Główny przeszedł samego siebie, może jak wstawał z łóżka to zaczepił wackiem o sprężynę w materacu, czy jak? Napsuł mi tego dnia krwi za wszystkie czasy! Lezę więc z roboty wściekły na cały świat i okolice. Francowate ptaszory dzioby drą jak porąbane, słońce prześwituje przez drzewka jakby nic innego nie miało do roboty, kwiatki na skwerku capią aż się flaki wywracają. No ogólnie wszystko mnie w..wia!
Ciepło, ładnie, okoliczni „PanieKierowniku” okupują ławeczki. Takim to dobrze, szlag! Żaden Główny ich nie rusza.
Idę, jaram fajkę.
Czujnie obserwuje okolicę czekając tylko, aż mi się jakiś „PanieKierowniku” nawinie: oj, usłyszy on, usłyszy – całą ośmiogodzinną frustrację na dziada wyleję.
Zerwał się z ławeczki. Młody taki, na ludziach się jeszcze nie zna. Nie wie, że nie powinien podchodzić. Mój wredny charakter pcha się na wierzch jak cola z mentosem, żółć w pogotowiu! No, podejdź…
- Przepraszam PanieKierowniku…
- Spadaj! Niczego nie rozdaję! Ani fajek, ani tym bardziej pieniędzy! Na drzewie nie rosną!
Ulżyło: pojechałem po gościu! Sprzed oczu powoli znikają czerwone plamki... Uff!
Młody jakby się skulił w sobie:
- Ale PanieKierowniku … mogę ognia prosić?
Ożesz w dupę…
Ciepło, ładnie, okoliczni „PanieKierowniku” okupują ławeczki. Takim to dobrze, szlag! Żaden Główny ich nie rusza.
Idę, jaram fajkę.
Czujnie obserwuje okolicę czekając tylko, aż mi się jakiś „PanieKierowniku” nawinie: oj, usłyszy on, usłyszy – całą ośmiogodzinną frustrację na dziada wyleję.
Zerwał się z ławeczki. Młody taki, na ludziach się jeszcze nie zna. Nie wie, że nie powinien podchodzić. Mój wredny charakter pcha się na wierzch jak cola z mentosem, żółć w pogotowiu! No, podejdź…
- Przepraszam PanieKierowniku…
- Spadaj! Niczego nie rozdaję! Ani fajek, ani tym bardziej pieniędzy! Na drzewie nie rosną!
Ulżyło: pojechałem po gościu! Sprzed oczu powoli znikają czerwone plamki... Uff!
Młody jakby się skulił w sobie:
- Ale PanieKierowniku … mogę ognia prosić?
Ożesz w dupę…
--
Na forum zawsze się znajdzie jakiś smutny fajfus, który będzie mówił co trzeba robić i jak trzeba żyć, bo akurat wstał lewą nogą albo zaczepił chu...em o sprężynę w materacu.