Właśnie, że nie młodzież.
Jadę sobie spokojnie rowerem po chodniku (spokojnie, bo na ćw na uczelni mi się jakoś nie spieszyło ;-)), na horyzoncie przystanek, nie chce mi się zsiadać, więc zwalniam po prostu do ślimaczego tempa, bo przede mną kilka osób idzie. Nagle czuję uderzenie w tył roweru, odwracam się i...
jakiś dziadek właśnie zabiera nogę od mojego tylnego koła, klaszcze w ręce i krzyczy na całą okolicę: "Ha, ha. Wypadeczek będzie, wypadeczek".
Niestety żadna cięta riposta mi nie wpadła na myśl, za bardzo byłam zdziwiona całą sytuacją.
Jadę sobie spokojnie rowerem po chodniku (spokojnie, bo na ćw na uczelni mi się jakoś nie spieszyło ;-)), na horyzoncie przystanek, nie chce mi się zsiadać, więc zwalniam po prostu do ślimaczego tempa, bo przede mną kilka osób idzie. Nagle czuję uderzenie w tył roweru, odwracam się i...
jakiś dziadek właśnie zabiera nogę od mojego tylnego koła, klaszcze w ręce i krzyczy na całą okolicę: "Ha, ha. Wypadeczek będzie, wypadeczek".
Niestety żadna cięta riposta mi nie wpadła na myśl, za bardzo byłam zdziwiona całą sytuacją.