Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Kawały Mięsne > na f[a]li (2)
bartosz_k
bartosz_k - Superbojownik · 6 lat temu
część I

Podstawowym zadaniem ochrony obozu dla azylantów nie jest pilnowanie samych uchodźców (po otrzymaniu karty ID mogą wchodzić i wychodzić z obozu bez ograniczeń, mają prawo do otrzymania posiłków itd.) tylko pilnowanie aby na teren obozu nie wjechali wszelkiej maści „nazi” i wszyscy ci którym obecność azylantów jest nie na rękę. W zależności od obozu różniła się liczba Polaków w ochronie. W centralnym (rodzinnym) obozie było nas dwóch na dyżurze i stanowiliśmy patrol zewnętrzny (nie musieliśmy chodzić i sprawdzać budynków w środku poza alarmami p.poż i sytuacjami gdy na obóz wzywano karetkę). Ogólnie wszystkim zajmowali się Niemcy, a my byliśmy jako wsparcie gdy trzeba było użyć siły lub języka rosyjskiego
Standardowo przybywający trafia do pracowników Niemieckiego Czerwonego Krzyża (DRK) i otrzymuje pełny „pakiet” wyposażenia od przyborów toaletowych, przez bieliznę i ubrania, kołdry lub śpiwory po żywność (jeśli trafił do obozu poza porą wydawania posiłków). Potem dostają „obiegówkę” i śmigają od lekarza na prześwietlenie potem interwiew (zwykle jest kilka spotkań by potwierdzić rzeczy o których mówi). Ogólnie prawie 75% przybyłych nie ma dokumentów (a przybywający z Czeczenii w 100%). Faktycznie jednak wielu z nich dokumenty te posiada jednak nie chcą się nimi okazywać.
Poza spacerami po obozie naszym zadaniem było obstawianie stołówek w czasie posiłków aby przy „wydawkach” nie dochodziło do awantur. Tu się zaczynał balet bo nadzór nad obozami sprawował DRK. To ludzie których nasi niemieccy koledzy nazywali pieszczotliwie „biurokratami” i chętnie wywiesiliby ich na masztach. Bo DRK nigdy nie wiedział czego chce ale za to doskonale wiedział czego nie chce, a to czego chciał zwykle kłóciło się z założeniami jakiejkolwiek ochrony. Przykładowo nie mogliśmy nosić kajdanek (środki przymusu miały tylko dwa patrole (brama główna i dowódca), reszta bujała na „goło”) albo musieliśmy mieć spodnie wyłożone na buty aby nie wyglądać „militarnie” i tym podobne wymysły o których napiszę przy opisywaniu historyjek.

1. Wydawanie posiłków to było wyzwanie. Na szczęście kiedy tam pracowałem nie było w obozie więcej niż 1.500-1.800 osób na raz. Zwykle na śniadaniach nie było wielu chętnych. Młyn zaczynał się przy obiedzie bo były do wyboru trzy posiłki (wegetariański, z drobiem/rybą, z baraniną). Niektórzy stali w kolejce by dostać talerz z jedzeniem i wywalić go z miejsca do śmietnika, a z całego posiłku zabierali dla siebie bułkę i owoc. Dla nas… paranoja. Jak otwieraliśmy drzwi na stołówkę rozpoczynała się wielka pardubicka. Wszyscy gonili aby jak najszybciej dostać się do okienka. Tylko, że tam stał drugi z nas i wstrzymywał cały ten tabun i ustawiał z azylantów szereg. I tak dzień za dniem. Kiedyś ich pytaliśmy dlaczego stoją pod drzwiami już o 10:00 jak otwieramy drzwi dopiero o 11:30? Usłyszeliśmy, że jak pomoc humanitarna przyjeżdżała do ich miejscowości ten co się nie dopchał łokciami nie dostał nic. Tłumaczenie niby dobre ale tu nigdy nie zabrakło posiłku dla nikogo (nawet my się najadaliśmy jak było coś dobrego i dziewczyny z kuchni nas dokarmiały). Rozumiałbym gdyby tak się zachowywali nowi obozowicze ale bez względu na czas przebywania zachowanie było identyczne.

2. Idziemy przez alejkę koło aresztu. Za nim plac zabaw. Jakiś harmider. Dochodzimy do grupki dzieci które utworzyły półkole i na coś wskazują rączkami… mały azylant taki bardziej opalony „rzeźbi buddę” w piaskownicy. Co mogliśmy zrobić? Wzruszyliśmy ramionami, powiedzieliśmy dzieciom by znaleźli mamę małego i poszliśmy dalej.

3. O ile przy dzieciach rozumiem problemy ze znalezieniem miejsca do załatwiania potrzeb o tyle ze starszymi już nie było tak łatwo, a też potrafili nie trafić do kibelka. Po tym od razu było wiadomo kto zamieszkuje w którym kontenerze. W murowanych budynkach zawsze kabaniło bo nikt tam nie otwierał okien (patrole wewnętrzne chodziły i otwierały okna bo przy nich były punkty do odbijania, ale w ślad za nimi chodzili azylanci i zamykali te okna by im świeże powietrze nie właziło do budynku

4. Przybiegają do nas Czeczenii i proszą o pomoc bo kolega źle się czuje. Idziemy do jego kwatery. Gość faktycznie ma gorączkę i trudności z oddychaniem. W środku saunarium. Okna pozamykane, kaloryfery odkręcone na full. Dowódca decyduje o wezwaniu lekarza. My uchylamy okna. O dziwo przed przyjazdem karetki gość przestaje mieć problemy z oddychaniem. Przynajmniej raz dziennie (głównie nocą) zdarza się taka lub podobna akcja. Przez prawie rok pracy na palcach jednej ręki mogę wyliczyć uzasadnione przyjazdy karetek.. Jeden dotyczył Czeczena który postanowił odreagować, rzekomą obrazę jego matki przez niemieckiego ochroniarza wybijając szybę w swoim „apartamencie”. Po tej akcji szyba była oczywiście w strzępach tak jak i ręka Czeczena.. Co do faktycznej obrazy to przy wyjściu ze śniadania ochroniarz nie pozwolił wynieść jedzenia ze stołówki (też wymysł DRK. Głupota tym większa, że raz pozwalali wynosić jedzenie innym razem zakazywali i nigdy nie było pewności czy mamy zabraniać czy nie. My mieliśmy na to sposób bo jak widzieliśmy, że ktoś coś wynosi kazaliśmy mu to schować do kieszeni, a rewidować przecież nie będziemy )

5. Idziemy z kolegą przez plac. Pod jednym z budynków leją się dzieciaki. Ale leją się aż miło. Nie klapsy ale serio walą sobie po ryjach. Gdy nas zobaczyli jeden szepną do drugiego „skarzi szto eto plej”. Podobno to była zabawa „kozaczok i coś tam” polegało to na tym, że jeden miał podać hasło, a jak go nie podał to był bity. Koleś do mnie: „ty co to za zabawa?” odpowiedziałem: „wiesz jak wilczyca uczy młode walki? Przez zabawę młode uczą się polować. Tu z nimi jest tak samo.

6. Tu też dochodzi do głosu głupota DRK który chciał aby azylanci się asymilowali i losowo mieszał ludzi w barakach. I tak kiedy Czeczenii chcieli spać Murzyni imprezowali i już był powód do sztachetobrania (piszę Murzynów bo Czeczenom było obojętne jakiego czarnego tłuką, a my nie zawsze sprawdzaliśmy narodowość a czarnej braci było sporo z różnych zakątków Afryki).

7. Z reguły raz dziennie na obozie gdzieś włączał się alarm p.poż. (powody różne bo od przypadkowego naciśnięcia guzika przez kogoś, przez zabawy dzieci po przypalanie garnków w kuchni (rzadko otwierali okna gotując) ale zawsze fałszywki). Ale odpalenie syren to jedno, a wjazd straży to drugie. Zawsze w celu sprawdzenia jechały do nas minimum dwa samochody (ratowniczy i wysięgnik) co generowało stałe koszty (straż za każdy wyjazd liczyła sobie kilka setek euro – mówiono, że 1 wyjazd to 200 jurków ale słyszałem też wersję, że 800). Nasza robota to wywalenie wszystkich z budynku, sprawdzenie każdego pokoju czy rzeczywiście wszyscy wyszli i utrzymanie tłumu na zewnątrz aby ułatwić ewentualną akcję gaśniczą. Jak dowódca chciał wprowadzić odpowiedzialność zbiorową za fałszywkę trzymaliśmy ludzi ze 30 minut na dworze. Potem zwykle dzieciak który wywołał alarm nie robił tego więcej…

8. Nocka. Siedzimy na wartowni. Nagle na radiu wołanie po wsparcie. Biegniemy my i jeszcze dwa patrole z pod wartowni. Przy jednym z kontenerów gość z kawałkiem pnia w ręku otoczony przez dwa inne patrole. Po krótkiej dyskusji okazuje się, że gostek jest z obozu oddalonego o ponad 30 km. Przyjechał bo poznał na czacie dziewczynę i umówił się na sex. Tymczasem gdy do niej przyjechał w jej pokoju był z nią Czeczen. Czeczen nie był zadowolony, że nowy narzeczony się chce wkręcić więc sprzedał mu strzała i zamknął drzwi. Odrzucony kochaś postanowił jednak wejść do dziewczyny… gość trochę się uspokoił i poszedł z nami pod wartownię. Nie miał dokumentów, nie był z naszego obozu. Dowódca kazał odstawić go na bramę główną i wykopać. Sytuacja dla mnie nie do wyobrażenia bo normalnie jakby mi się pałętał ktoś po obiekcie i nie miał papierów ściągnąłbym z miejsca radiolę aby ustalić tożsamość gościa. No ale dowódca to dowódca więc poprowadziliśmy klienta do bramy. Klient poszedł po dłuższym marudzeniu my wróciliśmy do roboty. Obstawialiśmy którędy wróci. Darek obstawiał jedną budowę ja drugą. Wygrał Darek. Tylko schowaliśmy się w cieniu budynku gdy przez płot przeskoczył nasz wcześniejszy gość z rurką w ręku. No cóż… „wir brauhen hilfe in kontener drei” poszło po radyjku i jazda. Po chwili wszyscy przy nas. Dziewczyny starały się uspokoić gościa gdy jeden z Niemców (były zapaśnik) złapał go wpół, uniósł do góry i wygodnie ułożył na ziemi. Kajdanki i na wartownię. Prowadziłem gościa i oparłem o barierki pod wartownią. Dojechała radiola. Przekuwamy pacjenta, coś mu się nie podoba bo sapie, wyginam mu ręce i syczę „CICHO” na co słyszę od policjanta: „O! Cicho! Polak! Na męskim ciągle do was na interwencje jeździmy” Tymczasem Niemcy zachowywali się jakby pierwszy raz interwencję przeprowadzali. Przychodzili do nas i zbijali piątki lub żółwiki.


w następnej części między innymi o zgonie na obozie

Robert7000
Robert7000 - Superbojownik · 6 lat temu
A byś nie mógł pisać po polsku? I jeszcze byłoby fajnie, gdyby z sensem i historie były zabawne...

--
"Jednakowoż ładną mamy dziś pogodę..."

bartosz_k
bartosz_k - Superbojownik · 6 lat temu
:robert7000

satyryczne i prowokująco mówi ci to coś?

a powaga zabija pooowoooli...

Ethordin
Ethordin - Superbojownik · 6 lat temu
A gdzie to prowokujące, które nie pozwoliłoby tego wrzucić na główną?

--
UWAGA: w komentarzu powyżej tej sygnatury może być ukryty sarkazm!!!
Rezyduję w RPA: blog; tyrury

bartosz_k
bartosz_k - Superbojownik · 6 lat temu
:ethordin

ciiii! jeszcze nie dzisiaj

powoli buduję napięcie diab

Ethordin
Ethordin - Superbojownik · 6 lat temu
:bartosz_k baaaardzo powoli

--
UWAGA: w komentarzu powyżej tej sygnatury może być ukryty sarkazm!!!
Rezyduję w RPA: blog; tyrury

brak avatara
:ethordin zrobiles sie mega upierdliwy. Witamy wsrod swoich!

Ethordin
Ethordin - Superbojownik · 6 lat temu
zialena82 przecież ja zawsze taki byłem

No i szkoda, żeby się taki ładny tekst marnował
Ostatnio edytowany: 2018-01-25 23:44:11

--
UWAGA: w komentarzu powyżej tej sygnatury może być ukryty sarkazm!!!
Rezyduję w RPA: blog; tyrury

brak avatara
:ethordin dopiero teraz zauwazylam. Lepiej pozno niz wcale

Ethordin
Ethordin - Superbojownik · 6 lat temu
zialena82 dopisz sobie do sygnaturki: "Mało spostrzegawcza, niedoruchana feministka..."


--
UWAGA: w komentarzu powyżej tej sygnatury może być ukryty sarkazm!!!
Rezyduję w RPA: blog; tyrury

dSort
dSort - tańczący z butelkami · 6 lat temu
Paaanie, w porównaniu z polskimi ośrodkami - nuda.

--
www.idzieniedzwiedz.pl
Mam umysł siedmiolatka i ten siedmiolatek musi być cholernie zadowolony,że się go pozbył

bartosz_k
bartosz_k - Superbojownik · 6 lat temu
:dsort

to z rodzinnego. tam było spokojnie. następnym razem opiszę męski. tam już była jazda

Spowiednik
Spowiednik - Superbojownik · 6 lat temu
:bartosz_k

--
Kanalia. Ojkofob. Łotr, komunista, esbek, zdrajca, gorszy sort. Spacerowicz. Astroturfer. Bojówkarz
www.youtube.com/watch?v=QCnneFzXhmc
Zaraz będzie ciemno...

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
freelancer - Superbojownik · 6 lat temu
Fajne.

Xterminator
Xterminator - Superbojownik · 6 lat temu
:bartosz_k
Forum > Kawały Mięsne > na f[a]li (2)
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj