Poprzypominały mi się jeszcze... Tym razem nie tylko scenki, ale też słownictwo i inne takie.
Scenka:
Regulamin obozu mówi, że telefony komórkowe i słodycze dzieciaków przechowują opiekunowie grup, rozdając im to wszystko na ciszę poobiednią. Po ciszy dzieciaki wszystko pakują z powrotem do torby i torba do następnej ciszy poobiedniej czeka w pokoju opiekuńskim.
Ostatnio byłam świadkiem takiej sceny: jedna z opiekunek wchodzi do pokoju chłopców, jeden podbiega do niej z wyraźnie nadgryzionym batonem.
[C]hłopiec: Proszę pani, proszę pani, a Mateusz sprzedał mi batona!
[O]piekunka: No to fajnie, ale przecież on jest nadgryziony...
[C]: Nooo, ale taki był tańszy!
Innym razem, po magicznym telefonie od jednej z matek i haśle "wywieranie prestiżu" (czyt. kilka postów niżej) zebraliśmy się na odprawie i od słowa do słowa zaczęliśmy sobie opowiadać historyjki różne związane z przejęzyczeniami i innymi takimi. Głównymi bohaterkami stały się pani Lucynka, pracująca w naszym piaseczyńskim ośrodku kultury mniej więcej od wczesnego Triasu, a także Kasia, instruktorka z tegoż właśnie ośrodka kultury.
Wspomnienie pierwsze:
Koncert Lory Szafran. Po koncercie krótki poczęstunek, podziękowania, te sprawy. Kasia chciała zapytać artystkę o warsztaty. Wyszło jej mniej więcej tak:
- Lora, a ty robisz jakiś szafran?
Wspomnienie drugie:
Kasia oprócz pracy w OK, pełni też funkcję radnej. Tak się złożyło, że właśnie jej przypadło w udziale powitać w imieniu Rady nowego burmistrza po wyborach. Co ważne - poprzedni burmistrz miał na nazwisko Moździerz, nowy zaś Zalewski.
Kasia podchodzi do mikrofonu i....:
- Szanowni Państwo, w imieniu rady pragnę serdecznie powitać naszego nowego Moździerza...
Kilka godzin później, po skończonej imprezie, Kasia do mnie dzwoni:
- Jeeezu, Karla, nie uwierzysz jakie tofu popełniłam!
Wspomnienie trzecie:
Tym razem bohaterką stała się wspomniana wyżej przedpotopowa pani Lucynka.
Siedzieliśmy sobie pewnego razu na papierosie i rozmowa zeszła na tematy zdrowotne. Tego coś połamało, tej synek ma grypę, rozmowa się toczy. Pani Lucynka postanowiła wtrącić swoje trzy grosze:
- A wiecie, jak ostatnio złapałam grzybicę pochwy to musiałam c*pę za oknem trzymać.
Wspomnienie czwarte:
Koncert Mariusza Lubomskiego. Po skończonym koncercie Lubomski wchodzi do sekretariatu, którym rządzi pani Lucynka, żeby się rozliczyć. Grzecznie czeka na gotówkę, tymczasem pani Lucynka wpada w słowotok:
- Wie pan, panie Mariuszku, u nas sie ostatnio nie przelewa, gmina nam dotacje tnie, a ja muszę wziąć pożyczkę od pani dyrektor, bo na dentystę nie mam, a muszę iść, o [wkłada palec do ust i odchyla wargę ukazując dolną piątkę i szóstkę] pan zobaczy, jakie ja tu bagno mam!
Wspomnienie piąte:
Pani Lucynka ma talent do przekręcania powiedzonek. I tak na przykład zamiast "przejąć pałeczkę" używa zwrotu "przejąć pałeczką".
Pewnego dnia pani Lucynka wchodzi do ośrodka i od progu w te słowa:
- Oj, kochani, mój mąż ostatnio złapał anginę i czuję, że teraz ja przejęłam od niego pałeczką...
C.D. zapewne N.
Scenka:
Regulamin obozu mówi, że telefony komórkowe i słodycze dzieciaków przechowują opiekunowie grup, rozdając im to wszystko na ciszę poobiednią. Po ciszy dzieciaki wszystko pakują z powrotem do torby i torba do następnej ciszy poobiedniej czeka w pokoju opiekuńskim.
Ostatnio byłam świadkiem takiej sceny: jedna z opiekunek wchodzi do pokoju chłopców, jeden podbiega do niej z wyraźnie nadgryzionym batonem.
[C]hłopiec: Proszę pani, proszę pani, a Mateusz sprzedał mi batona!
[O]piekunka: No to fajnie, ale przecież on jest nadgryziony...
[C]: Nooo, ale taki był tańszy!
Innym razem, po magicznym telefonie od jednej z matek i haśle "wywieranie prestiżu" (czyt. kilka postów niżej) zebraliśmy się na odprawie i od słowa do słowa zaczęliśmy sobie opowiadać historyjki różne związane z przejęzyczeniami i innymi takimi. Głównymi bohaterkami stały się pani Lucynka, pracująca w naszym piaseczyńskim ośrodku kultury mniej więcej od wczesnego Triasu, a także Kasia, instruktorka z tegoż właśnie ośrodka kultury.
Wspomnienie pierwsze:
Koncert Lory Szafran. Po koncercie krótki poczęstunek, podziękowania, te sprawy. Kasia chciała zapytać artystkę o warsztaty. Wyszło jej mniej więcej tak:
- Lora, a ty robisz jakiś szafran?
Wspomnienie drugie:
Kasia oprócz pracy w OK, pełni też funkcję radnej. Tak się złożyło, że właśnie jej przypadło w udziale powitać w imieniu Rady nowego burmistrza po wyborach. Co ważne - poprzedni burmistrz miał na nazwisko Moździerz, nowy zaś Zalewski.
Kasia podchodzi do mikrofonu i....:
- Szanowni Państwo, w imieniu rady pragnę serdecznie powitać naszego nowego Moździerza...
Kilka godzin później, po skończonej imprezie, Kasia do mnie dzwoni:
- Jeeezu, Karla, nie uwierzysz jakie tofu popełniłam!
Wspomnienie trzecie:
Tym razem bohaterką stała się wspomniana wyżej przedpotopowa pani Lucynka.
Siedzieliśmy sobie pewnego razu na papierosie i rozmowa zeszła na tematy zdrowotne. Tego coś połamało, tej synek ma grypę, rozmowa się toczy. Pani Lucynka postanowiła wtrącić swoje trzy grosze:
- A wiecie, jak ostatnio złapałam grzybicę pochwy to musiałam c*pę za oknem trzymać.
Wspomnienie czwarte:
Koncert Mariusza Lubomskiego. Po skończonym koncercie Lubomski wchodzi do sekretariatu, którym rządzi pani Lucynka, żeby się rozliczyć. Grzecznie czeka na gotówkę, tymczasem pani Lucynka wpada w słowotok:
- Wie pan, panie Mariuszku, u nas sie ostatnio nie przelewa, gmina nam dotacje tnie, a ja muszę wziąć pożyczkę od pani dyrektor, bo na dentystę nie mam, a muszę iść, o [wkłada palec do ust i odchyla wargę ukazując dolną piątkę i szóstkę] pan zobaczy, jakie ja tu bagno mam!
Wspomnienie piąte:
Pani Lucynka ma talent do przekręcania powiedzonek. I tak na przykład zamiast "przejąć pałeczkę" używa zwrotu "przejąć pałeczką".
Pewnego dnia pani Lucynka wchodzi do ośrodka i od progu w te słowa:
- Oj, kochani, mój mąż ostatnio złapał anginę i czuję, że teraz ja przejęłam od niego pałeczką...
C.D. zapewne N.
--
Filmy. Dużo filmów