Tragedia na trasie bufet – stolik w popularnym wśród turystów hotelu na greckiej wyspie Korfu. 40-letni obywatel Polski Zbigniew M. po dołożeniu piątej kajzerki do wieży z wędlin, jajecznicy, fety, jajek na twardo, sałatki z tuńczykiem, arbuza, czekoladowego deserów i oliwek stracił panowanie nad naczyniem i na prostym odcinku drogi rozbił talerz pełen przysmaków z oferty all-inclusive – poinformowało polskie MSZ w komunikacie.
– Ze wstępnych ustaleń wynika, że mieszkaniec Warszawy wymusił pierwszeństwo w kolejce do kawy i herbaty – poinformowała polska Ambasada w Grecji. – Usiłował wpuścić na swój pas ruchu małżonkę Helenę M., by napełniła filiżankę zanim zrobią to frajerzy innych narodowości.
Polak nie przewidział jednak, że na turnusie są rodacy sprytniejsi od niego. Udany manewr wyprzedzania Zbigniewa i jego małżonki "na trzeciego" przeprowadził bowiem 30-letni Tomasz z Kutna.
– Całkowicie wytrąciło to Zbyszka z równowagi – mówi ASZdziennikowi małżonka. - Nie po to płacił za all-inclusive, żeby teraz byle łachmyta robił z niego pośmiewisko przed całym światem.
Dłoń 40-latka zadrżała, a na posadzkę z hukiem runęła z pietyzmem zbudowana wieża z dań zimnych i ciepłych. Zza fali tzatzików ledwo było widać skarpetę w sandale – twierdzą przerażeni rodacy. Gdyby nie pobliski hotelowy basen, kąpielówki 40-latka nadal nosiłyby znamiona tragedii.
– Wszystko skończyłoby się dobrze, gdyby nie złe rozłożenie środka ciężkości na talerzu – ocenia przyglądający się zdarzeniu pan Tomasz, wczasowy weteran i znana od Egiptu po Łebę eminencja wakacyjnych kurortów. – Nakładając na talerze to, co nam się należy bo zapłaciliśmy, kluczowa jest odpowiednia strategia.
Talerz należy podzielić na cztery strefy demarkacyjne tak zwanymi "liniami Janusza": ciepłą, zimną, słodką i słoną, i tak dobierać przysmaki z bufetu, by waga każdej ze stref była sobie równa – tłumaczy ekspert.
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze – dowiaduje się ASZdziennik. Sprawca sprytnie zbiegł z miejsca zdarzenia po drugi talerz i z uśmiechem skrytym pod wąsem przygląda się, jak jeden z jego hotelowych sługów radzi sobie ze sprzątaniem i zmywaniem podłogi.
– Ze wstępnych ustaleń wynika, że mieszkaniec Warszawy wymusił pierwszeństwo w kolejce do kawy i herbaty – poinformowała polska Ambasada w Grecji. – Usiłował wpuścić na swój pas ruchu małżonkę Helenę M., by napełniła filiżankę zanim zrobią to frajerzy innych narodowości.
Polak nie przewidział jednak, że na turnusie są rodacy sprytniejsi od niego. Udany manewr wyprzedzania Zbigniewa i jego małżonki "na trzeciego" przeprowadził bowiem 30-letni Tomasz z Kutna.
– Całkowicie wytrąciło to Zbyszka z równowagi – mówi ASZdziennikowi małżonka. - Nie po to płacił za all-inclusive, żeby teraz byle łachmyta robił z niego pośmiewisko przed całym światem.
Dłoń 40-latka zadrżała, a na posadzkę z hukiem runęła z pietyzmem zbudowana wieża z dań zimnych i ciepłych. Zza fali tzatzików ledwo było widać skarpetę w sandale – twierdzą przerażeni rodacy. Gdyby nie pobliski hotelowy basen, kąpielówki 40-latka nadal nosiłyby znamiona tragedii.
– Wszystko skończyłoby się dobrze, gdyby nie złe rozłożenie środka ciężkości na talerzu – ocenia przyglądający się zdarzeniu pan Tomasz, wczasowy weteran i znana od Egiptu po Łebę eminencja wakacyjnych kurortów. – Nakładając na talerze to, co nam się należy bo zapłaciliśmy, kluczowa jest odpowiednia strategia.
Talerz należy podzielić na cztery strefy demarkacyjne tak zwanymi "liniami Janusza": ciepłą, zimną, słodką i słoną, i tak dobierać przysmaki z bufetu, by waga każdej ze stref była sobie równa – tłumaczy ekspert.
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze – dowiaduje się ASZdziennik. Sprawca sprytnie zbiegł z miejsca zdarzenia po drugi talerz i z uśmiechem skrytym pod wąsem przygląda się, jak jeden z jego hotelowych sługów radzi sobie ze sprzątaniem i zmywaniem podłogi.
--
...bo uwielbiam zdania niejednokrotnie złożone... przynajmniej nie są takie proste....