Mamy jakby w domu mały szpital (z reguły psychiatryczny)-to tak na wstępie. Rodzicielka wróciła z pracy do domu i po czasie słychać krzyki na piętrze, łącznie z wulgaryzmami.
Zaczyna chodzić po całym domu i wypytywać wszystkich domowników "kto jej do cholery podarł firanki, wiszące na oknie!". Mieliśmy swoje podejrzenia, ale mama twardo do ojca:
- Wchodziłeś na górę, do sypialni?!
I ta bezcenna mina mojego taty, który po amputacji nogi od 2 miesięcy zapi*rdala na wózku
Wszyscy pozostali podejrzewają babcię, lekomankę w napadach
Zaczyna chodzić po całym domu i wypytywać wszystkich domowników "kto jej do cholery podarł firanki, wiszące na oknie!". Mieliśmy swoje podejrzenia, ale mama twardo do ojca:
- Wchodziłeś na górę, do sypialni?!
I ta bezcenna mina mojego taty, który po amputacji nogi od 2 miesięcy zapi*rdala na wózku

Wszyscy pozostali podejrzewają babcię, lekomankę w napadach

--
Wbity wkręt trzyma lepiej jak wkręcony gwóźdź. Nic na siłę, wszystko młotkiem