Przypomniała mi się historia przy okazji rozmowy z młodszą koleżanką. Na pierwszym czy drugim roku studiował ze mną koleś o dość dziwnym image'u - miał wąsy podkręcone jak Hercules Poirot, głowę wygoloną w kozacki czub, w dodatku głównie chodził w dresach. Dziwny koleś,. Przychodzimy na ćwiczenia filmu, prowadzący puszcza nam fragmenty "Niebieskiego" w reż. Kieślowskiego, akurat padło na scenę, w której główna bohaterka, grana przez Juliette Binoche, rozmawia ze swoją służącą, zalaną łzami:
-Czemu płaczesz? - pyta Binoche.
-Bo pani nie płacze - odpowiada pokojówka.
Potem zaczęła się dyskusja o filmie, oczywiście "ą", "ę" i tak dalej... Pod koniec rękę podnosi tamten koleś z wąsikiem i mówi:
-Ja chciałem tylko zwrócić uwagę, że ten tekst po raz pierwszy pojawił się w "Conanie Barbarzyńcy"...
Mina ćwiczeniowca - bezcenna
-Czemu płaczesz? - pyta Binoche.
-Bo pani nie płacze - odpowiada pokojówka.
Potem zaczęła się dyskusja o filmie, oczywiście "ą", "ę" i tak dalej... Pod koniec rękę podnosi tamten koleś z wąsikiem i mówi:
-Ja chciałem tylko zwrócić uwagę, że ten tekst po raz pierwszy pojawił się w "Conanie Barbarzyńcy"...
Mina ćwiczeniowca - bezcenna