Rozmowa między mną a koleżanką na GG.
[K]: Idzie?
[J]: Ma?
[K]: Ma.
[J]: Da?
[K]: Da.
[J]: Idzie.
To się nazywa język firmowy. W tłumaczeniu na język polski, wyglądałoby to tak:
[K]: Idziesz zapalić?
[J]: A masz papierosy?
[K]: Mam.
[J]: Poczęstujesz?
[K]: Poczęstuję.
[J]: No to idę.
Część konkursowa... Może nie do końca konkursowa, ale ciekawi mnie, co najdziwniejszego skradziono Wam, lub Waszym znajomym? Nie jest to może przyjemny temat, ale nie chodzi mi tu o jakieś chamskie włamania czy kradzież czegoś cennego. Chodzi mi o takie kradzieże, gdzie przedmiot, który skradziono spowodował wybuch śmiechu, bo nigdy nie przypuszczaliście, że coś takiego można podprowadzić... Ja sam podam - znów z doświadczeń firmowych - trzy moje miejsca na podium.
Na miejscu trzecim: skrzynka dystrybucyjna TV kablowej. 30x30x10cm. Zamykana na kluczyk, bez zawartości. Biała. Ktoś podprowadził naszym instalatorom podczas zakładania instalacji w bloku.
Miejsce drugie: wiaderko gruzu. Poważnie. Znów instalatorzy - wiercili coś, jakieś większe otwory, nazbierało się tego śmiecia więc posprzątali i zebrali do wiaderka. Potem zeszli wiercić 2 piętra niżej, znieśli najpierw sprzęt, kiedy wrócili po wiaderko - nie było go.
Zaszczytne miejsce pierwsze w mojej klasyfikacji wymaga nieco dłuższego opisu. Otóż: w firmie mej, w Biurze Obsługi, zazwyczaj nie pozwalamy korzystać klientom z toalety. Nie mamy takiej ogólnodostępnej, a żeby się do niej dostać do pracowniczej, trzeba przejść praktycznie całe piętro, mijając po drodze salę konferencyjną (zwykle zajętą), podręczny magazynek, kuchnię, sekretariat i parę innych pokojów. Czasem jednak są sytuacje awaryjne - starsza osoba lub małe dziecko, wiadomo - nie da rady inaczej. Któregoś dnia pozwoliliśmy skorzystać starszej kobiecie. Wiecie co zginęło?
(47x588 do potęgi 42 enterów)
Kostka toaletowa. Ja rozumiem, gdyby to była nówka sztuka w pudełeczku i w ogóle, ale... Właśnie. Kostka, która sobie radośnie wisiała w muszli. Nie mam pojęcia po co to komu.
A Wy? Co Wam się zdarzyło?
[K]: Idzie?
[J]: Ma?
[K]: Ma.
[J]: Da?
[K]: Da.
[J]: Idzie.
To się nazywa język firmowy. W tłumaczeniu na język polski, wyglądałoby to tak:
[K]: Idziesz zapalić?
[J]: A masz papierosy?
[K]: Mam.
[J]: Poczęstujesz?
[K]: Poczęstuję.
[J]: No to idę.
Część konkursowa... Może nie do końca konkursowa, ale ciekawi mnie, co najdziwniejszego skradziono Wam, lub Waszym znajomym? Nie jest to może przyjemny temat, ale nie chodzi mi tu o jakieś chamskie włamania czy kradzież czegoś cennego. Chodzi mi o takie kradzieże, gdzie przedmiot, który skradziono spowodował wybuch śmiechu, bo nigdy nie przypuszczaliście, że coś takiego można podprowadzić... Ja sam podam - znów z doświadczeń firmowych - trzy moje miejsca na podium.
Na miejscu trzecim: skrzynka dystrybucyjna TV kablowej. 30x30x10cm. Zamykana na kluczyk, bez zawartości. Biała. Ktoś podprowadził naszym instalatorom podczas zakładania instalacji w bloku.
Miejsce drugie: wiaderko gruzu. Poważnie. Znów instalatorzy - wiercili coś, jakieś większe otwory, nazbierało się tego śmiecia więc posprzątali i zebrali do wiaderka. Potem zeszli wiercić 2 piętra niżej, znieśli najpierw sprzęt, kiedy wrócili po wiaderko - nie było go.
Zaszczytne miejsce pierwsze w mojej klasyfikacji wymaga nieco dłuższego opisu. Otóż: w firmie mej, w Biurze Obsługi, zazwyczaj nie pozwalamy korzystać klientom z toalety. Nie mamy takiej ogólnodostępnej, a żeby się do niej dostać do pracowniczej, trzeba przejść praktycznie całe piętro, mijając po drodze salę konferencyjną (zwykle zajętą), podręczny magazynek, kuchnię, sekretariat i parę innych pokojów. Czasem jednak są sytuacje awaryjne - starsza osoba lub małe dziecko, wiadomo - nie da rady inaczej. Któregoś dnia pozwoliliśmy skorzystać starszej kobiecie. Wiecie co zginęło?
(47x588 do potęgi 42 enterów)
Kostka toaletowa. Ja rozumiem, gdyby to była nówka sztuka w pudełeczku i w ogóle, ale... Właśnie. Kostka, która sobie radośnie wisiała w muszli. Nie mam pojęcia po co to komu.
A Wy? Co Wam się zdarzyło?
--
RZUF || Uwaga! Basista!