Dzień jak co dzień. Stoję przy garach i pichcę obiad. Syn młodszy siedzi przed lapkiem i gra. Syn starszy plądruje lodówkę. Ze starszym przerzucamy się żartobliwie lekko złośliwymi uwagami. I nagle słyszymy głos latorośli młodszej:
- Ej, no weźcie, przestańcie, chciałem klepnąć konia i przez was mi się nie udało!
- Ej, no weźcie, przestańcie, chciałem klepnąć konia i przez was mi się nie udało!
--
Wolności słowa strzeż jak oka w głowie. Niech osieł pisze. Daj, niech się wypowie. Im gęściej będzie kazał, prawił, głosieł - tym rychlej poznasz, jaki z niego osieł.