Wystawiam dupe i czekam na baty.
U nas w papalandzie ta historyja nastapila.
Mianowicie pewien policjant mial urodziny i postanowil zaprosic ekipe z komendy na impreze. Postanowil urzadzic ja na swojej dzialce ogrodniczej. Zlazlo sie ich tam z dziesieciu, moze pietnastu. A ze jubilat nie mial co poczac ze swoim owczarkiem, znaczy sie policyjnym, nad ktorym piecze sprawowal, postanowil zabrac go ze soba, coby sie wyhasal. No i jak to na party 1 flaszka, druga, trzecia, piata itd... i panowie zapomnieli o bozym swiecie. W pewnym momencie do jubilata podbiega wilczus z takim mini pieskiem calkiem martwym. Nie zeby tak troche. I kladzie mu poslusznie zdobycz pod stopami. Pies jubilat otrzezwial w momencie gdy spostrzegl, ze ta mini zdobycz to piesek z sasiedniej dzialki, na ktorej sasiad owa zdobycz trzymal przy budzie w celu czynienia halasu podczas wizyt niepowolanych osob. Nastapila burza mozgow w celu rozwiazania niewygodnej sytuacji. I cala reszta stada poza wspomnianym wilczurem wpadla na genialny pomysl zatarcia sladow zbrodni. Postanowili, ze martwego pieska zaniosa spowrotem na dzialke sasiada i przywiaza do lancucha przy budzie tak, jak to pierwotnie wygladalo. Tak tez uczynili. Nie wiem, czy wilczur to widzial czy nie, ale jesli tak, to mu wspolczuje wlasciciela. W kazdym razie po robocie wrocili suszyc szklo do reszty w poczuciu dobrze wykonanej roboty. Minal weekend i tak w srodku tygodnia, kiedy jubilat poczul sie na silach posprzatac po imprezie, wrocil na dzialke i sprzata. I przychodzi do niego sasiad, wlasciciel martwej zdobyczy z lamentem. Panie szanowny! Pan zes policjant! Zrobzesz kurwa pan cos z tym,bo tydzien temu pies mi zdechl i zakopalem go na dzialce, a trzy dni pozniej znowu widze go przy budzie do lancucha przywiazanego...
U nas w papalandzie ta historyja nastapila.
Mianowicie pewien policjant mial urodziny i postanowil zaprosic ekipe z komendy na impreze. Postanowil urzadzic ja na swojej dzialce ogrodniczej. Zlazlo sie ich tam z dziesieciu, moze pietnastu. A ze jubilat nie mial co poczac ze swoim owczarkiem, znaczy sie policyjnym, nad ktorym piecze sprawowal, postanowil zabrac go ze soba, coby sie wyhasal. No i jak to na party 1 flaszka, druga, trzecia, piata itd... i panowie zapomnieli o bozym swiecie. W pewnym momencie do jubilata podbiega wilczus z takim mini pieskiem calkiem martwym. Nie zeby tak troche. I kladzie mu poslusznie zdobycz pod stopami. Pies jubilat otrzezwial w momencie gdy spostrzegl, ze ta mini zdobycz to piesek z sasiedniej dzialki, na ktorej sasiad owa zdobycz trzymal przy budzie w celu czynienia halasu podczas wizyt niepowolanych osob. Nastapila burza mozgow w celu rozwiazania niewygodnej sytuacji. I cala reszta stada poza wspomnianym wilczurem wpadla na genialny pomysl zatarcia sladow zbrodni. Postanowili, ze martwego pieska zaniosa spowrotem na dzialke sasiada i przywiaza do lancucha przy budzie tak, jak to pierwotnie wygladalo. Tak tez uczynili. Nie wiem, czy wilczur to widzial czy nie, ale jesli tak, to mu wspolczuje wlasciciela. W kazdym razie po robocie wrocili suszyc szklo do reszty w poczuciu dobrze wykonanej roboty. Minal weekend i tak w srodku tygodnia, kiedy jubilat poczul sie na silach posprzatac po imprezie, wrocil na dzialke i sprzata. I przychodzi do niego sasiad, wlasciciel martwej zdobyczy z lamentem. Panie szanowny! Pan zes policjant! Zrobzesz kurwa pan cos z tym,bo tydzien temu pies mi zdechl i zakopalem go na dzialce, a trzy dni pozniej znowu widze go przy budzie do lancucha przywiazanego...
Ostatnio edytowany:
2018-01-22 23:44:01