz zrobiłem mieszankę i w środku dnia postanowiłem wypróbować ją na balkonie. Akurat była jakaś taka nieciekawa pogoda więc nie chciało mi się iść na dwór. Wysypałem trochę na podłogę i podpaliłem. Trochę inaczej to sobie wyobrażałem i jakież było moje zdziwienie kiedy saletra zapłonęła... Koledzy opowiadali, że wielka chmura białego dymu, która tak nagle zniknęła jak się pojawiła była imponująca... Innym zaś razem zrobiłem mieszankę wieczorową porą pod nieobecność rodziców. Postanowiłem ją zatem wypróbować w toalecie. Na brzegu muszli usypałem mały kopczyk i podpaliłem. Kopczyk okazał się jednak zbyt duży, bo narobił tyle dymu, że w pomieszczeniu o powierzchni 1,5m2 ledwo znalazłem drzwi. Efekt był taki, że dziwny i ciężki biały dym niespecjalnie chciał zniknąć z mieszkania, więc nauczony wcześniejszymi doświadczeniami postanowiłem zrobić przeciąg. No i prawie się udało. Otwarłem okna, podparłem je książkami i w tym momencie usłyszałem przekręcany w zamku klucz. Wchodzi ojciec, patrzy na ten plączący się po mieszkaniu biały dym i pyta: "Karmelki robiłeś?". No cóż... Pozostało mi przytaknąć... A dla wyjaśnienia dodam, że było to w czasach, kiedy "przysmaki" w stylu Mars, Sznikers itp. to można było kupić u pana na targu, a i to nie zawsze, no i ktoś tam z kolegów obczaił wynalazek w postaci karmelków domowej roboty, których głównym składnikiem był cukier, a robiło się to na patelni. Do saletry na szczęście też dodawało się cukru...
4. Pewnego razu postanowiłem sprawdzić czy pali się pianka do włosów. Napuściłem tego trochę do umywalki w łazience i wrzuciłem zapałkę. Wtedy dowiedziałem się, że pianka do włosów pali się bardzo szybko i bardzo gwałtownie. W zasadzie to nawet wybucha. Czas kiedy czekałem aż odrosną mi brwi był wyjątkowo upokarzający...

A najlepsze w tym wszytkim jest to, że nie tylko nigdy nie odniosłem poważniejszych obrażeń, ale nawet straż pożarna nie musiała się fatygować...;)))

NitrogenTH
krotko i na temat bez otoczki.

1) bedac jeszcze w technikum zaprosilem kolegow. nikt z nas nie mial pieniedzy, ale trzeba bylo sie jakos urzadzic alkoholem. zrobilem wodke w garnku w proporcji pol na pol lejac spirytus ktory znalazlem oraz kranowke. nikt nie chcial tego pic ale ja chcac zaszpanowac wypilem na raz szklanke (200ml) bez przepity. poparzylem sobie przyrodzenie, bo palilem papierosa i zlapalem go niewlasciwa strona (papierosa). nastepnie zarzygalem pol ubikacji, przewrocilem szczoteczke elektryczna do muszli tym samym palac instalacje, a na samym koncu zwymiotowalem w pokoju mojej rodzicielki na kanape kwasem z zoladka, co spowodowalo wypalenie dziury w poscieli i narzucie

2) poparzylem sie serem z tosta, ktory odszedl mi razem ze skora.

3) rozwalilem sobie glowe wstajac z nad muszli klozetowej i uderzajac o otwarta szafke, w sensie drzwi

4) podnoszac rozlozonego mopa uderzylem w zyrandol w ubikacji - efekt: pociete plecy

5) jak cwiczylem capoeire uczylem sie w przedpokoju stac na rekach i uderzylem w lampe. tym razem noga zaliczyla szklo.

6) odpalilem petarde w pokoju na sylwestra i chcialem dobiec do okna. wyrzucajac przez zamkniete okno petarde, petarda odbila sie i wybuchla mi przed twarza jak szrapnel. dzieki bogu w oczy mi sie nic nie stalo, ale nie slyszalem nic przez kolejny dzien i twarz mnie ciutes piekla

7) wykrecalem peknieta zarowke (czasami tak bywa ze peka, a szklany pojemniczek odpada) przy uzyciu nieizolowanych kombinerek, i bez wylaczenia korkow (jestem technikiem elektronikiem z wyksztalcenia dodam) walnelo mnie 220 i urwalem zyrandol

8) jak bylem maly prasowalem dywan (nie wiem po co, ale slyszalem z opowiesci bo mialem ze 3 latka) i go podpalilem niechcacy

9) bawiac sie kiedys zelazkiem (moze z 5 lat mialem) zaczalem przecinac kabel zyletka. efekt - wiadomo. elektroszok i wybite korasy.

10) jak bylem maly, starszy kolega polecil mi wlozyc dwa gwozdzie w dziurki od kontaktu. jak wyzej.

11) wypadlem po pijaku z balkonu rzygajac po imprezie (jestem dejotem akuratnie i mialem nieograniczona kreske na barze do zuzycia wiec sie nie ograniczalem w zuzyciu alko), po czym podszedlem do domofonu i zadzwonilem do matki zeby mi otworzyla

12) bedac malym wchodzilem na szafke, bo nie moglem po cos siegnac. wyladowalem przygnieciony szafka

13) byly kiedys takie korki do pistoletu ktore wpychalo sie do wylotu i strzelalo. wyjatkowo reaktywne. zaczalem w pokoju obierac taki koreczek ktory w koncu sie poddal i wybuch robiac mi zielony palec. miesiac ropialo. ponoc to sie karnichlorek nazywa ale wiem ze jakies dobre kilka lat temu sprzedawali to na odpustach.

14) dezodorantu w ognisku nie polecam. dziwnie wyciagac blache z nogi.

15) podczas budowy garazu bawilem sie w takim starym wozie zwanym Tarpan. bawilem sie pedalami i skrzynia. w ten oto sposob samochod zjechal z podjazdu, prawie przygniotl robotnika, a ja pierwszy raz zesikalem sie ze strachu.

16) "paintball" po domu z uzyciem pistoletow na plastikowe kulki (robia takie male siniaczki a dostanie takim boli jak cholera)

17) kolejny motyw. nauka techniki z capoeira. au de frente (gwiazda przy ktorej przekreca sie cialo o 90 stopni i laduje frontalnie). dziura w sciance dzialowej (przykrylem plakatami z czasopism o konsolach do gry). ciala obce dlugo wydobywalem z nogi.

18) upadek z drzewa to chyba kazdy chlopak zaliczyl.

19) rozciety policzek i poszerzenie usmiechu po uderzeniu w glebe przy trzymaniu kufla

20) zaliczenie uderzenia workiem na smieci wypelnionym woda z entego pietra. smigus pierdolus dyngus.

--
Nitrogen T.H.

NitrogenTH
a tak dla funu moge jeszcze dodac, ze moj kumpel kiedys po nieprzespanej jednej czy dwoch nocach, po zazyciu duzej dawki alkoholu i innych specyfikow wrocil do pokoju do akademikow. sciagnal buty, przywital sie kulturalnie, otworzyl okno i ... wyskoczyl. nie wiem jak mozna polamac obie PIĘTY ale jemu to sie udalo. jak ktos na agh ma miejscowke to pewnie zna


z innych debilnych opcji, spadlem ostatnio z urwiska spacerujac w okolicach przekaznika na matecznym w krk. najlepsze jest to ze trzezwy i przez przypadek.


to taki oftopik :]

--
Nitrogen T.H.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Będąc małym gżdylem (ok.6 lat) miałem przy łóżku nocną lampkę. Żeby ją wyłączyć musiałem wychodzić spod kołderki, gdyż stolik był dalej niż zasięg moich rąk. Więc pewnego pięknego wieczoru wpadłem na genialny pomysł jak można zgasić światło bez wstawania - przeciąłem kabel nożyczkami. Oczywiście zadziałały bezpieczniki... ale na tym nie koniec kiedy ojciec biegał po domu sprawdzając co się stało, ja pinezką spiąłem oba końce kabla tak, że nie było widać... wydało się dopiero po kilku dniach

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Będąc dzielnym i bojowym 10-letnim młodzieńcem bawiłem się z kolegą na polu kukurydzy w wojnę. Kolby kukurydzy służyły jako granaty... super zabawa, gdy na słuch (bo kukurydza była dwa razy większa od nas) rzucasz w pozycję wroga. Walka się skończyła, gdy przyjąłem trafienie "granatem" prosto w twarz - skończyło się tylko złamanym nosem

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
U mnie bylo tak.

Impreza nr 1.

Razem z dwoma kumplami szwendalismy sie na dzialkach. Mozna to nazwac szaberek Nagle oczywiscie z nikad pojawila sie straz miejska. jak fart to fart. ;]

No to nogi za pas, moi kumple przodem, ja ostatni. Zaczynamy biec. Pierwszy plot, drugi plot, biegne szybko, nagle nic nie widze, ziemia, wisze na plocie zachaczony o nogawke, Lekkie pociagniecie i gleba.... i nogi za pas... Potem droga do domu przez miasto z wielka dziura w prwej nogawce ;)

Impreza nr.2

Ja z tymi samymi kumplami. Domek nad jeziorem ognisko ;) No to pijemy + grill ;P siedzenia od samochodow poustawiane w okol ogniska, siedzenia niewiadomego pochodzenia :P bodajze od merola :p Jeden chlopak wymniekl a my kontynuowalismy drinkowanie. Imprezka sie juz rozkrecala. Nasz kumpel spi, patrzymy na ognisko nie ma go O_0. A on wstal lekko zamroczony i sie cofa, za plecami mial bajorko, moj kumpel sie zerwal by go lapac,... niestety nie udalo sie i oba w wodzie wyladowali, uslyszalem ttylkow ielki plusk. Po paru minutach ruszylem sie z miejsca bo nie byli w stanie wyjsc. Pomoglem jednemu o drugim zapomnialem, sam sie wyszedl po jakims czasie.

+ dowcip na dopicie, " a raczej prawdziwe wydarzenie"

Rozmawiam sobie ostatnio z rodzicami, lekko wstawiony, rozmowa dotyczyla dziwczyn etc

mamusia do mnie: "przy jednej dziurze to kot zdechnie"
a ja na to: "czemu tatus zyje jeszcze?" D

mamusia odpowiedziala "to jest wyjatek" DD

pozdro dla joe ;)

Moosehead
Moosehead - ObersturmbahnModerator · przed dinozaurami
W Akademiku (za Odrą) mieliśmy współlokatorkę, Rosjankę, która ni dudu nic kompletnie w kuchni zrobić nie umiała. Ale twardo postanowiła kiedyś, że usmaży sobie kotlety.
Nalała oleju na patelnię i czeka. Aż się zagotuje.
Zamiast się zagotować, olej naturalną koleją rzeczy stanął w którymś momencie w płomieniach. Laska - wrzask. Z drugiego końca mieszkania przylatuje kumpel (Polak), łapie jakąś ścierę i rzuca na ogień, coby zdusić. Ściera spłonęła. Chwyta drugą ścierę w tym samym celu - ta też spłonęła. Na szczęście kątem oka zauważył, co robi nasza gwiazda, bo ta zdążyła nalać wody do dzbanka i właśnie chlusnęła...

Zdążył ją tylko szarpnąć na podłogę i wrzasnął w głąb korytarza -RATUJCIE MOJĄ PRACĘ DYPLOMOWĄ!

Fajerwerk był taki, że cała kuchnia powyżej linii patelni poszła z dymem...
A najbiedniejszy był w tym wszyskim gospodarz akademika, który tego dnia miał pożar (patrz wyżej) i powódź, bo w sąsiednim budynku jakiś debil chciał na pierwszym piętrze przetkać sobie odpływ w łazience sprężarką - na parterze ze wszystkich odpływów poszła fontanna kupy...

on pozdro_z_archeo mode ;D

--
Że tak wprawdzie jest obecnie, jak jest, ale nikt nie powiedział, że tak koniecznie być musiało ani że tak zawsze być musi, ten wyścig opętańczy, w którym człowiek, który sobie siądzie i się zagapi, stał się przestępcą wobec epoki swojej, bo nie powinien ani posiedzieć na przyzbie, ani się zagapiać, ani herbatkę wypić spokojnie, tylko zaraz lecieć i coś rozwijać. Mrożek do Lema AD 1963 (sic)

NitrogenTH
pamietam impreze urodzinowa. wszyscy zjarani albo pijani (bo to bylo jak mialem jeszcze nascie lat wiec mam problemy z przypomnieniem sobie uzytych specyfikow) narabanego kumpla zawinelismy w narzute i wystawilismy na balkon. mial na sobie tshirt, a temperatura byla dosyc ujemna. pozyczylem od kumpla konsole do gier i tak sie zagralismy ze zapomnielismy o mirku bo tak sie zwal owy kolega. za pol godziny pukanie w drzwi od balkonu. "o kurvva! mirek! zapomnielismy o mirku!" wrzyciu takich wulgaryzmow nie uslyszalem jakimi nas obdazyl.

jako bonus dodam ze obrzygal sasiadce pietro nizej 50% powierzchni balkonu w miedzyczasie jak gralismy w "Crazy Taxi"

--
Nitrogen T.H.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
ApoTer - Superbojownik · przed dinozaurami
Wydarzenia miały miejsce w okolicy domu.

Kumpel kupił Fiestę u naszych grunwaldzkich przyjaciół. Zadbana, mały przebieg, odpala "na dotyk". Pojeździł nią trochę i niestety miał wypadek.
Sprzęgło - jedynka, sprzęgło - dwójka, sprzęgło - drzewo (miało pierwszeństwo).

Auto sprzedał znajomym. Ci przez cały dzień naprawiali przód, na koniec nowy właściciel dał się kumplowi przejachać.
Koleszka wjechał nią do garażu... razem z zamkniętą bramą.
W środku stał Polonez, był na luzie, potoczył na ścianę. Odpały zderzaki, światła, przebita chłodnica itp.

A fiesta dalej jeździ...i nawet światła ma. (-:

myszsza
myszsza - Superbojowniczka · przed dinozaurami
koleszka

--
Ratując jednego psa, nie zmienisz świata, lecz zmienisz świat dla tego jednego psa.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Ja:
-lat 2 - Chciałem wyjść z dziecinnego łóżeczka no i wylądowałem głową w rowerku. Zero uszkodzeń
-lat 3 - Rozpędzony robiłem wiraż 180* z mojego pokoju do kuchni, nie wyrobiłem i wbiłem sie w futryne.....szczęką. Dzisiaj nie ma śladu.
-lat 5 - Chciałem siegnąc sobie z szafki jakies ciuchy. Szafka była u góry. Wszedłem na szuflade, otworzyłem drzwiczki i odchyliłem sie do tyłu. Chyba tylko ze strachu straciłem przytomność, ale na szczęście byłem na tyle mały by dosłownie schować sie w środku szafy, która jak mówi moja mama, zjadła mnie w całości. Na początku zresztą myślała że przewróciłem szafke i uciekłem by nie dostać opieprzu, dopiero poźniej mnie znalazła, gdy przestała mnie szukać i przystąpiła do podniesienia szafki. Efekt - zero uszkodzeń (szafki też)
-lat 6 - Naoglądałem sie w tv programu o f-16 (o ironio) i tak sobie pomyslalem ze ponasladuje te ponaddźwiękowe myśliwce. Zaczełem biegąc z rąk taty siedzącego w kuchni i 'leciałem' prosto az do konca pokoju dużego gdzie stały drewniane kanciaste krzesła. Właśnie tam zawracałem.
Za n-tym razem biegnąc z rozłożonymi rękoma nie wyrobiłem na zakręcie i zaliczyłem czołem kant krzesła. Efektem trzy szwy (blizna a'la Harry Potter), na szczęscie mieszkałem wtedy jedynie 200m. od szpitala I na klocki LEGO tez miałem.
- lat 12 - Tam gdzie mieszkam są niezłe górki do tzw. DOWNHILLu rowerowego, byłem na tyle głupi że po nich zjeżdzałem. Za którymś razem jadąc na oko jakies 40km/h przednie koło wpadło mi w solidną koleine i jakimś dziwnym trafem wyleciałem do przodu razem z rowerem robiąc w powietrzu salto. Wylądowałem na plecach, tak że nad sobą zobaczyłem lądujący na mnie rower. Efekt - tylko złamane na pół siodełko.
-lat 14 - Wypadek też rowerowy i też na wcześniej wspomnianych górkach. Przedni hamulec = Małysz w Obersdorfie + uczucie upojenia lakoholowego wywołanego wstrząśnieniem mózgu + stłuczony nadgarstek. Całe szczęscie że sie rower nie uszkodził
lat 15 - Późnym wieczorem, kiedy wróciłem do domu po długiej podróży, postanowiłem włączyć elektroniczny radiobudzik (chyba to jest fachowa nazwa ;P). Podłączałem go do przedłużacza z którym chyba było coś nie tak, bo efektem był wybuch porównywalny z wybuchem małem petardy i zmiana koloru mojej twarzy na czarny oraz twarzy matki na bardzo biały. A i jeszcze sztywny język (sexxyyyy...)

Ender77
Ender77 - Superbojownik · przed dinozaurami
Moja siostra aktualnie remontuje mieszkanie. Jednocześnie kuchnię i duży pokój. Z braku miejsca urządzenia kuchenne wylądowały w łazience. Wypadku jeszcze nie było, ale "szykowanie sobie kanapek do pracy, podczas gdy obok na kiblu siedzi mąż i wali kloca, to jest prawdziwy hardcore" koniec cytatu.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
ApoTer - Superbojownik · przed dinozaurami
myszsza: Dokładnie taka ma być forma

DeBesciak
Niestety nie mój własny wypadek ale opowiedziany przez kuzyna śmieszno-tragiczny więc opowiem.

Rzecz się dzieje w Poznaniu. Na prostej drodze gość zatrzymuje się bo pies wbiegł na jezdnię a z tyłu łuuup, panienka przywaliła mu w tyłek bo jak twierdzi zagapiła się. Na miejsce zjechała policja, wiadomo kolizja, mandacik, nic strasznego nikomu sie nie stało tylko koleżance chłodnica padła i sama nie mogła jechać, a gość zderzak i tylna klapa do remontu. Nie wiem jak ten facet dał się namówić tej kobiecie, żeby ją zholować ale jakoś się dał, no to wyjmuje swoją linkę (bo kobieta oczywiście nie ma - bo po co?) haczy samochód i holuje. Jakieś 20 m dalej znajduje sie zjazd na główną więc gość hamuje a tu łuuup!!! Drugi raz kobieta parkuje na jego zderzaku. Gość z pianą w gębie wyskakuje patrzy a kobieta siedzi na tylnim siedzeniu - myślała, że jak jest holowana to nie musi kierować.

--
ija ija oo

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Opowiedziane przez dobrą znajomą...

Rodzeństwo a właściwie 2 osoby z 4 (2 siostry i 2 braci) zostało pod opieką jakiejś tam koleżanki ich mamy... Została oczywiście najstarsza dwójka rodzeństwa. Siadając wygodnie w dużym pokoju zapragneli zrobić sobie frytki... Zaczeła siostra (po bracie najstarsza-moja znajoma) więc pierwsza partia wyszła solidnie (używając standardowej patelni ) ale dalej mieli ochote na smażone przysmaki... Więc tym razem brat zajął się smażeniem... wstawił patelnie z olejem na gaz i poszedł przed TVka. No i siedzi i siedzi. Siostra do niego (baba co ich pilnowała nic nie mówiła i robiła) żeby może poszedł zobaczyć co z frytkami a raczej z olejem że pewnie się już nagrzał. Na to odpowiedział że jeszcze nie, że zaraz pójdzie. Chwila spokoju i znowu siostra do niego żeby zobaczył... dopiero za trzecim razem poskutkowało. On patrzy a ta z patelni ładny spory ogień sięgający od kuchenki aż do szafek na ścianie (około 60cm) Mieli okna otwarte to nie wyczuli że coś się święci. Braciszek zaraz że się jara wszyscy wyszkoczyli... ktoś tam coś próbował zrobić aż brat wpadł na wspaniały pomysł żeby ugasić olej wodą!! Na szczęście dla niego wziął koc zarzucił na siebie i zza koca wylał garnek wody na patrelnie... Jak buchnelo... Całą Kuchnia czarna a na suficie piekny czarny wzorek rozchodzącego się ognia niestety z syfitu i ścian nie dało się zmyć... z szafek i reszta tak ale sufit do poprzednich wakacji został w zarąbisty czarny wzorek (z małą białą plamą po gąbce która odrazu przejeła czarny kolor ale po tym już się nie nadawała) Wrażenia ich mamy z pewnością niezapomniane Just SchockWaves Pytanie mamy... Co się stało?? odpowiedź mojej znajomej... Braciszek robił frytki...

Aż się chce powiedzieć SMACZNEGO!! xD

lipisz
lipisz - Superbojownik · przed dinozaurami
Miałem Wtedy jakieś 13-14 lat i byłem jak każdy w tym wieku głupim nastolatkiem. Miałem Wtedy kolegę z podwórka o wdzięcznym imieniu Artur. Jak to koledzy spotykaliśmy sie codziennie by niszczyć wroga nr. 1-dziewczyny, budować bazy i robić masę innych rzeczy. Raz przychodził on po mnie raz ja. Tego nieszczęsnego dnia była moja kolej. Gdy już zjawiłem sie u Artura zostałem poinformowany iż kolega je obiad. Po 2 minutach czekania zauważyłem wystające dwa kabelki ze ściany. Kiedyś należały one do dzwonka ale ten został urwany. Nie wiele myśląc złapałem jeden z tych kabelków i zacząłem nimi jeździć po stalowej framudze. tam gdzie farba już sie zdarła błyskały wesołe iskierki i w powietrze ulatniał sie miły dźwięk bzzz bzzz. Drugi z kabelków nie miał takich atrakcji. Powodowany dziecięcą ciekawością złapałem go w palce...Nic sie nie stało. Nie mogłem sie powstrzymać wiec chwyciłem ten bardziej frywolny przewód i również nic sie nie stało. Niewiele myśląc złapałem dwa kabelki na raz. Każdy już sie domyśla jak to sie skończyło... Dzwonek zadzwonił... Ja natomiast dostałem skurczu w dłoniach i nie mogłem puścić tych przeklętych kabli z rak. Jedyne co przyszło mi na myśl to uciekać. Tak wiec wyrwałem sporo przewodu i posypało sie troszkę tynku zanim dobiegłem do dzwonka wyrywając z niego kabelki. Skończyło sie dość niewinnie jak na zabawy z prądem. Wypalone 4 dziury w palcach drgawki i małą arytmia. Do dziś wiem że wystających kabelków nie łapie sie naraz.

--
Trzeba uważać, kiedy wypowiada się życzenie. Nigdy nie wiadomo, kto może słuchać.

kakiekom84
86' dostałam cegłą od rodzonego brata w czoło... 4 szwy
88' cztery razy złamany nos... zabawa w gonityw na oślep w przedszkolu
89' zabawa w skoki z fotela na podloge... trzy razy upadek w przeciwnym kierunku... na kaloryfer... ostatnie szycie zafundowala mi mama w domu... bylo jej wstyd znów jechać do szpitala żeby mnie pozszywali...
92' zabawa na podwórku w rzucanie kamieniami.. dostałam w oko...
96' moj tata mial na strychu minilaboratorium.. wykonalismy z bratem eksperyment... wymieszalismy co się dało z czym, gdy nastepnego dnia już wyschło postanowiliśmy sprawdzić czy się zapali..
staliśmy w korytarzu w mieszkaniu.. ja trzymalam porcelanowy moździeż w ręku a brat podpalił... efekt bombowy.... plus 20 centymetrowy płomień ognia, opalona ściana, poparzenia mojej ręki i czarny dym na calej klatce...
udalo nam sie zrobic coś w rodzaju świecy dymnej...

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
To było na wakacjach w domku... Po udanym i nudnym wypoczynku moja rodzina zabrała się do pakowania. Ja sobie grzecznie siedziałem w samochodzie stojącym na parkingu i bawiłem się w taxi. W pewnym momencie pociągnąłem za dziwną wajchę. A że auto stało na wzniesieniu to zaczęło się staczać z niego. W efekcie samochód zatrzymał się na trzecim aucie. Zbiegło się dużo ludzi, każdy coś do mnie krzyczał używając jakiś "dziwnych" wtedy dla mnie słów (kur.. masz wp...) Ale skończyło się na paru tysiącach złotych na minusie i karach dla mnie

RmX
RmX - Superbojownik · przed dinozaurami
Tak krrótko pewnego dnia przewrocilem sie w domu

--
:D
Forum > Kawały Mięsne > KONKURS: Wypadki domowe - part 1
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj